O tym, jak działać w partnestwie, opowiada Małgorzata Łuszkiewicz - animatorka partnerstw lokalnych, założycielka Funduszu Lokalnego Ziemi Białobrzeskiej.
– Co powiedziałabyś organizacjom, które chcą działać z
partnerstwie z innymi?
– Że na początku zdecydowanie trzeba mieć pomysł na to, co chcemy
zrobić. Lub: jeśli buduje się coś nowego, to trzeba sobie na
wstępie założyć jakieś konkretne cele. Nie takie, że zbawiamy świat
i rozwijamy ruch sportowy w gminie. Jeśli zostaniemy na takim
poziomie ogólności, to nic z partnerstwa nie będzie. To może być
choćby wspólny festyn. Partnerzy uczą się pracy ze sobą przez
konkretne działania. Wówczas nawiązują ze sobą kontakty. W
działaniu wychodzą drobne konflikty, ale łatwiej je przejść lub
wrócić do ich rozwiązania, jeżeli się zrobi choćby pierwszy wspólny
festyn albo rajd rowerowy.
– To jak zacząć?
– Z moich doświadczeń wynika, że na początku najważniejszym
problemem jest to, żeby zacząć ze sobą szczerze rozmawiać. Uczciwie
powiedzieć: „oczekuję tego i tego, sam mogę dać to i to”. Ludziom
jest trudno mówić o tym w szerszym gronie, na spotkaniach. Często
mówią liderowi, który partnerstwo animuje. Na forum już tego nie
powiedzą. To chyba nasza przywara narodowa: boimy się otwartości.
Często też ludzie nie mówią o problemach. Temat krąży w środowisku,
nie mówi się o nim oficjalnie i w pewnym momencie wybucha, nie
wiadomo, dlaczego.
– Można przez to jakoś łagodnie przejść?
– U nas w Białobrzegach tak było ze sportem: każda organizacja
działała sama sobie, każda uważała, że jest najlepsza i nikogo nie
potrzebuje. Nie było też żadnej wspólnej współpracy z gminą.
Zaczęliśmy organizować moderowane spotkania organizacji między
sobą, żeby „przegadać” problemy, które się w tym środowisku
nawarstwiły przez ileś lat. Dzięki spotkaniom w podgrupach udało
się wszystko wyjaśnić. Chociaż bolało. Dopiero potem zaczęliśmy
omawiać różne rzeczy na forum.
– Można o to prosić zewnętrznego facylitatora?
– Jest to bardzo pomocne do pewnego momentu, bo trzeba kiedyś
odciąć pępowinę. Jestem facylitatorką grupy „sportowej”. Pomysł na
partnerskie działania był inicjatywa jednej z organizacji
sportowych. Pomogłam przygotować zaproszenia, dotrzeć do
wszystkich, którzy powinni pojawić się na spotkaniu, i nikogo po
drodze nie zgubić. Rozmawialiśmy dużo, jak to pierwsze spotkanie
powinno wyglądać. Prowadziła je organizacja inicjująca, a ja
moderowałam wzajemne problemy, bo okazało się, że organizatorzy są
nieco skłóceni z innymi grupami. Kiedy to wyczyściliśmy, moja rola
się skończyła.
– Spotykanie się i gadanie ludzi nie frustruje?
– Tak. Dlatego lepiej od razu działać! Koalicja, która w
Białobrzegach tworzyła Fundusz Lokalny Ziemi Białobrzeskiej, też
rok dyskutowała, czy zawiązujemy nową organizację, czy sobie
odpuszczamy, bo nie damy rady. Ale w tym samym czasie dotowaliśmy
już projekty młodzieżowe. Było i działanie, i dyskusja. Gdybyśmy
tylko dyskutowali, nie wierzę, żeby partnerstwo się utrzymało.
Próbowaliśmy uruchomić wspólne działania na rzecz poprawy
bezpieczeństwa w mieście. To upadło. Były dyskusje o oznakowaniu
ulic, o problemach młodzieży, i w zasadzie na dyskusjach się
skończyło. W spotkaniach uczestniczyło coraz mniej osób, bo nic z
nich nie wynikało.
– To co trzeba przygotować przed takim spotkaniem?
– Często się zdarza, że za późno się informuje ludzi. Dbam o to,
żeby wszyscy wcześniej dostali materiały, żeby nie tracić czasu na
czytanie ustaleń z poprzedniego spotkania. Również na przykład o
to, żeby stoły były ustawione w podkowę, a ludzie się
widzieli.
– A co z tą atmosferą otwartości?
– Ona się długo buduje. Właśnie przez indywidualne rozmowy,
dyskusje w podgrupach, wspólne działania. Dobrze jest mieć na
spotkaniu kogoś, kto dba o atmosferę, rozładowuje napięcia. Pomaga
odrobina humoru, jakaś wesoła opowiastka na dzień dobry, dowcip,
gdy robi się „ciężka atmosfera”.
– Jak dyskutować o pieniądzach?
– Otwarcie. Formułować oczekiwania oraz mówić: „mogę tyle i tyle
dać”. Od razu trzeba też rozmawiać o tym, czego biznes i samorząd
oczekuje w zamian. Żeby nie tylko brać od nich, ale dawać.
Partnerstwo nie polega zresztą wyłącznie na wspieraniu się
finansowym. Przykładem niech będzie Fundusz Lokalny Ziemi
Białobrzeskiej. Tu organizacje zajmują się dystrybucją informacji.
Pomagają nieformalnym grupom obywateli, udzielają im np. osobowości
prawnej, udostępniają lokal. Podobnie pomaga samorząd. Oprócz tego,
że wspiera różne działania finansowo, księgowe w naszych gminach
pomagają organizacjom w prowadzeniu księgowości – robią to
społecznie. Księgowości uczyliśmy się wszyscy, i urząd gminy, i
starostwo, nawet urząd skarbowy! Nie ma problemu z użyczeniem od
samorządu lokalu ani ze zgodą na organizację imprezy. Organizatorzy
uczą się wspólnie, że trzeba złożyć dokumenty czy ubezpieczyć
imprezę masową. To drobne sprawy, ale organizacje uczą się
rozmawiać z samorządem, co naprawdę wszystkim przynosi
korzyść.
– A biznes?
– Lokalny biznes nie jest bogaty, więc pomoc jest głównie rzeczowa,
ale jak trzeba, to dokłada pieniędzy. Starają się wspierać grupy
nieformalne. Jak wiedzą, że ktoś dostał dotację z „Działaj
Lokalnie”, to mu nie odmówią.
– Ile udaje się wypracowywać na wspólnych spotkaniach, a ile na
indywidualnym „urabianiu” każdego z partnerów?
– Myślę, że 70 procent pracy to rozmowy w podgrupach: przed
oficjalnym zebraniem. Wtedy otwieram ludzi, żeby potem, na forum,
mogli mówić szczerze. Czasem z wójtami i burmistrzami trzeba się
spotkać osobno. Mogą wtedy powiedzieć, że mają problem z Regionalną
Izbą Obrachunkową. To wówczas nie wybuchnie na oficjalnym spotkaniu
fundatorów, przy trzydziestu osobach, gdzie tracili byśmy czas na
przegadywanie, jak kto radzi sobie z RIO. Wcześniej ustalamy, że
samorząd może wnieść określoną kwotę w taki i taki sposób i oni
jednym frontem mówią to na spotkaniu: „jako samorząd dajemy
tyle”.
– Co robić, żeby partnerzy mieli poczucie, że działają razem, a nie
biorą udział w czyimś przedsięwzięciu?
– Wciągać ich wszystkich do działania i dbać o to, żeby każdy miał
swoje pięć minut. Weźmy przykład: mamy opracowany kalendarz
działań. Kiedy nasze zaprzyjaźnione liceum uczestniczy w zbiórce
Owsiaka, to włącza się w nią PCK i Dom Kultury. Ale wiadomo, że
jest to akcja liceum. Później liceum pomoże mi zorganizować Majówkę
i Pożegnanie Lata, ale to Dom Kultury będzie podczas tych imprez
błyszczał. Różne rzeczy robimy razem, ale ktoś bierze pełną
odpowiedzialność za swoje działania i jest za to doceniany.
Ustalamy wcześniej, kiedy każdy z nas znajdzie się przez chwilę na
świeczniku.
*
Małgorzata Łuszkiewicz – ekspertka Centrum Aktywności Lokalnej,
trenerka Narodowego Centrum Kultury ds. pozyskiwania funduszy
europejskich, Menedżer Kultury Dyrektorka Miejsko-Gminnego Ośrodka
Kultury w Białobrzegach. Współtworzyła Fundusz Lokalny Ziemi
Białobrzeskiej. Jest to wspólne przedsięwzięcie 4 gmin, dwóch
stowarzyszeń, 5 firm oraz grupy nieformalnej "Koalicja dla
Młodych". Fundusz wspiera działania z różnych dziedzin służące
lepszemu życiu mieszkańców regionu. Fundusz przyznaje stypendia dla
dzieci i młodzieży, organizuje zbiórki i bale charytatywne.
Przyznaje też dotacje na projekty młodzieżowe w ramach Programu
„Pracownia Umiejętności” oraz dla organizacji pozarządowych w
ramach Programu „Działaj Lokalnie”.
Źródło: inf. własna