Jan Zając: Dziwię się osobom, które nie mają kłopotu z technologiami
Czy zmiany na Facebooku sprawiają, że ten serwis przestaje być przydatny? Czy organizacje z powodzeniem mogą korzystać z sieci społecznościowych? I co robić, by publikować jak najtrafniejsze treści? O tym rozmawialiśmy z Janem Zającem, współtwórcą narzędzia analitycznego marketingu w sieciach społecznościowych Sotrender.
Czy Twoim zdaniem tłok na konferencjach poświęconych nowym technologiom, mediom społecznościowym w trzecim sektorze, a także sama ich ilość jest odzwierciedleniem potrzeby edukacji przedstawicieli NGO-sów w tym zakresie?
Jak oceniasz ich działania?
Większości nie obserwuję na co dzień, ale wygląda na to, że prowadzone są dobrze. Co chwila docierają do nas ciekawe, warte zauważenia przypadki takiego czy innego wykorzystania mediów społecznościowych przez organizacje pozarządowe.
Fot. Jan Zając podczas ubiegłorocznego Sektora 3.0.
Z Waszych analiz dotyczących zmian na Facebooku można wynieść wiele przydatnych danych w oparciu o duże fanpage marek. A jak to się przekłada na prowadzących niewielkie profile? Czy obecność w mediach społecznościowych wciąż się opłaca?
To tak naprawdę zależy obecnie od tego, jakie nakłady marki te przeznaczają na te kanały.
Chcesz powiedzieć, że bezkosztowe działanie na Facebooku właśnie się kończy?
Nie. Zwłaszcza, że Facebook zapowiedział właśnie wprowadzenie wielu przydatnych organizacjom funkcjonalności. Zagraniczne media donoszą, że wkrótce pojawi się w nim przycisk „Donate”, umożliwiający trzeciemu sektorowi pozyskiwanie darowizn od użytkowników serwisu. Dzięki temu niektórym organizacjom będzie pewnie łatwiej zebrać środki potrzebne na działalność.
Odnośnie samego crowdfundingu czy fundraisingu – odnoszę wrażenie istnienia ogromnej bariery przed wejściem w ten segment przez organizacje. Czy gdy coś takiego pojawi się na Facebooku, nastąpi przełamanie?
Trudno nazwać to przełamaniem. Niektórzy będą dawać pieniądze, inni nie. Nie nastąpi w tym zakresie żadna spektakularna zmiana. W Polsce mamy ogólnie niskie zaufanie do wszystkich, w szczególności do organizacji, więc dlaczego w mediach społecznościowych miałoby być inaczej? Crowdfunding szybciej został zaakceptowany przez świat marketingu, aniżeli przez ludzi przygotowujących zbiórki publiczne dla projektów społecznych. Choć w Polsce platforma Wspieram.to rozwija swoją działalność coraz szerzej i myślę, że będzie coraz więcej przypadków udanego zbierania pieniędzy właśnie w ten sposób. Wciąż jednak wydaje mi się, że więcej o udanych akcjach będziemy słyszeć wprost od ludzi zakładających start-upy czy osób związanych z przemysłem kreatywnym, aniżeli tych związanych z organizacjami pozarządowymi.
Ale dlaczego tak jest? Przecież te narzędzia wręcz wydają się stworzone właśnie dla organizacji pozarządowych?
Zgadzam się, ale przecież nie jest tak, że można założyć sobie pierwszy lepszy cel i próbować zebrać potrzebne pieniądze. Na zachodzie istnieją już specjalistyczne firmy przygotowujące całą obecność w sieci danego projektu, by rozpocząć odpowiednią komunikację we właściwym momencie, przedstawiając ją tak, by udało się skuteczniej zebrać finansowanie. To jest cały rynek zbudowany z platform, w których lepiej i sprawniej poruszają się ci, którzy dysponują środkami i są bardziej sprofesjonalizowani. Nie wiem ponadto, jak zagadnienie to wygląda w kwestii regulacji prawnych. Dla przykładu Wspieram.to na swojej stronie określa, że wszystkie wpłaty w platformie traktowane są jako forma przedsprzedaży, a nie zbiórki publicznej.
Jaką aktywność na Facebooku mógłbyś rekomendować? Szczególnie po zmianach w EdgeRanku?
Niech to będzie taka aktywność, która nie będzie stwarzała konieczności stawania na głowie. Mam tu na myśli taką komunikację, która nie będzie wymagała specjalnej, wzmożonej aktywności w postaci konstruowania ekskluzywnych, dedykowanych dla fanpage’a obrazków, a zarazem będzie pasowała do treści przekazu. Jak często? Pewnie dobrze byłoby, żeby przeciętnie publikować wpis raz dziennie, ewentualnie trochę częściej, ale jest to uwarunkowane przede wszystkim tym, czy mamy o czym pisać. Jeśli nie mamy, co może być częstym przypadkiem dotykającym niewielkie organizacje pozarządowe, to może lepiej nie pisać w ogóle niż publikować treści niepotrzebne czy dotyczące kwestii niezwiązanych z działalnością danej organizacji.
Zmiany w EdgeRanku nie wpłynęły tylko i wyłącznie negatywnie na poszczególne profile na Facebooku. Pojawiają się przypadki i omówienia przykładów pozytywnych zmian i wzmożonej widoczności postów. Od czego to tak naprawdę zależy?
Przypuszczam, że to wypadkowa wielu kwestii, w tym promowania postów i ich dostosowanie do zainteresowań odbiorców oraz zdolność do wywoływania reakcji, aż po odpowiednią formę.Od promowania postów, przez wrzucanie odpowiedniego kontentu, w miarę interesującego dla ludzi, wywołującego jakieś reakcje.
Ale czy mechanizm Facebooka może wychwytywać atrakcyjną treść?
Trudno to określić i tak naprawdę nikt tego nie wie. Jeśli dziś dojdziemy do etapu, w którym stwierdzimy, że takie, a nie inne czynności mają większy sens, to za miesiąc ustawienia zostaną zmienione, a za dwa miesiące nastąpi to po raz kolejny. Wtedy cała wypracowana wiedza ponownie będzie nieaktualna. Poprzednie zmiany w EdgeRanku sprawiły, że agencje obsługujące profile zaczęły publikować mniej linków, a więcej zdjęć. Obecnie zdjęcia są już nieco gorzej widziane, więc pewnie niedługo nastąpią zmiany. Jak potwierdzają dane przez nas przeanalizowane, najlepiej sprawdzają się wpisy tekstowe. Linki osiągają najniższy łączny zasięg.
Mówisz – agencje. A co mają robić organizacje pozarządowe, które nie mogą pozwolić sobie na specjalistę od mediów społecznościowych?
To tak jak w każdej działalności. Wysyłanie mailingów czy tworzenie i obsługa strony internetowej też może być mniej lub bardziej sprofesjonalizowana. Nie sprowadzajmy wszystkiego do konieczności posiadania specjalisty od każdej dziedziny. Nawet jeśli na swoim profilu przed zmianami posty docierały do 700 spośród 1000 fanów, to teraz dotrą do 300. Jeśli kanał nie był promowany przy sporych nakładach finansowych, to wciąż jest to całkiem dobra metoda, dzięki której można dotrzeć do użytkowników.
Czy są jakieś branże, które są szczególnie poszkodowane ostatnimi zmianami?
Są profile, które straciły sporo i inne, które zostały poszkodowane w mniejszym stopniu. Wszystko zależy od wielkości fanpage’a, od ustawień profili regionalnych, itd.
Opłaca się analizować przy korzystaniu z szerszych narzędzi, aniżeli tych dostępnych bezpośrednio w Facebooku?
To zależy od tego, co chcesz osiągnąć. Jeśli dana osoba posiada hobbystyczny profil prowadzony po godzinach i docierający do 100 osób, to prawdę powiedziawszy trudno, by cokolwiek się opłacało. Jeśli chce się osiągnąć coś więcej, to jak to zwykle bywa trzeba poświęcić trochę starań. Na przykładzie organizacji pozarządowej przypuśćmy, że dana osoba chce zdobyć kompetencje prowadzenia fanpage’a, które przydadzą się jej później w prowadzeniu profilu korporacyjnego. Wtedy warto testować wszystkie możliwe narzędzia, zwłaszcza że funkcjonując w NGO’sie można w wielu przypadkach otrzymać je za darmo albo z dużą zniżką. Taką zasadę wyznajemy w Sotrenderze, który dla organizacji non profit przygotował specjalną ofertę.
Dlaczego opłaca się korzystać z takich narzędzi, jakimi dysponuje chociażby Sotrender i przypatrywać się waszym autorskim wskaźnikom, takim jak Interactivity Index?
To jest kwestia podejmowania lepszych decyzji. Zanim zdecydujemy, ile czasu i energii chcemy poświęcać na prowadzenie danego fanpage’a możemy przyjrzeć się temu, jak wiele robią prowadzący inne profile. Warto wówczas zastanowić się, co my możemy zrobić. Może się to sprowadzać jedynie do obserwacji liderów kategorii. Sprawdzanie samego EdgeRanku i popularności poszczególnych rodzajów postów czy godzin publikacji też może okazać się bardzo przydatne. Są też sytuacje, które obligują prowadzącego, nawet w środku organizacji pozarządowej do raportowania jego działań. Narzędzia takie jak Sotrender bez wątpienia znacznie upraszczają ten proces.
Wracając do idei imprez typu Sektor 3.0 czy TechCamp – czy można z nich wynieść pożyteczną wiedzę? Czy ich uczestnicy podchodzili do ciebie, jako prelegenta pierwszej z imprez z konkretnymi wątpliwościami?
Zdecydowanie. Poznałem dzięki nim wiele pozytywnych osób. Rozstrzał pytań był naprawdę ogromny. Począwszy od bardzo ogólnych kwestii, przez pytania o czynności, jakie mogą podjąć mające 100 fanów na Facebooku, po bardzo konkretne techniczne problemy, na które było mi ardzo ciężko odpowiedzieć bez sięgania do dodatkowych źródeł.
Rozpiętość wiekowa uczestników takich konferencji jest ogromna. Dlaczego tak jest, że to nie tylko głównie ludzie starsi, ale i przedstawiciele młodych pokoleń mają problem z nowymi technologiami?
Odwróciłbym pytanie. Sam mam trochę ponad 30 lat i wiele problemów z technologiami. Dziwię się raczej tym ludziom, którzy takich problemów nie mają, a wydaje mi się, że jest ich bardzo mało. Sam nie wykorzystuję niektórych platform social media, a odnośnie tych, z których korzystam, wielokrotnie zadaję sobie pytania o to, czemu mają tak naprawdę służyć.
Źródło: Technologie.ngo.pl