Znikające pinezki, brak informacji, błędy metodologiczne, nieobecność na spotkaniach. To rzeczywistość konsultacji tak zwanej ustawy metropolitalnej. – Wszystkie zasady prowadzenia konsultacji społecznych zostały w tym przypadku złamane – ocenia Monika Chrzczonowicz z portalu ngo.pl.
To miał być tekst podsumowujący konsultacje z mieszkańcami, samorządowcami oraz z organizacjami pozarządowymi w sprawie ustawy o ustroju miasta stołecznego Warszawa, zwanej też ustawa metropolitalną. Nie będzie.
Przedłużone konsultacje, nieodbyte konsultacje
Po pierwsze, konsultacje, które miały trwać do 14 kwietnia, dzień przed ich zakończeniem zostały przedłużone do 23 kwietnia. Dotyczy to z pewnością konsultacji z mieszkańcami – trudno jednak orzec, czy obejmuje również rozmowy z NGO. Na stronie brakuje precyzyjnej informacji w tej sprawie.
Po drugie, w kwestii konsultacji z organizacjami pozarządowymi niewiele jest do podsumowywania. Jako Stowarzyszenie Klon/Jawor, wydawca portalu ngo.pl, zgłosiliśmy się do udziału w konsultacjach. Skontaktować się z nami mieli wolontariusze. Niestety, do dziś, czyli do 18 kwietnia, nie odebraliśmy w tej sprawie ani maila, ani telefonu.
Po trzecie, wszystko wskazuje na to, że ożywiona dyskusja nad pomysłami władzy w kwestii przyszłości Warszawy i okolicznych gmin będzie się toczyć jeszcze długo. Kolejne samorządy ogłaszają bowiem referenda (uczyniło to już 12 podwarszawskich gmin). Kampania je poprzedzająca jeszcze potrwa, w efekcie czego nawet po oficjalnym zakończeniu „konsultacji”, wciąż będzie można mówić o tym, że mieszkańcy szukają możliwości wypowiedzenia swojego zdania.
NGO bez głosu o metropolii
Dlaczego słowo „konsultacje” umieszczone zostało w cudzysłowie? Po dokładnym przeanalizowaniu tego, co dotąd się wydarzyło, trudno uczynić inaczej. Monika Chrzczonowicz, która od lat doradza organizacjom pozarządowym w Warszawie, a także uczestniczy w wielu procesach konsultacyjnych, te dotyczące ustawy metropolitalnej nazywa „pseudokonsultacjami”.
– Wszystkie zasady prowadzenia dobrych konsultacji społecznych zostały w tym przypadku złamane – mówiła na wspólnej konferencji przedstawicieli samorządów Warszawy, Piaseczna, Wieliszewa i Michałowic. Najwyraźniej widać to właśnie na przykładzie konsultacji z organizacjami. Organizacje nie zostały do nich zaproszone, a jedynie pozwolono im się do nich zgłosić. Formuła, w jakiej miały być (lub ewentualnie jeszcze będą) przeprowadzane te konsultacje, jest niejasna. Nie wiadomo, czy chodzi o indywidualne spotkania, spotkania w grupach czy jedno duże wydarzenia dla wszystkich zgłoszonych NGO. Przede wszystkim zaś – przynajmniej w przypadku wielu organizacji – te konsultacje się po prostu nie odbyły.
Metropolia warszawska. Co z NGO?
Jest to o tyle niepokojące, że wśród sfer, na które wpłynie ewentualne wejście proponowanych zmian w życie, jest również obszar współpracy samorządów z organizacjami pozarządowymi. Z analiz prawników wynika, że wszystkie umowy na realizację zadań publicznych przez NGO będą musiały zostać rozwiązane. Dla przykładu przypomnieć warto, że wszystkie placówki wsparcia dla osób w kryzysie bezdomności, są w stolicy prowadzone przez organizacje. Po połączeniu Warszawy i okolicznych gmin będą musiały one ponownie startować w na nowo ogłoszonych konkursach. Dotyczyć to będzie także schronisk dla zwierząt, teatrów, świetlic środowiskowych i wielu innych warszawskich i podwarszawskich inicjatyw.
Reformie musiałby również ulec model współpracy i dialogu między organizacjami a samorządami, który był wypracowywany wiele lat przez stronę samorządową i społeczną.
Organizacje, które chciały wziąć udział w konsultacjach – w tym Stowarzyszenie Klon/Jawor – nie tylko chciały więc być przedstawicielami mieszkańców, ale dopytać również o kwestie, które żywotnie interesują samo środowisko trzeciego sektora.
Gdzie spotkać ankieterów?
– Naszą ambicją jest wyjść do każdego mieszkańca – mówił autor projektu, poseł Jacek Sasin, ogłaszając rozpoczęcie konsultacji. Już teraz można jednak ocenić – niezależnie od tych pięciu dni, o które zostały wydłużone konsultacje – że cel nie zostanie osiągnięty.
Z mapy, na której zaznaczone były miejsca planowanych punktów, w których mieszkańcy będą mogli skonsultować projekt ustawy, od czasu otwarcia strony zniknęło wiele „pinezek”, a wiele z nich wciąż nie zmieniła koloru na ten oznaczający zrealizowanie konsultacji. Niektóre z nich, jak ujawnił dziennikarz Witold Urbanowicz, oznaczały miejsca, w których nie można było spotkać żadnego ankietera. Tak było w przypadku stacji metra Politechnika, gdzie Urbanowicz nie znalazł ani jednego wolontariusza. Mimo to na stronie konsultacji oznaczono, że w tym miejscu się one odbyły. Po tym, jak dziennikarz opisał sprawę, punkt zniknął z mapy całkowicie.
Podobnych historii jest więcej. Wójt gminy Michałowice opowiadał na wspomnianej konferencji, że część terminów i miejsc, w których można było spotkać wolontariuszy, była ogłaszana z piętnastominutowym wyprzedzeniem. Do części gmin ankieterzy jeszcze w ogóle nie dotarli, ale to akurat być może zostanie nadrobione przez najbliższe kilka dni.
Konsultacje czy referendum? Ani jedno, ani drugie
Problemem jednak jest nie tylko zasięg konsultacji, ale też ich forma. W większości gmin pojawiają się punkty, w których można wziąć ulotkę, porozmawiać z wolontariuszami i wypełnić ankietę. Znacznie rzadziej zdarza się, by organizowane były spotkania, na których można przeprowadzić dłuższą, merytoryczną dyskusję. Samorządowcy skarżą się, że na debaty, które sami organizują i na które zapraszają inicjatorów ustawy, ci nie przyjeżdżają. Tak wydarzyło się na przykład w Podkowie Leśnej, choć już nie w Milanówku, gdzie doszło do długiego, momentami bardzo emocjonalnego spotkania.
Temperatura tych sporów wskazuje na to, że inicjatorzy projektu dali sobie zbyt mało czasu na jego przygotowanie i skonsultowanie, a przede wszystkim zbadanie, czy sama idea ma społeczne poparcie na obszarze, którego dotyczy. Przypomnijmy, że konsultacje rozpoczęły się z tygodniowym opóźnieniem. Co więcej trudno zakładać, że dowiedzą się tego za pomocą zaprojektowanej ankiety, którą można wypełniać spotkawszy wolontariuszy na ulicy lub w internecie.
Problemy są różne, ponieważ na ulicy i w sieci znaleźć można dwie różne wersje ankiety. Internetowa odsłona – szeroko komentowana i krytykowana, głównie przez socjologów, którzy zarzucali jej metodologiczne błędy – doczekała się nielicznych poprawek. Usunięto jednak tylko niektóre sformułowania sugerujące odpowiedź. Na końcu ankiety pojawiło się również kluczowe – jak się zdaje – pytanie o generalny stosunek do pomysłu powstania metropolii.
Niestety, na ulicy tak jasno wyrazić się nie można. Nie ma bowiem pytania o to, czy wypełniający ankietę mieszkaniec w najszerszym sensie popiera proponowane zmiany.
Odpowiedź na to podstawowe pytanie najłatwiej byłoby uzyskać w referendum. Póki co odbyło się takie jedno – w Legionowie, gdzie mieszkańcy jednoznacznie odrzucili pomysł tworzenia metropolii. Planowane są kolejne, a można się spodziewać, że będzie ich jeszcze więcej. Niejasny jest wciąż los referendum warszawskiego. Z jednej strony wojewoda mazowiecki zablokował inicjatywę warszawskiego samorządu, by je przeprowadzić. Z drugiej, pytany o to przez dziennikarzy Sasin odpowiedział w radiu Tok Fm, że uważa, iż referenda powinny się odbyć. – Nie wyobrażam sobie, że będziemy chcieli wprowadzać rozwiązania na siłę, wbrew obywatelom – mówił w rozmowie z Janem Wróblem.
Gminy same konsultują
Wśród kwestii, które przywołują twórcy ustawy, argumentując potrzebę stworzenia metropolii, pojawia się również zacieśnienie współpracy między poszczególnymi samorządami.
Można powiedzieć, że ten cel został – niejako przypadkiem – już osiągnięty. Zarówno obywatele, jak i samorządowcy okazali się niezwykle aktywni w sprawie, która dotyczy interesów lokalnych społeczności. Przedstawiciele wielu gmin podkreślają, że wymieniają się informacjami, pomysłami i wspólnie działają z samorządowcami z innych miejscowości.
Samorządy – w tym Warszawa – organizują również swoje konsultacje i akcje informacyjne.
– Czekaliśmy z dobrą wolą na konsultacje – mówił Paweł Kownacki, wójt gminy Wieliszew, podczas konferencji prasowej. – Ale po tym, jak odbyło się u nas jedno spotkanie, powstała petycja, w której mieszkańcy apelowali do radnych, żeby samorząd wziął sprawy w swoje ręce i przeprowadził własne konsultacje. Usłyszałem, jak mają one wyglądać i mam nadzieję nie powtórzyć błędów obecnej władzy.
I być może to jest najodpowiedniejsza droga do tego, by rzeczywiście zapytać mieszkańców o opinię na temat ustawy metropolitalnej.
Dowiedz się, co ciekawego wydarzyło się w III sektorze. Śledź wydarzenia ważne dla NGO, przeczytaj wiadomości dla organizacji pozarządowych.
Odwiedź serwis wiadomosci.ngo.pl.
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23