– W Polsce nie ma rynku mieszkaniowego dla osób ubogich. Paradoksem jest to, że najbiedniejsi mieszkają w najdroższych mieszkaniach i płacą największe rachunki za prąd. Kiedy ich nie stać, popadają w długi i koło się zamyka, mówi portalowi ngo.pl Pierre Klein, koordynator ATD Czwarty Świat w Polsce.
All Together for Dignity – razem postawmy na godność, to hasło, pod jakim działa Międzynarodowy Ruch ATD Czwarty Świat. Organizacja powstała po to, by walczyć z nędzą i wykluczeniem społecznym. Jej założycielem był Francuz z polsko-hiszpańskiej rodziny, katolicki ksiądz Józef Wrzesiński. Po tym, jak sam doświadczył w dzieciństwie biedy i poniżenia, postanowił zamieszkać i pracować wśród bezdomnych w podparyskiej miejscowości Noisy-le-Grand. Razem z nimi też w 1957 roku założył Ruch ATD. Organizacja posiada status konsultacyjny przy UNICEF, UNESCO, ONZ i Radzie Europy. Od innych organizacji działających na tym samym polu ATD odróżnia to, że podejmuje starania, by ludzi najuboższych uczynić najważniejszymi partnerami w walce z nędzą i umożliwić im współdecydowanie w kwestiach, które ich dotyczą. Tak, by wykluczonym ułatwić powrót do społeczeństwa.
W Polsce organizacja działa od 2005 roku. Koordynatorem jej działalności przez osiem lat był Pierre Klein, teraz kiedy jego misja dobiegła końca, przenosi się do Dublina, by działać dalej w ramach ruchu. – To nie jest problem tylko Polski, ale w wielu krajach jest tak, że projekty pomocowe były i są tworzone przez ludzi, którzy nie wiedzą, co to jest żyć w ubóstwie – mówi koordynator.
Pierre Klein trafił do trzeciego sektora jako student inżynierii z okolic Paryża. Pomagał odrabiać lekcje dzieciom w świetlicy środowiskowej na bardzo biednym osiedlu. – Tam zobaczyłem, że szkoła nie dla wszystkich jest windą do sukcesu, jak było w moim przypadku. Spotkałem tam ośmio-, dziewięcioletnie dzieci, dla których szkoła już na początku edukacji była porażką. Postanowiłem poszukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się dzieje.
Tak trafił do organizacji Ruch ATD, która oferowała wsparcie dla rodzin wykluczonych. Kolejnym krokiem był udział w międzynarodowym workcampie dla młodzieży w Centrum ATD. Później Pierre Klein rozstał się z trzecim sektorem na trzy lata i pracował jako inżynier zgodnie ze swoim wykształceniem. Nie wytrzymał jednak długo.
– Zaangażowanie, jakie znalazłem pomagając ludziom jako wolontariusz, sprawiło, że w takiej zwykłej pracy czegoś mi brakowało – mówi Klein. Wrócił już jako pracownik ATD, czyli stały wolontariusz, bo tak ruch ATD nazywa swoich pracowników.
Do Polski przyjechał w 2005 roku, kilka miesięcy po tym, jak w Kielcach zaczęła już działać grupa w ramach ATD. Jego zadaniem było wesprzeć działania kieleckie i rozpocząć działalność w Warszawie. Z obu się wywiązał. Chociaż początki jego pracy w Polsce nie były łatwe. Nie znał przecież języka. Dziś, po ośmiu latach, mówi płynnie z lekkim francuskim akcentem.
– Jestem bardzo zadowolony ze współpracy z organizacjami pozarządowymi w Polsce – mówi Klein. Z Barką w Strzelcach Opolskich, z Monarem w Wyszkowie i z wszystkimi, które tworzą Polski Komitet Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu. To one wzięły na siebie wyzwanie, by osoby w trudnej sytuacji życiowej były traktowane jako partnerzy i eksperci, nie tylko jako beneficjenci. To się przekłada na stosunek do nich, na to, że można ich słuchać, bo mają więcej do powiedzenia niż tylko "dziękuję" – mówi Klein.
Jednak jak podkreśla Francuz polskie organizacje działające w III sektorze, różnią się od tych, które wyrosły z „zachodniej” tradycji organizacji pozarządowych. – Działamy nie dlatego, że jest jakiś projekt i przyznano na niego pieniądze. Działamy dlatego, że jest jakaś grupa ludzi i robi coś, co ma sens, nawet bez pieniędzy – mówi Pierre Klein. – U nas raczej nie zdarza się sytuacja, że pracownicy odchodzą, bo nie dostaliśmy pieniędzy na projekt. Ich praca to swojego rodzaju misja, dlatego nazywamy ich stałymi wolontariuszami. Jeżeli brakuje nam pieniędzy na jakiś projekt, to pracownicy szukają środków gdzie indziej, albo robią projekt bez pieniędzy. Taka sytuacja wydarzyła się w 2010 roku. Planowaliśmy akcję dla młodzieży w ramach przeciwdziałania wykluczeniu. Nie udało nam się uzyskać środków z FIO. Szukaliśmy ich razem z innymi stowarzyszeniami gdzie indziej. Jak nie udało się znaleźć, zrobiliśmy ten projekt bez środków. Po prostu worckamp odbył się w bardzo skromnych warunkach, ale i tak był bardzo owocny – opowiada Klein.
Francuski akcent i otwartość na ludzi uczyniły go jedną z bardziej rozpoznawalnych postaci wśród działaczy na polskiej scenie pozarządowej.
– Nasze drogi zeszły się parę lat temu, podczas konferencji poruszającej sprawy społeczne. Zbliżyło nas podobne myślenie o ubóstwie, myślenie w kategorii praw – mówi prof. Ryszard Szarfenberg, wicedyrektor Instytutu Polityki Społecznej UW, przewodniczący Polskiego Komitetu Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu (EAPN Polska). – Pierre jest bardzo otwarty na poglądy innych osób, lubi słuchać. Przy okazji ma też swój konkretny pogląd na walkę z ubóstwem na świecie – mówi profesor. Smutno mi, że wyjeżdża z Polski, luki po nim nikt nie wypełni. To ogromna strata. Podobno nie ma ludzi niezastąpionych, ale są z tym czasem większe problemy. Myślę, że tak będzie w tym przypadku. To, że jest cudzoziemcem utrudniało mu pewnie pracę w Polsce. Musiał wykonać duży wysiłek ucząc się naszego języka, który po wyjedzie stąd raczej mu się nie przyda. Z drugiej strony zjednywał sobie ludzi i zarażał entuzjazmem, bo skoro ktoś taki działa na rzecz tych, którzy są najubożsi i nie dadzą nic w zamian, to może ja też mogę?
Pierre ma bardzo dobre podejście do dzieciaków i młodzieży, uważa wolontariuszka Ruchu ATD Jagoda Luto. – Poznałam go przy okazji projektu bibliotek podwórkowych. Wrócił po mnie, bo spóźniłam się na pierwsze spotkanie wolontariuszy. Opowiadał o sobie i swojej rodzinie, pytał o moje studia, plany na przyszłość. To bardzo serdeczny człowiek. Mam nadzieję, że po wyjeździe będzie nas odwiedzał – dodaje.
Za swój sukces Pierre Klein uważa to, że udało się rozwinąć działalność ATD w Polsce, że istnieją biblioteki podwórkowe dla dzieci, programy dla młodzieży i osób starszych w ubóstwie, a na warszawskim osiedlu przy ul. Dudziarskiej, gdzie bieda jest dużym problemem, odbywa się Festiwal Lata. Podczas jego pobytu w Polsce, w lutym 2007 roku został utworzony Polski Komitet Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu. ATD nawiązało też kontakt z polskimi uczelniami i dzieliło się z nimi doświadczeniami w tworzeniu szkoleń dla pracowników socjalnych, którzy pracują z ludźmi dotkniętymi ubóstwem.
Jako życiowy kompas w swojej działalności, Pierre Klein obrał motto ruchu ATD: „Razem postawmy na godność”. Realizuje je, jak sam mówi, za pomocą czterech „R”: roots, recognition, rights, reprezentation czyli korzenie, uznanie, prawa i reprezentacja.
– Staramy się tworzyć przestrzeń, w której szanowane są korzenie, a dzieci czują, że my szanujemy ich rodziców – tłumaczy Klein. To nie jest łatwe ani oczywiste w rodzinach, w których występuje przemoc, alkohol i bieda. Uznanie to wkład, jaki mogą wnieść do społeczeństwa ci najbiedniejsi, żeby czuli, że są nam potrzebni. Prawa, to system podstawowych praw, w którym ludzie mają wartość i mogą godnie żyć. A jeżeli ludzie, żyjący w trudnych warunkach nie mają nikogo kto ich reprezentuje, nie mają poczucia godności. Dlatego też i reprezentacja ich jest tak bardzo potrzebna – dodaje Klein.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)