W wolnym tłumaczeniu japońskie Pecha Kucha (czyt. Pe Czak Cza), to „gadu gadu”. To wieczór opowieści, na którym zbierają się przedstawiciele różnych zawodów i opowiadają o swoich pomysłach, projektach, czy zainteresowaniach. Formułę wieczornych prezentacji, które odbywają się regularnie w niemalże 300 miastach świata wymyślili w 2003 roku Astrid Klein i Mark Dytham, architekci z tokijskiego studia Klein Dytham Architecture. W Warszawie organizacją wieczorów Pecha Kucha zajęła się Dorota Szopowska i Centrum Łowicka. Dotychczas odbyły się dwa spotkania. Zainteresowanie przerosło najśmielsze oczekiwania organizatorów.
Na wieczorach dominują architektura, design, fotografia, projektowanie, grafika. Ich jest najwięcej. Ale bywa, że ludzie dzielą się po prostu swoimi pasjami: zdjęciami z podróży, czy zbiorami kolekcjonerskimi. Pokazują projekty zrealizowane i te, które wciąż pozostają w sferze planów.
- Siłą Pecha Kucha jest jej otwartość – mówi Dorota Szopowska. – Chciałabym, żeby ludzie tak to postrzegali. Wieczory Pecha Kucha to nie tylko okazja, żeby pokazać swoje portfolio, bo malują, rysują, czy projektują, tylko miejsce, gdzie można pokazać nawet bardzo szalone, zwariowane i często nie związane w żaden sposób z wysoką sztuką pomysły, czy pasje.
Magiczna formuła
To co odróżnię wieczory Pecha Kucha od innych okazji, przy których korzystamy z narzędzia, jakim jest Power Point, jest specyficzna i sztywna formuła prezentacji. Dorota Szopowska nazywa ją magiczną formułą:
- Znamy Power Pointa z prezentacji, które odbywają się właściwie wszędzie. Od wykładów na uniwersytecie, po spotkania biznesowe. Przychodzi człowiek, który będzie miał prezentacje i pokazuje slajdy. Na tych slajdach zazwyczaj jest napisane to, co mówi. Często trwa to bardzo długo, jest nużące, nieatrakcyjne i niezachęcające. Twórcy Pecha Kucha postanowili podejść do prezentacji w sposób bardziej dynamiczny, nieskazujący odbiorcy na nudę. Masz tylko 20 sekund na każdy z 20 slajdów. To razem 6 minut i 40 sekund. Pokaż, co masz w głowie. To za mało czasu, żeby się zanudzić. Szczególnie, że wiesz, że za chwilę będzie coś z zupełnie innej beczki – opowiada.
- Podczas przygotowań bez przerwy spotykałam się z pytaniami „co to w ogóle jest?”. Pytali o to nawet ludzie z Łowickiej. Mimo że zgodzili się i pomagali mi w organizacji, dopiero po wieczorze dotarło do niech, z czym to się tak naprawdę je – opowiada Dorota.
Wśród zainteresowanych przeprowadzeniem prezentacji Szopowska spotykała się z takimi, którzy o Pecha Kucha już słyszeli, ale dzwonili też tacy, którzy podejrzewali, że mają do czynienia z jakimś konkursem. Bywało, że pytali o nagrodę. Po pierwszym wieczorze ludzie dzwonili, żeby dowiedzieć się kiedy i gdzie odbędzie się kolejny. Organizatorka przyznaje, że przed wydarzeniem mieli pewne obawy dotyczące frekwencji. Wieczór miał w końcu odbyć się w domu kultury. Gości pojawiło się jednak ponad 250 i w ruch poszedł nawet dodatkowy, przygotowany na korytarzu „na wszelki wypadek” ekran. Gwiazdą pierwszego wieczoru był streetworkerski duet raperów. Byli bardzo ekspresyjni i zapamiętali ich wszyscy. Pokazywali zdjęcia ze swoich działań ulicznych. Zaprezentowało się też Studio Hipopotam, które przy użyciu slajdów zapoznało gości z ideą projektowanych przez nich książek dla dzieci. Był także mieszkający w Warszawie Amerykanin. Na 20 slajdach pokazał swój plan Kapitalizmu 2.0, w myśl którego społeczności lokalne włączałyby się do wytwarzania dóbr, które konsumują. Jeden z uczestników opowiadał o wolności w kulturze. Prezentacja dotyczyła licencji Creative Commons i pokrewnych. Zaprezentowali się też turyści, którzy odwiedzili Indie i chcieli podzielić się swoimi zdjęciami. Były także dziewczyny z Pracowni Przesiewania na Pradze. Opowiadały o swoich tkaninach. Swoje 6 minut i 40 sekund wykorzystała także dziewczyna, która zaprojektowała książko-grę dla niewidomych dzieci.
Jubileuszowa zbiórka
Do kolejnej odsłony imprezy doszło 18 lutego tego roku. Goście zgromadzili się w klubie Sen Pszczoły na Pradze. Praskie spotkanie zgrało się z ogólnoświatową akcją, której celem była pomoc Haitańczykom, a pretekstem 7. rocznica istnienia Pecha Kucha. W związku z 7-leciem Pecha Kucha tokijska centrala zaplanowała na 20 lutego 24-godzinną „falę prezentacji”. Wspólnie z organizacją Architecture for Humanity zbierano pieniądze dla Haiti. Plan był bardzo konkretny, partnerzy Pecha Kucha z Architecture for Humanity stworzyli projekt budowy tanich domów, które mają powstać na spustoszonej przez trzęsienie ziemi wyspie. „Fala prezentacji” przetaczała się przez całą kulę ziemską, a w Internecie przez całą dobę można było oglądać prezentacje. Wystarczyło kliknąć, żeby drobna suma pieniędzy zasiliła projekt tanich domów.
Mimo że spotkanie w Warszawie zaplanowano na 18, a nie 20 lutego, organizatorzy postanowili włączyć się w ogólnoświatową akcję.
- Z braku doświadczenie nie zdecydowaliśmy się, żeby starać się o pozwolenie na zbiórkę. Poprosiliśmy o pomoc Polską Akcję Humanitarną – mówi Dorota Szopowska.
Współpracownicy Polskiej Akcji Humanitarnej zbierali pieniądze, a organizatorzy zachęcali, żeby wspomóc światową akcję, wrzucając do „puchy Pecha Kuchy”. Poza charytatywną częścią Pecha Kucha Warsaw Night toczyło się jednak swoim torem. Wieczór rozpoczął się koncertem Elektroliryki. Potem ruszyły prezentacje, w wśród których niepodzielnie rządziły grafika i design. Zaprezentowali się między innymi: Jakub Batog projektujący jachty, grafik Marcin Kolorski z projektem „Proporcje”, fotograf Jakub Parus, czy designerka Katarzyna Okińczyc. Wieczór zakończyła impreza prowadzona przez warszawski kolektyw Pathopozitiv.
Nie znamy jeszcze daty kolejnego wieczoru Pecha Kucha, ale organizatorzy zapewniają, że odbędzie się w kwietniu lub maju i na pewno w nowym miejscu, bo jednym z założeń wieczorów Pecha Kucha jest penetrowanie coraz to nowych miejsc.
Pobierz
-
201012011823260829
605418_201012011823260829 ・38.72 kB
-
201103151012010563
629381_201103151012010563 ・38.72 kB
Źródło: inf. własna ngo.pl