Pandemia koronawirusa może sprawić, że coraz więcej uczniów zdecyduje się na naukę w domu. O tym, dlaczego edukacja domowa jest interesującą alternatywą i z czym się wiąże, rozmawiamy z Gabrielą Letniowską z Fundacji Edukacji Domowej.
Jędrzej Dudkiewicz – Dużo dzieci nie wróciło we wrześniu do szkoły?
Gabriela Letniowska: – Tak, zainteresowanie edukacją domową jest wyraźnie zwiększone. Dziennie odbieramy przynajmniej trzydzieści telefonów i przychodzi tyle samo maili. Większość z nich dotyczy osób, które wcześniej w ogóle nie brały pod uwagę tego rozwiązania. Od razu może też warto dodać, że na edukację domową można przejść nie tylko we wrześniu, ale w dowolnym momencie roku szkolnego.
Wynika to bardziej z lęku przed koronawirusem, czy chaosem w szkołach?
– Obawy i lęk są związane z możliwością zakażenia koronawirusem, co oczywiście negatywnie wpłynęłoby też na rodziców, którzy też mogliby zachorować i musieliby pracować zdalnie. A do tego w wielu domach mieszkają też osoby starsze, najbardziej narażone. Obecna sytuacja przekonała wielu, że spełnianie obowiązku szkolnego poza szkołą jest dla nich korzystną i przyjemną formą edukacji. Strach przed nauczaniem zdalnym, z którym nie wszystkie szkoły sobie poradziły również wpływa na decyzję o przejściu na edukację domową.
Łatwo jest zacząć edukację domową, trzeba spełnić jakieś warunki?
– Jest to bardzo łatwe, tym bardziej, że Ministerstwo Edukacji Narodowej wprowadziło rozporządzenie, które w roku szkolnym 2020/2021 zwalnia z obowiązku przedstawienia opinii z publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej. W związku z tym wystarczy złożyć wniosek wraz z oświadczeniem o zapewnieniu warunków umożliwiających realizację podstawy programowej oraz zobowiązanie rodziców do przystępowania dziecka do egzaminów klasyfikacyjnych, koniecznych do zaliczenia roku szkolnego. Edukację domową można realizować w obecnej szkole dziecka, ale w razie niepowodzenia – decyzję wydaje dyrektor – należy po prostu poszukać szkoły, która jest przyjazna takiemu rozwiązaniu. Jako fundacja prowadzimy katalog takich placówek.
Dużo szkół wspiera edukację domową?
– Nie jest ich jeszcze tak dużo, jak byśmy chcieli. O ile jeszcze pół roku temu wiele szkół wstrzymywało się z wydawaniem zgody na edukację domową, o tyle teraz widać poprawę. Powodem odmowy bywa brak doświadczenia z tym trybem nauczania.
Społeczeństwo coraz częściej pozbywa się wątpliwości, które wcześniej związane były na przykład z przekonaniem, że edukacja domowa jest przeznaczona tylko dla wyjątkowo uzdolnionych uczniów lub tych, którzy mają problemy zdrowotne. Tymczasem każde dziecko może zacząć uczyć się w domu.
Staramy się rozwiewać takie wątpliwości i szerzyć rzetelne informacje, w tym wśród szkół. W czerwcu organizowaliśmy konferencję online pt. „Szkoła przyjazna edukacji domowej”. Mamy nadzieję, że dzięki takim działaniom przejście na edukację domową z roku na rok będzie coraz łatwiejsze.
A może chodzi też o to, że edukacja domowa wiąże się z jakimiś dodatkowymi obowiązkami dla szkoły?
– Nie ma ich, poza koniecznością zorganizowania egzaminu kwalifikacyjnego. Szkoła w żaden sposób nie musi sprawdzać postępów dziecka w nauce. Trzeba jedynie udostępnić rodzicom podstawę programową i wskazać zakres zagadnień, które należy opanować, a także zapewnić uczniowi dostęp do podręczników. Oczywiście szkoła, chcąca być przyjazną dla edukatorów domowych, może wykazywać się dodatkowym wsparciem dla uczniów w edukacji domowej i ich rodziców. Prawo oświatowe umożliwia uczniom na edukacji domowej korzystanie z konsultacji z nauczycielem przed egzaminami klasyfikacyjnymi oraz uczestniczenie w zajęciach pozalekcyjnych.
Rodzice zwykle jednak nie mają przygotowania pedagogicznego. Czy nie ma w związku z tym groźby, że dziecko nie otrzyma odpowiedniej dawki wiedzy?
– To kolejny powód, dla którego szkoły niekiedy odmawiają zgody na edukację domową. Wykształcenie pedagogiczne jednak nie jest wymagane, ponieważ – zwłaszcza dzisiaj – mamy dobry dostęp do materiałów i platform edukacyjnych, które zapewniają całościowe przygotowanie, w oparciu o podstawę programową. Jest to do zrealizowania nawet przez osoby, które nie mają pojęcia o nauczaniu. Nie zmienia to faktu, że edukacja domowa jest łatwiejsza w przypadku młodszych dzieci. Później z roku na rok pojawiają się coraz bardziej specjalistyczne zagadnienia, przez co może być trudniej. Rodzic jednak może korzystać z dowolnych materiałów; podręczniki szkolne nie są obowiązkowe, można więc sięgnąć po materiały, które bardziej odpowiadają i dziecku i opiekunowi. Z zagadnieniami, które są dla niego kłopotliwe, może się również zgłosić do szkoły na konsultację.
Wszystko to sprawia, że bardzo rzadko zdarza się, żeby rodzice rezygnowali z edukacji domowej; na marginesie można dodać, że można to zrobić w każdej chwili. A jeśli już to robią, to jest to podyktowane potrzebami dziecka. Po prostu niektórzy lepiej uczą się w domu, w sposób indywidualny, skoncentrowany na ich umiejętnościach, a inni potrzebują systematyczności, kontaktu z nauczycielem i rówieśnikami. Z tego też powodu nie da się powiedzieć, który sposób jest lepszy – wszystko zależy od danego dziecka i jego osobistych potrzeb.
Czyli edukacja domowa nie sprawdzi się w każdym przypadku. Czy przy okazji nie jest tak, że pozwolić sobie na nią mogą te rodziny, które mają większy kapitał społeczny, kulturowy, finansowy i czy czasem nie przyczynia się ona do zwiększania nierówności społecznych?
– Dużo zależy od tego, w jaki sposób rodzice chcą uczyć swoje dzieci. Bywa oczywiście, że jedna osoba rezygnuje ze swojej pracy, by się tym zająć. I rzeczywiście dzieje się tak wtedy, gdy można sobie na to pozwolić pod względem finansowym. Nie jest to jednak wymagane. Nauka w domu nie musi być przecież wpisana w sztywne godziny, możliwe jest więc zorganizowanie wszystkiego w taki sposób, by znaleźć czas zarówno na edukację, jak i pracę.
Kolejną kwestią są oczywiście materiały edukacyjne, ale bez problemu można znaleźć takie, które są darmowe. W fundacji staramy się pomagać rodzicom w tym zakresie i możemy udzielić informacji, w jaki sposób ograniczyć koszty. To, że edukacja domowa musi być droga, jest mitem.
Edukacja domowa nie jest zatem przeznaczona tylko dla tych, którzy mieszkają w dużych miastach?
– Absolutnie nie, wręcz przeciwnie. Może to być doskonałe rozwiązanie dla dzieci z mniejszych miejscowości lub terenów wiejskich, gdzie dostęp do dobrej, jakościowej edukacji bywa utrudniony. Jest spora szansa, że przejście na edukację domową poprawi w takim przypadku wyniki w nauce, co potem przełoży się – przynajmniej w pewnym stopniu – na perspektywy na przyszłość.
A czy ucząc się w domu, dzieci nie będą bardziej egoistyczne i mniej nastawione na współpracę?
– Rodzice najczęściej starają się, by dzieci poza nauką miały jak najwięcej zajęć dodatkowych, dzięki czemu mają kontakty z rówieśnikami w najróżniejszych grupach. Zdarza się też, że tworzą się mniejsze grupki dzieci znajdujących się w systemie edukacji domowej i wtedy rodzice dzielą się obowiązkami nauczycielskimi. Poza wszystkim to, czy dziecko będzie nastawione egoistycznie w dużym stopniu zależy od tego, w jaki sposób zostanie wychowane, jakie wartości zostaną mu przekazane.
Szkoła jednak ma w sobie komponent wychowania, socjalizacji, nauki współpracy…
– Na pewno ma to znaczenie dla rozwoju dziecka, jednak w edukacji domowej dzieci samodzielnie uczą się budowania relacji z rówieśnikami, nawiązywania przyjaźni. W szkole jest to robione bardziej bezpośrednio, w nieco mniejszym zakresie, bo zwykle dotyczy to tylko klasy, do której się trafiło. Edukacja domowa z pewnością nie wyklucza robienia wspólnych projektów, współpracy, a dzieci nie są samotnikami.
To jakie są główne zalety edukacji domowej, czemu warto rozważyć tę możliwość?
– Największym plusem jest zdobywanie wiedzy panoramicznej i przygotowanie do egzaminów klasyfikacyjnych. Są one podobne do egzaminu ósmoklasisty oraz matury, a że podchodzi się do nich co roku, dzieci są do nich o wiele bardziej przyzwyczajone.
Inną zaletą jest umiejętność samodzielnej organizacji czasu nauki, co ułatwia korzystanie z zajęć pozaszkolnych oraz rozwijanie swoich pasji i talentów. Dlatego jedną z grup, która często korzysta z edukacji domowej, są dzieci trenujące jakiś sport i poświęcające na to dużo czasu. Do tego w domu o wiele mocniej można się skupić na indywidualnych potrzebach dziecka. W szkole jest to trudniejsze, bo na kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt uczniów przypada jeden nauczyciel, siłą rzeczy wiedza też jest przekazywana w sposób jednakowy dla wszystkich. Tymczasem dzieci mają różne potrzeby.
No i nie można zapomnieć o tym, że chociaż podstawa programowa jest istotna, to jednak pole manewru związane z tym, jakie informacje przyswaja dziecko jest o wiele większe. To zatem szansa także i na to, by przekazać mu wiedzę znacznie bardziej pasującą do aktualnych wyzwań i lepiej przygotowującą do funkcjonowania w dzisiejszym świecie.
Edukacja domowa nie jest oczywiście rozwiązaniem na wszystko. Rodzic może się na przykład obawiać, że sobie nie poradzi. Chciałabym jednak zachęcić do zastanowienia się nad tą formą nauczania, tym bardziej, że z czasem nabiera się doświadczenia. Edukacja domowa bez wątpienia przynosi sporo pozytywnych efektów i dla niektórych dzieci może być o wiele łatwiejsza.
Gabriela Letniowska – polonistka i kulturoznawczyni. Koordynator merytoryczny projektów w Fundacji Edukacji Domowej. Na co dzień udziela rodzicom uczniów wsparcia i rzetelnych informacji w zakresie edukacji domowej. Pomaga w stawianiu pierwszych kroków w tym trybie nauczania.
Źródło: informacja własna ngo.pl