Nadbrzeżny szałas, podwodne tunele, wnętrze pchacza „Żubra” – członkowie kolektywu Sputnik Photos portretowali Wisłę przez pryzmat miejsc nieoczywistych, czasem nawet nie pokazując rzeki. Ich prace można oglądać w nowo otwartym pawilonie wystawienniczym przy Centrum Nauki Kopernik.
– Mieliśmy opowiedzieć o tym, co widać z drugiej strony tych okien – mówi Jan Brykczyński, jeden z członków kolektywu, gdy wchodzimy do środka nowo otwartego Pawilonu 512 w Parku Odkrywców CNK.
To dość nietypowa galeria – wąska na 5 i długa na 85 metrów. Wokół glina, beton, szkło. Od rzeki dzieli ją zaledwie kilkanaście metrów, a nazwa bezpośrednio wskazuje na położenie. – To 512 kilometr szlaku żeglownego Wisły – tłumaczy podczas otwarcia Robert Firmhofer, dyrektor CNK. – Ponad dwa lata temu stała tu woda – wspomina powódź, która nawiedziła ten teren jeszcze podczas budowy obiektu.
To właśnie ta niepokojąca, a jednocześnie fascynująca bliskość rzeki wyznacza artystyczny profil Pawilonu 512. Równie frapująca jest wystawa „Miejsca odległe”, która zainaugurowała jej działalność. Przygotowało ją pięciu fotografów ze stowarzyszenia Sputnik Photos. Nad rzeką można oglądać ich 23 zdjęcia – każde w postaci plakatu o wysokości trzech metrów.
Możecie odejść
– Zaczęliśmy zimą – wspomina Brykczyński. Przemierzanie z aparatem nadwiślańskich terenów, w znawczym stopniu nawet dziś trudno dostępnych, było sporym wyzwaniem. – Do wiosny pracowaliśmy na 30-kilometrowym, warszawskim odcinku rzeki. Każdy z nas szukał tu czegoś innego, odkrywał rzekę na nowo.
Efektem jest pięć kompletnie różnych cykli fotograficznych. Co ciekawe – samej rzeki jest na zdjęciach niewiele. – Taka jest metoda naszej pracy. Pokazujemy szczegół, mikroświat, by przez niego opowiedzieć o ogóle – tłumaczy Brykczyński, autor cyklu „Obrazy rzeczywistości”.
Fotograf skupiał się w nim przede wszystkim na historii. Na jego zdjęciach można zobaczyć m.in. wiślaną flotę, która czasy świetności ma dawno za sobą - barkę rybacką, tzw. pchacza oraz lodołamacz. – Kiedyś Wisła była ważnym traktem komunikacyjnym. Dziś porty niszczeją, a misja ludzi pracujących na wodzie dobiegła końca. Powiedziano im: zrobiliście co wasze, możecie odejść. Ale oni wciąż nie mogą się oderwać od Wisły – mówi.
Pod wodą i osłoną nocy
Historia ludzi zafascynowała też Michała Łuczaka, autora cyklu „Ekosystem”. Udało mu się symbolicznie oddać w kadrze życie bezdomnych, koczowników, którzy mieszkają w nadwiślańskich zaroślach. Jak pisze w materiałach towarzyszących prezentacji – spotkał ich, bo zszedł z wytyczonej ścieżki.
Rafał Milach w „Pod powierzchnią” zajrzał zaś pod taflę wody. Znalazł tam m.in. przedmioty znalezione przy ludziach wyłowionych z Wisły i zanurzone osiem metrów pod dnem tunele nowej linii metra.
Tajemniczy, czasem też podziemny świat wyłania się również ze zdjęć Agnieszki Rayss. Wszystkie były robione nocą. – Autorka cyklu „Obieg zamknięty” przekonuje, że rzeczy związane z oczyszczaniem rzeki wcale nie muszą być nudne. Przedstawia obieg wody od ścieków, przez oczyszczanie, po wodę w kranie – mówi Barbara Strauss, kurator wystawy, edytor prestiżowego pisma „Mare Magazine” dedykowanego reportażowi i esejom fotograficznym. – W jej pracach urzeka cisza i kolor. Bardzo łatwo znaleźć się pod ich urokiem – dodaje.
Miejsca poza czasem
Adam Pańczuk, autor „Studia Wisła” sięgnął zaś po swoisty eksperyment – stworzył studio, w którym portretował ponad 20 mieszkańców miasta. – To nie są ludzie związani z rzeką – mówi. – Część z nich spotkałem przypadkiem. To w knajpie, to na ulicy.
Portretował ich w posągowych pozycjach na brzegu. – Chciałem, żeby jak najmniej fotografie te mówiły o czasie, w którym powstały. Były poza nim.
Część prac powstała na Żeraniu – miejscu dotąd nieznanym Pańczukowi. To nie jednak tamtejsze przestrzenie zaskoczyły go najbardziej podczas pracy. – Ostatniego dnia przypadkiem utopiłem aparat – mówi. – Sprzęt na szczęście udało się odzyskać, ale w pamięci pozostał mi smród rzeki, którego się nie spodziewałem.
Z widokiem na stadion
Wystawę można oglądać do 9 września, czyli do czasu rozpoczęcia kolejnej edycji Festiwalu Przemiany. Towarzyszy jej „książka” składająca się z pojedynczych druków – w tym fotografii, które nie znalazły się na wystawie oraz artykułów. Publikacja dostępna jest m.in. w sklepie Science Store w CNK.
„Miejsca odległe” to nie jedyny projekt powstałego w 2008 roku kolektywu Sputnik Photos. Grupa ma międzynarodowy charakter – poza polskimi twórcami skupia też tych z Białorusi, Słowenii, Słowacji, Czech i Gruzji. – Poznaliśmy się kilka lat temu podczas warsztatów fotograficznych we Francji. Znaleźliśmy wspólny język i po dwóch latach postanowiliśmy założyć stowarzyszenie – mówi Brykczyński. – Każdy z nas ma odmienny styl. Działamy razem, ale wciąż bazujemy na naszej odmienności – podkreśla.
Na swoim koncie grupa ma kilka projektów. Wszystkie skupiają się na problemach Europy Środkowo-Wschodniej. To m.in. „Wyliczanka”, czyli warsztaty dla dzieci z czterech krańców Polski oraz „STAND BY” realizowany na Białorusi - „ostatniej dyktaturze w Europie“.
Jak mówią członkowie kolektywu, w swoich projektach badają znane dobrze codzienne życie i dokumentują je, poszukując tego, co ukryte za fasadą rzeczy i zjawisk.
Ich pierwszy wspólny projekt „At the border” – ukazujący pracę na czarno m.in. trojga obcokrajowców w Warszawie symbolicznie łączy się z „Miejscami odległymi”. – Wtedy obserwowaliśmy życie na Stadionie Dziesięciolecia, teraz zaś ten sam stadion, tyle że w nowym wydaniu, obserwowaliśmy z perspektywy rzeki – mówi Brykczyński.
Źródło: inf. własna