Wyścigi w klapkach z wycieraczki, warsztaty promujące street art, ksiądz namawiający na wolontariat w hospicjum – organizacjom, które gościły w tym roku w Strefie NGO w Babich Dołach nie zabrakło pomysłów na pokazanie ważnych dla nich wartości. Uczestnicy festiwalu nie zapomnieli natomiast o obywatelskim obowiązku. Do urn poszło kilkanaście tysięcy osób.
Już po raz piąty organizatorzy Heineken Open’er Festival udostępnili NGO-som specjalnie przygotowany namiot, w którym mieściły się stoiska oraz mała scena. W tym roku swoje działania zaprezentować mogło 21 organizacji z całej Polski. Trzeba przyznać, że przekrój był imponujący. Wśród wystawców znalazły się stowarzyszenia i fundacje o najróżniejszych profilach działalności i stażu na arenie pozarządowej. Kampania przeciw Homofobii, Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej, Europejska Fundacja Kultury Miejskiej, Fundacja Hospicyjna, PAH, Amnesty International… Wyliczać można długo. – Ponieważ namiot, który mamy do dyspozycji, nie jest dużych gabarytów, staramy się, by panowała równowaga. Organizacje prawicowe, lewicowe, apolityczne, homoseksualne – wylicza Maja Krzyżanowska odpowiedzialna za strefę NGO 2010 z ramienia Alter Art. – Udostępniamy miejsce zarówno dużym, popularnym organizacjom, które nigdy nas nie zawiodły, mają świetny kontakt z ludźmi i co roku przygotowują ciekawy program, ale także tym, które dopiero powstały, bądź takim którym trudno jest na co dzień promować się w innych miejscach. Stąd właśnie wśród tegorocznych wystawców znajdują się m.in. Stowarzyszenie Kobiet Konsola czy KPH, ale i na przykład świetnie dająca sobie tu radę, lokalna organizacja Opolski Projektor Animacji Kulturalnych – wylicza.
Japonki z wycieraczki
Innym kryterium decydującym o udostępnieniu powierzchni w namiocie organizacjom jest także pomysł na własną autopromocję. Już przy wypełnianiu pierwszej ankiety trzeba zaproponować takie formy aktywności, które przykują uwagę organizatorów. – Najpierw prosimy o zarys pomysłu, a po wstępnej selekcji organizacje proszone są o doprecyzowanie planowanych działań – wyjaśnia Maja Krzyżanowska. I trzeba przyznać, że z roku na rok, organizacje coraz staranniej przykładają się do tego zadania.
Wyścigi w japonkach zrobionych z gumowej, zielonej wycieraczki? Czemu nie. To jeden z wielu pomysłów, dziewczyn z Opolskiego Projektora Animacji Kulturalnych, które zapraszały w ten sposób do zapoznania się z tym, co robią na co dzień. Sprzedawały też kolczyki z części klawiatury, czy broszki zrobione z plastikowych butelek. – Ponieważ plastikowe kubki i butelki wpisane są w krajobraz Open’era, chciałyśmy pokazać, że można je nie tylko gnieść i wyrzucać gdzie popadnie – mówi Katarzyna Krzyżak. Nie tylko one zadbały o ekologię i sprawę permanentnie wyrzucanego na teren lotniska plastiku.
Na zielono
Open`er Festival otrzymał już międzynarodową nagrodę Green’n’Clean Award, która wyróżnia wyłącznie Festiwale, starające się być przyjazne środowisku. W tym roku organizatorzy wprowadzili jeszcze więcej pro zielonych zmian.
Rozstawiono aż pięć punktów selektywnej zbiórki plastiku i papieru. Dzięki specjalnie zakupionej prasie przeprowadzali akcję zgniatania odpadów, co uświadamiało, jak ważne jest zgniatanie śmieci z punktu widzenia gospodarstwa domowego. Dzięki współpracy z organizacją Greenpeace, na polu namiotowym powstał też ekopunkt ładowania telefonów komórkowych zasilany energią z wiatraka i panelu solarnego. Wszystkie plakaty oraz przewodnik festiwalowy wydrukowano na papierze, produkowanym w 100% z makulatury w technologii przyjaznej dla środowiska naturalnego.
Co policzy kurczak?
Na innych stoiskach wcale nie było mniej ciekawie. Kampania przeciw Homofobii zapraszała do ręcznego malowania ekologicznych toreb, a dziewczyny z Europejskiej Fundacji Kultury Miejskiej promującej projekt związany z Rokiem Chopinowskim, namawiały do udziału w warsztatach graffiti. Przed Strefą ustawiły także płachtę, na której każdy mógł zaznaczyć swoją obecność na festiwalu. Fundacja VIVA!, jak zwykle zaskoczyła nietypową ankietą. Ile koni zginęło podczas I wojny światowej na froncie, jaką dietę stosuje jeden z najlepszych biegaczy świata Scott Jurek i jakie działania matematyczne potrafią wykonywać kurczaki? To jedne z wielu pytań, które nie pierwszy już raz wzbudzały zainteresowanie odwiedzających Strefę NGO.
Przy stoisku Śremskiej Grupy Nieustannych Optymistów „Krówka Mała”, można było przejść kurs szybkiej pomocy. – Pokazujemy ludziom to, co powinien umieć każdy człowiek, kierowca, przechodzień. Najprostsze metody, które mogą uratować czyjeś życie – mówi Bartek Obrzut. U „Krówki” można było też zaopatrzyć się w karty ICE, na których wpisuje się dane osoby kontaktowej w razie wypadku oraz kartę oświadczenia woli zezwalającą na transplantację organów w przypadku śmierci.
Z kolei reprezentacja Fundacji Hospicyjnej zapraszała na konkurs poruszania się wózkiem inwalidzkim. – Wolontariat w hospicjum nie kojarzy się ludziom najlepiej. Chciałyśmy ten stereotyp przełamać – opowiada Małgorzata Nowicka. Na stoisku znalazły się także prace studentów gdańskiej ASP pokazujące hospicyjną codzienność. – To pokazuje, że pomagać można w najróżniejszy sposób. Plakaty stanowią część akcji promocyjnej. Jak widać również artyści swoim talentem i pracą mogą przyczynić się do pomocy – dodaje.
Ksiądz przed Pearl Jeam
Fundacja Hospicyjna przyciągnęła uwagę czymś jeszcze. W tym roku organizatorzy wprowadzili ciekawą innowację, która ożywiła życie w Strefie. – Na naszej małej scenie namiocie Strefy każda z organizacji mogła zaprezentować swoją działalność. Codziennie każda NGO miała swoje piętnaście minut. Zawarty był w tym również czas na pytania publiczności – wyjaśnia Maja Krzyżanowska. – Ponadto, każdy organizacja może zaproponować kandydata/tkę na gościa Strefy NGO. W tym roku zaprosiliśmy trzy osoby. Jednym z gości był reprezentujący Fundację Hospicyjną ksiądz Jan Kaczkowski, który opowiadał, na czym polega praca z osobami terminalnie chorymi. – Myślałyśmy, że może nie warto, że ksiądz na Openerze, to jednak przesada – wspomina Katarzyna Krzyżak. Myliły się. – Ksiądz zrobił furorę – przyznaje Maja Krzyżanowska. Podobnie żywym zainteresowaniem cieszyła się także wizyta Kariny Łudź, specjalistki PR stacji MTV, która na zaproszenie Fundacji przeciwko Handlowi Ludźmi i Niewolnictwu „La Strada” opowiedziała o sprawach dotyczących nielegalnego handlu kobietami. Tłum ludzi przyszedł też spotkać się z Markiem Kamińskim, który opowiadał, jak odnalazł sens podróżowania, pomagając dzieciom cierpiącym na choroby nowotworowe.
Warto się pokazać
Kupując za kupony różne gadżety czy wydawnictwa, można było wspomóc działania organizacji. Sprzedawane przez Polską Akcję Humanitarną stressballe miały na przykład wspomóc budowę studni w Sudanie. Za jedyny minus organizacyjny, przedstawiciele „pozarządówek” uznali brak możliwości płacenia kartą festiwalową. – Ludzie często nie mieli kuponów, a wyłącznie karty, więc niestety odchodzili od stoiska – mówi Anna Urbańczyk z KPH. Przyznaje jednak, że możliwość prezentacji organizacji w Strefie NGO jest dla nich naprawdę dobrym działaniem promocyjnym i informacyjnym. – Pojawiło się między innymi sporo młodych osób, które chciały porozmawiać o swoim homoseksualizmie, zaczerpnąć informacji– mówi. Bo choć Strefa NGO nie należy do tych najbardziej uczęszczanych ze względu na niec oddalone położenie, to jednak zainteresowani zawsze tam trafią.
– Festiwal jest przedsięwzięciem komercyjnym. Udostępniamy namiot zupełnie za darmo i nie możemy przesunąć strefy bliżej, zabierając miejsce tym, którzy płacą spore sumy, aby znaleźć się na terenie lotniska – wyjaśnia Maja Krzyżanowska. Choć niektórzy przedstawiciele organizacji na to narzekają, to jednak znaczna większość rozumie punkt widzenia organizatorów i przyznaje, że dzięki temu właśnie, do stoisk podchodzą ludzie, którzy naprawdę chcą pogłębić swoją wiedzę, a nie przypadkowi przechodnie.
Z koncertu do urny
Tegoroczny Open’er zbiegł się w wyborami prezydenckimi. Budziło to obawę, czy w rozbawieni festiwalowicze dotrą do urn. Nie zawiedli. Jak podaje serwis internetowy telewizji TVN 24, tylko do godziny 17 z zaświadczeniem w ręku w komisjach zjawiło się ponad 13 tysięcy osób. Wielu uczestników Open’era jeszcze w sobotę deklarowało, że do urn pójdzie z samego rana, nie kładąc się spać.
Trzeba przyznać, że organizatorzy naprawdę ułatwili wypełnienie obywatelskiego obowiązku. Na terenie festiwalu postawiono specjalne tablice informacyjne oraz mapy, na których zaznaczono punkty wyborcze na terenie Gdyni. Informacje te znaleźć można było również na stronie internetowej festiwalu oraz w dołączonej do biletów rozpisce. Tylko w bezpośrednim sąsiedztwie Babich Dołów rozlokowano kilka punktów wyborczych, a kilkudziesięciu wolontariuszy informowało na bieżąco, czy w danej komisji są aktualnie duże kolejki. By jeszcze bardziej ułatwić oddanie głosu, organizatorzy wraz z miastem Gdynia zadbali o podstawienie autobusów, które dowoziły głosujących do lokali wyborczych w centrum miasta.
Również w Strefie NGO o wyborach nie zapomniano. Swoje miejsce znalazła tu Koalicja „Masz Głos, Masz Wybór”. Jej przedstawiciele także udzielali wszelkich potrzebnych informacji i zachęcali do głosowania. Za okazane zaświadczenie do głosowania otrzymywało się koszulkę. – Zainteresowanie było naprawdę spore. Wiele osób, które zaświadczenia akurat nie miało przy sobie, wracało do nas następnego dnia, pokazując wymagany papier – mówi Iwona Ciećwiecz. Jak widać, tegoroczny Open’er sprawdził się więc nie tylko muzycznie, a obok sukcesu komercyjnego ma na koncie również ten w wymiarze prospołecznym.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)