Sposobem na to może być Konsultatywa, czyli metoda konsultacji społecznych. To zestaw praktycznych narzędzi umożliwiających skuteczną formę dialogu pomiędzy skonfliktowanymi stronami. I pozwalająca na zawarcie możliwego do zrealizowania porozumienia, uwzględniającego potrzeby każdego z interesariuszy.
Projekt „Implementacja Konsultatywy w Polsce” prowadziła Fundacji Edukacji Ekonomicznej (FEE). Jego celem była „poprawa jakości konsultacji społecznych w naszym kraju poprzez wdrożenie systemowej metody rozwiązywania różnego rodzaju konfliktów”.
– Zajmuję się Konsultatywą od wielu lat. Stosowaliśmy ją w różnych sytuacjach, grupach, instytucjach czy krajach i prawie zawsze była ona skuteczna. Dzięki projektowi dopracowaliśmy techniki, wątki, stworzyliśmy kompleksową dokumentację, materiały szkoleniowe i narzędzia pomocne w stosowaniu metody oraz przeprowadzenia warsztatów rozwiązujących konkretne problemy z udziałem wszystkich stron konfliktu. Pokazujemy praktyczne rozwiązania umożliwiające zawarcie porozumienia – przekonuje Witold Sartorius, prezes FEE.
Zaczęło się od pasa
W 1973 r. postanowiono zbudować nowy pas startowy na lotnisku we Frankfurcie nad Menem. Decyzja ta wiązała się z wycięciem ok. 80 tys. drzew w lokalnym lesie. Mieszkańcy okolicznych gmin oraz ekolodzy rozpoczęli protesty społeczne, które wkrótce przybrały rozmiary regularnej wojny – dochodziło do zamieszek i potyczek z policją. Każda ze stron przedstawiała opinie swoich ekspertów – władze twierdziły, że wycięcie drzew nie będzie uszczerbkiem dla środowiska, a „zieloni” przekonywali, że wręcz przeciwnie. Spory sądowe trwały 10 lat i nie przyniosły zadowalających rozstrzygnięć dla wszystkich stron konfliktu. Był to przykład, kiedy zawiodły tradycyjne mechanizmy demokracji, w których brakuje skutecznych mechanizmów do konsultacji społecznych.
– Można powiedzieć, że sprawa lotniska we Frankfurcie legła u podstaw Konsultatywy – twierdzi Witold Sartorius. – W Konsultatywie chodzi o partnerstwo, o zebranie przy jednym stole wszystkich stron konfliktu. W ramach dialogu, trzeba określić ważność celów i zadań, rozpatrzyć wszystkie możliwe rozwiązania i podjąć decyzję poprzez doprowadzenie do konsensusu. To ważne, bo w Konsultatywie nie ma głosowania, tylko wypracowuje się konsens. Oczywiście, to długotrwały i trudny proces, ale przynoszący efekty – dodaje.
Liczy się metoda
Jak zapewniają konsultatorzy, czyli moderatorzy prowadzący warsztaty w ramach Konsultatywy – kluczem do sukcesu tej metody jest dobre przygotowanie się do udziału w rozmowach. Trzeba wiedzieć, kto jest inicjatorem spotkań, dlaczego chce to robić, czy uda się mu pozyskać wszystkich ważnych interesariuszy. A można pracować według trzech technik: do wyboru są warsztaty Konsultatywy (KoWORK), zespół zadaniowy Konsultatywy „Task Force” (KoTASK) oraz Konsultatywa sieciowa (KoNET).
Najpopularniejsze są warsztaty KoWORK, pomocne przy rozwiązywaniu np. problemów o wąskim zasięgu terytorialnym. W Polsce odbyło się dużo takich warsztatów, które wykorzystano dla budowania w konsensusie strategii lokalnych. Podczas warsztatów pracuje się w zespole składającym się z od 8 do 40 osób. Niezależny konsultator używa technik wizualizacji i technik mediacyjnych, a uczestnicy warsztatów należą do zespołu, który poszukuje rozwiązania konfliktu.
– Dzięki warsztatom można zbudować konsensus w ciągu tygodnia, a przy normalnym trybie na przykład jeżdżenia na spotkania z różnymi interesariuszami mogło by to trwać miesiącami – przekonuje Sartorius.
Kolejną techniką jest zespół zadaniowy konsultatywy „Task Force” (KoTASK). Sprawdza się on w sytuacjach, gdy konflikt jest skomplikowany i wielowątkowy, kiedy jest wielu interesariuszy i różnorodność interesów.
– Wynik wypracowany w takim zespole może potem służyć przez lata. Na przykład w 1996 r. powstał zespół zadaniowy do spraw rozwoju regionalnego, którym kierował Jerzy Hausner. Zespół pracował rok i uporządkował sprawy rozwoju regionalnego w Polsce. Fakt, później pojawiły się kwestie dalszego rozwoju, ale ogólnie – sprawa definicji, potrzeb, uzasadnień interesariuszy w rozwoju regionalnym została raz na zawsze załatwiona – wyjaśnia Witold Sartorius.
Z kolei Konsultatywa sieciowa (KoNET) to rozwiązanie wykorzystujące nowe technologie, gdy w proces konsultacji i negocjacji zaangażowani są interesariusze z całego kraju, a nawet spoza jego granic. Także tworzy się grupę warsztatową, pracującą z niezależnym konsultatorem, która ma wypracować konkretny rezultat przy pomocy wirtualnych narzędzi.
Warto próbować
Oczywiście Konsultatywa nie jest lekiem na całe zło. Czasami nie wszyscy chcą się porozumieć, gdyż niektórym konflikt jest po prostu na rękę, gdyż ludzie nie chcą budować konsensusu.
– Nie należy młotkiem zabijać muchy, albo odwrotnie – z młotkiem iść na słonia. Trzeba się zastanowić na przykład czy warsztat nie jest za małą igiełką, aby ukłuć duży balon problemów, albo czy zespół zadaniowy nie jest za dużą maczugą na jakiś mały problem – wszystko zależy od oceny sytuacji – uważa Sartorius. – W praktyce trzeba także pilnować jakości samej metody, pewnego postępowania i na przykład nie skracać warsztatów do dwóch dni, choć wypracowanie konsensusu potrzeba tygodnia. W takim przypadku lepiej nie pracować tą metodą niż udawać, że coś się robi – przekonuje.
Co wydaje się ważne w przypadku Konsultatywy: wszystkie strony konfliktu współuczestniczą w podejmowaniu decyzji w trakcie całego procesu decyzyjnego. Ma to szczególne znaczenie, kiedy mówimy o partycypacji społecznej, która ma być autentycznym partnerstwem w trakcie podejmowania ważnych decyzji dla obywateli.
Projekt został zrealizowany przy wsparciu udzielonym przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię ze środków Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz Norweskiego Mechanizmu Finansowego oraz budżetu Rzeczpospolitej Polskiej w ramach Funduszu dla Organizacji Pozarządowych.
Pobierz
-
teskt sponsorowany
536039_201003291825390588 ・38.72 kB
Źródło: inf. własna ngo.pl