Od prawie trzydziestu lat pracuje z dziećmi i dla dzieci, bo są mistrzami życia. Fundacja Joanny Radziwiłł Opiekuńcze Skrzydła ma charakter domu rodzinnego. Zawsze jest w nim osoba, która czeka na wracające ze szkoły dzieci.
Joanna Radziwiłł zawsze chciała mieć dużo dzieci. – Sama mam troje rodzonych, ale nie spodziewałam się, że życie obdarzy mnie tak szczodrze – mówi przekornie. – Uważam, że dzieci są mistrzami życia. Uczę się od nich spontaniczności, czystości, szczerości, wrażliwości, delikatności i powagi, bo one są bardzo poważne.
Chociaż na tabliczce zamontowanej na budynku Fundacji Joanny Radziwiłł Opiekuńcze Skrzydła przy ulicy Omulewskiej 19 w Warszawie jest napisane: „Jesteśmy tutaj z dziećmi z warszawskiej Pragi”, to przyjść może każdy, kto potrzebuje pomocy. To wielopokoleniowy dom, z dziećmi, młodzieżą, grupą mam oraz seniorami.
Przy wspólnym stole
Fundacja Joanny Radziwiłł Opiekuńcze Skrzydła ma charakter domu rodzinnego. Zawsze jest w nim osoba, która czeka na wracające ze szkoły dzieci.
– Mamy zespół uroczych młodych ludzi, formuła jest domowa. Dzieci znajdują wsparcie podczas odrabiania lekcji, biorą udział w warsztatach arteterapeutycznych, fotograficznych, podnoszących umiejętności społeczne i komunikacyjne. Ważnym momentem w ciągu dnia jest obiad przy wspólnym stole, przygotowany przez naszą kucharkę, zresztą absolwentkę fundacji – opowiada Joanna Radziwiłł.
Aby mieć fundusze na regularne posiłki dla dzieci, fundacja prowadzi program dożywiania dzieci WielkiTalerz.pl. Prywatni darczyńcy, firmy lub społeczności szkolne mogą wziąć udział w programie, wpłacając co miesiąc, przez cały rok kwotę 96 zł. Dzięki temu można przewidzieć, ile pieniędzy wpłynie w ciągu roku. Niedługo idea projektu WielkiTalerz.pl będzie miała swoje odzwierciedlenie w szkołach. Fundacja chce nauczyć dzieci, jak ważna jest ekonomia kupowania w sklepie, wspólne gotowanie, czas przy stole, niewyrzucanie jedzenia, a przede wszystkim to, żeby wszystkie dzieci miały, co jeść.
Żeby było to możliwe, trzeba postarać się o finanse. Praca Joanny Radziwiłł polega m.in. na tym, by tak duża rodzina jak jej fundacja spokojnie mogła żyć, jeść i mieszkać.
– Jest bardzo dużo życzliwych osób, które lubią pomagać, ale nie wiedzą, w jaki sposób mogą to zrobić. Chciałyby także wiedzieć, na co konkretnie idą ich pieniądze. Nie wrzucamy wszystkiego do jednego worka – „na działalność organizacji”. Sama chcę wiedzieć, że sto złotych, które podarowałam, zostało przeznaczone na zakup bluzy dla Rafałka, bo jej nie miał. Kiedy robiliśmy remont, potrzebowaliśmy pięć sztuk drzwi, więc poszczególne osoby „kupowały” dla nas te drzwi. Pomoc powinna być konkretna. Kiedy do mnie ktoś przychodzi i pyta, jak może pomóc, to odpowiadam, „Wiesz, wszystko jest potrzebne”, ale potem staram się przedstawić wiele propozycji – mówi pani Joanna.
Jedną z nich jest na przykład program Opiekuńcze Skrzydła, kiedy konkretna osoba otacza opieką jak skrzydłami pojedyncze dziecko, wpłacając 500 zł miesięcznie. – W podziękowaniu przekazujemy jej informacje o rozwoju, sukcesach i porażkach swojego wychowanka, często dołączamy fotografie, rysunki danego dziecka – mówi Joanna.
Dużo życzliwości
Jola Christol, ambasadorka fundacji mówi o Joannie Radziwiłł, że ma wyjątkową umiejętność zjednywania sobie ludzi oraz przyciągania do siebie tych pozytywnie zakręconych i wspaniałych. – Jestem szczęściarą życiową, dużo życzliwości mam wokół siebie – cieszy się pani Joanna.
Lubi ludzi, którzy są prawdziwi, szczerzy, żyjący bez hipokryzji, szanujący się nawzajem oraz umiejący słuchać innych. Podstawą dla niej jest działanie i życie w dobrym zespole.
(Przerywamy na chwilę naszą rozmowę – do pani Joanny podbiega mała dziewczynka, przytula się na kilka sekund, potem rzuca krótkie „już” i biegnie dalej).
– Dużo jej zawdzięczam, wspólnie ładowałyśmy baterie. Lubię zatrzymanie chwili, staram się korzystać z momentów, bo życie się z nich składa – mówi pani Joanna.
Radość i odpowiedzialność
Jej doświadczenie jest takie, że im więcej człowiek ma na głowie, tym jest lepiej zorganizowany. Stara się tak zaplanować dzień, że znajduje czas na wszystko, i na życie zawodowe, i na prywatne, które zresztą przenikają się w harmonijny sposób, są ze sobą połączone. Do fundacji przychodzą jej znajomi, rodzina i przyjaciele. Są związani z tym miejscem i tym, co się w nim dzieje.
Moja droga życiowa poszła w kierunku pomagania innym. Nie myślę w kategoriach ambicji ani kariery. Staram się w bardzo dobry sposób wykonywać zadania, które przede mną stają.
– Moje dzieci zawsze były związane z fundacją, nie były zazdrosne, a nawet je o to pytałam. Były wolontariuszami. Moja córka przychodzi tu codziennie – podkreśla pani Joanna.
Tak jak zakłada się rodzinę, tak ten fundacyjny dom łączy się z ogromną odpowiedzialnością. – To jest mój wybór. Jak w każdym działaniu, są łatwiejsze i trudniejsze momenty. Poza „odpowiedzialnością” drugie słowo, jakie mi przychodzi na myśl, to „radość”. Cieszę się, że tu jestem – zaznacza.
Miło być docenianą, ale do nagród Joanna Radziwiłł nie przywiązuje specjalnej uwagi. – To miły gest, w ten sposób nagradzający mówi: „Dobrze działasz”, ale też wiem, że za tym idzie życzliwość ludzka. Otrzymaliśmy wiele prestiżowych nagród. Dla nas jest to symbol, że jesteśmy organizacją godną zaufania. Czujemy, że darczyńcy cenią sobie nasz profesjonalizm, dostrzegają wyróżnienia i proponują współpracę na różnych płaszczyznach. Pewnie osoba, która przyznaje granty, myśli: „Aha, to nie jest firma krzak, bo już zauważona, potrzebna czy ważna” – mówi. Ceni szczególnie nagrodę im. dr Aliny Margolis-Edelman, przyznaną przez fundację Dajemy Dzieciom Siłę.
Życiowe decyzje
Joanna Radziwiłł idzie jedną drogą z własnego wyboru. Myśli, że praca w korporacji zabiłaby ją. Lubi siebie i akceptuje taką, jaką jest.
– Ciepła, miła i otwarta osoba na ludzi. Uczy dzieci się lubić – dodaje Jola Christol. Odpoczywa na łące, w naturze, lubi wyjeżdżać w weekendy, żeby złapać przestrzeń dla siebie i swoich bliskich. Osobiście marzy, żeby zamieszkać na wsi, co być może zrealizuje już w przyszłym roku. Drugie marzenie dotyczy dużej liczby wnucząt.
– Jeśli czuję, że jestem przepracowana i mogę być nieprzyjemna dla pracowników, to wtedy wiem, że warto więcej potańczyć, pośpiewać, poczytać czy popływać – wyznaje pani Joanna.
Duży wpływ na nią miała mama, Elżbieta Dembińska. Na co dzień wspiera ją mąż. Pracuje w sektorze pozarządowym trzydzieści lat, a największą zaletą pracy w nim jest to, że spotyka się wspaniałych ludzi, z którymi można tworzyć wyjątkowe relacje. Doświadcza tego w życiu na co dzień i podkreśla, że jest wielką szczęściarą. Wadą jest to, że zawsze jest za mało pieniędzy na prowadzenie wielkiej fundacyjnej rodziny. To nie jest tak, że regularnie co miesiąc otrzymuje określoną kwotę, potrzebną, by czuć się bezpiecznie, gwarantującą, że drzwi do fundacji będą zawsze gościnnie otwarte.
– Żeby się tego nie bać, powiedziałam sobie, że fundacja tak długo będzie istniała, jak ma długo istnieć. Każdej rodzinie życzyłabym takich dzieci, jak są u nas. Wspaniałe! Marzy nam się kolejny dom. Gdybyśmy mieli więcej funduszy, chętnie to założylibyśmy sieć domów takich jak nasz – mówi pani Joanna.
Fundacja Joanny Radziwiłł Opiekuńcze Skrzydła ma dwa lata. Wcześniej zdecydowała o odejściu z fundacji, w której wychowała prawie dwa pokolenia dzieci. – Ważna jest umiejętność wyboru, bo to my decydujemy, co się w naszym życiu dzieje. Czasem na naszej drodze stają osoby nieodpowiednie, złe, które jednak mają wpływ na to dobro, które się dzieje. W ten sposób znalazłam się w tym pięknym miejscu. Sukcesem jest to, że ja umiem zadecydować o swoim życiu. To jest ważne, żeby nie bać się przyszłości – podkreśla.
Joanna Radziwiłł – 26 lat doświadczenia w pracy na rzecz dzieci, młodzieży i osób dorosłych potrzebujących pomocy, psycholog kliniczny, wychowawca, mama trójki dorosłych dzieci, dyrektor Fundacji Joanny Radziwiłł Opiekuńcze Skrzydła, założycielka dwóch dziennych domów dla dzieci: Domu Św. Mikołaja, Domu Pawła oraz właścicielka Pracowni Psychologicznej. Organizatorka wielu dobroczynnych bali, koncertów, wystaw, meczów polo.
Od wielu lat szczególnie bliskie są jej problemy dzieci i młodzieży, ich rodzin oraz problemy rodzin alkoholowych. Jej doświadczenie i życzliwość do ludzi sprawia, że wiele rzeczy niemożliwych staje się faktem.
Za działania na rzecz dzieci i młodzieży została odznaczona przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Polskie Towarzystwo Lekarskie, Fundację im. Św. Brata Alberta, Burmistrza Gminy Pragi Południe, Polski Komitet Narodowy UNICEF, Fundację Rozwoju Demokracji Lokalne, Fundację Dajemy Dzieciom Siłę (nagroda im. Dr Aliny Margolis-Edelman). Otrzymała tytuł Kobieta Sukcesu Mazowsza. Uznana za kobietę wpływową przez magazyn Home & Market, Gazetę Finansową oraz magazyn Gala. Kawaler Orderu Uśmiechu.
Źródło: inf. własna ngo.pl