Jak osobiste doświadczenia kształtują działania organizacji praw człowieka?
9 na 10 organizacji praw człowieka ma w swoim zespole co najmniej jedną osobę, która przynależy i identyfikuje się z grupą, na której rzecz działa organizacja. W praktyce oznacza to, że na przykład osoby ze społeczności LGBT+ działają w organizacjach LGBT+, a uchodźczynie i uchodźcy wspierają innych uciekających przed wojną. W najnowszym raporcie „Kondycja organizacji praw człowieka” opisujemy szczegółowo to zjawisko i sprawdzamy, jakie ma ono konsekwencje dla badanych organizacji. Przeczytaj i dowiedz się, jak wygląda angażowanie się w oparciu o własne doświadczenia w stowarzyszeniach i fundacjach praw człowieka!
Wiele organizacji społecznych jest zakładanych w wyniku osobistej historii, przeżyć, pasji. Jednak w stowarzyszeniach i fundacjach praw człowieka nakłada się na to jeszcze kontekst dyskryminacji, wykluczenia, przynależności do grupy mniejszościowej. Bardzo często osoby zakładające lub działające w takich organizacjach chcą przekuć swoje trudne doświadczenia w działalność społeczną, poczucie sprawczości i wspólnoty. To jedna z cech wyróżniających organizacje praw człowieka na tle całego sektora pozarządowego.
W najnowszym raporcie „Kondycja organizacji praw człowieka” przyglądamy się właśnie takiemu zjawisku i nazywamy je autoidentyfikacją. To sytuacja, w której osoby działające w organizacjach praw człowieka – liderki, pracownicy, wolontariuszki, aktywiści – same należą do grupy, którą wspierają. Na przykład osoby LGBT+ działają w organizacjach LGBT+, osoby z doświadczeniem uchodźczym pracują na rzecz uchodźczyń i uchodźców, a osoby z niepełnosprawnościami wspierają innych członków swojej społeczności przez aktywność w stowarzyszeniu, fundacji.
Można także określić, że ich działalność społeczna to praca własną historią i tożsamością.
Wśród organizacji praw człowieka autoidentyfikacja to zjawisko powszechne, gdyż 9 na 10 badanych podmiotów ma w swoim zespole co najmniej jedną osobę, która przynależy i identyfikuje się z grupą, na której rzecz działa organizacja. Co więcej, 42% stowarzyszeń i fundacji praw człowieka wskazuje, że prawie wszystkie osoby zaangażowane w działania przynależą lub utożsamiają się z grupą odbiorców i odbiorczyń. Dotyczy to zwłaszcza organizacji kobiecych i LGBT+.
Często badane osoby traktują pracę własną tożsamością jako coś oczywistego. „Nie wyobrażam sobie innej sytuacji. Oczywiście, że wszystkie identyfikujemy się i bardzo często opieramy się na własnych przeżyciach” – podkreśliła jedna z liderek organizacji kobiecej podczas wywiadu grupowego. Autoidentyfikacja jest więc fundamentem działania organizacji praw człowieka, ma też jednak różnorodne konsekwencje w ich codziennej pracy.
Pobierz najnowszy raport o organizacjach praw człowieka 📥
Bliskość ze społecznością dzięki własnej historii
Najczęściej wskazywaną korzyścią z pracy własną tożsamością w organizacjach praw człowieka jest lepsze zrozumienie potrzeb odbiorców i odbiorczyń. Liderzy i liderki podkreślają, że dzięki podobnym doświadczeniom lepiej wyznaczają priorytety w swoich działaniach, są na bieżąco z sytuacją w środowisku, mówią „podobnym językiem” i wiedzą, jakie formy wsparcia zaproponować tym, którym pomagają.
Autoidentyfikacja pozwala też budować bardziej partnerskie relacje ze społecznością i zwiększa zaufanie do działalności organizacji, nadaje jej wiarygodność. Co więcej, praca własną tożsamością wzmacnia zaangażowanie członków i członkiń zespołów. Dzięki temu, że identyfikują się oni z grupą odbiorców i odbiorczyń, działają z większą determinacją, poczuciem misji. Jak mówi przedstawicielka jednej z organizacji uchodźczych, migranckich:
„Daje to wiele pozytywów, jeśli chodzi o kontakty z grupą, bo mamy jej zaufanie, jesteśmy jej częścią. Motywacja jest prosta: chcemy pomagać swojej społeczności, z którą się utożsamiamy i której jesteśmy częścią”.
Podczas badania rozmawiałyśmy także z liderami i liderkami organizacji praw człowieka o ich relacjach z odbiorcami i odbiorczyniami. W wywiadach wybrzmiało, że stowarzyszenia i fundacje praw człowieka budują relacje wykraczające poza świadczenie usług, a oparte na zaufaniu, zrozumieniu i empatii. Wiąże się to zarówno ze specyfiką ich działania, które często polega na bliskim, bezpośrednim kontakcie z osobami doświadczającymi nierówności i wykluczenia, jak i właśnie z autoidentyfikacją. Fakt, że „swój” wspiera „swojego” jest wielką wartością zarówno dla odbiorców i odbiorczyń, jak i dla osób zaangażowanych w działania organizacji.
Cena osobistego zaangażowania
Jednocześnie jednak silna identyfikacja ze społecznością i z problemami, którymi zajmuje się organizacja, może wiązać się z trudnościami i negatywnymi konsekwencjami dla członków i członkiń zespołu. „To, że pracujemy własną tożsamością, wydaje mi się najtrudniejszym wymiarem naszej pracy. Wszyscy działamy na naszą własną rzecz, w związku z tym każda krytyka, hejt bardzo osobiście nas dotyka. Czasami trudno jest wyważyć, gdzie jest praca, gdzie jest aktywizm, gdzie jesteśmy my” – komentuje w wywiadzie grupowym jedna z liderek organizacji LGBT+.
Wiele organizacji praw człowieka dostrzega, że autoidentyfikacja niesie ze sobą również wysokie koszty emocjonalne, trudności w rozdzielaniu życia prywatnego i zawodowego oraz szybsze przeciążenie. Problem wypalenia – zarówno wśród członkiń i członków zespołów, jak liderek i liderów – zdecydowanie częściej występuje wśród organizacji praw człowieka niż w całym sektorze pozarządowym. Deklaruje go ponad połowa (57%) stowarzyszeń i fundacji praw człowieka. Jest to prawie o 20 pkt proc. więcej niż wśród ogółu organizacji społecznych.
Jedną z przyczyn tak dużej skali wypalenia w sektorze praw człowieka może być właśnie autoidentyfikacja i silne utożsamianie się z misją organizacji.
Aż 79% tych organizacji zgadza się ze stwierdzeniem, że większość osób zaangażowanych w działania ich organizacji traktuje tę pracę misyjnie – jako coś więcej niż tylko pracę (społeczną czy zawodową).
Ekspertka Natalia Sarata opisuje to szerzej w swoim komentarzu eksperckim w raporcie, mówiąc o zjawisku „krzywdy moralnej”. Wskazuje, że osoby z grup mniejszościowych są stale narażone na ataki – od politycznych kampanii, które je odczłowieczają, przez zastraszanie i zniesławianie, po próby karania ich za działania pomocowe. Założycielka Fundacji RegenerAkcja podkreśla również, że „osoby pracujące własną tożsamością coraz częściej na własną rękę lub w ramach organizacji biorą udział w programach zapobiegających np. wypaleniu (…) Jednak wciąż jeszcze organizacje te, podobnie jak cały sektor pozarządowy, stoją przed rozpoznaniem znaczenia systemowych rozwiązań na rzecz wsparcia dobrostanu zespołów jako kwestii strategicznej dla zespołów i całego sektora. W mojej ocenie będzie to zmiana mentalna i w dużej mierze także pokoleniowa”.
Mam tak samo jak ty, a to daje siłę
Wyniki naszego badania organizacji praw człowieka pokazują, że praca własną tożsamością niesie jednak ogromną solidarność i poczucie wspólnoty. Dzieje się tak właśnie dlatego, że stowarzyszenia i fundacje praw człowieka stają się przestrzenią, gdzie z doświadczenia krzywdy, wykluczenia rodzi się siła i sprawczość. Często bowiem osoby, które same korzystały ze wsparcia, wracają jako wolontariuszki czy pracownicy, tworząc trwałą społeczność.
Autoidentyfikacja w zespołach organizacji praw człowieka jest więc ich wyróżnikiem i ogromnym zasobem. Dzięki obecności w zespołach osób ze społeczności odbiorców i odbiorczyń, stowarzyszenia i fundacje praw człowieka budują silne wspólnoty, które nie tylko wspólnie działają, ale stają się przestrzenią wzajemnej opieki i troski.
Właśnie to poczucie wspólnoty i solidarności sprawia, że mimo trudnych warunków zewnętrznych organizacje praw człowieka trwają i wzmacniają głos osób wykluczonych, dyskryminowanych. I choć praca własną tożsamością bywa wymagająca, to właśnie ona jest jednym z najważniejszych źródeł ich siły, wiarygodności oraz skuteczności.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o ludziach w organizacjach praw człowieka, przeczytaj raport „Kondycja organizacji praw człowieka”.
Raport opiera się na wynikach badania przeprowadzonego przez Stowarzyszenie Klon/Jawor w 2024 i 2025 roku. Badanie zostało sfinansowane ze środków Fundacji im. Stefana Batorego.
Źródło: informacja własna fakty.ngo.pl