Ekonomia społeczna wciąż nie znajduje się w głównym nurcie zainteresowania polityków. A jednak przedsiębiorcy społeczni mogą znaleźć w programach wyborczych i wypowiedziach kandydatek i kandydatów pewne wątki, które pozwalają wybrać partię najbardziej obiecującą dla rozwoju ekonomii społecznej. Tematykę tę na łamach portalu Ekonomiaspoleczna.pl przybliża Ignacy Strączek.
Kto zauważa ekonomię społeczną?
Joanna Wardzińska, wiceprezeska Towarzystwa Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, pytana o stosunek partii politycznych do ekonomii i przedsiębiorczości społecznej odpowiada:
– Ekonomia społeczna jest zauważana zarówno przez Platformę Obywatelską, jak i przez Zjednoczoną Lewicę, a kiedy mówimy o przedsiębiorczości społecznej, to ku mojemu zdziwieniu można znaleźć pewne elementy w Nowoczesnej.pl i sloganowo w Platformie Obywatelskiej. Także minister Kosiniak-Kamysz z PSL zauważał przedsiębiorczość społeczną, ale niestety nie udało się uchwalić ustawy ani podpisać paktu. Pozytywnym efektem działań rządu było przyjęcie KPRES-u. Prawo i Sprawiedliwość odnosi się do niektórych elementów tego zagadnienia, ale mówi „zrobimy to za was”, a nie na tym polega przedsiębiorczość społeczna.
Poza wymienionymi tu partiami warto wspomnieć o postulatach powstałej niedawno partii Razem, której członkowie wydają się dobrze rozumieć te zagadnienia nie tylko w ujęciu teoretycznym, ale i praktycznym. W programie tego ugrupowania czytamy: „Wprowadzimy priorytet dla spółdzielczości. Przeniesiemy środki z dotacji służących tworzeniu nieefektywnych mikrofirm na pomoc w organizowaniu spółdzielni. Państwo będzie wspierać budowanie sieci współpracy pomiędzy podmiotami ekonomii społecznej”.
Również partia Zielonych popiera rozwój ekonomii społecznej. „Ekonomia społeczna powinna być wspierana na poziomie centralnym oraz na poziomie samorządów. Powinna być włączona w lokalne strategie rozwoju. Obecnie działam na rzecz włączenia ekonomii społecznej do strategii rozwoju Warszawa 2030” – mówi należąca do tego ugrupowania Joanna Erbel.
Razem i Zieloni są niewątpliwie najbliżej tej tematyki i rozumieją warunek konieczny funkcjonowania przedsiębiorczości społecznej jakim jest aktywność jej podmiotów. Wydaje się, że istotności tego warunku nie dostrzega Prawo i Sprawiedliwość, choć w programie tej partii czytamy: „W celu poprawy jakości państwa i osiągnięcia prawdziwej zmiany cywilizacyjnej w zakresie sprawności jego instytucji oraz jakości i poziomu życia społeczeństwa, poprzez wyzwolenie owych zasobów obywatelskiej kreatywności Polaków dla realizacji dobra wspólnego, Prawo i Sprawiedliwość postuluje przeprowadzenie systemowej, głębokiej, instytucjonalnej reformy warunków funkcjonowania sektora obywatelskiego w Polsce. Reforma taka powinna obejmować dwa cele strategiczne: reformę debaty publicznej oraz reformę sektora instytucji obywatelskich”.
Zdaniem Tomasza Schimanka, eksperta Instytutu Spraw Publicznych, te zapisy znalazły się w programie Prawa i Sprawiedliwości dzięki Piotrowi Glińskiemu. Nie ma pewności, czy kierownictwo partii ma pełną świadomość ich istnienia, bo trudno je pogodzić z centralistycznym i etatystycznym charakterem tej formacji.
Joanna Wardzińska zwraca uwagę, że Prawo i Sprawiedliwość „nie daje wolności do organizacji, do decydowania i do współdecydowania. Nie zapominajmy, że są też tacy – kontynuuje – którzy w ramach obszaru przedsiębiorczości społecznej czy ekonomii społecznej nie mogą zostać sami, ale muszą partycypować. Przedsiębiorczość to partycypacja, a jeśli społeczna, to tym bardziej”. W podobnym tonie wypowiada się Włodzimierz Grudziński, były prezes Banku Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych. Jego zdaniem „poza niektórymi ugrupowaniami lewicowymi niewiele formacji politycznych zwraca uwagę na problem samoorganizacji, a ekonomia społeczna jest bardzo nastawiona na samoorganizację, na to, że ludzie razem robią coś dla siebie”.
Ton, w jakim Prawo i Sprawiedliwość dąży do setek reform, zapowiada raczej rewolucję, która zarówno przedsiębiorczości społecznej jak i całemu państwu jest bez wątpienia niepotrzebna. W Polsce wiele udało się zrobić. Każdy, kto zna przedsiębiorczość społeczną w naszym kraju, ma tego świadomość. Potrzebne są zatem działania zmierzające do dalszego rozwoju, edukacja (także posłów) i mądre inwestycje, a nie „głębokie reformy”.
– W Polsce ta dziedzina się rozwija, chodzi tylko o to, żeby stymulatory były silniejsze. Dobrze byłoby mieć te ramy prawne lepiej dookreślone – zauważa europoseł Platformy Obywatelskiej Michał Boni, który przez lata patronował rozwojowi ekonomii społecznej.
Niestety mimo licznych prób nie udało mi się skontaktować z rzecznikiem sztabu Prawa i Sprawiedliwości Marcinem Mastalerkiem. Zdołałem jednak ustalić, że o tym, czy pytania są warte namysłu, decyduje sztab, a kontaktować się w tej sprawie można jedynie z Marcinem Mastalerkiem. Bez zgody sztabu nikt nie jest upoważniony do rozmowy z mediami. W tej sytuacji pozostaje nam tylko lektura programu i obszernej diagnozy stanu państwa w nim zawartej.
Nie ma ustawy
Regulacje te są niewątpliwie potrzebne, ponieważ konsekwencją braku ich uchwalenia są chaos legislacyjny i funkcjonowanie niejako w próżni podmiotów ekonomii społecznej.
– Ustawa upadła, była niedoskonała, ale w pewien sposób określała, jakie podmioty mogą być uznawane za przedsiębiorstwo społeczne. W tym przypadku chodziło o pewnego rodzaju otwarcie na tych, którzy chcą prowadzić działalność gospodarczą jako przedsiębiorstwo społeczne. Nie wyszło, szkoda, ponieważ wiele zapisów w innych aktach prawnych, na przykład tych dotyczących zamówień publicznych, odnosi się do definicji, która w formule prawnej w naszym kraju nie istnieje. Na ostatnim etapie wypaczona została sama idea przedsiębiorstwa społecznego i przedsiębiorczości społecznej. W wyniku tych zmian przywołane tu terminy były różnie rozumiane w naszym projekcie i w regulacjach przyjętych w Unii Europejskiej. U nas skupiono się przede wszystkim na różnego rodzaju nakazach i jednocześnie nie dawano przedsiębiorstwu możliwości organizowania się z założeniem różnych form prawnych – podsumowuje Joanna Wardzińska.
Podobnego zdania jest Tomasz Schimanek:
– Regulacje dotyczące ekonomii społecznej na szczeblu centralnym są potrzebne, żeby stworzyć precyzyjną definicję tego zjawiska. Taka definicja jest potrzebna, żeby móc korzystać z różnych form wsparcia publicznego – wiadomo, że musi być ono konkretnie adresowane – a poza tym stanowi ona ważny element budowania tożsamości ekonomii społecznej – mówi Schimanek.
Na ostatniej prostej pracę nad ustawą zostały zainicjowane na poziomie komisji przez posłankę Platformy Obywatelskiej Joannę Bobowską. Był to jednak projekt głęboko niedoskonały. Projekt wypracowany przez ostatnie lata został silnie zredukowany i pozbawiony pierwotnej wymowy. Upadł na etapie prac w komisji. Wiele razy kontaktowałem się z biurem posłanki Bobowskiej. Otrzymałem nawet zapewnienie, że wysłała ona mejl z odpowiedzią na moje pytania. Mejl niestety nie doszedł, a zapewnienia, że zostanie on wysłany powtórnie, nie zmieniły tej sytuacji. W rozmowach z ekspertami i przedstawicielami środowiska skupionego wokół przedsiębiorczości społecznej nie spotkałem się z pozytywną oceną ostatecznego projektu tej ustawy.
Zdaniem Michała Boniego to na ministrze pracy spoczywała odpowiedzialność wprowadzenia w życie potrzebnych regulacji:
– Moim zdaniem jest to trochę stracona szansa, dlatego że przedsiębiorczość społeczna, szczególnie w świecie współczesnym, daje możliwość budowania pozycji na rynku niekoniecznie w oparciu o reguły skrajnej rywalizacji. Ważne jest w tym przypadku realizowanie celów społecznych, a nie jedynie kryterium maksymalizacji zysku. W latach 2007–2011 zabrakło lidera na szczeblu ministra pracy i w konsekwencji określone rozwiązania nie weszły w życie – mówi Boni. Po czym dodaje: – To jest temat ważny dla Polski i powinien być ważny dla każdej partii politycznej. To są sprawy istotne, ale nie znajdą się na sztandarach partii politycznych. Tym się musi zająć rząd. Trzeba sobie jasno powiedzieć: wszyscy nie wykazaliśmy odpowiednio silnej woli politycznej, żeby minister pracy doprowadził te rozwiązania do końca.
Na moje pytanie o stosunek ministra pracy do projektu ustawy o przedsiębiorstwie społecznym i do sektora ekonomii społecznej, otrzymałem z ministerstwa następującą odpowiedź: „W Polsce w obszarze ekonomii społecznej wydarzyło się już bardzo wiele. Oczywiście działania te będą kontynuowane w nadchodzących latach zgodnie z naszym planem działania – Krajowym Programem Rozwoju Ekonomii Społecznej (KPRES), przyjętym przez Radę Ministrów 12 sierpnia 2014 r., w ramach którego wskazano kluczowe kierunki interwencji publicznej, mające służyć tworzeniu jak najlepszych warunków dla rozwoju sektora ekonomii społecznej w Polsce. Kluczowe jest uchwalenie ustawy o przedsiębiorstwie społecznym i wspieraniu podmiotów ekonomii społecznej, fundamentalnej dla dalszego rozwoju ekonomii społecznej w Polsce. Obecny brak regulacji prawnych staje się hamulcem dla jej dalszego rozwoju. Należy jednak podkreślić, że jest to niezwykle trudny i nowatorski projekt wymagający starannej pracy i uwzględnienia zmieniającego się otoczenia. Ranga tego aktu prawnego z pewnością wyklucza wszelki pośpiech w jej przygotowaniu. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku Krajowego Programu Rozwoju Ekonomii Społecznej, akt ten powinien być tworzony w formule partycypacyjnej”. Pytanie tylko, jak długo trzeba będzie czekać na te rozwiązania.
Co nam obiecują?
Co o przedsiębiorczości społecznej mówią przedstawiciele poszczególnych komitetów wyborczych?
Trochę optymizmu
Te wypowiedzi skłaniają do ostrożnego optymizmu i nadziei, że prorocze okażą się słowa Joanny Wardzińskiej: – Jest szansa, że prace nad ustawą o przedsiębiorstwie społecznym zostaną podjęte w nowym parlamencie. Wiele będzie oczywiście zależało od wyniku wyborów. To jest ciągle problem odpowiedzi na pytanie, czy mamy iść w kierunku strumienia dotacyjnego, czy też temu strumieniowi powinny towarzyszyć konkretne efekty. Chodzi tu przecież o zapewnienie trwałości i stabilności. Pamiętajmy, że po roku 2020 środki unijne zostaną ograniczone, czyli będziemy musieli w znacznym stopniu sami rozwiązywać te problemy.
Mogłoby się wydawać, że kwestia ustawy o przedsiębiorstwie społecznym nie powinna budzić wielu emocji, ale nie zapominajmy, że chodzi tu nie tylko o edukację i zaangażowanie społeczne, ale też o publiczne pieniądze. A ten temat pozostaje gorący zarówno przed wyborami, jak i po nich.
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl