NGO.pl: Doniesienia medialne dotyczące – jak jednoznacznie ocenili to dziennikarze – „nadmiernych” i „przerośniętych” kosztów obsługi akcji Góra Grosza, rozpoczęły dyskusję na temat ogólnych kosztów prowadzenia działań dobroczynnych. Sprawa okazała się dalece niejednoznaczna, a na pytanie zadane przez Magdę Dobranowską-Wittels w głosie otwierającym debatę: „jak nie zabić dobroczynności?”, udzielić można bardzo wielu różnych odpowiedzi.
Zwracając uwagę na to, jak trudno policzyć rzeczywiste koszty imprez charytatywnych czy wyznaczyć sztywną granicę, po przekroczeniu której stają się one zbyt wysokie, pytała również o to, kto ponosi za nie odpowiedzialność. Bo może nie tylko organizacje? „Czy koszty dużej akcji ogólnopolskiej w ogóle mogą być niskie? Jeśli uznamy, że tak: w jaki sposób to osiągnąć? Czy większym nakładem pracy wolontarystycznej? Gdzie postawić granicę, za którą taki wolontariat będzie już wyzyskiwaniem ludzkiej pracy, bez wynagrodzenia?” – zastanawiała się, dodając: „Czy tylko organizacja ponosi odpowiedzialność za koszty akcji charytatywnej? Czy nie są za to odpowiedzialne także inne podmioty, w tym firmy, które pomagają w jej przeprowadzeniu?”.
Edukujmy
Potrzeba profesjonalizmu
– Tak jak na wszystkim, tak i na działalności charytatywnej trzeba się znać – podkreślał także Schimanek. – Profesjonalizm wymaga nakładów, niekiedy także finansowych. Z reguły jest również tak, że im większa akcja, tym większa konieczność zapewnienia sprawnej obsługi, za którą często trzeba odpowiednio zapłacić. Nie tylko firmom zewnętrznym, ale także księgowym czy koordynatorom różnych działań. Duże akcje muszą kosztować i tak jest z Górą Grosza, ale także z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy czy ogólnopolskimi zbiórkami Caritasu.
Wnioski praktyczne
Po pierwsze więc, apelował o zachowanie „zdrowego rozsądku co do skali akcji fundraisingowych. Wszelkie 'nakręcanie' wyników zbiórek publicznych, polegające na budowaniu przeświadczenia, że musimy za wszelką cenę zdobyć jak najwięcej, jest społecznie szkodliwe. (…) Przekonanie, że musimy zebrać więcej pieniędzy niż w roku poprzednim prowadzi prostą drogą do podwyższania kosztów administracyjnych”.
Po drugie, zwracał uwagę na potrzebę angażowania wolontariuszy w realizację akcji dobroczynnych. Wreszcie, po trzecie, przekonywał, że „warto zakorzeniać kulturę dawania, a więc uwrażliwiać społeczeństwo na to, że dar to umiejętność podzielenia się z innymi tym, co do nas faktycznie należy. A tymczasem w ostatnich latach zbyt mocno akcentujemy dawanie pozorne, czemu służy między innymi promocja mechanizmu 1% jako formy filantropii. I to się, niestety, mści”.
***
Czy będziemy umieli im sprostać?
Źródło: inf. własna (ngo.pl)