34,7 mln zł w 2016 r. przeznaczył polski rząd na pomoc humanitarną w odpowiedzi na kryzys syryjski. Wielkość i charakter polskiej pomocy były przedmiotem dyskusji ekspertów i polityków podczas debaty „Jak Polska pomaga uchodźcom?”, która odbyła się 12 grudnia 2016 r. w warszawskiej Pracowni Duży Pokój.
– Posłowie zdecydowanie za mało na ten temat wiedzą i za mało o tym rozmawiają. Jesteśmy pod presją lęków i chcemy odsunąć problemy jak najdalej od siebie – mówiła podczas spotkania Kornelia Wróblewska, posłanka Nowoczesnej. Debata pokazała, że wiedza organizacji społecznych jest w Sejmie potrzebna, ale organizacje nie docierają z nią skutecznie do posłów. Dyskusja zakończyła się propozycją Wróblewskiej, aby organizacje spotkały się z przedstawicielami opozycji, wspólnie wypracowały propozycję zmian w polityce wobec uchodźców, która przekona rząd do zmiany stanowiska.
W debacie zorganizowanej przez Grupę Zagranica, Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, portal uchodźcy.info i serwis MamPrawoWiedziec.pl uczestniczyło troje posłów: Andrzej Maciejewski (Kukiz’15), Marcin Święcicki (PO), Kornelia Wróblewska (Nowoczesna) i dwóch ekspertów: dr Witold Klaus (Stowarzyszenie Interwencji Prawnej) i dr Samer Masri (Fundacja Wolna Syria). Punktem wyjścia do dyskusji była polityka rządu wobec kryzysu uchodźczego w Syrii, a podstawę stanowiły dwie analizy – jedna dotycząca pomocy humanitarnej wysyłanej na Bliski Wschód do ofiar kryzysu w Syrii, druga – polityki państwa polskiego wobec uchodźców szukających u nas schronienia. Debatę prowadziła Agnieszka Lichnerowicz z Radia TOK FM.
W Syrii trwa największy kryzys humanitarny od II wojny światowej, który destabilizuje nie tylko region Bliskiego Wschodu, ale także Unii Europejskiej. Według posła Andrzeja Maciejewskiego Polska ma inny problem: – Jest nim Wschód i Ukraina – mówił. Jego zdaniem Polska powinna pomagać Wschodowi, Ukrainie, bo jest to temat nam bliski, z kolei Syria i Bliski Wschód jest dla nas „abstrakcyjny”. – Nie do końca rozumiemy, jakie potrzeby mają mieszkający tam ludzie i na czym polega konflikt, który się tam rozgrywa. Rzecz nie leży w ilości wydanych pieniędzy, tylko w skuteczności działań. Polska wydaje tyle, na ile ją obecnie stać – mówił Maciejewski.
Zdaniem Święcickiego i Wróblewskiej kwoty, jakie Polska wydaje na pomoc humanitarną, są zbyt małe w stosunku do wielkości naszej gospodarki i potrzeb ofiar konfliktu w Syrii.
Kornelia Wróblewska: – Mamy wynikający z naszej historii obowiązek moralny niesienia pomocy osobom, które uciekają przed wojną. Obecnie ta pomoc jest bardzo mała. – Posłankę zaskoczyło, że polski rząd nie pomaga na miejscu konfliktu w Syrii, tylko uchodźcom w krajach sąsiednich. – Polskie organizacje działają w Syrii, więc MSZ powinien im pomagać. Nie jest jego rolą decydowanie o tym, gdzie wspierać organizacje społeczne niosące pomoc.
Wielkość pomocy wyraźnie skrytykował prezes Fundacji Wolna Syria Samer Masri: – Kryzys trwa 6 lat, stopniowo rosła pomoc, ale jest bardzo niska. Polska jest średnio zamożnym krajem i to jest za mało. Zwłaszcza że Polska też korzysta z pomocy, z miliardów euro.
Masri zwrócił także uwagę, że pieniądze są wydawane nieefektywnie. Polskie organizacje są małe i słabe, ich budżety niewielkie, a kwoty dotacji, jakie otrzymują, nie pozwalają na długofalową pomoc na miejscu. Jak tylko wydadzą pieniądze z projektu, muszą wracać do Polski i nie mają możliwości podtrzymania efektów swoich działań.
Paneliści nie mogli się jednak nie zgodzić, że pomoc w 2016 r. znacząco wzrosła w stosunku do kwoty z poprzedniego roku (ok. 23 mln zł więcej niż w 2015 r. przeznaczył rząd Beaty Szydło na pomoc dla ofiar wojny w Syrii).
Posłowie rozmawiali też o nieprzyjmowaniu przez Polskę uchodźców. Liczba decyzji o przyznaniu ochrony międzynarodowej jest niska (w 2016 r. 241 uchodźców ją uzyskało, w tym 39 Syryjczyków, decyzji negatywnych było 1849). Tegoroczne uchwały Sejmu pokazują, że większość polskich polityków – ekipa rządząca i opozycja – jest przeciwnych systemowi obowiązkowych kwot relokacji cudzoziemców.
Poseł Święcicki skomentował, że system relokacji jest potrzebny, aby odciążyć te kraje, do których z przyczyn od nich niezależnych trafia najwięcej uchodźców. Podkreślił, że polskie służby mają narzędzia, pozwalające na weryfikację tożsamości uchodźcy, by w razie wątpliwości nie przyjąć go do kraju. – Dziennie do Polski wjeżdża 40 tys. osób, których nikt nie sprawdza. Nie byłoby więc problemem przyjęcie 10 tys. uchodźców, których w dodatku służby wcześniej zidentyfikują – stwierdził. Kwestia bezpieczeństwa była bardzo ważna dla posła Maciejewskiego, którego zdaniem przyjęcie uchodźców jest możliwe tylko pod warunkiem, że poinformują o swoim pochodzeniu i nie ukryją swoich danych. Wyraził wątpliwość, na ile wszystkie osoby przedstawiające się jako uchodźcy z Syrii rzeczywiście nimi są.
Wróblewska podkreślała, że w obecnej sytuacji Polska musi pomagać nie tylko uchodźcom, ale także społeczeństwom przyjmującym, które borykają z dużym napływem uciekinierów. Zwróciła uwagę, że tak duża liczba uchodźców, stłoczenie ich w ośrodkach i niewielkich miejscowościach wywołuje bunty i agresję społeczną, które w takich warunkach są zrozumiałe.
Masri zauważył, że Syryjczycy, którzy otrzymali status uchodźcy w Polsce, nie mogą nawet sprowadzić rodziny, bo procedura łączenia rodzin nie obejmuje matki czy braci. Prawo wymaga jego zdaniem zmian, aby syryjscy uchodźcy mieli w Polsce zapewnione dobre przyjęcie i warunki życia.
Deklaracje przerwał Witold Klaus, pytając, dlaczego opozycja nie przedstawiła jeszcze jakiegoś kontrrozwiązania dla obowiązkowych kwot relokacyjnych, skoro chce pomagać, ale na innych warunkach niż proponuje to Unia Europejska?
Wróblewska stwierdziła, że brakuje jej wiedzy w tym temacie i potrzebuje informacji od organizacji eksperckich. Zadeklarowała gotowość do współpracy. Zwróciła także uwagę, że opozycja nie jest zjednoczona, a nawet gdyby wypracowała wspólne stanowisko, to i tak jest w mniejszości wobec posłów PiS.
Siedzący na sali Paweł Cywiński z uchodźcy.info przypomniał o propozycji Caritasu, aby uchodźców sprowadzić do Polski w tzw. korytarzach humanitarnych. Zapytał, jakie zdanie mają w tej kwestii posłowie. Odezwał się Święcicki: – Rząd cały czas mówi, że uchodźców nie będzie przyjmował. Może gdyby ofensywa była mocniejsza, gdyby nastąpiła mobilizacja opinii publicznej, organizacji i Kościoła, to może rząd w tej formule zgodziłby się na przyjmowanie uchodźców.
Stanowisko Święcickiego poparła Wróblewska. Witold Klaus podkreślił, że w polskim prawie istnieje już formuła „przesiedlenia”, która pozwala zrealizować propozycję Caritasu. Z kolei Samer Masri zauważył, że nawet wśród organizacji katolickich nie ma pełnej zgody co do zasady, których uchodźców powinna przyjmować Polska: – Caritas nie chce kryterium religijnego, a Episkopat tak. – Przekonywał, że warto pójść za Caritasem.