Międzyregionalne zróżnicowania w liczbie organizacji pozarządowych w Polsce pozostają niemal bez zmian od początku lat 90. W stosunku do liczby mieszkańców najwięcej organizacji zlokalizowanych jest w województwach zachodnich i północnych, najmniej – we wschodnich, centralnych (poza Warszawą) i na Śląsku. Co więcej, różnice między regionami mają tendencję do pogłębiania się.
Danych na temat liczby organizacji pozarządowych dostarcza rejestr REGON. Nie jest to wprawdzie idealne źródło wiedzy o sile ruchu pozarządowego, ponieważ część spośród ponad 90 tys. zarejestrowanych w 2012 roku fundacji i stowarzyszeń widnieje tylko na papierze.
– Rejestr REGON pozwala jednak dobrze rozpoznać różnice pomiędzy regionami w występowaniu i powstawaniu nowych organizacji – zwraca uwagę Jadwiga Przewłocka ze Stowarzyszenia Klon/Jawor.
Do regionów najbardziej zasobnych w stowarzyszenia i fundacje (wyłączając Ochotnicze Straże Pożarne) w stosunku do liczby mieszkańców należy mazowieckie, warmińsko-mazurskie i dolnośląskie. Najmniej organizacji zlokalizowanych jest natomiast w województwie śląskim podlaskim i świętokrzyskim.
Tak wysoka pozycja Mazowsza jest przede wszystkim zasługą Warszawy. Spośród ponad 15 tys. fundacji i stowarzyszeń zarejestrowanych w tym regionie większość z nich (ponad 9,3 tys.) ma siedzibę w samej Warszawie. To zjawisko, choć w mniejszym nasileniu, obserwuje się także w innych regionach, gdyż miasta skupiają aktywność społeczną. Gdy odejmie się stołeczne organizacje, Mazowieckie upodabnia się do innych wschodnich województw.
Organizacje na 10 tys. mieszkańców w 2012 r., w podziale na województwa i gminy.
|
Międzyregionalne różnice w liczbie organizacji zwiększają się już od kilku lat. W ciągu ostatniego pięciolecia (2007-12), po uwzględnieniu liczby mieszkańców województw, najwięcej nowych organizacji powstało w mazowieckim (10,6 na 10 tys. mieszkańców), dolnośląskim (10,3) i warmińsko-mazurskim (10,2), a zatem w regionach od lat najbardziej nasyconych organizacjami. Najmniej nowych podmiotów zarejestrowało się z kolei w śląskim (6), kujawsko-pomorskim (7,1), świętokrzyskim (7,1), łódzkim (7,2) i podlaskim (7,2).
Daleko leży Podlasie od Warmii i Mazur
Dla wyjaśnienia odmiennej dynamiki rozwoju III sektora w poszczególnych regionach, warto przyjrzeć się dwóm leżącym obok siebie województwom: warmińsko-mazurskiemu i podlaskiemu. Często podkreśla się cechy wspólne tych regionów, np. wysoki poziom bezrobocie czy ubóstwa. Oba województwa są również beneficjentami Programu Rozwój Polski Wschodniej. Pod względem siły ruchu pozarządowego dzieli je jednak bardzo wiele. W warmińsko-mazurskim powstało w latach 2007-12 blisko 1,5 tys. nowych organizacji, natomiast w podlaskim – chociaż jest większym regionem pod względem liczby mieszkańców – tylko 863.
Zdaniem Krzysztofa Leończuka z Ośrodka Wspierania Organizacji Pozarządowych (OWOP) w Białymstoku problem Podlasia ma charakter demograficzny. – Tereny wiejskie opuszczają młodzi ludzie. Zostają starsi, którzy organizują się z mniejszą chęcią. W organizacjach poza Białymstokiem średnia wieku członków jest dość wysoka.
Przeciętny wiek mieszkańca Podlasia wynosił w 2011 r. 39,4 lata, a osoby w wieku poprodukcyjnym stanowią 18% ludności tego regionu. Warmińsko-mazurskie jest natomiast najmłodszym województwem w kraju – średnia wieku to 38,2, a udział osób w wieku poprodukcyjnym jest mniejszy niż 16%.
Widać również, że poza dużymi miastami w wielu innych gminach z dużą liczbą organizacji średnia wieku jest stosunkowo niska. Trzeba być jednak ostrożnym w traktowaniu przeciętnie wysokiego wieku mieszkańców danego obszaru jako obiektywnej przyczyny niskiej aktywności ruchu pozarządowego. Być może źródła tego problemu leżą głębiej, np. w wysokim bezrobociu, które napędza migrację z Podlaskiego, a zarazem sprawia, że młodzi nie czują się związani z tym regionem i nie widzą sensu w podejmowaniu aktywności społecznej.
Zewnętrzne zachęty i ograniczenia
A może na Podlasiu istniały większe niż gdzie indziej bariery, które utrudniają rozwój sektora pozarządowego – tworzenie organizacji i realizację projektów?
Krzysztof Leończuk nie zgadza się z tą opinią. – Procedura zakładania organizacji nie jest uciążliwa. Wystarczy złożyć wszystkie wymagane dokumenty w poniedziałek, a nieraz już w czwartek sąd wydaje decyzję. Jeżeli pojawiają się problemy z rejestracją nowej organizacji, sąd wysyła takie osoby do nas, a OWOP udziela kompleksowego wsparcia.
Nie wydaje się również, by mniejsza zasobność Podlasia w organizacje pozarządowe wynikała z problemów związanych ze współpracą z administracją publiczną.
– Gdy monitorowaliśmy programy współpracy z organizacjami pozarządowymi w podlaskich gminach, okazywało się, że problemem nie jest nastawienie urzędników, ale brak partnerów do rozmów po stronie społecznej – tłumaczy Krzysztof Leończuk.
Tymczasem województwo warmińsko-mazurskie wyróżnia się silną reprezentacją organizacji w relacjach z administracją publiczną. – W niemal wszystkich powiatach działają Rady Organizacji Pozarządowych, a wymianę doświadczeń i integrację sektora wzmacnia działająca na szczeblu regionalnym Rada Organizacji Pozarządowych Województwa Warmińsko-Mazurskiego – mówi Piotr Pniewski z Regionalnego Ośrodka Wspierania Organizacji Pozarządowych w Olsztynie.
Wewnętrzna siła sektora
O sile sektora pozarządowego decydują również organizacje wspierające, które z założenia powinny pomagać w stowarzyszeniu się i tworzeniu fundacji – stanowić pomost między oddolnymi pomysłami a ich realizacją.
– W województwie warmińsko-mazurskim szczególnie silne rozwinięte są struktury wspierania i sieciowania działań organizacji pozarządowych. Dużą rolę odgrywają organizacje infrastrukturalne takie jak Elbląskie Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Pozarządowych, Sieć HEROLD czy branżowa FOSA – Federacja Organizacji Socjalnych Województwa Warmińsko-Mazurskiego – przekonuje Piotr Pniewski.
– Wypracowaliśmy również specyficzny sposób wspierania ekonomii społecznej. Nie ograniczamy się do spółdzielni socjalnych czy organizacji pozarządowych, które prowadzą działalność gospodarczą. Promujemy ekonomię społeczną również wśród stowarzyszeń i fundacji, które są dopiero zainteresowane wykorzystaniem różnych jej form – dodaje Piotr Pniewski.
W województwie podlaskim istnieje również szereg możliwości wspierania inicjatyw pozarządowych, m.in. w ramach struktur OWOP. Problem polega na tym, że brakuje na razie inicjatyw i chętnych do tworzenia nowych podmiotów pozarządowych. Najwięcej organizacji zarejestrowanych jest w Białymstoku (887, tj. 37% w całym województwie).
– Bywa, że młodzi ludzie wracają na Podlasie i w swoich lokalnych społecznościach zakładają organizacje. Świetnym przykładem takiej inicjatywy jest Stowarzyszenie Kreatorzy Rzeczywistości z miejscowości Kleszczele w powiecie hajnowskim. Trzeba jednak przyznać, że są to wyjątki na tle ogólnie niewielkiej aktywności obywatelskiej w naszym regionie, rzecz jasna poza Białymstokiem, gdzie stale powstaje wiele nowych organizacji – zaznacza Krzysztof Leończuk.
Trudną wskazać jedną najważniejszą przyczynę międzyregionalnych różnic w liczbie już istniejących i nowo powstających organizacji pozarządowych. Mamy do czynienia raczej ze splotem wielu czynników, które związane są zarówno z wewnętrznymi cechami sektora pozarządowego (np. siłą organizacji infrastrukturalnych), jak i zewnętrznymi okolicznościami (np. strukturą demograficzną).
Czy konieczne są zmiany?
Można postawić pytanie, czy zacieranie różnic międzyregionalnych w liczbie organizacji pozarządowych powinno być traktowane jako cel polityk publicznych i stanowić podstawę decyzji o alokacji większych środków w regionach mniej zasobnych w organizacje pozarządowe?
Takie stanowisko przestaje być oczywiste, gdy uwzględnimy, że obok fundacji i stowarzyszeń mogą istniej inne formy samoorganizacji społecznej: grupy nieformalne, ruchy społeczne, koła gospodyń wiejskich, kółka różańcowe czy rozmaite inne oddolne inicjatywy o rozmaitym stopniu formalizacji.
Pozostaje pytanie o związek między tradycyjnymi formami aktywności społecznej – OSP, organizacjami kościelnymi czy parafiami – a organizacjami pozarządowymi: czy przypadkiem przywiązanie do wspólnot „starego” typu nie ogranicza powstawania fundacji i stowarzyszeń?
– Rzecz w tym, że sprawdzone wzory samoorganizacji mają tendencję do utrwalania się. Tam, gdzie aktywność kanalizuje się w ramach tradycyjnych struktur, z pewnością trudno jest się przebić nowym organizacjom. To pogłębia rozziew między regionami w sposobach przejawiania się aktywności społecznej – uważa Jan Herbst ze Stowarzyszenia Klon/Jawor.
Można się w związku z tym zastanawiać, czy należy traktować odmienne kultury samoorganizacji społecznej za przejaw zdrowych odmienności regionów i ich dziedzictwa historycznego?
– Nie ma nic złego w tym, że naszą aktywność koncentrujemy wokół istniejących i sprawdzonych instytucji, o ile formuła ich funkcjonowania nie ogranicza naszych działań. Jest jednak oczywiste, że każda organizacja wyklucza pewne formy czy kierunki aktywności. Tzw. „stary” III sektor rządzi się szczególnymi, tylko sobie właściwymi regułami, hołduje określonym tradycjom i wartościom. Dominacja organizacji określonego typu przekłada się na odmienne doświadczenia, związane nie tylko z funkcjonowaniem tych organizacji, ale z tym, co w ogóle oznacza wspólne działanie. Teoretycy kapitału społecznego mówią, że z punktu widzenia potencjału rozwojowego społeczności lokalnych optymalne jest współistnienie i pewien „mix” aktywności charakterystycznej dla „starych” i „nowych” organizacji – podsumowuje Jan Herbst.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)