Klub sportowy w popegeerowskiej wsi ma ważną rolę, nie tylko związaną z upowszechnianiem kultury fizycznej.
Wilkowo to mała wieś położona wśród mazursko-warmińskich lasów i
jezior. Razem z czterema innymi wioskami – w tym dwoma
popegeerowskimi – tworzy sołectwo w gminie Kętrzyn. Piękna przyroda
i atrakcyjne okolice zachęcają turystów do odwiedzania tych miejsc,
ale pegeerowska przeszłość nie pozwala wszystkim mieszkańcom
korzystać z dobrodziejstw ruchu turystycznego.
– Wiadomo, z jakimi problemami borykają się popegeerowskie osiedla.
Na wioskach panuje marazm. Ludziom się nic nie chce. Do nich
właśnie chcemy dotrzeć, przyciągnąć ich do sportu – mówi Marek
Pepławski, radny gminny, a zarazem działacz Ludowego Uczniowskiego
Klubu Sportowego „Wilczek”. – Widzę, że jest potrzeba organizowania
zajęć sportowych. 15 lat temu, sam będąc dzieciakiem, zaczynałem
grać w piłkę z kolegami. Teraz to są już dorośli ludzie, a dalej ze
mną chodzą na treningi i dalej mają ochotę to robić.
Mistrz jesieni
Pan Marek, z zawodu mechanik samochodowy, obecnie bezrobotny, cały
swój czas poświęca organizowaniu życia sportowego w Wilkowie. Od
2002 roku robi to w ramach działalności stowarzyszenia LUKS
„Wilczek”, wcześniej przez 2 lata razem z kolegami działał
nieformalnie.
– Założyliśmy stowarzyszenie, przyszły sukcesy. Zrzeszyliśmy się w
Polskim Związku Piłki Nożnej. Teraz gramy w B-klasie. Zostaliśmy
mistrzem jesieni. Chcemy awansować wyżej, do A-klasy – pan Marek
jest także trenerem młodych zawodników.
Powołanie stowarzyszenia dało im nowe możliwości zdobywania
pieniędzy na organizowanie zajęć sportowych dla dzieci, a także na
– nawet drobne – inwestycje w infrastrukturę sportową we wsi. Jako
stowarzyszenie mogli wziąć udział w konkursie Fundacji Wspomagania
Wsi i Banku BISE „Nasza wieś, naszą szansą”. Startowali pierwszy
raz i chociaż nie wierzyli, że się uda – ich projekt „Świetlica dla
Wilków” został doceniony przez komisję konkursową.
Na remont i buty
Połowę z 10 tys. złotych dotacji „Wilczek” przeznaczy na remont
starej świetlicy, która niegdyś działała we wsi, ale ją zamknięto,
a budynek przez wiele lat niszczał. Teraz zostanie odnowiona, przy
okazji powstaną pomieszczenia socjalne, a przede wszystkim szatnie
dla zawodników klubu. Wójt gminy obiecał pomóc i sfinansować
wymianę okien w budynku.
– Wpadliśmy na pomysł, żeby organizować tam zajęcia aerobiku.
Niektórzy się z nas podśmiewają, ale zobaczymy co z tego wyjdzie.
Ludzie będą mogli coś tam robić, a my przy tym też skorzystamy –
uśmiecha się Marek Pepławski. Świetlica ma służyć grupom seniorów,
a także będą się tam odbywać zajęcia muzyczne i plastyczne dla
dzieci, prowadzone przez nauczycielki z pobliskiej szkoły.
Za pozostałe 5 tys. dotacji klub kupi buty sportowe dla dzieci
uczęszczających na zajęcia sportowe. Będzie także mógł pokryć
koszty wyjazdów na mecze i turnieje.
Ludzie sami przychodzą
Za osiągnięcia sportowe „Wilczek” może liczyć na pewne
gratyfikacje, ale raczej symboliczne. W zeszłym roku drużyna
dziewcząt za zajęcie drugiego miejsca w województwie otrzymała
komplet bramek i piłek. Na całe województwo do podziału było sześć
takich kompletów. To kropla w morzu potrzeb.
Klub musi w większości sam zdobywać pieniądze na swoje utrzymanie i
rozwój. Dla gminy „sportowym” priorytetem jest budowa sali
gimnastycznej przy gimnazjum, w którym uczy się 400 dzieci. W tym
roku pójdą na to prawie wszystkie pieniądze przeznaczone na kulturę
fizyczną.
– Ale to jest potrzebne. Na to jest przyzwolenie ludzi, bo wybrali
tego wójta – mówi radny. – Ja też się nie będę sprzeciwiał, bo
jestem za sportem. Trzeba iść na jakiś kompromis.
Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia. „Wilczek” już się
przygotowuje do następnych projektów. Tym razem chcą dostać
pieniądze z Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności na lepsze
zagospodarowanie boiska i na plac zabaw dla dzieci.
– W mojej miejscowości potrzebne są takie miejsca dla dzieci,
zwłaszcza dla tych z bloków. Poza tym, gdy ludzie widzą, że coś się
dzieje, sami przychodzą. A dla mnie to jest najważniejsze, żeby
ludzie się angażowali – podkreśla pan Marek.
Działania „Wilczka” bacznie obserwują zwłaszcza dzieci, które garną
się do zajęć sportowych. Marek Pepławski ma problemy z
pomieszczeniem ich na hali sportowej przy szkole.
– Przychodzi tyle dzieci, że muszę je dzielić na grupy, bo przecież
nie pomieszczę 40 na sali –mówi. – Dzieci chcą, ale trzeba im
pomóc. Czasami w bardzo prostych sprawach, jak zakup butów. Ani
one, ani ich rodzicie często naprawdę nie mają na to pieniędzy.
Źródło: gazeta.ngo.pl