Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Publicystyka
Jak raz w to wejdziesz, to już szybko nie wyjdziesz
Centrum Wolontariatu Muzeum Powstania Warszawskiego
Wiem z własnego doświadczenia, jak wiele pytań pozostało niezadanych, jak wiele kart pozostało niezapisanych, a teraz niestety jest już za późno. O tym, dlaczego warto rozmawiać z Powstańcami, opowiada Mirosława Firchał-Goździewska, wolontariuszka Muzeum Powstania Warszawskiego.
Anna Samel: – Pamięta Pani swoją pierwszą wizytę w Muzeum Powstania Warszawskiego?
Mirosława Firchał-Goździewska: – Podczas pierwszej wizyty towarzyszyłam w zwiedzaniu Muzeum mojemu ojcu, który był Powstańcem. Kilkakrotnie wspólnie odwiedzaliśmy Muzeum, gdyż ojciec chętnie uczestniczył we wszystkich spotkaniach i uroczystościach.
Czy już wówczas zrodziła się myśl, że mogłaby Pani zaangażować się w działalność społeczną w Muzeum?
M.F.-G.: – Nie, to zupełnie nie był ten etap. Choć przyznaję, że sprawy Powstania zawsze były mi bliskie. 1 sierpnia był zawsze dniem wolnym od pracy dla moich rodziców i odwiedzaliśmy tego dnia Powązki. Historia Powstania Warszawskiego w mojej rodzinie to nie był temat tabu – wiedziałam, co się zdarzyło 1 sierpnia. Mój tata walczył, moja mama roznosiła pocztę, zginęło wielu ich przyjaciół. W rocznicę odwiedzaliśmy ich groby na Powązkach.
Więc jak to się stało, że zdecydowała się Pani na wolontariat w Muzeum?
M.F.-G.: – Na początku tego roku Muzeum prowadziło akcję „Rozpoznaj!”, w ramach której w Internecie publikowane były zdjęcia Powstańców pochodzące z archiwów. Celem akcji było rozpoznanie bohaterów tamtych zdjęć. I mój syn na jednym ze zdjęć rozpoznał dziadka. Z dokumentami ojca i jego zdjęciami z tamtego okresu zgłosiliśmy się natychmiast do działu historycznego Muzeum, gdzie spotkaliśmy się z ciepłym, sympatycznym przyjęciem. Od razu dało się odczuć, że wszyscy pracownicy Muzeum są bardzo zaangażowani w swoją pracę – biło od nich entuzjazmem i pasją. I wówczas, w czasie luźnej rozmowy, padła propozycja wolontariatu. Zgodziłam się ze szczerą chęcią i tamtego dnia po raz pierwszy odwiedziłam Centrum Wolontariatu oraz poznałam innych wolontariuszy. A jak się wchodzi do Centrum, to od razu pojawia się myśl, że się stąd już szybko nie wyjdzie…
Nie miała Pani żadnych wątpliwości, że to zabierze Pani za dużo wolnego czasu, że nie jest to Pani do niczego potrzebne?
M.F.-G.: – Nie, wręcz przeciwnie. Do tej pory uznaję, że jest mi to bardzo potrzebne. Ogromną satysfakcję daje mi zarówno włączanie się w poważniejsze zadania, jak i przyjemne sprawy, np. spotkania w sali Małego Powstańca, pomoc w organizacji różnych imprez dla dzieci. Wolontariat buduje i rozwija każdego – młodą i starszą osobę.
Czy fakt, że Pani tata był Powstańcem miało jakieś przełożenie na decyzję o rozpoczęciu przygody z wolontariatem w Muzeum?
M.F.-G.: – Jak już wspomniałam na początku, temat Powstania zawsze był mi bliski. Trudno powiedzieć, że czuję się w jakimś stopniu zobowiązana do działalności społecznej ze względu na tatę, ale wiem, że byłby bardzo szczęśliwy, gdyby wiedział, że jestem tutaj i włączam się w taką pracę. Tata zawsze był bardzo otwarty i chętnie angażował się w różne akcje prowadzone przez Muzeum. I w sposób naturalny teraz czynię to ja.
Na czym polega Pani wolontariat w Muzeum?
M.F.-G.: – Na początku starałam się poznać wszystkie działy po kolei i dużo satysfakcji sprawiła mi praca w dziale Ekspozycji. Pomagałam przy projekcie zbierania opinii zwiedzających o Muzeum, prowadziłam ankiety. Spotkałam wówczas cały przekrój społeczeństwa – od młodzieży, która była tu po raz pierwszy i nie zawsze wiedziała, gdzie się właściwie znajduje, po ludzi, którzy są bardzo częstymi gośćmi w Muzeum. Prowadziłam ciekawe rozmowy także z odwiedzającymi z zagranicy. Nie spotkałam osoby, która miałaby negatywną opinię o Muzeum.
Poza ankietami prowadziłam zajęcia z dziećmi w sali Młodego Powstańca, co przynosiło mi masę satysfakcji. A gdy zaczął się czas przygotowań do obchodów 70. rocznicy wybuchu, to włączyłam się w pracę w biurze wolontariatu.
Jak wyglądała praca przy obchodach?
M.F.-G.: – Ogromne wrażenie wywołało na mnie zaangażowanie młodych ludzi. Kontakt z tymi pełnymi energii i entuzjazmu wolontariuszami, którym się chce więcej, to świetne doświadczenie, które polecam wszystkim.
Czyli wolontariat łączy pokolenia?
M.F.-G.: – Tak, oczywiście. W szczególności spotkania z uczestnikami tamtych wydarzeń. Ja także chciałam nawiązać kontakt z Powstańcami, dlatego zaczęłam udzielać się w Archiwum Historii Mówionej. Wywiady ze świadkami historii to piękne, sentymentalne, wzruszające doświadczenia, które bardzo wiele dają. Bardzo się cieszę, że mam możliwość takich spotkań.
A na czym polegała Pani rola podczas samych obchodów?
M.F.-G.: – Podczas obchodów przeprowadzałam wywiady z Powstańcami. Wcześniej byłam włączona we wszystkie przygotowania – prace biurowe, pakowanie zestawów dla Powstańców, udzielanie informacji wolontariuszom, itd. Pracy było bardzo dużo. Uczestniczyłam także bezpośrednio w premierze „Miasta 44” na Stadionie Narodowym i obchodach rocznicowych na Powązkach.
Czy spotkania z Powstańcami w jakiś sposób przywołują Pani wspomnienia rozmów z tatą?
M.F.-G.: – Mój ojciec rzadko dzielił się ze mną opowieściami z Powstania. Chyba więcej przekazywał mojemu synowi. Teraz żałuję bardzo, że nigdy na ten temat tak szczegółowo nie rozmawialiśmy. Ojciec wspominał tamte wydarzenia w luźnych rozmowach i przy okazji, np. kiedy mijaliśmy kanał, z którego wyszedł na ul. Wareckiej, albo ten, do którego wchodził na ul. Długiej. Rodzice mieszkali na Woli i często pokazywali kamienice, które przetrwały Powstanie. Wskazywali: „tu przebiegałem z jednej kamienicy do drugiej”. I rozmowy z Powstańcami przywołują mi tamte momenty.
Co sprawia, że wywiady ze świadkami historii są tak wyjątkowe?
M.F.-G.: – Za każdym razem zastanawia mnie to, jak ci ludzie są pogodni – wydawałoby się bezproblemowi. Nie mają problemów dnia codziennego, żyją jakby w innym świecie. Ale w czasie Powstania byli bardzo młodzi, więc tamte lata wydają im się najpiękniejsze. To były dla nich cudowne czasy. Cudowne dlatego, że byli młodzi, entuzjastycznie podchodzili do tego, co ich czekało. Szczególnie, że w założeniach Powstanie miało potrwać tylko kilka dni i dobrze się skończyć…
Opowiada Pani o wolontariacie swoim znajomym?
M.F.-G.: – Opowiadam, ale często spotykam się ze zdziwieniem i reakcją: „O rany, chce ci się jeszcze”. Tak, chce mi się.
Co należałoby zrobić, aby takich reakcji było jak najmniej, aby zmienić społeczne postrzeganie wolontariatu jako dodatkowego i nikomu niepotrzebnego zajęcia?
M.F.-G.: – Poznawanie tych młodych, zaangażowanych ludzi jest bardzo budujące i moim zdaniem właśnie to należałoby bardziej rozpropagować. A tych młodych perełek mamy w Muzeum bardzo dużo, więc warto pokazywać ich świadectwo, że im się chce, że można robić coś więcej, dla siebie i dla innych.
Czy wolontariat Pani zdaniem może być powodem do dumy?
M.F.-G.: – Może być powodem do ogromnej satysfakcji i radości. Przynajmniej ja tak czuję.
A co sprawia Pani najwięcej przyjemności?
M.F.-G.: – Rozmowy z Powstańcami, szczególnie że są to już ostatnie chwile, kiedy możemy się z nimi spotkać… Dlatego te momenty należy niemalże czcić. A wiem z własnego doświadczenia, jak wiele pytań pozostało niezadanych, jak wiele kart pozostało niezapisanych, a teraz niestety jest już za późno.
Rozmawiała: Anna Samel, od wielu lat związana z III sektorem, współpracuje z Centrum Wolontariatu Muzeum Powstania Warszawskiego, prowadząc wywiady z wolontariuszami.
Chcesz zaangażować się we współpracę z Muzeum Powstania Warszawskiego? Zacznij już dziś! Czekamy na Ciebie na Facebooku: www.facebook.com/Centrum.Wolontariatu.MPW
Ten tekst został nadesłany do portalu. Redakcja ngo.pl nie jest jego autorem.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.