Jak nie zabić dobroczynności? Edukując społeczeństwo
PŁACHECKA: Nie da się wszystkiego zrobić – zwłaszcza dobrze – bez pieniędzy. Zawsze ktoś za to płaci: za telefon, za papier, za paliwo. Za druk materiałów, za liczenie pieniędzy. Nie ma nic za darmo i trzeba mieć tego świadomość. Musimy, jako NGO-sy, nauczyć tego społeczeństwo, bo inaczej zawsze będzie wrzawa okazjach takich jak medialne doniesienia o Górze Grosza.
Zastanawiałam się, czy w ogóle zabierać głos w tej sprawie, bo nie działam w tak dużej organizacji jak Towarzystwo Nasz Dom. Sprawa jest jednak na tyle trudna, że dorzucę swoje trzy, nomen omen, grosze.
Sprawa dla wielu jest bulwersująca, bo oto nagle okazuje się, że pracownicy organizacji pozarządowych nie są wolontariuszami. Więcej – nie są herosami, którzy po ośmiu godzinach pracy zawodowej zajmują się organizacją. Okazuje się, że potrzebują jeść, zapłacić za prąd czy paliwo. Ludzi dziwi, że przy podobnych akcjach charytatywnych trzeba pracować całe dnie. Przecież to się robi „samo”!
Ale niestety, tak nie jest. Z doświadczenia wiem, że każda tego typu akcja oznacza godziny pracy, telefonów, maili, konsultacji. Za wszystkie te rzeczy trzeba zapłacić, także za lokal i paliwo/bilet na dojazd do drukarni, banku etc.. Jak więc nie zabić dobroczynności ? Edukując. Przestańmy pokazywać jedynie wolontarystyczną stronę NGO-sow, co skutkuje przekłamywaniem rzeczywistości. Wielu ludzi wierzy, że w trzecim sektorze tylko tak należy czy wypada pracować, bo „skoro ktoś chce być dobroczyńcą, to nie powinien na tym zarabiać”.
Powinien. Niekoniecznie dziesięć tysięcy miesięcznie, ale powinien otrzymywać godne uposażenie. Nie wyobrażam sobie, żebym nie dostawała pensji za moją pracę – nie miałabym wtedy nawet za co dojechać codziennie do biura, nie wspominając już o jedzeniu, ubraniach czy płaceniu za mieszkanie.
Pokazujmy na szeroką skalę, że też jesteśmy ludźmi i aby robić dobre rzeczy – między innymi prowadzić akcje charytatywne –musimy zarabiać. Uczmy ludzi, że godna płaca należy się także tym, którzy codziennie dbają o los słabszych. Nie udałoby im się to bez pieniędzy. Nie znam ludzi, którzy mają możliwość pracy bez pensji pięć razy w tygodniu po 6-8 godzin dziennie. Czy taką pracę można wykonać profesjonalnie? Na jak długo starczy mu sił ? Aż padnie z głodu pod biurko lub znajdzie pracę z pensją, choćby niezwykle niską.
Uważam, że należy ten aspekt wielokrotnie podkreślać i o nim mówić. Może komunikat dotrze także do grantodawców, którzy, ogłaszając konkursy, część wyłączają możliwość finansowania z dotacji na przykład koordynatora? Można nawet zrealizować projekt w ten sposób, ale trudno wtedy oczekiwać, że ktoś będzie godzinami siedział nad tonami dokumentacji.
Z wolontariuszem także należy określić ramy czasowe jego pracy oraz przygotować mu odpowiednie do niej warunki. Kto ma to zrobić ? Inny wolontariusz? Kto tego dopilnuje ? Kółko się zamyka.
Nie da się wszystkiego zrobić – zwłaszcza dobrze – bez pieniędzy. Zawsze ktoś za to płaci: za telefon, za papier, za paliwo. Za druk materiałów, za liczenie pieniędzy. Nie ma nic za darmo i trzeba mieć tego świadomość. Musimy, jako NGO-sy, nauczyć tego społeczeństwo, bo inaczej zawsze będzie wrzawa okazjach takich jak medialne doniesienia o Górze Grosza.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)