Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
– To, że władze się ze sobą średnio lubią, nie oznacza, że ludzie mają ze sobą nie rozmawiać i nie próbować zrozumieć, co kryje się za czasami nawet bardzo nerwowymi zachowaniami. Z Danutą Przywarą i Katarzyną Batko-Tołuć rozmawiamy o pracach Forum Społeczeństwa Obywatelskiego Unia-Rosja.
Magda Dobranowska-Wittels: – Jakie były okoliczności powstania Forum Społeczeństwa Obywatelskiego Unia-Rosja?
Danuta Przywara: – Pierwsze rozmowy o powołaniu do życia Forum Społeczeństwa Obywatelskiego Unia-Rosja zaczęły się w 2010 roku. Brali w nich udział politycy niemieccy, przedstawiciele rosyjskich organizacji pozarządowych, deputowani z Parlamentu Europejskiego i pracownicy Komisji Europejskiej. Były one odpowiedzią na rozwój negocjacji unijno-rosyjskich, dotyczących programu modernizacji dla Rosji z jednej strony, a z drugiej – na powołanie Partnerstwa Wschodniego i Forum Społeczeństwa Obywatelskiego Partnerstwa Wschodniego. Na spotkania tego ostatniego liderzy organizacji pozarządowych z Federacji Rosyjskiej byli zapraszani w charakterze gości bez prawa głosu, jako przyjaciele, ale pozostający na zewnątrz. Dlatego pojawiła się idea, aby powołać do życia coś, co by zrównoważyło tę absurdalną – z punktu widzenia organizacji i społeczeństwa obywatelskiego – sytuację.
Reklama
Dlaczego absurdalną?
D.P.: – Na początku lat 90., po rozpadzie Związku Radzieckiego, rzeczywiście nastąpiło, „naderwanie” więzi, łączących społeczeństwa obywatelskie w krajach postsowieckich i między poszczególnymi krajami Wspólnoty Niepodległych Państw. Pewnym zwornikiem, który utrzymywał kontakty, była sieć organizacji i ludzi działających na rzecz praw człowieka. Tym ludziom, nam – bo mówię teraz też o perspektywie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka – łatwiej było przeskoczyć rodzące się podziały, resentymenty i żale, ponieważ zawsze działaliśmy razem. Te więzi może nieco się ochłodziły, ale były. Gros programów Helsińskiej Fundacji bazowało na tych relacjach.
Pod koniec lat 90., na przełomie wieków, odrodziły się związki między różnymi organizacjami, działającymi w poszczególnych krajach WNP z Rosją włącznie. I to już dotyczyło nie tylko organizacji „prawoczłowieczych”, ale również charytatywnych czy ekologicznych. Kiedy więc powstało Forum Społeczeństwa Obywatelskiego Partnerstwa Wschodniego i tych partnerów z Rosji w nim nie było, to zrobiło się trochę niewygodnie…
Wbrew nazwom – ani Forum Społeczeństwa Obywatelskiego Partnerstwa Wschodniego, ani Forum EU-Russia Civil Society nie były inicjatywami oddolnymi…
D.P.: – Politycy Unii Europejskiej, a zwłaszcza urzędnicy Komisji Europejskiej mają niezwykle mocno zakodowaną zasadę społecznych konsultacji. Pryncypialna zasada, że każda rzecz musi być skonsultowana z organizacjami społeczeństwa obywatelskiego i ze społeczeństwami jest wmontowana w ich procedury działania. Gdy powstało Partnerstwo Wschodnie, było oczywiste, że trzeba stworzyć podmiot, z którym będą konsultowane wszystkie projekty, programy, oferta dla państwa Partnerstwa. Dlatego powołano Forum Społeczeństwa Obywatelskiego Partnerstwa Wschodniego, zainicjowane przez Brukselę.
A gdy zaczęły się dyskusje na temat programu modernizacji dla Rosji, to w głowach brukselsko-zachodnich od razu zapaliła się lampka: jeżeli toczą się tego typu negocjacje, to warto, aby był społeczny podmiot, z którym będzie się konsultować to, co dzieje się podczas tych negocjacji. W tę ideę, dość szerokim frontem, zaangażowali się działacze organizacji pozarządowych z Federacji Rosyjskiej. Z krajów europejskich na początku byli licznie reprezentowani Niemcy i Czesi, z pozostałych państw – pojedyncze rodzynki. W tym także ja z Polski, reprezentowałam tam Helsińską Fundację Praw Człowieka oraz Grupę Zagranica, która otrzymała zaproszenie i mnie wydelegowała.
Czy ta rola konsultacyjna jest nadal aktualna?
D.P.: – Rozmowy dotyczące modernizacji zostały przerwane. Ale w sumie od samego początku mieliśmy ten problem, że o ile delegacja Unii zawsze zapraszała organizacje społeczeństwa obywatelskiego i starała się stworzyć przestrzeń, w której by do tych konsultacji doszło, o tyle władze Rosji chyba raz zgodziły się na udział przedstawicieli Forum w tych negocjacjach. A teraz w ogóle nie ma rozmów, jest „wojna”.
Forum jednak nadal działa, organizacje się spotykają...
D.P.: – Tak, ponieważ innym celem Forum było i jest zintensyfikowanie kontaktów między organizacjami i między społeczeństwami obywatelskimi Unii Europejskiej i Federacji Rosyjskiej. Forum ma stanowić platformę wymiany dobrych praktyk i doświadczeń. Bardzo dużo czasu poświęciliśmy zrównoważeniu roli obu stron, Unii Europejskiej i Federacji Rosyjskiej. Nie chcieliśmy tworzyć wrażenia, że my, organizacje z Unii Europejskiej z paternalistycznych pozycji pomagamy naszym kolegom z Federacji Rosyjskiej – bo byłaby to po prostu nieprawda. Miała być to także płaszczyzna dla wypracowywania wspólnych stanowisk w ważnych dla nas tematach, które chcieliśmy – i staramy się to robić – prezentować różnym międzynarodowym organizacjom, np. OBWE, Radzie Europy, ONZ.
I te oświadczenia, stanowiska są słuchane?
D.P.: – Warto to dalej rozwijać. Pięć lat Forum to jeszcze wiek dziecięcy. Aby być uważnie słuchanym czy słyszanym, musi minąć sporo czasu. Do nas, jako do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka często ktoś się zwraca, żebyśmy się pod czymś podpisali. Bo, jak się nie podpiszemy, to się nie uda. Ok, tyle że z naszą nazwą wszyscy się osłuchali przez minione 25 lat w różnych ważnych momentach. W iluś tam okazało się, że to, co mówimy ma sens. W ten sposób zapracowuje się na to, żeby być słyszanym. Słyszanym, co nie znaczy, że zawsze za tym idzie bardzo duży wpływ.
Katarzyna Batko-Tołuć: – Trudno nie wydać oświadczenia, jeżeli dzieje się coś ważnego. Jest to też budowanie wizerunku przez Forum, pokazanie wartości, które nas łączą. Zareagowaliśmy na to, co dzieje na Ukrainie, ale też na to, co się stało we Francji. To ostatnie było o tyle istotne, że rzadko zajmujemy się sprawami europejskimi. Dla rosyjskich partnerów było to ważne.
Sporo pracy wkładamy w te oświadczenia. Co powoduje, że one wychodzą oczywiście za późno, bo są wielokrotnie poprawiane. Są one też podłożem do budowania dalszych relacji. Jakaś sprawa staje się nagle gorąca w stosunkach międzynarodowych, a Forum może wtedy powiedzieć: „Zajmujemy się tym od dłuższego czasu, odbyły się spotkania, ustaliliśmy to i to”.
D.P.: – Dokładamy się w ten sposób także do głosu społeczności międzynarodowej.
Czy inicjatorzy Forum mieli świadomość, że „wkraczają” na teren już nieco zagospodarowany. Przecież przed powołaniem Forum organizacje z Unii i Rosji już ze sobą współpracowały...
D.P.: – Nie do końca mieli tę świadomość. Przytoczę tu historię z pierwszego spotkania, które odbyło się w maju 2010 roku. Andreas Schockenhoff, zmarły w grudniu 2014 roku polityk niemiecki, który był mocno zaangażowany w powstanie Forum, bardzo się ucieszył z mojej obecności, jako przedstawicielki polskich organizacji i to na dodatek działających na rzecz praw człowieka, mimo tak tragicznego wydarzenia, które miało miejsce miesiąc wcześniej. Powiedział wtedy mniej więcej coś takiego, że można liczyć na nawiązanie jakichkolwiek więzów między społeczeństwem obywatelskim Polski i Rosji. Nic na to nie powiedziałam, ale zareagował Arsienij Rogiński ze Stowarzyszenia „Memoriał”. Bardzo emocjonalnie wypowiedział się na temat współpracy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, a zwłaszcza Marka Nowickiego, przez minione lata ze wszystkimi organizacjami rosyjskimi. To pokazuje, jak mała była wiedza politycznych inicjatorów Forum o tym, co się naprawdę działo między społeczeństwami obywatelskimi krajów Europy Środkowej i Rosji.
Wspomniała Pani o wysiłkach włożonych w to, aby zrównoważyć rolę organizacji z obu stron, z Unii Europejskiej i Federacji Rosyjskiej. Dlaczego było to tak istotne?
D.P.: – I nam z Unii Europejskiej, i Rosjanom zależało na tym, aby nikomu nie przyszło do głowy, by traktować się nawzajem w sposób paternalistyczny. Dla Rosjan to by było bardzo trudne doświadczenie. W pracy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zetknęliśmy się z tego typu zjawiskiem w latach 90., gdy Zachód przyjeżdżał i „chciał im przekazać objawioną prawdę”.
Opowiem taką historię. Organizowaliśmy w 1991 roku wykład na temat międzynarodowych systemów ochrony praw człowieka. Na sali siedzi z 70 osób różnych krajów Europy Środkowej i ZSRR. Prowadzący, zachodni wykładowca, mówi: „Zaczniemy od pytania. Jak się nazywa taka duża organizacja, która zajmuje się obroną praw człowieka? No, wie ktoś? Jak się nazywa? No?”. A na sali siedzą ludzie po łagrach, po obozach, po więzieniach, którzy dostali się tam właśnie za bronienie praw człowieka. Marek Nowicki stoi w drzwiach, pali nerwowo papierosa i mówi „Zrób coś z tym…”. A niezrażony niczym wykładowca postanawia odpowiedzieć: „No, jak to nie wiecie? No, Organizacja Narodów Zjednoczonych!”. Potem nasi starzy przyjaciele z różnych republik ZSRR przyszli i powiedzieli krótko i węzłowato: „Marek, my tylko dla ciebie nic nie zrobiliśmy temu mężczyźnie!”. Dla nas oni zawsze byli po prostu partnerami. Nie mówiąc już o tym, że pierwszym komitetem helsińskim na świecie była Moskiewska Grupa Helsińska założona w 1976 roku. Razem odkrywaliśmy różne rzeczy. Od nich uczyliśmy się na przykład, jak w praktyce może wyglądać ochrona praw człowieka w wojsku. U nas tego nie było i nie ma. A to, co robią tam dziewczyny z organizacji „Matki żołnierzy” to chapeau bas.
Dlatego dobrze rozumiałam, jak ich musiało boleć, gdy przychodzili różni mądrzy ludzie z Zachodu i mówili im, jak ma być. Nie znając ich realiów, doświadczeń i umiejętności. Forum miało także przeciwdziałać takim relacjom. Miało upowszechniać myślenie zespołowe. Tworzymy jedno społeczeństwo, wy jesteście dobrzy w tym, my w czym innym, mamy się czym wymieniać. Zresztą w dalszym ciągu uważam, że mamy się czym wymieniać.
Jakie organizacje są reprezentowane w Forum?
D.P.: – Grzechem założycielskim Forum jest dominacja obrońców praw człowieka. Zawsze ze sobą współpracowaliśmy. Mamy dużo bardzo doświadczonych i z dobrymi praktykami międzynarodowych sieci. Od Ligi Praw Człowieka, przez Helsińską Federację, przez Amnesty International, po sieć Domów Praw Człowieka. Mamy za sobą dziesiątki wspólnych projektów, inicjatyw, wystąpień. I prawda też jest taka, że chociaż Forum zostało przez nas zdominowane, my bez Forum sobie radzimy. Natomiast dla pozostałych grup organizacji myślę, że Forum ma dodatkowe znaczenia.
Katarzyna Batko-Tołuć: – Trzeba powiedzieć wprost, że w niektórych obszarach nie ma europejskich organizacji w Forum. Mamy na przykład grupę zajmująca się sprawami społecznymi, która jest czysto rosyjska. Są jakieś organizacje ekologiczne, ale też przeważają wśród nich rosyjskie. Problem polega na tym, że nawet w Polsce organizacje mają mało kontaktów z partnerami z Rosji. Danka mówi o współpracy organizacji „prawoczłowieczych”, ale to są relacje zbudowane na wieloletnim zaufaniu, to są organizacje, które stoją na wartościach.
My, jako Stowarzyszenie Watchdog Polska, już nie mamy tak dobrych doświadczeń, chociaż akurat grupa, w której teraz pracujemy w Forum, wydaje się ciekawa. Nie zrobiliśmy jeszcze żadnego istotnego projektu razem, ale mam poczucie, że tam są wyrównane szanse Europa – Rosja. To jest grupa, która zajmuje się procedurami demokratycznymi, strukturami i instytucjami państwa, dostępem do informacji publicznej. Weszły do niej silne, sprawne organizacje, które są w stanie wspólnie coś zrobić, mają wyrównany poziom. Chociaż nie łatwo było wybrać jeden wiodący temat, postanowiliśmy wziąć na warsztat wybory.
A są organizacje z zachodnich krajów Unii Europejskiej?
D.P.: – Jest ich sporo. Z tym, że organizacji z Federacji Rosyjskiej jest więcej niż ze wszystkich pozostałych krajów. A jeżeli chodzi o reprezentacje krajów unijnych, to mamy nierównomiernie rozłożony udział. Europa Południowa na przykład jest reprezentowana incydentalnie. Dla nich ważniejsze są kraje Magrebu. Oni mają naturalnych partnerów gdzie indziej, na innej flance Unii Europejskiej. Chociaż Włosi są. Najwięcej jest organizacji z Polski, Niemiec, Czech, trochę słowackich, Skandynawowie.
K. B-T.: – W pracach Forum bardzo ważny jest duży szacunek dla strony rosyjskiej. Do tego stopnia, że organizacje europejskie, zwłaszcza teraz, siedzą cicho, bo czują się jak słoń w składzie porcelany. Podczas warszawskiego spotkania ktoś rzucił, że w Forum są rosyjskie GONGO. I natychmiast zareagował ktoś inny, i powiedział, że to nie jest takie proste. Mam poczucie, że nie rozpoznaję wielu sytuacji, nie czytam między wierszami i nie umiem zrozumieć. Podczas jednego z pierwszych spotkań, w Petersburgu, odbyliśmy całą dyskusję o tym, że Europa odwraca się od Rosji, że ludzie nie interesują się tym, co się tam dzieje. Mam wrażenie, że teraz to się zmienia.
Zainteresowanie Rosją jest pewnie większe, ale to raczej nie zasługa Forum, tylko kontekstu politycznego...
D.P.: – Ten kontekst i to zainteresowanie ma niestety bardzo niekorzystny znak emocjonalny. Niechęć. I to jest trudne.
K.B.-T.: – To rzeczywiście jest trudne, ale wydaje mi się, że w ludziach udaje się wywołać także współczucie, chociaż nie wiem, czy u niektórych to nie jest litość...
Ale z drugiej strony… Większość Polaków uważa, że „Ruski” to nowobogacki. A tamtejsze organizacje na pewno nic ciekawego nie robią. Podczas, gdy rzeczywiście one robią super rzeczy. W tym roku na przykład podczas spotkania z Holendrem i dwiema Rosjankami rozmawialiśmy dokładnie o tych samych problemach z angażowaniem ludzi w swoje działania. I zarówno ten Holender, Rosjanki, jak i ja mieliśmy dokładnie takie same wątpliwości. Mam więc wrażenie, że powoli znajdujemy wspólne pola, przestrzenie do pracy. Tylko rzeczywiście, aby coś się zaczęło dziać, trzeba odbyć wiele rozmów. Musisz się z kimś spotykać, zobaczyć, czego się możesz od niego nauczyć… I w tym sensie zaczynam doceniać rolę Forum. Czuję, że się uczę. Widzę, że uczestnicząc w takiej strukturze można wiele zyskać także dla swojej działalności. A o to też pewnie chodziło.
W jaki sposób organizacje, które byłyby zainteresowane współpracą z partnerami z Rosji, mogą się włączać w Forum? Czy to jest otwarta struktura?
D.P.: – Otwarta, ale trzeba wypełnić aplikację i znaleźć dwie organizacje, będące członkami Forum, które zarekomendują. Trzeba też spełnić określone kryteria, na przykład dotyczące sposobu finansowania. Wszystkie informacje są na stronie http://www.eu-russia-csf.org/. To, że są organizacje rekomendujące, uważam za sensowne, ponieważ ma to chronić przed przyjęciem ewidentnego GONGO. Bo jeżeli chodzi o organizacje z Federacji Rosyjskiej, to na przykład zasada dotycząca źródeł finansowania pewnie będzie musiała być zrekapitulowana. Oni nie będą mogli korzystać w takim stopniu jak do tej pory z niezależnych, zagranicznych źródeł. Z drugiej strony pieniądze ubezwłasnowolniają...
K.B-T.: – To może się jeszcze o tyle skomplikować, że są też pewne sygnały, że te rosyjskie organizacje, które należą do Forum, mogą mieć z tego powodu kłopoty...
Forum jest źle widziane w Rosji?
D.P.: – Nie można tak powiedzieć. We wszystkich dotychczasowych spotkaniach Forum brał udział – jako przedstawiciel władz rosyjskich – Michaił Fiedotow, początkowo pełnomocnik prezydenta Federacji Rosyjskiej do spraw praw człowieka, a teraz szef rady do spraw praw człowieka przy prezydencie Federacji Rosyjskiej. Trudno więc powiedzieć, że jest to organizacja postrzegana przez władze rosyjskie jako wroga.
Chociaż powiem uczciwie: tak długo, jak Dmitrij Miedwiediew był prezydentem, może różniliśmy się poziomem nadziei, ale ona jakaś tliła się we wszystkich. Że być może jakaś odwilż nastąpi, jakieś poprawienie warunków funkcjonowania organizacji społeczeństwa obywatelskiego… Niestety…Warunki, jak wiadomo drastycznie się pogorszyły. Wpływa to także na Forum. Traktujemy się po partnersku, ale jednak jak przychodzi co do czego, to mówimy o Rosji i bronimy przyjaciół z Rosji. Zresztą, większość stanowisk i tego, o co walczy Forum to jest tworzenie tarczy: nie ruszajcie naszych przyjaciół, zróbmy coś, żeby ich nie krzywdzono. I tu można powiedzieć, że mamy klęskę za klęską.
K.B.-T.: – Są kontakty, więc każda informacja łatwo się przedostaje. Chociaż podejrzewam, że to nie specjalnie straszy Władimira Putina.
D.P.: – Putina nie straszy. Ale ja należę do tego pokolenia, które bardzo dobrze pamięta, jak nam pomagała świadomość, że ktoś zorganizował manifestację w naszej obronie. Nawet, jeżeli potem niektórzy z nas szli do więzienia. To, że to nie pozostaje bez echa, że są środowiska, ludzie, którzy krzyczą, mówią, nie zapominają. To było bardzo ważne. I zresztą Rosjanie mówią w tej chwili to samo. Jeżeli kogoś z nich zatrzymają albo gdzieś wejdą na rewizję, to wiedza, że ta informacja leci natychmiast po wszystkich e-mailach i po wszystkich stronach daje poczucie, że nie jest się zupełnie osamotnionym. To nie załatwia sprawy, ale trochę pomaga.
Trudno w obecnej sytuacji nie zapytać też o to, jak na prace Forum i relacje wśród organizacji wpłynął konflikt między Rosją a Ukrainą? Czy ukraińskie organizacje należą do Forum?
D.P.: – Nie, w Forum Unia-Rosja z definicji nie ma ukraińskich organizacji. Ukraina jest w Forum Społeczeństwa Obywatelskiego Partnerstwa Wschodniego. Ale teraz zaczęło się to, na czym mi zależało, czyli zinstytucjonalizowana współpraca między tymi oboma Forami.
K.B.-T.: – I to wywołała Ukraina. Rzeczywiście, wcześniej było tak, że terminy spotkań obu tych Forów były w tym samym czasie. I zawsze pojawiały się pytania, dlaczego tak się dzieje. Ta współpraca średnio wychodziła. W końcu jednak udało się doprowadzić do tego, że na ostatnim spotkaniu Forum w Tallinie był przedstawiciel Forum Partnerstwa Wschodniego.
Generalnie jednak konflikt między Rosją a Ukrainą nie wpływa na nasze prace na co dzień, chociaż pewne dyskusje były. Przedstawicielka Finlandii zaczęła podczas jednej z rozmów mówić coś o dużym nacjonalizmie na Ukrainie. Na to Czech jej odpowiedział, że to jest propaganda. A dalej już była bardzo emocjonalna wymiana zdań. Obojgu z grubsza chodziło o to samo, ale temat jest tak złożony, że różne jest wyczucie, na jakie fakty położyć nacisk. Ludzie zawsze będą mieli różne opinie na ten sam temat. Natomiast niewątpliwie samo to, że jest wojna bardzo szkodzi organizacjom w Rosji. Nadanie miana „zagranicznego agenta”, co spotkało już wielu członków Forum i to niekoniecznie zajmujących się prawami człowieka, trafia na podatny grunt i dużo łatwiej jest władzy nastawiać ludzi przeciw wszelkim niezależnym opiniom, poglądom i wołaniom o zachowanie standardów ochrony praw.
D.P.: – Mieszkamy w jednym domu i musimy się dogadać. Czy ten dom będziemy definiować jako kraj, czy jako Europę, czy jako kulę ziemską. Jestem z tej grupy, która mówi, że należy próbować się dogadać, a nie od razu strzelać. Musimy się porozumiewać w różnych kwestiach, jeżeli chcemy spędzić ten czas, który jest nam dany na pobyt tutaj, w miarę sensowny sposób. A nie można się dogadywać, jeżeli się nawzajem nie znamy, nie słuchamy, nie rozumiemy. Ja muszę znać twój kod myślenia, twoje doświadczenie. Wiedzieć, co cię boli i czym cię mogę urazić, żeby tego nie robić. I dla mnie przede wszystkim po to jest Forum. To, że władze się ze sobą średnio lubią, nie oznacza, że ludzie mają ze sobą nie rozmawiać i nie próbować zrozumieć, co kryje się za – czasami nawet bardzo nerwowymi – zachowaniami.
Dziękuję za rozmowę.
Danuta Przywara – socjolożka i działaczka społeczna. Od 2008 r. pełni funkcję prezesa Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. W latach 2011 – 2013 była członkiną komitetu sterującego Forum Społeczeństwa Obywatelskiego Unia-Rosja.
Katarzyna Batko-Tołuć – współzałożycielka i wiceprezeska Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska (dawniej SLGO). Od 2014 r. jest członkinią komitetu sterującego Forum Społeczeństwa Obywatelskiego Unia-Rosja.
Danuta Przywara: Jestem z tej grupy, która mówi, że należy próbować się dogadać, a nie od razu strzelać…
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.