Jak nie zabić dobroczynności? Róbmy więcej, niż wymagają
KASIŃSKI: Spadek dobroczynności w Polsce ma swoje wymierne skutki – szczególnie dla organizacji pozarządowych, a w szerszej perspektywie dla całego społeczeństwa. Mniej pieniędzy oznacza mniej pomocy. Ale czy powinniśmy usiąść i płakać?
Inwestujmy w transparentność
Przeglądałem ostatnio sprawozdania finansowe organizacji, które otrzymują najwięcej pieniędzy z 1%. I mimo że sprawy księgowe nie są dla mnie terra incognita, to po analizie kilkunastu organizacji stwierdziłem, że nic z tego nie rozumiem. Ponieważ te sprawozdania są wysyłane do ministerstwa i zazwyczaj sprawdzane przez firmy audytorskie, to wierzę, że są prawdziwe. Ale nie na wierze powinna się opierać kontrola społeczna.
Dlatego zachęcam – zróbmy więcej, niż od nas wymagają przepisy prawa: przygotujmy jedną stronę z danymi, zrozumiałą dla wszystkich – pokażmy, ile pieniędzy dostaliśmy z różnych źródeł (granty, darowizny, sponsoring, działalność gospodarcza, zbiórki publiczne), pokażmy, na co je wydaliśmy (pomoc bezpośrednia, programy edukacyjne, działalność wydawnicza, koszty rehabilitacji czy leków – zależnie od charakterystyki organizacji).
Nie bójmy się też pokazania, że to wszystko kosztowało (pensje pracowników, koszty administracyjne, działalność promocyjna, logistyka, fundraising).
Wyceniajmy swoją pracę
Tu oczywiście może pojawić się problem – wysokie koszty administracyjne. Oczywiście, przerośnięte koszty powinny budzić zasadnicze pytania: skąd się biorą? I czy to są efektywnie wydawane pieniądze? Z najbliższego mi podwórka: fundraiser to zawód dość niszowy i popyt na specjalistów zajmujących się tą dziedziną jest duży. A niska podaż powoduje, że dobry fundraiser może zarabiać stawki porównywalne ze stawkami menadżerów w biznesie. Kluczem jest tu oszacowanie wartości pracy takiego pracownika. Jeżeli jego działania przynoszą miesięcznie kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy złotych, to logicznie patrząc, jego pensja zwraca się kilka, kilkanaście razy. Oczywiście dużo trudniej wycenić pracę i „zysk” dla organizacji osoby zajmującej się działaniem biura organizacji czy też pracowników merytorycznych. Ale warto próbować.
Liczmy zwrot inwestycji
Ocena budowy kapitału społecznego i jego wartości, jaką wnoszą organizacje pozarządowe, w Polsce raczkuje. Co nie znaczy, że nie powinniśmy nad tym pracować. Przykładem jest dla mnie Szlachetna Paczka. Paczka kosztuje – wprost mówią o tym sami organizatorzy. Koszt zorganizowania Paczki to około 2 milionów złotych. Patrząc z zewnątrz – to bardzo duża kwota, której nie przekazuje się potrzebującym, ale inwestuje się w systemy pomocowe. A wartość społeczna Paczki to 114 milionów złotych (dane za rok 2011). Składają się na to: wartość przekazanych paczek, wartość świadczeń marketingowych otrzymanych od partnerów, wartość pracy wolontariuszy (liczona według stawek wynagrodzeń pracowników socjalnych, bądź menadżerów – liderzy rejonu). Czyli inwestycja w dobroczynność Szlachetnej Paczki to zwrot na poziomie 57 złotych z każdej złotówki. Świetna inwestycja. Dlatego zachęcam – zróbmy więcej: mówmy o kosztach, pokazujmy, że te pieniądze są lepiej wydawane, niż gdyby miał się tym zająć rząd. Po prostu edukujmy Darczyńców. A sami inwestujmy w transparentność.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)