Od 4 do 7 czerwca przy kawiarnianych stolikach, na kanapach, krzesłach i parapetach trwały spotkania z działaczami warszawskich organizacji pozarządowych. W oparach latte i espresso działacze grup formalnych i nieformalnych opowiadali o swoich organizacjach i wspólnie z kawiarnianymi gośćmi szukali odpowiedzi na pytanie o rolę oddolnych inicjatyw w kształtowaniu życia i tożsamości Warszawy.
Wszystko w ramach opisywanych już Dni Warszawskich Organizacji
Pozarządowych, realizowanych przez Forum Dialogu Społecznego i
Centrum Komunikacji Społecznej. „Kawiarniami obywatelskimi” stały
się zarówno działające w ten sposób na co dzień miejsca spotkań
warszawiaków, jak i specjalnie na te dni zaaranżowane przestrzenie.
Zgodnie z założeniem organizatorów – Stowarzyszenia „DuoPolis”,
przez cztery dni nie tylko prezentowano dorobek poszczególnych
organizacji, ale stworzono również pole wymiany wiedzy i
doświadczeń poprzez cykl spotkań edukacyjnych. Rozmawiano o
miejskiej akupunkturze, wolontariacie, feminizmie i działaniach na
rzecz równego statusu kobiet i mężczyzn, o odkrywaniu historii
miasta i dzielnicy, sytuacji osób niepełnosprawnych, działaniach na
rzecz praw zwierząt, czy wegetarianizmie. Tematem było wszystko, co
łączy się ze społeczną aktywnością, z odpowiedzią mieszkańców
miasta na otaczającą ich rzeczywistość i ich partycypacją w jej
przekształcaniu.
Kawa? Rewolucja?
Czy kawiarnia to dobre miejsce na rewolucję? I co właściwie
takowa miałaby oznaczać? „Całą młodość spędziłem w kawiarniach. To
właśnie są miejsca, w których dziś jest miejsce jeśli nie na
rewolucję, to na pewno na zdrowy obywatelski ferment” – powiedział
Sebastian Lenart (Staromiejski Dom Kultury) na początku spotkania w
redakcji Res Publiki Nowej, prowadzonego przez Joannę Erbel z
„DuoPolis”. Kawiarnie warszawskie, w czasach PRL-u miejsca spotkań
i zabaw artystów szukających miejsc wolnych od socjalistycznej
szarugi, dziś coraz częściej znajdują swoje miejsce w połowie drogi
między urzędnikami i instytucjami państwowymi, a mieszkańcami.
Stają się miejscem, gdzie przy zielonej herbacie lub wódce
spotykają się ze sobą członkowie danego środowiska, a coraz
częściej – danej ulicy czy dzielnicy. – Określenie Kawiarnia
Obywatelska trochę mnie odstrasza, to nie do końca jest nazwa, o
którą nam chodzi. Na pewno jednak chodzi o ideę w tej nazwie
zawartą – o „kopanie” rzeczywistości, szukanie dróg do jej zmiany
środkami, jakie posiada każdy z nas – mówił Grzegorz Lewandowski z
Chłodnej 25. Alicja Pękalska z Kępa Cafe zauważyła, że właśnie
otwartość i lokalność takich miejsc może przyczynić się do
pobudzania postawy współodpowiedzialności za otoczenie: – Niektóre
problemy, z jakimi do Kępa Cafe przychodzą mieszkańcy naszej
dzielnicy pokazują, że tak naprawdę nie mają lub nie wiedzą, do
kogo powinni się zwrócić.
Takie sytuacje urzeczywistniają obraz kawiarni, w której kiedy
się chce, to się bawi, kiedy chce – pracuje spokojnie nad kawą, bez
zaglądania w kubek i nerwowego zamawiania kolejnej, byle tylko móc
w spokoju posiedzieć jeszcze chwilę, kiedy zaś trzeba – zostawia
klucze, szuka rady lub wsparcia własnych działań. Taki profil
obrała m.in. Serenissima, który wyznaczają zagadnienia z dziedziny
historii sztuki oraz Europy Środkowowschodniej, w szczególności
Ukrainy, Białorusi, Rosji i Litwy. – Od początku postanowiliśmy
stworzyć miejsce, które daje narzędzia organizacjom, działaczom,
ludziom chcącym realizować swoje działania artystyczne lub
animacyjne, a niemającym do tego narzędzi czy przestrzeni. My
możemy to zaproponować np. w postaci darmowego Internetu, miejsca
do spotkania – mówił Waldemar Chmiel.
Spotkania, spotkania…
Istotą działania "kawiarni obywatelskiej" jest niewymuszona
chęć spotkania się, czy to towarzyskiego – w danym środowisku, czy
„zadaniowego”, gdy rzeczywistość domaga się komentarza lub zmiany.
Kawiarnia staje się metaforą niesformalizowanej przestrzeni,
otwartej na potrzeby gości, należących jednak do szczególnego
świata tych, którzy mają potrzebę wkładu w otaczającą ich
rzeczywistość.
„Kawiarnie Obywatelskie” otworzyły się przede wszystkim dla
wszelkich poszukiwaczy zmiany społecznej, takich jak np.
Stowarzyszenie Otwarte Drzwi, które od kilkunastu lat aktywnie
przeciwstawia się wszelkim formom wykluczenia społecznego. W
kawiarni Sens Nonsensu na warszawskiej Pradze o stowarzyszeniu
opowiadały gościom Anna Machalica, prezeska stowarzyszenia, oraz
pani Anna – wolontariuszka, działająca w poradni psychologicznej.
To właśnie wolontariusze, bezinteresowni animatorzy zmiany są, lub
też powinni być fundamentem sektora obywatelskiego; niezależnie od
wieku, dysponujący wiedzą, energią u umiejętnościami, a przede
wszystkich chcący dzielić się z tymi, którzy potrzebują wsparcia w
budowaniu stabilnego, twórczego, samodzielnego życia. Tym to
wszystko trudniejsze, że prawne obostrzenia i polityka państwa
coraz silniej przesuwają granicę trzeciego sektora w kierunku
biznesu – działanie, które ma być zawsze na powierzchni jego
funkcjonowania, przysypane zostaje tonami papieru, a energia ucieka
w kilometry przechodzone między urzędami.
Spotkanie z działaczkami wyrosłego z nurtów
anarchofeministycznych Kolektywu UFA, odbyło się w Redakcji Krytyki
Politycznej. Ta nieformalna grupa, której osobowości prawnej użycza
Fundacja Centra, skierowana jest szczególnie do kobiet i osób
queer. Nie ma tu lidera ani liderki. Decyzje podejmuje się poprzez
długie dyskusje i konsensus wszystkich członkiń i członków
kolektywu. To przestrzeń, gdzie w jednym pokoju odbywają się
zajęcia komputerowe dla osób starszych, a w drugim – warsztat
wizażu dla queerów, a podczas wspólnej przerwy na kawę okazuje się,
że (wbrew stereotypom), w ruch nie idzie woda święcona. Znów
powraca tu kwestia wolontariatu – UFĘ tworzą społeczniczki i
społecznicy, którzy postanowili sami wykreować miejsce, gdzie będą
mogli realizować wszystkie swoje pomysły, a co więcej – gdzie nie
zabraknie miejsca na działania innych, szukających przyjaznej
przestrzeni.
Spotkanie, działanie, zmiana – tak najprościej nakreślić cały
bagaż doświadczeń, jakimi wymienili się mieszkańcy Warszawy. Dobrze
jest rozmawiać o tym przy dobrej kawie. Jeszcze lepiej – gdy
spotkanie takie ożywia społeczną tkankę i przyspiesza miejski
puls.
Koordynatorami projektu „Kawiarni Obywatelskich” są Joanna
Erbel i Grzegorz Lechowski ze stowarzyszenia „DuoPolis”.
Źródło: inf. własna