Wychowanka Zakładu Poprawczego w Falenicy, szukając słów do piosenek, przepisywała na lekcjach słowniki do zeszytu. Z kolei seniorka po sześćdziesiątce ma za sobą pierwszy, autobiograficzny tekst do muzyki w rytmach rapu. Co to za projekt? Multimedialny spektakl „Mnemotechniki” Stowarzyszenia Praktyków Kultury, który będzie miał premierę w maju w Teatrze Dramatycznym w Warszawie.
Po ostatnim projekcie „Całe w pikselach”, zrealizowanym z dziewczynami z Zakładu Poprawczego z Falenicy, Lena Rogowska ze Stowarzyszenia Praktyków Kultury mówiła, że to już na pewno ostatnie takie działanie.
– Co roku to sobie obiecuję. Pojawia się myśl, że muszę odpocząć od poprawczaka. I rok w rok składa się tak, że za murami zostaje jakaś dziewczyna, dla której rap stał się ważną częścią życia. Niby mówisz sobie stop, ale zaraz potem przychodzi myśl, że nie można jej tak zostawić, skoro bakcyl został połknięty. Przecież po to wszystko zaczynaliśmy. Nie możemy tak po prostu skończyć działań, które trwają już cztery lata – wyjaśnia.
Po „Ćmach i kołysankach”, „Błękitnym Expressie”, „Audiostacji Falenica” i „Całej w pikselach” Praktykom Kultury przyszedł do głowy pomysł na projekt międzypokoleniowy. Swoje historie w piosenkach i opowieściach przedstawią w dopracowanym, multimedialnym spektaklu byłe i obecne wychowanki z Falenicy, gimnazjalistki „z wolności” oraz grupa seniorek.
Seniorka i rap
Skąd w ogóle pomysł na takie połączenie środowisk? W 2011 roku Lena wraz z Katarzyną Regulską (również SPK) prowadziły w Trebnitz, dzielnicy miasta Teuchern w Niemczech, warsztaty rapu, w którym udział brała Teresa Lisowka.
– To cudowna aktorka po sześćdziesiątce, z którą praca okazała się bardzo wdzięczna – tłumaczy Lena Rogowska. - W trakcie pracy to my czerpałyśmy z Teresy, mimo że na początku pracowało się naprawdę ciężko. Był opór na mikrofon, ostry rytm. Aż przyszedł moment, w którym zaczęło się udawać. Emocje nie do opisania. Miałyśmy wrażenie, że dla Teresy było to wejście na nowy obszar estetyczny. My poczułyśmy, że rapu chcemy uczyć również kobiety na emeryturze – dodaje.
Niedługo potem przyszło im do głowy, że jeśli w Warszawie zbiorą grupę seniorek, które połączą się w jednym projekcie z dziewczynami z Falenicy, może być tylko ciekawej.
Praca nad pamięcią
Na razie pracują oddzielnie. Grupa seniorek spotyka się w czwartki w Centrum Łowicka. Praktycy Kultury, w każdy weekend jeżdżą do Falenicy. – Rozpiera mnie ciekawość, jak wyglądać będzie ich pierwsze spotkanie. Kolejne próby do spektaklu będą już miały razem. Całe przedstawienie stworzą wspólnie, bo choć na razie pracują oddzielnie, mają wspólny temat – opowiada Rogowska.
Dlaczego Mnemotechniki? – Założeniem była praca nad pamięcią. Chciałyśmy poszukać rzeczy zapomnianych, zastanowić się, czy wszystko pamiętamy, tak jak było to naprawdę – tłumaczy Lena Rogowska. Jedna z wychowanek zakładu zareagowała na ten pomysł: „Aha, te złe wspomnienia, tak?”. Praktycy Kultury zauważyli, że dziewczyny mają w głowie jasno poukładane wspomnienia: tu było dobrze, tu było źle. Tych nieprzyjemnych jest znacznie więcej. Jeśli ktoś zaczyna pytać je o przeszłość, natychmiast opowiadają o złych zdarzeniach. – Bardzo chciałyśmy odwrócić takie spojrzenie i powoli zaczyna się to udawać – tłumaczy Lena.
Wszystkie trzy grupy uczestniczek zaczęto namawiać do zwierzeń. Pytały o pierwsze wspomnienia, miejsca, gdzie się wychowały, strachy z dzieciństwa, ryzyko, o to, co znaczy dla nich bycie kobietą. Szukały punktów wspólnych. Wszystko, co znajdzie się w tekstach przedstawienia oparte będzie na wątkach autobiograficznych. – Usłyszałyśmy masę niesamowitych wspomnień, organizowałyśmy je więc potem w konkretne sesje, wszystko nagrywałyśmy i potem wspólnie wybrałyśmy tematy, którymi chciałybyśmy zająć się głębiej – wyjaśnia Asia Tomiak z Praktyków Kultury.
Marta i Kasia – autorki kilkunastu tekstów
Dwie spośród wychowanek z Falenicy, brały udział w poprzednim projekcie „Całe w pikselach”. – Czują się jak ryby w wodzie. Pojawiły się nowe, piękne talenty. To momenty, dla których wiemy, że warto to robić – mówi Lena Rogowska.
Marta i Kasia z Zakładu co tydzień zaskakują Praktyków ilością napisanych piosenek. Mają ich już kilkanaście. Wszystkie świetne. Najbardziej zaangażowana jest Marta. Były zajęcia, podczas których nie można było oderwać jej od kartek. Problem polegał na tym, że zaczynała pisać, ale niczego nie kończyła.
W pewnym momencie powiedziała, że brakuje jej ciekawych słów. Czytała więc Pismo Święte, z którego próbowała wyłuskać nowe wyrazy. Chciała pożyczyć słowniki do pokoju, ale nie dostała zgody. Zawzięła się tak bardzo, że w trakcie lekcji, które odbywają się w Zakładzie, przepisywała hasła jedno po drugim do zeszytu. Kajet jest dziś zapisany maczkiem. Na kolejne zajęcia Lena przywiozła jej Słownik Wyrazów Bliskoznacznych, Słownik Poprawnej Polszczyzny i Leksykon PWN. – Wyglądała jak najszczęśliwsza osoba na ziemi – mówi pomysłodawczyni projektu.
Dziś Marta kończy swoje teksty. Każdy gotowy pieczołowicie wkłada w oddzielną koszulkę. – W trakcie warsztatów z nią czuję się jak na koncercie. Siadam pod ścianą i po prostu słucham – mówi Lena Rogowska.
Halina sam na sam z mikrofonem
– Mnie nie trzeba było długo namawiać. Asia Tomiak, z którą współpracowałam w projekcie „My kobiety Muranowa”, po prostu powiedziała mi, że organizują teraz nowy projekt – opowiada seniorka Halina Kowalska. – Jak tylko zobaczyłam, że chodzi o wspólne śpiewanie, w dodatku z dziewczynami wykluczonymi społecznie, wiedziałam, że chcę to robić. Spodobało mi się, że projekt ma profil feministyczny, z którym mocno się utożsamiam. Brałam już udział w czymś podobnym – tańcach w Domu Kultury organizowanych przez Krysię Stańczak, gdzie współpracowałyśmy z dziewczynami z jednego z warszawskich zakładów – dodaje.
Halina Kowalska, zapytana o współpracę, odpowiada bez namysłu. – Bardzo się zbliżyłyśmy. Zobaczyłam, jak zmieniają się pod wpływem kontaktu z serdecznością, tańcem, śpiewem, muzyką. Jak bardzo otwierają się, kiedy ktoś okaże im choć trochę ciepła.
Pierwszy tekst, który pani Halina napisała do hip-hopowego bitu, uderza szczerością. W „Seniorce” sporo jest o tym, co naprawdę w życiu przeszła, o różnych etapach, o dzisiejszym stosunku do świata. – Po prostu napisałam coś o sobie – mówi.
Czy ciężko dopasować się do rytmu podkładu muzycznego, z którym do czynienia mają raczej tylko młodzi ludzie? – Nie, poczucie rytmu mam. Łatwizna – podkreśla pani Halina.
Do niektórych tekstów przygotowane zostaną inscenizacje. Będzie nie tylko muzyka, ale i opowieści. Mówione historie, piosenki, choreografia złożą się na multimedialny spektakl, którego premiera już w maju.
– Projekt jest dość odważny. Boję się, czy ludzie zechcą przyjść na nasz występ. Poza tym już odczuwam tremę przed występem na scenie. Śpiewam w chórze, ale tam mój głos rozpływa się wśród czterdziestu innych. Tutaj zmierzę się jeden na jeden z mikrofonem – mówi pani Halina, ale zaraz potem szybko dodaje: – A, co tam. I tak jestem zdania, że w życiu trzeba wszystkiego spróbować. Nie cofnę się!
Pobierz
-
201101211545190575
618117_201101211545190575 ・38.72 kB
-
661634
661802_201106011732090607 ・38.72 kB
Źródło: inf. własna