Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Mimo ciągłych wysiłków wielu osób i organizacji – ubóstwo jest problemem nr 1 współczesnego świata.
W tym roku, 17 października, już po raz 20. obchodzony będzie
Międzynarodowy Dzień Walki z Ubóstwem. Z tej okazji na forum ONZ
zostanie przedłożona „Deklaracja Solidarności – wykorzenienie
skrajnego ubóstwa drogą do pokoju”. Pod apelem podpisało się wiele
znanych osób, m.in. były szef ONZ Boutros Boutros-Ghali, Bronisław
Geremek, Segolene Royal, czy piłkarz Zinedine Zidane. Takie
inicjatywy na pewno nagłaśniają problem ubóstwa. Czy pomagają go
zwalczyć?
Największy problem świata
17 października ma służyć zwróceniu uwagi na problem biedy, ale przede wszystkim ma być okazją do wyrażenia dumy i godności ludzi ubogich. Dlatego tak ważne jest, by uczestniczyli oni w tych obchodach. Aby w imieniu biednych nie mówili i decydowali tylko bogaci, ale aby sami ubodzy przełamali bierność i nie czuli się w dzisiejszym społeczeństwie „ludźmi zbędnymi” (określenie socjologa Zygmunta Baumana).
Sceptyków, którzy wątpią czy uroczyste obchody takiego dnia cokolwiek zmienią, można zapytać: jak mogłoby nie być w roku choć jednego dnia, który przypomina o problemie uznawanym przez wielu za największy problem światowy? Ubóstwo i powiększające się dysproporcje pomiędzy biednymi i bogatymi są, jak wynika z badań Instytutu Gallupa (2006) przeprowadzonych w 68 krajach świata, uznawane przez 26% ludzi za największy problem światowy. Dla porównania: znajdujący się na drugim miejscu terroryzm, uznany został za najważniejszy problem przez zaledwie 12%.
Bieda nie jest problemem wyłącznie krajów Trzeciego Świata. Enklawy biedy są też w krajach rozwiniętych. Choć tutaj bieda inaczej wygląda. W Afryce to brak wody, jedzenia i dachu nad głową. W krajach rozwiniętych biedę się „wylicza”, np. przyjęte przez Unię Europejską tzw. „ryzyko ubóstwa” to 60% średnich zarobków na osobę. Bieda w krajach rozwiniętych ma tendencje do koncentracji (w skali kraju występuje w pewnych regionach; w regionach – w konkretnych miejscowościach, w miastach – w określonych dzielnicach), jest związana z innymi negatywnymi zjawiskami społecznymi, a także brakiem wykształcenia. Wszędzie widoczna jest rosnąca przepaść między bogatymi i biednymi. Tak jest i w Polsce.
Polacy boją się biedy
Z badań przeprowadzonych we wrześniu 2006 roku wynika, że 71% Polaków obawia się, że grozi im w niedalekiej przyszłości ubóstwo lub jest już w takiej sytuacji. Zdecydowana większość Polaków (87 %) deklaruje, że zna osoby ubogie (badanie firmy Pentor dla konkursu „Warto być za!”).
Co jednak tak naprawdę oznacza być biednym w Polsce? Socjologowie i ekonomiści posługują się kilkoma kategoriami biedy. Skrajna bieda oznacza życie poniżej minimum egzystencji, które – według danych GUS za IV kwartał roku 2005 (brak danych nowszych) – wynosi w Polsce 387 zł na osobę. W skrajnej biedzie żyje ok. 12% polskiego społeczeństwa. Ubóstwo relatywne oznacza życie za połowę średnich dochodów gospodarstw domowych czyli 479 zł; do tej kategorii zalicza się ok.18% Polaków. Istnieje jeszcze kategoria ubóstwa ustawowego, które uprawnia do korzystania z pomocy społecznej (od 461 zł na osobę) i dotyczy też ok. 18% (a to prawie 1/5 społeczeństwa!). I w końcu, ubóstwo subiektywne, oparte na opinii badanego, że „ledwie starcza na życie” (941 zł), dotykające ok. 23% Polaków (rok wcześniej za biednych uważało się nieco ponad 27%). Wskaźniki dotyczące skrajnej biedy od kilku lat systematycznie w Polsce rosną: żyjących poniżej minimum egzystencji w 1994 było 6,4%, ok. 8% w 2000 i blisko 12% w 2004 roku.
Na wsi, wśród młodych
Kim jest polski ubogi? Najczęściej mieszka na wsi lub w małym mieście (na wsi w skrajnej biedzie żyje prawie 19% osób, a w mieście nieco ponad 8%). Najczęściej w woj. warmińsko-mazurskim, podlaskim, kujawsko-pomorskim, świętokrzyskim lub podkarpackim. To tereny słabo rozwinięte ekonomicznie, najczęściej obszary dawnych PGR-ów. W najgorszej sytuacji wśród mieszkańców wsi są nieposiadający własnego gospodarstwa rolniczego (czyli właśnie byli pracownicy PGR-ów), wśród nich aż 45% żyje w skrajnym ubóstwie. Poza tym, polski biedny jest młody i pochodzi z rodziny wielodzietnej. Wyraźna nadreprezentacja młodzieży i dzieci wśród osób dotkniętych biedą powinna szczególnie martwić. Wśród osób do 19 roku życia – 18% żyje w skrajnej nędzy (w stosunku do 12% pośród całej populacji), a 40% osób żyjących w skrajnym ubóstwie nie ma 19 lat Z czego to wynika? Polska bieda jest nieodłącznie związana z wielodzietnością: 60% rodzin z czworgiem lub więcej dziećmi żyje w ubóstwie umiarkowanym, czyli kwalifikuje się do pomocy społecznej, a ponad 43% w biedzie skrajnej.
Koncentracja polskiej biedy na wsi różni nasz kraj od innych krajów rozwiniętych, gdzie bieda jest zjawiskiem raczej miejskim. Na całym świecie z ubóstwem wiąże się też brak pracy. W Polsce, wśród gospodarstw, w których jest osoba bezrobotna skrajne ubóstwo jest na poziomie 27%. Można się więc spodziewać, że skoro bezrobocie w Polsce się zmniejsza, to statystyki dotyczące biedy za rok 2006 i 2007 będą lepsze. Warto jednak pamiętać, że praca w Polsce – często niskopłatna lub „na czarno – nie chroni przed biedą tak, jak w innych krajach. Według opublikowanego w lutym 2007 raportu Komisji Europejskiej 14% zatrudnionych w Polsce nadal żyje poniżej progu ubóstwa. Średnia w UE to 8%.
Nie tylko „gasić pożary”
Wyeliminowanie skrajnego ubóstwa na świecie jest jednym z Milenijnych Celów Rozwoju (przyjętych w 2000 r. przez przywódców 189 państw świata). Przeciwdziałanie ubóstwu i zwalczanie wykluczenia społecznego w krajach UE to jeden z celów Strategii Lizbońskiej czyli społeczno-ekonomicznego programu modernizacyjnego dla Europy. Jednak walka z biedą łatwo może się stać pustą deklaracją i powtarzanym do znudzenia frazesem.
Tegoroczne hasło Dnia Walki z Biedą w Polsce brzmi: „Walka z ubóstwem – tyle robimy osobno, zróbmy to wspólnie”. Rzeczywiście pomagać biednym chce wiele osób. Większość Polaków (67%) deklaruje, że w ciągu ostatniego roku pomogło osobom ubogim. Najczęściej wpłacając na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, dając drobne kwoty osobom żebrzącym na ulicy oraz oddając ubrania dla PCK (badanie Pentora, 2006). Licznie działają stowarzyszenia i fundacje. Te największe, jak PAH (m.in. Akcja Pajacyk wspomagająca dożywianie dzieci w szkołach), Caritas (kampania „Kromka Chleba”), PCK („Wyprawka dla Żaka”). I wiele innych, często lokalnych, działających na mniejszą skalę. Los biednych zawsze wzrusza. Jednak to nie wystarczy.
Aby realnie walczyć z biedą, trzeba podejmować działania, które pozwolą ludziom wyjść ze stanu biedy, a nie w nim wegetować. Z badań nad dziedziczeniem biedy przeprowadzonych w ramach projektu Profit (porównywano wybrane miasta w ośmiu krajach Europy) wyłania się obraz Polski, jako kraju, gdzie biedę dziedziczy się bardzo łatwo. Pomoc państwa jest doraźna. Najczęściej polega na „gaszeniu pożarów”, czyli interwencji w sytuacjach kryzysowych. Niestety, polityka społeczna jest niespójna i zależna od bieżących sporów politycznych. A przecież, skoro w Polsce jest wśród biednych tak dużo dzieci i młodzieży, za priorytet należałoby uznać finansowe edukacji. W krajach zachodnich ok. 80% dzieci uczęszcza do żłobków i przedszkoli, w Polsce – 20%. Tymczasem to właśnie przedszkola i szkoły są dla dzieci biednych alternatywą, która pozwoli wyrwać się ze środowiska, w którym żyją. System stypendiów dla najuboższych pozwalałby im kontynuować naukę, a bezpłatne zajęcia dodatkowe dla tych, których nie stać na prywatne korepetycje (obecnie często konieczne), pozwoliłyby realnie wyrównać ich szanse. Jeśli nie zainwestujemy w systemowe działania, za kolejne 20 lat dzieci dzisiejszych bogatych będą dawały jałmużnę dzieciom dzisiejszych biedaków.
Największy problem świata
17 października ma służyć zwróceniu uwagi na problem biedy, ale przede wszystkim ma być okazją do wyrażenia dumy i godności ludzi ubogich. Dlatego tak ważne jest, by uczestniczyli oni w tych obchodach. Aby w imieniu biednych nie mówili i decydowali tylko bogaci, ale aby sami ubodzy przełamali bierność i nie czuli się w dzisiejszym społeczeństwie „ludźmi zbędnymi” (określenie socjologa Zygmunta Baumana).
Sceptyków, którzy wątpią czy uroczyste obchody takiego dnia cokolwiek zmienią, można zapytać: jak mogłoby nie być w roku choć jednego dnia, który przypomina o problemie uznawanym przez wielu za największy problem światowy? Ubóstwo i powiększające się dysproporcje pomiędzy biednymi i bogatymi są, jak wynika z badań Instytutu Gallupa (2006) przeprowadzonych w 68 krajach świata, uznawane przez 26% ludzi za największy problem światowy. Dla porównania: znajdujący się na drugim miejscu terroryzm, uznany został za najważniejszy problem przez zaledwie 12%.
Bieda nie jest problemem wyłącznie krajów Trzeciego Świata. Enklawy biedy są też w krajach rozwiniętych. Choć tutaj bieda inaczej wygląda. W Afryce to brak wody, jedzenia i dachu nad głową. W krajach rozwiniętych biedę się „wylicza”, np. przyjęte przez Unię Europejską tzw. „ryzyko ubóstwa” to 60% średnich zarobków na osobę. Bieda w krajach rozwiniętych ma tendencje do koncentracji (w skali kraju występuje w pewnych regionach; w regionach – w konkretnych miejscowościach, w miastach – w określonych dzielnicach), jest związana z innymi negatywnymi zjawiskami społecznymi, a także brakiem wykształcenia. Wszędzie widoczna jest rosnąca przepaść między bogatymi i biednymi. Tak jest i w Polsce.
Polacy boją się biedy
Z badań przeprowadzonych we wrześniu 2006 roku wynika, że 71% Polaków obawia się, że grozi im w niedalekiej przyszłości ubóstwo lub jest już w takiej sytuacji. Zdecydowana większość Polaków (87 %) deklaruje, że zna osoby ubogie (badanie firmy Pentor dla konkursu „Warto być za!”).
Co jednak tak naprawdę oznacza być biednym w Polsce? Socjologowie i ekonomiści posługują się kilkoma kategoriami biedy. Skrajna bieda oznacza życie poniżej minimum egzystencji, które – według danych GUS za IV kwartał roku 2005 (brak danych nowszych) – wynosi w Polsce 387 zł na osobę. W skrajnej biedzie żyje ok. 12% polskiego społeczeństwa. Ubóstwo relatywne oznacza życie za połowę średnich dochodów gospodarstw domowych czyli 479 zł; do tej kategorii zalicza się ok.18% Polaków. Istnieje jeszcze kategoria ubóstwa ustawowego, które uprawnia do korzystania z pomocy społecznej (od 461 zł na osobę) i dotyczy też ok. 18% (a to prawie 1/5 społeczeństwa!). I w końcu, ubóstwo subiektywne, oparte na opinii badanego, że „ledwie starcza na życie” (941 zł), dotykające ok. 23% Polaków (rok wcześniej za biednych uważało się nieco ponad 27%). Wskaźniki dotyczące skrajnej biedy od kilku lat systematycznie w Polsce rosną: żyjących poniżej minimum egzystencji w 1994 było 6,4%, ok. 8% w 2000 i blisko 12% w 2004 roku.
Na wsi, wśród młodych
Kim jest polski ubogi? Najczęściej mieszka na wsi lub w małym mieście (na wsi w skrajnej biedzie żyje prawie 19% osób, a w mieście nieco ponad 8%). Najczęściej w woj. warmińsko-mazurskim, podlaskim, kujawsko-pomorskim, świętokrzyskim lub podkarpackim. To tereny słabo rozwinięte ekonomicznie, najczęściej obszary dawnych PGR-ów. W najgorszej sytuacji wśród mieszkańców wsi są nieposiadający własnego gospodarstwa rolniczego (czyli właśnie byli pracownicy PGR-ów), wśród nich aż 45% żyje w skrajnym ubóstwie. Poza tym, polski biedny jest młody i pochodzi z rodziny wielodzietnej. Wyraźna nadreprezentacja młodzieży i dzieci wśród osób dotkniętych biedą powinna szczególnie martwić. Wśród osób do 19 roku życia – 18% żyje w skrajnej nędzy (w stosunku do 12% pośród całej populacji), a 40% osób żyjących w skrajnym ubóstwie nie ma 19 lat Z czego to wynika? Polska bieda jest nieodłącznie związana z wielodzietnością: 60% rodzin z czworgiem lub więcej dziećmi żyje w ubóstwie umiarkowanym, czyli kwalifikuje się do pomocy społecznej, a ponad 43% w biedzie skrajnej.
Koncentracja polskiej biedy na wsi różni nasz kraj od innych krajów rozwiniętych, gdzie bieda jest zjawiskiem raczej miejskim. Na całym świecie z ubóstwem wiąże się też brak pracy. W Polsce, wśród gospodarstw, w których jest osoba bezrobotna skrajne ubóstwo jest na poziomie 27%. Można się więc spodziewać, że skoro bezrobocie w Polsce się zmniejsza, to statystyki dotyczące biedy za rok 2006 i 2007 będą lepsze. Warto jednak pamiętać, że praca w Polsce – często niskopłatna lub „na czarno – nie chroni przed biedą tak, jak w innych krajach. Według opublikowanego w lutym 2007 raportu Komisji Europejskiej 14% zatrudnionych w Polsce nadal żyje poniżej progu ubóstwa. Średnia w UE to 8%.
Nie tylko „gasić pożary”
Wyeliminowanie skrajnego ubóstwa na świecie jest jednym z Milenijnych Celów Rozwoju (przyjętych w 2000 r. przez przywódców 189 państw świata). Przeciwdziałanie ubóstwu i zwalczanie wykluczenia społecznego w krajach UE to jeden z celów Strategii Lizbońskiej czyli społeczno-ekonomicznego programu modernizacyjnego dla Europy. Jednak walka z biedą łatwo może się stać pustą deklaracją i powtarzanym do znudzenia frazesem.
Tegoroczne hasło Dnia Walki z Biedą w Polsce brzmi: „Walka z ubóstwem – tyle robimy osobno, zróbmy to wspólnie”. Rzeczywiście pomagać biednym chce wiele osób. Większość Polaków (67%) deklaruje, że w ciągu ostatniego roku pomogło osobom ubogim. Najczęściej wpłacając na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, dając drobne kwoty osobom żebrzącym na ulicy oraz oddając ubrania dla PCK (badanie Pentora, 2006). Licznie działają stowarzyszenia i fundacje. Te największe, jak PAH (m.in. Akcja Pajacyk wspomagająca dożywianie dzieci w szkołach), Caritas (kampania „Kromka Chleba”), PCK („Wyprawka dla Żaka”). I wiele innych, często lokalnych, działających na mniejszą skalę. Los biednych zawsze wzrusza. Jednak to nie wystarczy.
Aby realnie walczyć z biedą, trzeba podejmować działania, które pozwolą ludziom wyjść ze stanu biedy, a nie w nim wegetować. Z badań nad dziedziczeniem biedy przeprowadzonych w ramach projektu Profit (porównywano wybrane miasta w ośmiu krajach Europy) wyłania się obraz Polski, jako kraju, gdzie biedę dziedziczy się bardzo łatwo. Pomoc państwa jest doraźna. Najczęściej polega na „gaszeniu pożarów”, czyli interwencji w sytuacjach kryzysowych. Niestety, polityka społeczna jest niespójna i zależna od bieżących sporów politycznych. A przecież, skoro w Polsce jest wśród biednych tak dużo dzieci i młodzieży, za priorytet należałoby uznać finansowe edukacji. W krajach zachodnich ok. 80% dzieci uczęszcza do żłobków i przedszkoli, w Polsce – 20%. Tymczasem to właśnie przedszkola i szkoły są dla dzieci biednych alternatywą, która pozwoli wyrwać się ze środowiska, w którym żyją. System stypendiów dla najuboższych pozwalałby im kontynuować naukę, a bezpłatne zajęcia dodatkowe dla tych, których nie stać na prywatne korepetycje (obecnie często konieczne), pozwoliłyby realnie wyrównać ich szanse. Jeśli nie zainwestujemy w systemowe działania, za kolejne 20 lat dzieci dzisiejszych bogatych będą dawały jałmużnę dzieciom dzisiejszych biedaków.
17 października 1987 r. na paryskim placu Wolności i Praw Człowieka zgromadziło się około 100 tys osób. Protestowali przeciwko istnieniu na świecie biedy i nawoływali do jej zlikwidowania. Demonstracja była odpowiedzą na apel ks. Józefa Wrzesińskiego, Francuza polskiego pochodzenia, założyciela Stowarzyszenia na rzecz walki z ubóstwem i wykluczeniem społecznym „ATD Czwarty Świat”. W 1992 ONZ ogłosiła 17 października Międzynarodowym Dniem Walki z Ubóstwem. Słowa ks. Wrzesińskiego: „Tam, gdzie ludzie są skazani na życie w nędzy, prawa człowieka są pogwałcone. Jednoczenie się w celu ich poszanowania jest naszym świętym obowiązkiem” do dziś pozostają hasłem tego dnia. |
Źródło: gazeta.ngo.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.