W tym roku nagroda "Sektora 3.0" została wręczona Fundacji ITAKA, która w serwisie społecznościowym Facebok posiada specjalną aplikację wspomagającą odnajdowanie osób zaginionych. O tym czy i w jaki sposób organizacje mogą korzystać z sieci do realizacji statutowych założeń rozmawiamy z Aleksandrem Zabłockim, specjalistą ds. projektów internetowych z Fundacji ITAKA.
Adrian Todorczuk, Technologie.ngo.pl: - Nagroda „Sektora 3.0” dla Waszej aplikacji to chyba wyjątkowe wyróżnienie. Chyba nie ma aplikacji podobnej do waszej na skalę europejską?
Aleksander Zabłocki, ITAKA: - Sprawdzaliśmy to na rynku europejskim i trudno było nam znaleźć podobnie funkcjonujący produkt. Tak naprawdę jesteśmy jedną z niewielu organizacji w Europie zajmującej się poszukiwaniem osób dorosłych, dlatego wymiar tej aplikacji ma znaczenie w globalnym sensie. NGO'sy poszukujące osób zaginionych na świecie w większości przypadków koncentrują się na dzieciach. Warto ponadto zaznaczyć, że to co funkcjonuje na Facebooku nie jest jedynym produktem powiązanym z nami. Przygotowaliśmy specjalny program na smartfony. Wszystkie te narzędzia służą realizacji naszych statutowych założeń. Każdy środek jakim się posługujemy ma nam pomagać w poszukiwaniu osób zaginionych i dotarciu do jak najszerszego grona osób potencjalnie pomocnych.
I te mechanizmy faktycznie usprawniają wasze działania? Czy macie już przypadki realnej pomocy użytkowników korzystających z którejś z aplikacji?
A.Z.: - Wciąż nie. Ich zasięg nie jest jeszcze tak duży. Liczba użytkowników cały czas rośnie, ale wciąż nie są powszechnie rozpoznawalne i nie możemy jasno powiedzieć, że właśnie dzięki nim odnaleźliśmy jakiegoś zaginionego. Ale już samo rozpowszechnianie wizerunku osób zaginionych za pomocą sieci działa. Dzięki podejmowanym przez nas inicjatywom, nie tylko zresztą na Facebooku, ale także w witrynie internetowej, czy w świecie offline – za pomocą plakatów (te można wydrukować dzięki aplikacji na Facebooka – przyp. red.) zasięg naszych działań jest naprawdę duży. Dzięki temu dostajemy liczne odpowiedzi od informatorów, że widzieli zaginioną osobę. I niedługo potem udaje się ją odnaleźć. Każdego kto chce nieść pomoc staramy się możliwie najlepiej ukierunkować, dając tym samym świadomość, że może na nas liczyć. Niech posłużę się przykładem. Pewien pracownik szpitala przyjął starszą osobę, która jak się okazało utraciła pamięć. Niedługo po tym poznaniu tego faktu odwiedził naszą stronę internetową Zaginieni.pl natrafiając na informacje o poszukiwaniach swojej pacjentki. Dzięki temu ktoś, kto jej poszukiwał szybko ją zlokalizował. To efekt naszych działań. Chcemy jak najszybciej docierać do jak największej ilości osób, które będą mogły potencjalnie nam pomóc.
A czy widzisz barierę technologiczną sprawiającą, że ludziom ciężko przekonać się do użytkowania takich aplikacji? Nie jest tak, że nawet jak już posiada się jakieś technologiczne narzędzie usprawniające niektóre działania, to i tak siła przyzwyczajenia zwycięża?
A.Z.: - Trudno powiedzieć. Mnie osobiście zdarza się, że nawet posiadając jakąś aplikację, która pewną funkcjonalnością pozwala mi na wykonanie jakiejś czynności, to i tak robię ją tak jak dotychczas, w znany mi sposób. Trudno mi powiedzieć, czy odpowiada za to właśnie ta bariera. To się wciąż zmienia. Aplikacje, które my oddajemy w ręce użytkowników są wybranymi narzędziami, których można używać do kontaktu z naszą organizacją. Do ITAKI cały czas można się zgłosić się przez stronę internetową, wysyłając maila czy też standardowo – dzwoniąc. W przypadku takich aplikacji jak ta nasza, barierą może być jej niska atrakcyjność, niewielka siła przyciągania. Nic de facto nie sprawia, że każdy chciałby mieć tę aplikację. To jest coś co może pomóc wielu osobom w skali całego kraju, ale niekoniecznie służy rozrywce. Ale coraz częściej w społeczeństwie pojawia się potrzeba niesienia pomocy. A dzięki takim aplikacjom to nie tylko łatwiejsze. Dużo prościej jest otrzymać powiadomienie na temat osoby zaginionej w najbliższej okolicy. Ludzie chcą pomagać, tylko trzeba im to ułatwiać, a im bardziej się to zrobi, tym większa może być odpowiedź.
Jaki cel przyświecał wprowadzeniu przez was do aplikacji elementów grywalizacyjnych?
A.Z.: - Chcieliśmy w ten sposób zachęcić do użytkowania aplikacji. Ludzie lubią ze sobą konkurować. Poza tym w aplikacji nie ma typowych elementów grywalizacji. Funkcje, które wprowadziliśmy w naszej aplikacji dają możliwość pochwalenia się własną pomocą. Chcieliśmy w ten sposób pokazać osoby, które włączają się aktywnie w życie organizacji. W ten sposób możemy je skromnie nagrodzić, pokazać, że działają i coś robią. Większość ludzi chciałoby zostać dostrzeżonymi, pokazać innym, że coś robią i pokazać w jaki sposób działają.
Czy Facebook, social media ogółem zostały stworzone do takich działań? Sama nagroda, idea całej „Konferencji Sektor 3.0” została tak pomyślana, by te dobre przykłady nieść dalej i jak najszerzej je pokazywać. Dostrzeżenie waszej aplikacji wyraźnie pokazuje, że po prostu warto, prawda?
A.Z.: - Obserwując inne organizacje dostrzegam, że jest nam dużo łatwiej sprawować tę statutową misję właśnie z pomocą narzędzi w sieci. Naszym głównym zadaniem jest rozprzestrzenianie wizerunku zaginionych. I najbardziej pociągającym jest to, że w tym celu możemy używać najprostszych, szeroko dostępnych narzędzi, które dodatkowo są bezpłatne. A dzięki Facebookowi łatwo jest tę informację podawać dalej. Nie ukrywam, że na Facebooku z szerzeniem tych informacji dalej jest dość dobrze i nie jest to specjalnie utrudnione. Udostępnień zawsze jest dużo. Mieliśmy też duże szczęście, że aplikacja mobilna, podobnie jak aplikacja na Facebooka została zrobiona za darmo. A to nie było bez znaczenia.
Aplikację na Facebooka wykonała dla was Esencja Studio, a za całość nie zapłaciliście jakiejkolwiek kwoty. Podobnie jak w przypadku produktu mobilnego.
A.Z.: - I wynikła z tego obopólna radość tworzenia. Firma Coobers z Gdańska, która wykonała dla nas aplikację mobilną zgłosiła się do nas sama. I faktycznie wykonała ją bez opłat. Ale z tym jest różnie. To zależy od zaangażowania. Dla przedstawicieli Coobers to też był fajny projekt. Ja mogę jedynie powiedzieć, że nie warto bezczynnie czekać. Bo jeśli ma się ciekawe pomysły, które można wykorzystać i z powodzeniem wcielić w życie, oddając w ręce użytkowników ciekawy produkt, to na pewno znajdą się firmy czy agencje, które zechcą zrobić to za darmo, chociażby dla faktu wykonania tego pro bono. To dla nich jest pewnego rodzaju zysk.
A.Z.: - Nie planujemy spektakularnych inwestycji, przeznaczymy je na utrzymanie zespołu poszukiwań i być może zakup jednego komputera. Nasze sprzęty też się starzeją. Obsługa naszej bazy i beneficjentów wymaga posiadania przez nas odpowiedniego sprzętu. Na szczęście dzięki powstaniu obu aplikacji nasze działania są w ostatnim czasie zdecydowanie ułatwione i to wszystko na chwilę obecną nam wystarczy. Przyglądamy się jednak nowym trendom i jak tylko się pojawią, to staramy się być z nimi bieżąco, bo jeśli tylko w jakikolwiek sposób mogą nam posłużyć, naszym codziennym statutowym działaniom, poszukiwaniom, to będziemy starali się je wykorzystać.
Więc warto sięgać po nowe technologie?
A.Z.: - Oczywiście. To zawsze wiele przyspiesza. Dzięki temu nasze działania możemy prowadzić możliwie najtaniej. A wszelkie tego typu media dają nam możliwie najlepsze narzędzia do publikowania wizerunku i docierania do potencjalnej pomocy.