Mieli średnio po 20 lat, kiedy przyjechali na warsztaty Młodych Menedżerów Kultury do Warszawy. Byli nieśmiali, niepewni siebie i swoich możliwości. Dziś są doświadczonymi działaczami społecznymi, realizującymi swoją pasję. Jaką drogę musieli przejść? Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę” postanowiło odnaleźć absolwentów i zadać im to pytanie osobiście, mierząc się z trudnym zadaniem projektu ewaluacyjnego.
Paweł: – Kiedy dostałem telefon od burmistrza myślałem, że ktoś sobie ze mnie żartuje. Okazuje się, że zapamiętał mnie jeszcze z czasów liceum. Faktycznie przesiadywałem w tym naszym Domu Kultury, zawsze chciałem robić coś społecznego, ale burmistrza nigdy osobiście nie poznałem. A tu nagle słyszę, że chce na mnie postawić, chociaż wie, że nie mam żadnego doświadczenia w kierowaniu taką instytucją. Najpierw zostałem dyrektorem artystycznym. Potem poszło już szybko: wziąłem udział w konkursie, wygrałem.
Asia: – Powiedzmy sobie szczerze: ile osób marzy o własnym kinie? Wiele. A ile je naprawdę zakłada? No właśnie. Jak się otwierają drzwi, to cały czas czuję dreszczyk emocji. Czy im się u mnie spodoba? Wchodzą niepewnie, patrzą, czy to na pewno to kino, co się właśnie otworzyło. Jak dostają herbatę i się uśmiechają, a potem wychodzą z zapewnieniem, że wrócą, to wiem, że będzie dobrze. Nie nadaję się do papierkowej roboty, muszę znaleźć kogoś, kto będzie odpowiadał za finanse i wszystkie sprawy administracyjne, bo sama jestem za bardzo roztrzepana. Poza tym chcę uczyć. Lubię przekazywać swoją wiedzę innym. No i mamy pomysł z moim pierwszym pracodawcą, żeby kinem zarażać dalej, nie tylko w Poznaniu. W Ryczywołach, w innych miastach powiatowych. Im też trzeba coś dać.
Poszukiwany, poszukiwana
– Najtrudniej było ich wszystkich znaleźć. Ktoś zmienił numer, ktoś opuścił swoją miejscowość, wielu wyjechało za granicę. Przekopaliśmy tony papierów, całe archiwum – mówi Krzysztof Pacholak z Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „ę”.
Po pięciu edycjach projektu Młodzi Menedżerowie Kultury, aktywiści z „ę” doszli do wniosku, że czas na podsumowania. Chcieli sprawdzić: kim są, czym się zajmują, jakie dalsze plany mają ludzie, których zarażali pasją animowania kultury od 2003 roku. Podczas warsztatów dawali im skondensowaną wiedzę na temat realizacji projektów w społecznościach lokalnych – od planowania, przez pisanie wniosków, po rady doświadczonych „działaczy”. Potem uczestnicy dostawali mikrodotacje – na swoje pierwsze projekty w miasteczkach i wsiach, z których pochodzą.
Pomysł sprawdzenia, jak dalej potoczyły się losy uczestników projektu wsparło kwotą 60 tys. złotych Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Tak więc obok przeprowadzenia tegorocznej, specjalnej edycji Młodzi Menadżerowie Kultury w Bibliotekach „ę” przeprowadziło projekt ewaluacyjny. – Po raz pierwszy udało nam się otrzymać konkretną kwotę na zewaluowanie działań. To było naprawdę miłe zaskoczenie – mówi Krzysztof Pacholak.
Miłe zaskoczenie, ale i ciężka praca. Jak zabrać się do podsumowania tak długiego projektu, w którym udział brały osoby rozrzucone po całej Polsce?
Wiedzieli, że jesienią chcą zorganizować warsztaty w Warszawie dla wybranych osób. Wcześniej jednak, chcieli mieć pojęcie, kim są dzisiaj. Postawili na precyzyjne badanie socjologiczne. – Z jednej strony wiedzieliśmy o co chcemy ich zapytać, a dodatkowym ułatwieniem było to, że do wszystkich możemy rozesłać ankietę w tej samej formie. Kiedy jednak doszło do konstruowania pytań, okazało się, że najchętniej dowiedzielibyśmy się o nich absolutnie wszystkiego – opowiada Pacholak. – Michał Danielewicz, który podjął się stworzenia badania miał nie lada wyzwanie, żeby okiełznać naszą ciekawość i przełożyć ją na język konkretnego pytania – dodaje.
Oprócz ankiety zaproponowali wszystkim absolwentom formę listu otwartego – podsuwając pewne pytani, pozostawili autorom wolną rękę. – To okazało się dobrym rozwiązaniem. Dostaliśmy ponad 40 listów od osób, które napisały, co u nich słychać – opowiada Krzysztof Pacholak. Zebrane informacje stały się podstawą do opracowania obszernego raportu. Ale na teorii się oczywiście nie skończyło.
Merytoryczna randka
– Teraz, kiedy tyle rzeczy wydarzyło się w życiu każdego z nas od czasu pierwszych warsztatów z ”ę”, ta edycja pozwoliła spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Już na chłodno, z dystansem. Wyjechałam z porządkiem w głowie – mówi Asia Żak, która dziś prowadzi w Poznaniu własne kino studyjne. – Odnowiłam kontakty. Już zdążyłam spotkać się z kilkoma osobami w Krakowie.
– Inspirujące: znowu spotykasz ludzi, którym chodzi w życiu o to samo, mają podobne zainteresowania i choć każdy jest inny, w zasadzie mamy jeden cel więc każdy wnosi coś od siebie – podsumowuje Ania Kurnyta, dziś właścicielka firmy fotograficznej. Wkrótce ma obronę licencjatu ze sztuk audiowizualnych, współpracuje z agencjami reklamowymi, prowadzi warsztaty fotograficzne dla dzieci w małych miejscowościach.
Paweł Wawrecki, obecnie najmłodszy dyrektor Domu Kultury w Polsce mówi tylko: – Takie spotkania trzeba jak najczęściej powtarzać. Ile razy zadzwonią z zaproszeniem, to ja pakuję walizkę i jadę!
Na „spotkaniu po latach” pojawiło się 20 osób. – Z jednej strony chcieliśmy, żeby to spotkanie było nieco sentymentalne, przywoływało wspomnienia, z drugiej mieliśmy plan konkretnego i dobrze skonstruowanego warsztatu ewaluacyjnego, który mógłby ponownie wnieść coś w ich życie – mówi Krzysztof Pacholak.
Zaczęli od nietypowego spaceru. Odwiedzili m.in. stadion Legii, BUW i Teatr Dramatyczny opowiadając nawzajem o swoich działaniach, trudnościach, sukcesach. Psycholog przeprowadziła dla nich solidny warsztat wzmacniający, nastawiony na rolę młodego menedżera w społeczności lokalnej oraz wzięli udział w Generatorze Przyszłości. – To takie trochę wróżenie z fusów – opowiada Krzysztof Pacholak. – Badali swój potencjał, kompetencje, próbowali postawić diagnozę: kim będą za 10 lat i sprawdzić, jakie ścieżki kariery mogą obrać – wyjaśnia.
Kluczowym momentem okazało się spotkanie na z uczestnikami szóstej edycji MMK w Bibliotekach. Przyjęto formułę przypominającą speed dating. Absolwenci wystąpili w zupełnie innej roli niż dotychczas. Uczestnicy obecnej edycji (a trzeba dodać, że działają w parach: młody animator, doświadczona bibliotekarka) dosiadali się do stolików absolwentów, którzy na chwilę stali się ekspertami w danej dziedzinie – kina, teatru, fotografii. 5 minut rozmowy. Gong. Zmiana. – To był chyba jeden z najbardziej wartościowych elementów całych warsztatów – mówi Pacholak. – Byli kursanci, mogli poczuć się jak doświadczeni animatorzy, których ktoś pyta o radę. Co ciekawe, większość powymieniała między sobą kontakty i jak się dziś okazuje, kilku naszych absolwentów dostało już zaproszenie od ludzi z szóstej edycji, by przyjechali na spotkanie do ich miejscowości w roli ekspertów.
Gdyby nie Oni…
Ekspert brzmi dumnie, ale do tego miana prowadzi długa droga. – Co tu dużo mówić, te kilka lat temu jak brałam udział w Młodych Menedżerach, przyjechałam do Warszawy, jak taka sierota trochę. Miałam wiele pomysłów, ale nie miałam pojęcia, co z nimi zrobić, jak to zrobić i przede wszystkim absolutnie nie miałam wiary w to, że ja sama mogę stworzyć jakikolwiek projekt – wspomina Ania Kurnyta. – Z Ryczywołu, z którego pochodzę, przeniosłam się do Poznania już co prawda w liceum. To już coś zmieniło w moim życiu, ale przyjeżdżając do „ę” po raz pierwszy, byłam jeszcze tą przysłowiową „szarą myszką” – mówi Asia Żak.
– To niezwykła wartość tego projektu: ludzie z małych miejscowości mają swoje kompleksy, dodanie im pewności siebie i pokazanie, że mogą zdziałać coś naprawdę ciekawego i wartościowego jest niesamowicie ważne – dodaje. Paweł przyznaje, że „ę” wywróciło jego życie do góry nogami. Rzucił politologię, poszedł na animację kultury. Dziś studiuje jeszcze swoją ukochaną teatrologię i właśnie zaczął studia z zarządzania, które są według niego niezbędne, żeby dobrze kierować instytucją. – Jadąc na Młodych Menedżerów, wyrwaliśmy się z kolegą z 13-tysięcznej miejscowości i nagle zobaczyliśmy, że sami możemy naprawdę coś zrobić. Ktoś nauczył nas pisać i rozliczać projekty, ktoś dał wiarę, w to że potrafimy. I to poczucie bezpieczeństwa – mówi.
Parasol z poradą
„ę” pomagało im także w dalszej drodze animatora kultury. O tym jak ważną rolę „ę” spełniło podczas całej ich dalszej drogi animacji kultury mówią wszyscy bez zawahania. – Mój pierwszy projekt, który realizowałam w ramach programu, poszedł świetnie. Zero przeszkód. Co sobie myślisz? W różowych okularach patrzysz na świat i łapiesz się za kolejne działanie. A tu nagle dopada cię rzeczywistość. Teraz dopiero widzę, że moje idealne kino to wyzwanie każdego dnia. To, że zawsze mogę podnieść słuchawkę, wykręcić do kogoś z „ę” i zapytać o poradę, daje bardzo duże poczucie bezpieczeństwa – mówi Asia Żak. – Już na etapie rozkręcania działalności dzwoniłam i pytałam czy lepiej fundacja, czy może stowarzyszenie? – wspomina. Ania Kurnyta przyznaje, że nie miała potrzeby dzwonić, bo ma obok siebie ludzi, których o poradę może poprosić od ręki, ale gdyby miała pytanie nie wahałaby się ani przez chwilę. Paweł odnowił kontakt rok temu i twierdzi, że wydana przez „ę” publikacja „Zoom na Domy Kultury” bardzo pomogła mu w codziennej pracy. – Oni roztaczają taki parasol ochronny. Działasz już sam, ale jak tylko masz wątpliwości, zawsze poświęcą ci swoją uwagę. Co ja bym powiedział tym, którzy myślą o animacji kultury i mają po 20 lat? Wyjeżdżajcie do Warszawy spotkać tych ludzi, bo warto!
– Pierwsze zadanie, które ci się uda wykonać pod ich skrzydłami sprawi, że urośniesz. A jak tylko coś pójdzie nie tak, ktoś poda ci pomocną dłoń i wszystko szybko pomoże wyprostować. To jest tak budujące, że inaczej patrzysz na siebie i swoje dalsze plany – dodaje Asia.
Chociaż dzisiaj zaszli tak daleko, wszyscy troje albo działają, ale mają plany działać dalej w miejscowości, z której pochodzą. Przyznają, że możliwości i dostęp do wiedzy osób z małych miasteczek się zmienił, jednak nadal widzą ogromną potrzebę animacji życia kulturalnego w swoich stronach. To temat na zupełnie osobny tekst. Jednak, podobnie jak animatorów z „ę” kusiło, by o swoich absolwentach dowiedzieć się jak najwięcej, ja też najchętniej napisałabym wszystko, co o długiej drodze od początkującego do doświadczonego animatora opowiedzieli mi Asia, Ania i Paweł. Każdy z nich mówi z prawdziwą pasją o tym, co dziś robi, przez jakie problemy musiał przebrnąć, by być dzisiaj tym kim jest i jak wygląda rzeczywistość kulturalna w jego miejscowości. Nie mogę. Obiecałam, że nie zdradzę za wiele, dopóki nie ukaże się książka. A w niej szczegółowy raport z badania, fragmenty listów, 5 reportaży i 100 pomysłów na projekt. Premiera już styczniu.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)