Życie w pojedynkę, kiedyś zarezerwowane jedynie dla świętych lub wyrzutków, dziś jest jednym z alternatywnych stylów życia. Towarzyszy mu, ciągle dość nowe, pojęcie celu życiowego oraz rozkwit wolontariatu.
Badacze zjawiska singlizmu różnie definiują to pojęcie. Ci bardziej radykalni, singlem nazywają osobę, która świadomie wybrała taki, a nie inny styl życia, rezygnując z wielu dostępnych opcji. Teorie mniej radykalne zakładają, że o życiu w pojedynkę mógł zadecydować tzw. czynnik losowy.
– Dla mnie singlem jest osoba, która prowadzi jednoosobowe gospodarstwo domowe, jest stanu wolnego i nie jest powiązana więzią strukturalną z inną spokrewnioną lub nie osobą. Zatem panna mieszkająca z rodzicami nie jest singlem, para gejów i samotna matka też nie. Ale już samotna wdowa – tak – mówi Aldona Żurek, socjolog i autorka m.in. książki pt. “Singlizm. Żyjąc w pojedynkę.”– Taki sposób rozumienia tego pojęcia oznacza, że mówimy o bardzo licznej populacji singli, bo liczącej około 20% ogółu dorosłych Polaków.
Szczęście, znajomi, czas
Na czym polega styl życia singla? Wśród przyczyn singlizmu badani przez dr Aldonę Żurek respondenci najczęściej wymieniali potrzebę niezależności oraz brak odpowiedniego partnera. Określając swoje cele życiowe, single wskazywali na szczęście osobiste, zamiast – jak kilka dziesięcioleci temu – zobowiązania stawiane przez społeczeństwo, w tym zakładanie rodzin. Single sami chcą decydować, kiedy i jaką rodzinę założą.
Okres młodości przeznaczają na budowanie stabilności materialnej i na korzystanie ze swobody i niezależności. Z badań wynika, że single mają zazwyczaj wielu i różnych znajomych, a średnia ilość „utrzymywanych stosunków społecznych“ uznawanych za ważne wynosi 18. Większość żyjących w pojedynkę osób nie narzeka również na brak wolnego czasu. W dni robocze średnia ilość czasu wolnego to dla badanych przez dr Żurek – 3,8 godziny dziennie. Jedynie kilka osób stwierdziło, że w dni robocze nie ma czasu na wypoczynek.
Działalność społeczna
Wśród dorosłych Polaków deklarujących singlizm, według badań dr Aldony Żurek, aż 17,3% jest członkami jakiejś organizacji społecznej. W porównaniu z innymi grupami społecznymi to dużo. Najwięcej, bo 5,2 % ogółu polskich singli należy do szeroko rozumianych organizacji społecznych. PCK, samorządy osiedlowe, związki zawodowe to obszar działania 3,2 % osób żyjących w pojedynkę. W organizacjach kościelnych spełnia się 2,7 % singli, w stowarzyszeniach i organizacjach sportowych 2,3 %. Do partii politycznych należy 1,5 %, a w organizacjach kulturalnych działa 1,8 % żyjących w pojedynkę. Najmniejszą popularnością cieszą się organizacje zrzeszające ludzi o podobnym hobby.
- Singlizm w Polsce nie jest odpowiedzią ani protestem wobec dominujących stylów życia. Singlem raczej się bywa niż się jest. Działania w organizacjach społecznych nie są celem singli, ale raczej skutkiem realizowania innych celów życiowych. – mówi dr Aldona Żurek.
Ulepszanie świata i pustka
Dlaczego to właśnie single częściej angażują się społecznie? Nie bez znaczenie jest fakt, że respondentami dr Żurek byli mieszkańcy miast, gdzie wybór organizacji, w której można rozwijać zainteresowania czy zaspokajać potrzeby jest znacznie większy niż w środowiskach słabo zurbanizowanych. Inne przyczyny to duża ilość czasu wolnego oraz możliwość korzystania z niego bez brania pod uwagę interesu innych ludzi. Najczęściej w pracę społeczną angażują się ludzie wykształceni oraz osoby przed 25. oraz po 45. roku życia. Osoby młode mają potrzebę ulepszania świata i sprawdzania się w różnych sytuacjach, osoby po 40. roku życia mogą odczuwać pustkę.
Singli będzie przybywać
Jeszcze jakiś czas temu dzieci przygotowywane były przez rodziców do życia w małżeństwie, utożsamianym z powodzeniem i cnotą. Alternatyw było niewiele i nie dla wszystkich były dostępne. Ten, kto w tych niewielu możliwościach nie umiał się odnaleźć, był – w przenośni i dosłownie – zgubiony, norma była dla wszystkich jasno określona i oczywista. Rzeczywistość w XXI wieku wygląda inaczej.
„Z jednej strony rodzice chcieliby aby dzieci zawarły związek małżeński, z drugiej, w trakcie rodzinnej socjalizacji tak formułują oczekiwana w kwestii osiągnięcia sukcesu życiowego, że jego miarą stają się inne czynniki niż stabilizacja małżeńska. Przy jednoczesnym afirmowaniu w społeczeństwie takich wartości jak wolność, niezależność i indywidualność powodować to może nasilanie tendencji do zostania singlem niż łączenia się w pary" – pisze Aldona Żurek.
Singli będzie zatem przybywać, tym bardziej, że „pojedynczy“ styl życia powoli jest coraz łatwiej akceptowany przez otoczenie, a nawet w pewien sposób celebrowany.
Pytania i wątpliwości
Krytycznie i sceptycznie nastawieni wobec tej tendencji są zarówno psychologowie, jak i socjologowie. Uważają, że prowadzić może ona do zaniku głębszych więzi społecznych, nie prowokuje bowiem w żaden sposób do nawiązywania i pielęgnowania bliskich związków i zależności między ludźmi, a wprost przeciwnie. Istnieje możliwość, że za kilka pokoleń będziemy społeczeństwem luźno związanych ze sobą jednostek, nawiązujących relacje tylko ze względu na osobisty cel i interes, skrępowanych nawzajem swoją obecnością – straszą.
To pociąga za sobą poważne konsekwencje nie tylko dla poszczególnych osób, ale całych państw, w szczególności zaś dla ich polityki społecznej. I oznacza nie tylko reformy w systemie ubezpieczeń, ale również sankcjonowanie w teorii i praktyce nowych wartości np. wolontariatu.
„Tęsknota za pozostawaniem z ludźmi, za ich realną obecnością i oddziaływaniem, nie zagrozi obumieraniem więzi społecznych – pisze dr. Aldona Żurek. - Choć nie oznacza to, że nie nastąpią istotne zmiany w sposobie,w jakim będą się one przejawiały."
Wybór roli
Zamiast przypisania do określonych ról społecznych, wynikających z miejsca i rodziny, w których ktoś się urodził, każdy sam, zależnie od osobistych potrzeb będzie miał niejako obowiązek wybrać i określić swoje społeczne zobowiązania.
– Z psychologicznego punktu widzenia nie jest przypadkiem, że single częściej zostają wolontariuszami niż osoby zaangażowane w swoją rodzinę – mówi Agata Giermakowska-Węgiełek, szefowa Centrum Rozwoju i Psychoterapii Meridian. – Ludzie z natury mają potrzebę więzi, chcą się czuć potrzebni, potrzebują robić coś bezinteresownie, przynajmniej w ich odczuciu. Mogą tę potrzebę realizować na wiele różnych sposobów.
„Obszar swobodnej decyzji“ to coś, czego od kilku dziesięcioleci wyraźnie człowiekowi przybywa. Kiedy przeciętny mieszkaniec Europy zrobi wszystko to, co musi zrobić, aby przetrwać, pozostaje mu pewna ilość czasu, którą może zagospodarować według swego uznania. Z perspektywy wieków, to dla „przeciętnego człowieka“ pewna nowość i równocześnie wyzwanie. Precyzyjnych wzorców zazwyczaj brak. Z pomocą przychodzi nauka.
– We współczesnej psychoterapii nie chodzi już tylko o to, aby leczyć głębokie urazy i deficyty, ale wraz z rozwojem psychologii humanistycznej – wspierać ludzkie dążenia do rozwoju osobistego, realizowania swojego potencjału – mówi Agata Giermakowska-Węgiełek. – Podobną funkcję pełnią również coaching i mentoring.
Cel życia
„Obszar swobodnej decyzji“ zwłaszcza w wypadku singla oznacza perspektywę, która niejednego może oszołomić. Pieniądze, wolny czas, mobilność oznaczają możliwości, które mogą się wydawać wręcz nieograniczone. Jedyne realne granice i bariery są w ludziach.
Słowa „coaching“ po raz pierwszy użył w swojej książce pt. "The Inner Game of Tennis" Timothy Gallway, trener i tenisista. Zauważył on, że pewne schematy działania są wspólne dla sportowców, niezależnie od tego jaką dyscyplinę sportu uprawiają. To znaczyło, że nie trzeba być wyjątkowo doświadczonym i dobrym tenisistą, aby wspierać w rozwoju kolejne pokolenia. Gallaway na bazie swoich doświadczeń opracował model treningu, który nie polegał na doradzaniu, ale wydobywaniu w odpowiedni sposób tego, co ktoś już wie. Na tej samej zasadzie specjaliści od coachingu wspierają rozwój osobisty swoich klientów, określanie celów życiowych, zagospodarowywanie w satysfakcjonujący sposób „obszaru swobodnej decyzji“.
– Wielu singli wybiera taki, a nie inny model życia ponieważ nie starcza im energii na związki, które spełniają ich oczekiwania tylko w 50%. Mogą spełniać się w wolontariacie, gdzie wszystko jest pod ich kontrolą. A do tego jest nobilitujące w większości środowisk – mówi Agata Giermakowska-Węgiełek.
Źródło: inf. własna ngo.pl