Pójście moich dzieci do przedszkola i szkoły zapoczątkowało nowy okres w moim życiu. Mam okazję zobaczyć, jak wygląda społeczeństwo obywatelskie, jak wygląda nie w szumnych hasłach lub w teorii, ale w lokalnej rzeczywistości. I te doświadczenia są bardzo różne.
Pewnie wszyscy rodzice, których dzieci uczęszczają do szkoły lub
przedszkola publicznego, słyszeli choćby z nazwy o radzie rodziców.
Wszak wybory do rady klasowej to obowiązkowy punkt każdego zebrania
na początku roku szkolnego. Tworzenie rad wynika z Ustawy z dn. 7
września 1991 r. o systemie oświaty (Dz. U. z 2004 r. Nr 256, poz.
2572 z późn. zm; art. 53 i 54). Reprezentanci rad klasowych tworzą
radę rodziców danej szkoły. Reprezentuje ona ogół rodziców uczniów
w danej placówce w kontaktach z dyrektorem, nauczycielami,
samorządem uczniowskim.
Wybory do rady są demokratyczne. W klasie czy w grupie przedszkolnej, z którymi miałam do czynienia, przybierały formę wyborów „z łapanki”, trzeba było kogoś wybrać, no to dla świętego spokoju wybierano. W jednej z tych rad, po kilku miesiącach roku szkolnego na kolejne zebrania przychodziła mniej niż połowa wybranego składu. Tylko nieliczne coś robiły. Ale widziałam też gremia aktywne, które chciały mieć wpływ na to, co się dzieje w szkole ich dziecka. Umiały też podejmować radykalne decyzje dla dobra przedszkolaków czy uczniów. Jedna z tych rad, kiedy dostrzegła samowolę dyrektora i były dowody na nadużycia organizacyjne i finansowe, wystąpiła prawnie przeciwko niemu – w efekcie stracił on posadę. Na szczęście scenariusze rzadko są tak skrajne.
Wybrana przez rodziców rada uchwala swój regulamin działalności (oprócz tego musi też przestrzegać statutu swojej szkoły/przedszkola). Regulamin określa jej wewnętrzną strukturę, sposób wyborów, tryb pracy, zasady wydatkowania budżetu. To ważne – rada może zbierać fundusze z dobrowolnych składek rodziców i innych źródeł, czyli ma własny budżet. Pozwala to uniezależnić się organizacyjnie od władz szkoły. Finanse rady ma prawo kontrolować urząd skarbowy i komisja rewizyjna rady, a nie dyrekcja. Rada ma obowiązek informować rodziców o swoich finansach, a także działalności. Informacje na ten temat upublicznia się na szkolnej tablicy informacyjnej, albo na jej stronie internetowej.
1. Uchwalają w porozumieniu z radą pedagogiczną:
• program wychowawczy szkoły (m.in. zadania wychowawców klas, zasady współpracy wychowawców z rodzicami i samorządem uczniowskim);
• program profilaktyki (obejmuje np. tworzenie kółek zainteresowań, zapewnienie bezpieczeństwa, zapobieganie uzależnieniom).
2. Opiniują (czyli ostateczną decyzję podejmuje dyrektor) m.in.:
• zestaw podręczników szkolnych i programów nauczania;
• projekt planu finansowego składanego przez dyrektora szkoły;
• noszenie mundurków szkolnych (art. 64a).
Więcej: Szkolenie Rada Rodziców w szkole Twojego dziecka (http://radarodzicow.codn.edu.pl/1.html), CODN, Warszawa 2008.
Na pewno często jest tak, że rodzice nie mają czasu na działalność w radzie. Ale bywa i tak, że mogliby coś robić i nie robią nic, żeby np. nie zostać posądzonym o nadgorliwość. Łatwiej jest przecież ponarzekać na dyrekcję. Niektórzy jednak przekonują się, że dzięki ich zaangażowaniu może się zdarzyć wiele dobrego. Choć nie wszyscy uznają, że rada rodziców to organizacja pozarządowa, ponieważ powstaje jako wewnętrzny organ szkoły, to poza tym formalnym, definicyjnym sensem nie ma to dużego znaczenia. Rada na pewno daje szansę nauczenia się aktywności społecznej. To czasem pierwszy krok na drodze do aktywności także poza murami szkoły. Obecnie widać też pewną modę na samorządność – dyrektorzy szkoły są „rozliczani” ze współpracy z rodzicami, a przedstawiciele rad rodziców są członkami komisji konkursowych na stanowisko dyrektora. Oby ta moda udzielała się także nam, rodzicom.
***
– Tak zapisane prawo (choć co do spójności zapisów ustawy o systemie oświaty mamy ciągle wątpliwości) sprzyja działalności każdego rodzica – stwierdza Maria Szpilowska – prezes Zarządu Fundacji „Rodzice Szkole”. Aktywność zależy w dużej mierze od atmosfery w szkole, postawy dyrektora, nauczycieli. Wzrost świadomości rodziców, którego jesteśmy świadkami, to niewątpliwie efekt ostatnich dwudziestu lat. Istotne jest też to, że wśród obecnych rodziców coraz więcej jest osób z wyższym wykształceniem, które swoje doświadczenie zawodowe uzyskały już w warunkach demokracji i gospodarki wolnorynkowej. Jest naturalne, że rodzice ci nie godzą się na oferowane im miejsce w życiu szkoły i na jej nieefektywne funkcjonowanie – wyjaśnia. Nasza Fundacja szkoli rodziców do świadomej i mądrej działalności. Istotne jest zarazem to, w jaki sposób rodzice są w szkole postrzegani – jako sojusznicy czy roszczeniowi intruzi. Każda szkoła, przedszkole powinny wypracować taki model współpracy z rodzicami, by ci ostatni stawali się współtwórcami edukacji, a nauczyciele wspierali rodziców jako pierwszych wychowawców swoich dzieci w procesie wychowania, zgodnie z przyjętym przez nich systemem wartości. Szkoła zdolna do budowania partnerstwa, w której są aktywni rodzice, rozwija się i jest miejscem rozwoju wszystkich: nauczycieli, rodziców, a przede wszystkim dzieci.
Źródło: inf. własna