"Jak czytam różne komentarze odnośnie projektu „Elbląg konsultuje!” w różnych mediach, to czasami nie wiem, czy śmiać się, czy płakać. Uznałem, że lepiej wyjaśnić…" – pisze Arkadiusz Jachimowicz, prezes zarządu ESWIP.
Ale o co chodzi
Generalnie idea projektu jest prosta: nauczyć urzędników, jak konsultować (szkolenia), opracować Regulamin konsultacji społecznych i przeprowadzić sześć procesów konsultacyjnych, a na koniec zebrać doświadczenia i ostatecznie sformułować Regulamin. I koniec. Co pozostaje? Wiedza i doświadczenie urzędników, w jaki sposób konsultować z mieszkańcami różne tematy, pozostaje Regulamin konsultacji społecznych przyjęty uchwałą Rady Miejskiej w Elblągu oraz strona internetowa do konsultacji.
Projekt przygotowany został za władzy poprzedniej, realizowany jest za władzy aktualnej, a kończony będzie za władzy przyszłej. Smaczek.
Projekt został sfinansowany ze środków unijnych w ramach konkursu projektów. Konkursu – czyli projekt wygrał z setkami innych projektów z całego kraju. Był i jest dobry. Moje stowarzyszenie (Stowarzyszenie ESWIP) otrzymało na jego realizację 240.000 zł, na dwa lata. (Czyli jakieś 10.000 zł miesięcznie, gdzie strona internetowa do konsultacji kosztuje wielokrotnie więcej). Trochę mało, bo żeby dobrze robić konsultacje, trzeba sporo zainwestować w wiedzę wśród urzędników, ale też wśród mieszkańców, a to kosztuje. Z drugiej strony dobrze, że te pieniądze są, bo bez nich, czyli bez projektu, miasta zapewne nie stać byłoby na taki wydatek, czyli o konsultacjach społecznych nikt by nie mówił, oprócz od czasu do czasu opozycji we władzach. Na szczęście projekt jest. I nie kosztuje elblążan ani złotówki!
Po referendum i przed wyborami
Przyznam, że po raz pierwszy realizowany przez moje stowarzyszenie projekt budzi takie emocje. Z jednej strony utrudnia to pracę, ale z drugiej to pewnie dobrze, bo widać zaangażowanie części mieszkańców. Także tych (przede wszystkim tych?), którzy zabiegają o dostanie się do władzy. To zainteresowanie rozumiem, sam jestem zwolennikiem (i uczestnikiem) szerokich, niepartyjnych wyborów samorządowych. Zniewala mnie jednak u niektórych osób zadziwiająca argumentacja, poziom dyskusji, brak znajomości faktów, zła wola etc., etc. Uważam jednak, że wdrożenie sprawnego systemu konsultacji w moim mieście jest ważniejsze, niż te jednostkowe sytuacje. Poza tym na szczęście ogromna większość osób rozumie, co jest robione i uważa to za ważne. Dziękuję im za to.
Jak to jest, że organizacja wzięła się za konsultacje
Konsultacje społeczne to domena samorządu. To element partycypacji społecznej, czyli współpracy samorządu z mieszkańcami. Ta współpraca to najpierw dobra komunikacja z mieszkańcami, potem właśnie skuteczne konsultacje, a na końcu dopuszczenie mieszkańców do podejmowania pewnych decyzji, np. poprzez pracę w zespołach, radach etc. (dobrym przykładem jest budżet obywatelski, gdzie o pewnej części pieniędzy miejskich decydują mieszkańcy).
Tak więc za konsultacje społeczne powinien się wziąć Urząd Miejski. Ale w ramach wspomnianego konkursu samorząd nie chciał być wnioskodawcą. Uznaliśmy sprawę za ważną i podjęliśmy to ryzyko – jak widzimy: znaczne – i w uzgodnieniu z samorządem napisaliśmy i złożyliśmy projekt. A teraz go realizujemy.
Z boku wygląda to tak, jakbyśmy to my, ESWIP, byli za konsultacje odpowiedzialni. Ciągle powtarzam, że ciężar projektu leży po stronie miasta, my jesteśmy tylko operatorem. Choć z drugiej strony dobrze, że strona społeczna współtworzy system konsultacji społecznych. Gdyby to robili tylko urzędnicy, sprawa wyglądałaby inaczej. (Uczestnicy szkoleń pamiętają, na co przy planowaniu osiedla zwróciła uwagę grupa urzędników, a na co grupa organizacji pozarządowych?…) . Tak, to trzeba robić razem, bo wtedy widzi się potrzeby i uwarunkowania obydwu stron.
Dlaczego organizacje pozarządowe
Natomiast mieszkańcy niezrzeszeni w organizacjach mają możliwość brania udziału w kreowaniu systemu konsultacji społecznych poprzez udział w otwartych debatach konsultacyjnych. Odbyły się już dwie, odbędą się jeszcze co najmniej dwie. Relacje z ich przebiegu i wypracowane wnioski zamieszczone są na wspomnianej wyżej stronie.
Jeżeli ktoś zatem uważa, że tworzenie systemu konsultacji jest nieuspołecznione, to mówiąc elegancko „oszczędnie gospodaruje prawdą”. A jeżeli ktokolwiek żąda, aby wszyscy mieszkańcy brali udział w konsultacjach, temu zadziwiającemu optymiście odpowiem, że nawet w wyborach samorządowych jest to tylko kilkadziesiąt procent mieszkańców, i jest to z reguły niestety „mniejsza połowa”. Stańmy na ziemi.
Uwaga, uwaga!
Konsultacje to nie decydowanie! Władze mogą wziąć pod uwagę wyniki konsultacji, czyli wnioski czy rozwiązania zaproponowane przez mieszkańców, ale nie muszą. Konsultacje to pozyskiwanie informacji i mądrości od mieszkańców, aby zaproponowane przez władze rozwiązania były lepsze, sprawniejsze, aby prawo lokalne było bardziej przyjazne czy sprawiedliwe. Do decydowania wybraliśmy Radę Miejską i Prezydenta. To oni podejmują ostateczne decyzje.
Co było, co będzie
Projekt jest już rozkręcony. Zasadnicze szkolenia są już na finiszu. Pozostały jeszcze takie, które będą mówiły o metodach konsultacyjnych (czyli – nie tylko ankiety, ale wywiady grupowe, sondaż deliberatywny, warsztaty konsultacyjne itp. – takich metod jest kilkanaście).
Podziwiam urzędników, radnych i pozarządowców oddelegowanych do szkoleń, za determinację i trud z tym związany, to nie jest łatwa praca. I cieszę się, że tworzenie systemu konsultacji rozpoczęło się od szkoleń i warsztatów (czego nam inni zazdroszczą). Bo najpierw trzeba wiedzieć, jak to się robi, otrzeć się o to w praktyce, a potem wdrażać.
Dotychczasowe szkolenia pozwalają na opracowanie wstępnej wersji Regulaminu ds. konsultacji. (Praca nad nim odbywała się na ostatnim warsztacie). W styczniu będzie opracowany jego zarys na podstawie materiałów wypracowanych podczas szkoleń, wyników otwartych debat z mieszkańcami, wniosków z ankietyzacji. To będzie początek żmudnego procesu tworzenia i konsultowania tego Regulaminu – z prawnikami, urzędnikami, radnymi, organizacjami i w końcu z mieszkańcami. Warto, żeby to był regulamin nowoczesny, wyprzedzający nieco rzeczywistość, ale też praktyczny, żeby go często nie zmieniać. Jak prezydent zaakceptuje projekt Regulaminu, to zostanie przekazany do konsultacji społecznych. Na pewno odbędzie się otwarta debata konsultacyjna na ten temat. A potem będziemy konsultować sześć różnych tematów. Dwa znamy. Seniorzy zażyczyli sobie skonsultowania projektu programu działań samorządu elbląskiego na rzecz osób starszych (rozpoczęcie styczeń/luty), a organizacje skonsultują wieloletni program współpracy samorządu elbląskiego z organizacjami pozarządowymi. Strona samorządowa wkrótce zaproponuje swoje tematy konsultacyjne.
I jeszcze bardzo ważna sprawa – w ramach projektu „Elbląg konsultuje!” przeprowadzonych zostanie sześć konsultacji. Równolegle samorząd powinien konsultować kilkadziesiąt innych tematów (np. projektów uchwał), poza projektem. Oceniam, że w ciągu roku powinno być przeprowadzonych do 100 procesów konsultacyjnych. Ogrom roboty. Dlatego proszę dać trochę czasu Urzędowi na rozkręcenie maszyny konsultacyjnej. Rok 2014 będzie rozruchowym, potem system konsultacji powinien być tak wkomponowany w działalność Urzędu Miejskiego, że będzie to naturalny, planowany, przewidywalny proces. I tego sobie, jako mieszkaniec Elbląga, życzę.
Moje konsultacyjne marzenie to…
…Moje miasto wypracowało kulturę konsultacji społecznych. Elbląg ma nowoczesny Regulamin konsultacji. W Urzędzie Miejskim pracuje koordynator konsultacji (urzędnik odpowiedzialny za proces konsultacji), który skupia całą wiedzę dotyczącą konsultacji, współpracuje z departamentami i instytucjami miejskimi w zakresie konsultacji. W każdym Departamencie pracują urzędnicy, którzy potrafią zaplanować i przeprowadzić procesy konsultacyjne we współpracy z koordynatorem. Władze biorą pod uwagę wszystkie zgłaszane wnioski mieszkańców, te roztropne wdrażają, innych nie wykorzystują, ale zawsze informują wnioskodawców o decyzji wobec ich wniosków (widzicie, ile to pracy?!).
Konsultacje są przewidziane przy każdej ważniejszej decyzji, i to na początku jej planowania (czyli nie jaki ma być kolor tramwajów, tylko czy w ogóle mają być tramwaje). W budżecie miasta są przewidziane pieniądze na przeprowadzenie konsultacji (plakaty, ulotki, prowadzenie spotkań, opracowania trudnych tekstów na ludzki język itp.). Stosowane są różnorodne metody konsultacyjne. Również te, dzięki którym można zapobiec konfliktom – ci chcą sklep, tamci skwer…
A co do mieszkańców… Elblążanie gremialnie angażują się w konsultacje: czytają materiały przeznaczone do konsultacji, szukają dodatkowych materiałów, przychodzą na spotkania przygotowani do dyskusji, zabierają merytoryczny głos na formach konsultacyjnych, są pełni dobrej woli, potrafią ustąpić z żądań na rzecz dobra wspólnego… Ba, istnieje panel obywatelski skupiający ok. 500 elblążan, z którymi Urząd Miejski na co dzień konsultuje ważne sprawy…
Tak to mi się zamarzyło. Ale od marzeń się zaczyna. Życzę sobie, mieszkańcom i wybranym przez nich władzom, aby te marzenia się spełniły na ten Nowy Rok!
Źródło: Stowarzyszenie ESWIP