Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
W ubiegłym roku na Heineken Open’er Festival prezentowało się 13 organizacji pozarządowych. Organizator, Agencja Alter Art, oferowała darmową przestrzeń na terenie Miasteczka Festiwalowego tym, którzy chcieli promować jakąś społeczną ideę lub inicjatywę. Dla organizacji oznaczało to bezpośrednie spotkanie z ponad 10 tysiącami osób: potencjalnymi wolontariuszami, darczyńcami, czy po prostu – sprzymierzeńcami ich działań.
Okazja, której nie wolno przegapić. W tym roku będzie podobnie.
Dlatego, ku inspiracji, opisujemy tych, którzy w zeszłym roku
wykorzystali tę okazję najlepiej. Wnioski z ich pracy, jeśli nie do
wykorzystania na festiwalu Open’er, mogą się zdecydowanie przydać
na co dzień!
Promuj ideę
Organizatorzy festiwalu dawali przestrzeń na promowanie wartościowych idei i inicjatyw. Nie organizacji. To ważna różnica. Sam fakt, że organizacja „istnieje” nie stanowi jeszcze dla nikogo szczególnej podniety, choć organizacje często się upierają, żeby ten doniosły fakt promować. Podobnie mówienie o realizacji abstrakcyjnego „projektu” (trudne słowo...) finansowanego z europejskich lub innych – tajemniczych dla niezorientowanych – źródeł, nikomu nie zostanie w pamięci.
Aby skutecznie komunikować się z innymi trzeba szukać tego, co jest bliskie ich doświadczeniu. Idei, która mogłaby być wspólna. Opisywani poniżej promowali ideę – nie siebie. Stowarzyszenie Wybieram.pl – zachęcało do udziału w wyborach, Towarzystwo św. Brata Alberta – do kupowania produktów, które produkują bezdomni, Fundacja Simba Friends – promowało wolontariat i edukację w Afryce. Wszyscy przyznają, że przy okazji stali się dla ludzi rozpoznawalni.
Miej jasny przekaz
Stowarzyszenie Wybieram.pl postanowiło namawiać festiwalowiczów do zainteresowania się polityką i udziału w wyborach. Przesłanie było proste: „Głosuj, jak chcesz”. Wybieram.pl komunikuje się ze swoimi odbiorcami codziennym, potocznym językiem, co ich kampanii społecznej niezwykle dobrze służy. Hasła, które pojawiły się na Open’erze i podczas październikowej kampanii, zachęcającej do głosowania w wyborach samorządowych, są proste i inteligentne. Zaczynały się od słów: „Głosuję, bo...” – bo mam blisko, bo już czas, bo mi się chce.
Z sukcesu promocyjnego kampanii Wybieram.pl płynie ważna nauka: trzeba skończyć z posługiwaniem się hermetycznymi hasłami-zaklęciami trzeciego sektora. Wszystkie abstrakcyjno-projektowe pojęcia: „w zakresie”, „w ramach” i „na polu” powinny trafić do kosza! O tym, co robimy (nie tylko o wyborach) można opowiadać prościej.
Zastanów się, z kim się spotkasz
Pomysły na to, jak zachęcać do głosowania, organizatorzy kampanii Wybieram.pl zebrali właśnie na Open’erze – za sprawą dobrego pomysłu na obustronną komunikację z widzami festiwalu. Przed stoiskiem codziennie wywieszano płachty papieru z pytaniami: „dlaczego głosujesz?”, „dlaczego nie głosujesz?” itp.
– Odpowiedzi były i głupie, i mądre – mówi Marta Poślad z Wybieram.pl. – Ale dla nas był to bezcenny materiał. Mogliśmy zobaczyć, co ludzie sądzą na ten temat i co faktycznie możemy zrobić, żeby do nich trafić.
Stowarzyszenie w ogóle bardzo uważnie przygląda się tym, do kogo chce trafić – i to jest druga dobra rada. W jaki sposób wykorzystali to założenie na Open’erze?
– Przyjechali tam ludzie, którzy w życiu by nie pomyśleli, że ktoś ich będzie namawiał do aktywności społecznej. Nie mówiąc już o polityce, bo to w ogóle kwestia drażliwa. Wiedząc to chcieliśmy być widoczni, ale nikomu się nie narzucać – mówi Marta Poślad.
Postawili na dobrą grafikę, która by się kojarzyła z kulturą popularną, nawiązywała do stylu, w którym odbywał się festiwal i w ten sposób przyciągała ludzi. Z rzutnika wyświetlali amerykańskie spoty profrekwencyjne. Do tego kilka miejsc siedzących – dla tych, którzy jednak chcieli o polityce pogadać.
– Mieliśmy vlepki, plakaty i gumowe bransoletki, które ludzie uwielbiają – wylicza Marta. – To jest bardzo stylowe miejsce, nie mogliśmy się na nim pokazać z odbitymi na ksero ulotkami.
***************************************************************************************************
Wybieram.pl – dlaczego się udało?
Zaangażuj
Do wspierania organizacji, zajmujących się bezdomnymi zachęcało gości festiwalu Towarzystwo Św. Brata Alberta.
– Zależało nam na tym, żeby przedstawić problem bezdomności w zupełnie inny sposób. Nie chcieliśmy uderzać w ton charytatywny w stylu: „Podaruj kromkę chleba na wigilię” – mówi Paweł Jaskólski, odpowiedzialny za promowany na Open’erze projekt Agenda Bezdomności. – Mówiliśmy raczej: daj bezdomnym zarobić. Lub wesprzyj organizacje, które się nimi zajmują.
Towarzystwo ma zakład poligraficzny, w którym bezdomni mężczyźni uczą się zawodu drukarza. Na festiwalu można było kupić wyprodukowane przez nich lniane torby. Hitem stoiska była jednak maszynka do samodzielnego robienia znaczków. Festiwalowicz wchodził i montował samodzielnie przypinkę z dowolnym motywem i napisem. Dzięki temu przez stoisko przewinęły się tysiące młodych ludzi. Przy okazji pytali, czym się zajmuje Agenda Bezdomności.
– Pomysł na to, żeby ludziom dać coś zrobić, wypalił – mówi Dominik Kwiatkowski. – Pracowaliśmy do godziny 1 w nocy każdego dnia. Ludzie pytali się, co to za projekt i czy mogą zostać u nas wolontariuszami.
Angażujące uczestników festiwalu pomysły miały też inne organizacje. Na stoisku Amnesty International można było podpisać petycję w obronie praw człowieka, w namiocie Habitat for Humanity zrobić sobie fotkę „jako gwiazda” i wysłać znajomym. Nie koniecznie trzeba częstować ludzi kiełbasą, ale warto postawić na taką aktywność promocyjną, w którą mogą się włączyć przechodzący.
***************************************************************************************************
Agenda Bezdomności – dlaczego się udało?
Bądź zaangażowany
Młoda fundacja Simba Friends pracuje z dziećmi z afrykańskiej wioski Sege: opiekuje się tamtejszą szkołą. Postawili tam nowe budynki, wybudowali latryny, przywieźli komputery. Dzięki temu w tamtejszej szkole Kogere będzie się mogło uczyć o 100 młodych osób więcej. Na festiwalu w Gdyni Simba Friends poszukiwała wolontariuszy i promowała ideę pomocy dla Afryki.
– Nie sądziłam, że zostaniemy przyjęci na festiwal, bo nie jesteśmy organizacją dużego kalibru. To było dla nas spore wyróżnienie – mówi Natalia Ćwik.
Na stoisku wystawili zdjęcia z szkoły Kogere, którą fundacja remontuje. Namacalny dowód, że faktycznie coś robią. Ludzi postanowili zainteresować kenijską kulturą. Stoisko było udekorowane afrykańskim rękodziełem: chusty z haftowanymi napisami w suahili, kolczyki z paciorków, ręcznie robione sandały. Wszystko można było kupić. Napis nad namiotem zachęcał do „targowania się po afrykańsku”.
– Chodziło bardziej o happening niż o fundraising – mówi Natalia Ćwik.
Podziałało. Również dlatego, że byli bardzo kontaktowi i dbali o zainteresowanie festiwalowiczów.
– Byłam zdziwiona, że wyróżnialiśmy się nie tylko strojem, ale tym, że nie siedzieliśmy w namiocie z założonymi rękami. Sami nawiązywaliśmy z ludźmi kontakt. Efekt promocyjny był porażający.
***************************************************************************************************
Fundacja Simba Friends – dlaczego się udało?
Człowiek, który po raz pierwszy zetknie się z naszą organizacją, będzie miał w zasadzie dwa pytania: pierwsze – „o co chodzi?”, potem – „co mogę zrobić?”. Trzeba mu to opowiedzieć w dwóch prostych zdaniach. To się uda, pod warunkiem, że najpierw sami będziemy mieć co do tego jasność. Poza tym warto wykorzystywać mądry wniosek Marty Poślad.
– Nie rozumiem, dlaczego organizacje podchodzą do promocji swoich działań przez pryzmat tego, co same chciałyby pokazać, a nie zastanawiają się, co inni po prostu chcieliby zobaczyć.
Promuj ideę
Organizatorzy festiwalu dawali przestrzeń na promowanie wartościowych idei i inicjatyw. Nie organizacji. To ważna różnica. Sam fakt, że organizacja „istnieje” nie stanowi jeszcze dla nikogo szczególnej podniety, choć organizacje często się upierają, żeby ten doniosły fakt promować. Podobnie mówienie o realizacji abstrakcyjnego „projektu” (trudne słowo...) finansowanego z europejskich lub innych – tajemniczych dla niezorientowanych – źródeł, nikomu nie zostanie w pamięci.
Aby skutecznie komunikować się z innymi trzeba szukać tego, co jest bliskie ich doświadczeniu. Idei, która mogłaby być wspólna. Opisywani poniżej promowali ideę – nie siebie. Stowarzyszenie Wybieram.pl – zachęcało do udziału w wyborach, Towarzystwo św. Brata Alberta – do kupowania produktów, które produkują bezdomni, Fundacja Simba Friends – promowało wolontariat i edukację w Afryce. Wszyscy przyznają, że przy okazji stali się dla ludzi rozpoznawalni.
Miej jasny przekaz
Stowarzyszenie Wybieram.pl postanowiło namawiać festiwalowiczów do zainteresowania się polityką i udziału w wyborach. Przesłanie było proste: „Głosuj, jak chcesz”. Wybieram.pl komunikuje się ze swoimi odbiorcami codziennym, potocznym językiem, co ich kampanii społecznej niezwykle dobrze służy. Hasła, które pojawiły się na Open’erze i podczas październikowej kampanii, zachęcającej do głosowania w wyborach samorządowych, są proste i inteligentne. Zaczynały się od słów: „Głosuję, bo...” – bo mam blisko, bo już czas, bo mi się chce.
Z sukcesu promocyjnego kampanii Wybieram.pl płynie ważna nauka: trzeba skończyć z posługiwaniem się hermetycznymi hasłami-zaklęciami trzeciego sektora. Wszystkie abstrakcyjno-projektowe pojęcia: „w zakresie”, „w ramach” i „na polu” powinny trafić do kosza! O tym, co robimy (nie tylko o wyborach) można opowiadać prościej.
Zastanów się, z kim się spotkasz
Pomysły na to, jak zachęcać do głosowania, organizatorzy kampanii Wybieram.pl zebrali właśnie na Open’erze – za sprawą dobrego pomysłu na obustronną komunikację z widzami festiwalu. Przed stoiskiem codziennie wywieszano płachty papieru z pytaniami: „dlaczego głosujesz?”, „dlaczego nie głosujesz?” itp.
– Odpowiedzi były i głupie, i mądre – mówi Marta Poślad z Wybieram.pl. – Ale dla nas był to bezcenny materiał. Mogliśmy zobaczyć, co ludzie sądzą na ten temat i co faktycznie możemy zrobić, żeby do nich trafić.
Stowarzyszenie w ogóle bardzo uważnie przygląda się tym, do kogo chce trafić – i to jest druga dobra rada. W jaki sposób wykorzystali to założenie na Open’erze?
– Przyjechali tam ludzie, którzy w życiu by nie pomyśleli, że ktoś ich będzie namawiał do aktywności społecznej. Nie mówiąc już o polityce, bo to w ogóle kwestia drażliwa. Wiedząc to chcieliśmy być widoczni, ale nikomu się nie narzucać – mówi Marta Poślad.
Postawili na dobrą grafikę, która by się kojarzyła z kulturą popularną, nawiązywała do stylu, w którym odbywał się festiwal i w ten sposób przyciągała ludzi. Z rzutnika wyświetlali amerykańskie spoty profrekwencyjne. Do tego kilka miejsc siedzących – dla tych, którzy jednak chcieli o polityce pogadać.
– Mieliśmy vlepki, plakaty i gumowe bransoletki, które ludzie uwielbiają – wylicza Marta. – To jest bardzo stylowe miejsce, nie mogliśmy się na nim pokazać z odbitymi na ksero ulotkami.
***************************************************************************************************
Wybieram.pl – dlaczego się udało?
- Promowanie idei: warto głosować
- Czytelne hasło: „Głosuj, jak chcesz”
- Gadżety dobrej jakości, nawiązujące do stylu imprezy
- Interaktywne stoisko: zadawanie pytań, plakaty zachęcające do wypowiedzenia się
Zaangażuj
Do wspierania organizacji, zajmujących się bezdomnymi zachęcało gości festiwalu Towarzystwo Św. Brata Alberta.
– Zależało nam na tym, żeby przedstawić problem bezdomności w zupełnie inny sposób. Nie chcieliśmy uderzać w ton charytatywny w stylu: „Podaruj kromkę chleba na wigilię” – mówi Paweł Jaskólski, odpowiedzialny za promowany na Open’erze projekt Agenda Bezdomności. – Mówiliśmy raczej: daj bezdomnym zarobić. Lub wesprzyj organizacje, które się nimi zajmują.
Towarzystwo ma zakład poligraficzny, w którym bezdomni mężczyźni uczą się zawodu drukarza. Na festiwalu można było kupić wyprodukowane przez nich lniane torby. Hitem stoiska była jednak maszynka do samodzielnego robienia znaczków. Festiwalowicz wchodził i montował samodzielnie przypinkę z dowolnym motywem i napisem. Dzięki temu przez stoisko przewinęły się tysiące młodych ludzi. Przy okazji pytali, czym się zajmuje Agenda Bezdomności.
– Pomysł na to, żeby ludziom dać coś zrobić, wypalił – mówi Dominik Kwiatkowski. – Pracowaliśmy do godziny 1 w nocy każdego dnia. Ludzie pytali się, co to za projekt i czy mogą zostać u nas wolontariuszami.
Angażujące uczestników festiwalu pomysły miały też inne organizacje. Na stoisku Amnesty International można było podpisać petycję w obronie praw człowieka, w namiocie Habitat for Humanity zrobić sobie fotkę „jako gwiazda” i wysłać znajomym. Nie koniecznie trzeba częstować ludzi kiełbasą, ale warto postawić na taką aktywność promocyjną, w którą mogą się włączyć przechodzący.
***************************************************************************************************
Agenda Bezdomności – dlaczego się udało?
- Sprzedaż gadżetów związanych z promowaną ideą: lniane torby
- Danie ludziom możliwości „zrobienia czegoś” samodzielnie – produkcja znaczka
Bądź zaangażowany
Młoda fundacja Simba Friends pracuje z dziećmi z afrykańskiej wioski Sege: opiekuje się tamtejszą szkołą. Postawili tam nowe budynki, wybudowali latryny, przywieźli komputery. Dzięki temu w tamtejszej szkole Kogere będzie się mogło uczyć o 100 młodych osób więcej. Na festiwalu w Gdyni Simba Friends poszukiwała wolontariuszy i promowała ideę pomocy dla Afryki.
– Nie sądziłam, że zostaniemy przyjęci na festiwal, bo nie jesteśmy organizacją dużego kalibru. To było dla nas spore wyróżnienie – mówi Natalia Ćwik.
Na stoisku wystawili zdjęcia z szkoły Kogere, którą fundacja remontuje. Namacalny dowód, że faktycznie coś robią. Ludzi postanowili zainteresować kenijską kulturą. Stoisko było udekorowane afrykańskim rękodziełem: chusty z haftowanymi napisami w suahili, kolczyki z paciorków, ręcznie robione sandały. Wszystko można było kupić. Napis nad namiotem zachęcał do „targowania się po afrykańsku”.
– Chodziło bardziej o happening niż o fundraising – mówi Natalia Ćwik.
Podziałało. Również dlatego, że byli bardzo kontaktowi i dbali o zainteresowanie festiwalowiczów.
– Byłam zdziwiona, że wyróżnialiśmy się nie tylko strojem, ale tym, że nie siedzieliśmy w namiocie z założonymi rękami. Sami nawiązywaliśmy z ludźmi kontakt. Efekt promocyjny był porażający.
***************************************************************************************************
Fundacja Simba Friends – dlaczego się udało?
- Wyróżniające się stoisko z afrykańskim rękodziełem
- Pokazywanie rzeczywistych rezultatów pracy: zdjęcia z afrykańskiej szkoły
- Utrzymywanie zainteresowania postronnych: zachęcanie do rozmowy
Człowiek, który po raz pierwszy zetknie się z naszą organizacją, będzie miał w zasadzie dwa pytania: pierwsze – „o co chodzi?”, potem – „co mogę zrobić?”. Trzeba mu to opowiedzieć w dwóch prostych zdaniach. To się uda, pod warunkiem, że najpierw sami będziemy mieć co do tego jasność. Poza tym warto wykorzystywać mądry wniosek Marty Poślad.
– Nie rozumiem, dlaczego organizacje podchodzą do promocji swoich działań przez pryzmat tego, co same chciałyby pokazać, a nie zastanawiają się, co inni po prostu chcieliby zobaczyć.
Źródło: gazeta.ngo.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.