W tym roku mija 25 lat od uchwalenia ustawy Prawo o stowarzyszeniach. Dała ona obywatelom prawo do zrzeszania się. Dziś wiele mówi się o kryzysie stowarzyszeń i "archaiczności" tej formy samoorganizacji. Ngo.pl sprawdza, jak obecnie wygląda sektor stowarzyszeń rejestrowych i co je wyróżnia spośród innych organizacji.
Oprócz 25-lecia pierwszych wolnych wyborów świętujemy w tym roku 25-lecie ustawy Prawo o stowarzyszeniach. To najważniejszy, obok ustawy o działalności pożytku publicznego oraz ustawy o fundacjach, akt prawny dla samorządnych organizacji trzeciego sektora, nazywany czasem „konstytucją” stowarzyszeń. Jednym z powodów dla zainicjowania, toczącej się od dwóch lat, nowelizacji Prawa o stowarzyszeniach, było to, że ta forma jest obecnie w kryzysie.
Ngo.pl sprawdza, czy faktycznie tak jest, oraz przygląda się temu, jak dziś – w roku jubileuszowym – wygląda sektor stowarzyszeń rejestrowych, i co je spośród innych organizacji wyróżnia.
Największa grupa organizacji
Członkowie Stowarzyszenia Kultury i Dialogu 9/12 z Białegostoku piszą w kronice internetowej, że poznali się „w kolejce do ksero” na wydziale pedagogiki. Zaczęli od kilku wspólnych przedsięwzięć na uczelni. Decyzja, że założą stowarzyszenie, była świadoma:
– Funkcjonowaliśmy jako grupa koleżeńska i od początku było raczej jasne, że założymy stowarzyszenie – mówi Krzysztof Wojciech Wróbel, członek stowarzyszenia i zarządu organizacji. – Nie mieliśmy w planach zarządzania funduszem założycielskim, w zamian za to chcieliśmy włożyć własne pomysły i pracę.
Stowarzyszenie 9/12 jest jednym z ponad 72 tys. zarejestrowanych dzisiaj stowarzyszeń (nie licząc 16 tysięcy Ochotniczych Straży Pożarnych, mających formę prawna stowarzyszeń).
Większość stowarzyszeń (67%) działa lokalnie (większość, bo 61%, fundacji – ponadlokalnie). Prawie połowa (44%) stowarzyszeń zajmuje się hobby, sportem albo turystyką – to podstawowa branża, w której działają te organizacje (podczas gdy główną branżą działania fundacji jest kultura – 27%). Stowarzyszenia są uboższe niż fundacje – w 2012 r. budżet przeciętnego stowarzyszenia wynosił 15 tys. zł, a fundacji – 42 tys.
– Stowarzyszenia są wśród Polaków zdecydowanie mniej znane niż fundacje – ocenia Piotr Adamiak ze Stowarzyszenia Klon/Jawor. – Nasi badani poproszeni o wymienienie kilku znanych organizacji pozarządowych skupiali się na ogół tylko na kilku obecnych w mediach fundacjach. Za to dość trafnie opisywali ideę stowarzyszeń. Zapytani o nie, określali je jako skupiające ludzi o podobnych celach, zainteresowaniach i przekonaniach (przyjaciół, ale też ideowców). Inni podkreślali z kolei, że stowarzyszenia działają przede wszystkim na rzecz swoich członków: organizują samopomoc lub wzajemne wsparcie.
Boom na stowarzyszenia minął
Najwięcej stowarzyszeń zakładano co roku pomiędzy 1989, a więc od pierwszych lat „praktykowania” obywatelskiej wolności stowarzyszania się aż do końca lat 90. Z danych gromadzonych przez Stowarzyszenie Klon/Jawor wynika, że najwięcej, bo 5561 nowych podmiotów tego typu, zarejestrowano w 2000 roku. Potem nastąpił gwałtowny spadek w ich rejestrowaniu:
- Z dużym prawdopodobieństwem można zakładać, że gwałtowne wahnięcie w liczbie rejestrowanych organizacji na przełomie roku 2000 i 2001 nie odzwierciedla żadnych rzeczywistych tendencji, ale związane jest z uruchomieniem w tym czasie (1 stycznia 2001 roku) Krajowego Rejestru Sądowego, co na kilka miesięcy mogło wydłużyć proces rejestracji nowych organizacji - mówi Jan Herbst z zespołu badawczego Fundacji Stocznia. - Jak jednak widać już po danych z 2002 roku, była to sytuacja chwilowa.
Ponowną „modę” na stowarzyszenia obserwowaliśmy potem tylko w latach 2004 i 2005 – w czasie wejścia Polski do Unii Europejskiej.
„Moda” zaczęła się mniej więcej wtedy, gdy zakładano Stowarzyszenie 9/12.
– Nie mieliśmy wtedy takiej wiedzy, że fundacje również mogą prowadzić działania oddolne, a na takich nam zależało – wspomina Krzysztof Wróbel. – Kojarzyły nam się przede wszystkim z wkładem finansowym, a my kierowaliśmy się znaną, sektorową maksymą „masz przyjaciół – załóż stowarzyszenie, masz pieniądze – zakładaj fundację”. Myśmy mieli przyjaciół.
Stowarzyszenie to członkowie i członkinie
Jedną z ważniejszych różnic między – czasem mylonymi – stowarzyszeniem a fundacją jest fakt, że stowarzyszenie ma członków i członkinie (fundację zaś powołuje fundator). Dlatego dla stowarzyszeń mniejsze znaczenie mają płatni pracownicy i pracownice oraz zewnętrzni wolontariusze i wolontariuszki. Spośród wszystkich osób działających na rzecz przeciętnego stowarzyszenia 11% stanowią pracownicy płatni. W przypadku fundacji pracownicy płatni to natomiast 21% ogółu zaangażowanych osób. Wolontariusze zewnętrzni zaś to 13% osób działających na rzecz stowarzyszenia. W przeciętnej fundacji stanowią oni więcej, bo 34% wszystkich angażujących się w działania.
Większość stowarzyszeń (ponad 60%) jest „zespołowych”, a nie „liderskich” – co może być z kolei konsekwencją tego, że zarząd stowarzyszeń wybierany jest przez walne zgromadzenie i przed nim odpowiada.
Tak zwana „baza członkowska” czyli liczba osób należących do stowarzyszeń bywa uważana za małą liczbę, a jej wzrost – za problematyczny. Faktycznie, liczba członków i członkiń należących do stowarzyszeń zmniejszała się na przestrzeni lat. W 2008 r. przeciętne stowarzyszenie zrzeszało 40 osób, a cztery lata później już 33.
Członkostwo – stabilne, ale mało aktywne
Kłopotem nie jest zatem sama liczba członków, ale ich mała aktywność – podkreślali to badani przez Stowarzyszenie Klon/Jawor respondenci. Pomimo tego, że ustawowo stowarzyszenie opiera swoje działania na społecznej pracy członków, to brak takiej chęci był dotkliwym problemem dla ponad połowy polskich stowarzyszeń w 2012 r.
Towarzystwo Edukacji Antydyskryminacyjnej wyjaśnia ngo.pl, że mimo wzrostu liczby członków i członkiń – „aktyw” jest ciągle ten sam. Z tego powodu kwestia „aktywnego członkostwa” była przedmiotem obrad walnego zgromadzenia:
– Ile by nas nie było, to na walnym zawsze jest ok. piętnastu – mówi Magdalena Chustecka, członkini TEA, a do niedawna członkini zarządu organizacji. – Mamy w statucie cztery kryteria członkostwa – w tym aktywność, ale poza kryterium regularnego opłacania składek, są one nieostre. A przynajmniej nie na tyle, by zweryfikować, czy czyjeś członkostwo ustało. Szczególnie trudno jest „twardymi narzędziami”, jak statut, zweryfikować, co oznacza, że ktoś aktywnie działa na rzecz Towarzystwa. A jeśli płaci składki i po prostu dobrze o organizacji mówi? Przyznaje się do bycia w tym gronie? Moim zdaniem, to właśnie „działanie na rzecz” w skali mikro.
Stowarzyszenia w kryzysie?
Liczba 15 osób potrzebnych do założenia stowarzyszenia jest w sektorze pozarządowym uznawana za zaporową – zmniejszenie liczby osób potrzebnych do jego założenia było jednym z pierwszych postulatów zgłoszonych do toczącej się od dwóch lat w Kancelarii Prezydenta środowiskowej debaty na temat nowelizacji Prawa o stowarzyszeniach.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)