Po raz pierwszy w historii społecznicy, organizacje i mieszkańcy Warszawy zainicjowali konsultacje na temat fragmentu przestrzeni miejskiej. W ramach tych konsultacji w sobotę odbyło się pierwsze spotkanie dotyczące przyszłości osiedla Jazdów. Jedno już wiadomo: mieszkańcy mają nowe narzędzie do rozmowy z urzędnikami i nie zawahają się go użyć.
Po pierwsze wiedza
- Mieszkańcy pytają czy tak już będzie zawsze – mówi z uśmiechem Martyna Leciak z Centrum Komunikacji Społecznej tuż po rozpoczęciu spotkania. Ten początek nie był typowy. Mieszkańcy, społecznicy, przedstawiciele organizacji i urzędnicy zamiast na sali spotkali się na dworze. Nim przystąpili do rozmów, wspólnie poszli na spacer by jeszcze raz wspólnie rozejrzeć się po miejscu, o którym przez najbliższe miesiące będą dyskutować.
- To się nam wszystkim bardzo przyda – mówi Martyna Leciak i dodaje, że przez ostatnie miesiące na temat Jazdowa pojawiało się bardzo wiele różnych i niekiedy sprzecznych informacji. Dlatego miasto w porozumieniu z mieszkańcami postanowiło najpierw rozwiać wszelkie wątpliwości na temat historii i teraźniejszości osiedla Jazdów. - W czasie spaceru okazało się, że nie jesteśmy nawet zgodni, co do tego ile domków zostało wybudowanych na tym terenie – stwierdza.
Między innymi dlatego społecznicy razem z miastem wspólnie wymyślili taki a nie inny początek konsultacji na temat Jazdowa. Pierwsze spotkanie dotyczyło tylko historii. O przyszłości ma być mowa w czasie kolejnych spotkań.
Konsultacyjny eksperyment
Konsultacje na temat miejsca, na którym stoją tak zwane Fińskie Domki, są pierwszymi tego typu konsultacjami w Warszawie. Dzięki uchwale przyjętej przez Radę Miasta w połowie ubiegłego roku, rozmowy z urzędnikami na temat dowolnej sprawy angażującej mieszkańców, mogą zainicjować oni sami. Wystarczy do tego tysiąc podpisów.
- My w sprawie Jazdowa zebraliśmy ich około dwóch tysięcy. Tysiąc osiemset było ważnych. Władze Warszawy nie miały więc wyboru – mów działaczka społeczna Joanna Erbel, która wraz z kilkoma innymi działaczami i mieszkańcami działała w ruchu o nazwie Otwarty Jazdów. To on ostatecznie wystąpił do Centrum Komunikacji Społecznej z wnioskiem o rozpoczęcie konsultacji.
- To dopiero początek. Teraz czekamy na pomysły mieszkańców na temat przyszłości Jazdowa. Można je zgłaszać do drugiego kwietnia. Wtedy swoje prace nad planami zagospodarowania osiedla rozpocznie sześć jednolitych grup roboczych. Oczywiście będą one bazowały na głosach mieszkańców. Jeszcze przed wakacjami każda z grup opracuje swój projekt tej przestrzeni, po czym usiądziemy razem i z tego wypracujemy jeden wspólny plan. To on będzie społecznym głosem w sprawie Jazdowa – recytuje harmonogram Joanna Erbel. Przyznaje jednocześnie, że do tej pory konsultacje nigdy tak nie wyglądały i jest to pewien eksperyment. - Mamy okazję przetestować na ile władza dając nam nowe narzędzie rzeczywiście chce realnej zmiany – podsumowuje.
Narzędzie niezbędne do zmiany
Kształt tych konsultacji nie został wymyślony w Warszawie. Władze miasta w porozumieniu z mieszkańcami zastosowali model, który doskonale przyjął się w Białymstoku w przypadku tamtejszej spornej przestrzeni, Węglowej. Stamtąd wziął się pomysł, by prace podzielić na grupy: ekspertów, urzędników, społeczników, mieszkańców, etc. i by dopiero później z tych różnych koncepcji dojść do jednej wspólnej. Na razie trudno powiedzieć, czy podobny model równie dobrze przyjmie się w Warszawie, ale zdaniem Martyny Leciak jest na to szansa:
- Proces jest długotrwały i angażuje wiele grup interesariuszy, ale wydaje nam się, że sprawa Jazdowa jest na tyle skomplikowana, że należy o niej rozmawiać w jak najszerszym gronie. Im głosów będzie więcej, tym rozwiązanie bardziej kompleksowe i ciekawe – mówi.
- Dziś dyskutujemy na temat osiedla Jazdów, ale sprawa jest dużo poważniejsza – dodaje Joanna Erbel. - Tutaj chodzi o to, w jaki sposób w przyszłości będziemy konsultować plany miejscowe, w jaki sposób będą realizowane programy. Do tej pory jak się chciało zebrać podpisy pod jakąś akcją, można było napisać petycję. Tylko petycja mówi: „nie godzimy się na…”, „żądamy…”. Konsultacja ma inny charakter. Z jednej strony jest to nadal forma buntu i sprzeciwu, ale jednocześnie nie narzuca od razu gotowego rozwiązania. Tu tworzymy przestrzeń do demokratycznej wymiany zdań, do rozmowy z ludźmi – mówi.
„Śrubokręt” w jednej sprawie, „młotek” w innej
Choć konsultacje nie są dla urzędników wiążące i mają charakter jedynie opiniotwórczy, ich inicjatorzy liczą, że wpłyną one na dalsze losy Jazdowa. Będzie to sygnał dla innych inicjatyw, o które można walczyć w ten sposób. Na razie kolejki wniosków o kolejne konsultacje nie ma. Wkrótce do miasta wpłynie dopiero drugi, dotyczący zagospodarowania Placu Powstańców Warszawy. W tej sprawie trwa zbieranie podpisów. Być może konsultacje okażą się też dobrym narzędziem do zadecydowania o przyszłym kształcie niektórych praskich ulic takich jak Targowa czy Ząbkowska.
- Należy pamiętać, że konsultacje to jedno z narzędzi, których mamy coraz więcej. Nie wkręca się śrub młotkiem, tylko śrubokrętem. Te konsultacje to śrubokręt. W innych przypadkach może lepszy byłby protest, ale w tym akurat nie – mówi Joanna Erbel i dodaje, że społecznicy mogą lepiej dostosować metody do zakładanych celów: - Są też inicjatywy lokalne czy budżet partycypacyjny. W rozwoju wszystkich tych narzędzi pokładam duże nadzieje.
Zdaniem Joanny Erbel nie należy się bać, że urzędnicy, koniec końców, zignorują rezultaty konsultacji. - To jest kwestia odpowiedzialności władz. Jeśli będzie powszechna wola, aby powstała tu hybrydalna, otwarta przestrzeń, to jest wtedy odpowiedzialność polityczna ratusza, jeśli to zignoruje. A jak się kończy ignorowanie głosu społecznego we wrażliwych kwestiach, parę razy już się przekonaliśmy – mówi.
O celowości konsultacji zapewniał w czasie spotkania z mieszkańcami także przedstawiciel Urzędu Dzielnicy Śródmieście. - Nie wyobrażam sobie, by realizować te konsultacje tylko po to, by po kilku miesiącach ich efekty wrzucić do kosza. Te proces po to ma miejsce, by wypracować wspólne stanowisko i je zastosować – mówił rzecznik dzielnicy Mateusz Dallali. Zaznaczył, że z taką wolą do konsultacji przystępuje także burmistrz Śródmieścia Wojciech Bartelski.
Czy konsultacje potrzebują promocji?
Mimo deklaracji dobrej woli wszystkich stron uczestniczących w konsultacjach w sprawie Jazdowa, trudno powiedzieć, czy ich przebieg będzie można uznać za model przy innych podobnych sprawach. W Centrum Komunikacji Społecznej panuje przekonanie, by do każdego problemu podchodzić indywidualnie.
- Plan każdych konsultacji powinien być szyty na miarę, to znaczy dostosowany do tematu konsultacyjnego. Nie ma rozwiązań z góry nadanych, bo nie można ograniczać się do schematów – mówi Martyna Leciak.
Już na pierwszy rzut oka widać jednak, które praktyki mają szansę się przyjąć. Na pewno jest nimi idea pracy w podzespołach oraz pomysł na utworzenie tak zwanej Białej Księgi. - W przypadku Jazdowa będzie to diagnoza tego miejsca. Bardzo ważny element, który ma pomóc wypracować wspólny pomysł zagospodarowania tej przestrzeni – dodaje Martyna Leciak.
Czy inicjowanie konsultacji przez mieszkańców stanie się powszechne i popularne? - Pamiętajmy, że zbieranie podpisów to tylko jedna z form, w jakiej można to zrobić. Z inicjatywą konsultacyjną nadal mogą występować urzędy – mówi Martyna Leciak, przyznając, że ratusz nie będzie kładł szczególnego nacisku, by namawiać mieszkańców do zbierania podpisów w swoich sprawach.
- Samo przygotowywanie uchwały, która to umożliwia, było nagłośnione i konsultowane. Myślę, że ludzie wiedzą, że taki mechanizm funkcjonuje – mówi.
Joanna Erbel stwierdza: - Władze Warszawy chyba spodziewały się, że skończy się tylko na posunięciu PR-owym. Tymczasem pokazaliśmy, że potrafimy wykorzystywać narzędzia, które dostajemy.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl