Dzień Ofiar Przestępstw z Nienawiści. Jeszcze możemy zapobiegać, a nie tylko liczyć ofiary
Uczcijmy Europejski Dzień Ofiar Przestępstw z Nienawiści, reagując na kampanię nienawiści wobec osób LGBT, która obecnie nabiera rozpędu w Polsce.
22 lipca obchodzimy bardzo ważne święto – Europejski Dzień Ofiar Przestępstw z Nienawiści. Nie jest to data przypadkowa, tego dnia obchodzimy także 77 rocznicę rozpoczęcia przez Niemców likwidacji getta warszawskiego, to także 8 rocznica masakry na wyspie Utoya i zamachu bombowego w Oslo w Norwegii, których sprawca był zwolennikiem skrajnie prawicowej Partii Postępu.
Poproszona o napisanie opinii z tej okazji planowałam głównie analizę obowiązujących przepisów i refleksję odnośnie ich efektywności. Tak się jednak zdarzyło, że przystąpiłam do pracy, jednocześnie oglądając relację na żywo z Marszu Równości w Białymstoku. Przypadek? Nie sądzę. Trudno nie łączyć tych dwóch tematów.
Homofobiczna rzeczywistość przeraża jak nigdy
Kilka prób blokad, inwektywy, plucie w stronę maszerujących, ciągłe zastraszanie, na przemian z modlitwami i okrzykami „Bóg, honor, ojczyzna”. Od napaści fizycznej na osoby biorące udział w paradzie, kontrmanifestantów powstrzymał jedynie kordon uzbrojonych po zęby funkcjonariuszy Policji.
Tłum paradujących, który szedł pod hasłem „Białystok domem dla wszystkich”, odpowiadał wciąż tak samo: „wolność, równość, tolerancja” i „nie damy się zastraszyć” machając tęczowymi flagami.
Przerażający obraz wykrzywionych twarzy, głównie młodych mężczyzn, którzy w koszulkach „Armia Boga”, z nienawiścią spoglądają na nich nie jak na ludzi, a jak na przeszkodę, którą trzeba zlikwidować, na długo zapadnie mi w pamięć. W tym samym czasie Gazeta Polska, poczytny ogólnopolski dziennik zapowiada emisję naklejek „Strefa wolna od LGBT”; w Poznaniu organizacja Obóz Narodowo-Radykalny (ONR) do skrzynek pocztowych mieszkańców wrzuca ulotki podobnej treści, gdzie pada między innymi stwierdzenie „Zdrowy naród – bez odchyleń”; czołowi politycy partii rządzącej wypowiadają się publicznie, wprost nazywając osoby LGBT zagrożeniem dla polskiej rodziny. Również z ust polityków słyszymy, że korporacja z kapitałem szwedzkim, która zwolniła dyscyplinarnie pracownika nazywającego osoby homoseksualne dewiantami i nawołującego do ich zabijania, prowadzi działania antypolskie, skierowane przeciwko społeczeństwu katolickiemu. Już prawie 30 urzędów wojewódzkich, powiatowych i gminnych przyjęło tak zwane uchwały anty-LGBT… to tylko wycinek homofobicznej rzeczywistości, która dziś przeraża jak nigdy dotąd! Dlatego tym razem, pamiętając, że nienawistnych zachowań doświadczają również inne grupy społeczne, w swojej opinii postanowiłam się skupić na osobach homoseksualnych, biseksualnych i transpłciowych.
To zarządzanie strachem
Sytuacja jest dla mnie czytelna.
Zbliżające się wybory parlamentarne mobilizują prawicową partię rządzącą i środowiska ją wspierające do wykorzystania zabiegu już sprawdzonego – wymyśl wyimaginowanego wroga, przekonaj, jak wielkim jest zagrożeniem (najlepiej odwołując się do funkcjonujących stereotypów), zaoferuj wsparcie i bezpieczeństwo, pokazując, jak bardzo społeczeństwo cię potrzebuje.
Przy okazji poprzednich wyborów, była to figura „uchodźcy”, tym razem padło na osoby LGBT. Różnica znacząca, bo o ile „uchodźca” był jednak zagrożeniem odległym, wciąż spoza kraju, o tyle geje, lesbijki, osoby biseksualne czy transpłciowe żyją wśród nas.
Od 13 lat zajmuję się edukacją antydyskryminacyjną i – prowadząc warsztaty – oprócz przekazywania wiedzy prawnej zajmuję się również pracą na postawach. Przez kilka godzin, zwykle z grupą około 15-25 osób, zastanawiamy się wspólnie, skąd się bierze wykluczenie, dyskryminacja, nienawistne zachowania. Zawsze są to osoby dorosłe, którym szkolenie organizuje na przykład ich pracodawca, uczelnia bądź urząd miasta. Uderza, że osoby te bardzo często pierwszy raz w życiu mają okazję zastanowić się nad tym, z jakimi grupami są identyfikowane, czy również z mniejszościowymi, jak bardzo obawiają się ocen ze strony innych, czy mają wpływ na te oceny, czy stereotypizują innych, co to stereotyp, uprzedzenie, dyskryminacja, etykietowanie, jak można wesprzeć grupy mniejszościowe, należąc do większości, i dlaczego warto. Moje doświadczenie, po setkach szkoleń, które przeprowadziłam, jest takie, że nasze społeczeństwo, jak każde inne, ma ogromny potencjał równościowy, niestety niewykorzystany w pełni.
Systemowo nasze państwo nie dba o kształtowanie postaw otwartości i tolerancji i nie jest to historia jedynie obecnie rządzącej partii. Organizacje pozarządowe, działające na rzecz równości, mimo że od lat wykonują ogromną pracę w tym zakresie, nie mają zasobów, żeby wyręczyć państwo.
W Polsce wciąż żyje rzesza ludzi, którzy nie mają wrażliwości na grupy mniejszościowe i nie widzą potrzeby, żeby je wspierać. Tym samym na podatny grunt trafia populistyczny przekaz osób, które mają realną władzę w kraju.
Przyzwoitość nie wystarczy
Często słyszę: „wystarczy, że ludzie będą się zachowywać przyzwoicie wobec innych, po co nam prawo, po co edukacja”. Tymczasem „przyzwoitość” dla każdego i każdej może oznaczać coś zupełnie innego, a ja cieszę się, że mam instrumenty prawa, którymi mogę się posłużyć, idąc do sądu w obronie osób doświadczających dyskryminacji czy przemocy. W każdym społeczeństwie są osoby skłonne do agresji, dla których wskazanie „wroga” przez władzę to zachęta do działania, z której chętnie skorzystają.
Mimo tego, że przepisy chroniące przed nienawiścią wciąż pozostawiają wiele do życzenia, uważam, że to nie miejsce i czas, żeby to analizować, podczas gdy mamy pewność co do braku woli politycznej ich nowelizacji. Populistyczne postawy rządzących, należy traktować jako zachęcanie czy wręcz nawoływanie do nienawiści, a to sytuacja nasuwająca najgorsze skojarzenia.
„Radujmy się przyjaciele! Tutsi zostali wytępieni! Radujmy się, przyjaciele! Bóg jest zawsze sprawiedliwy!”. Słowa te, stanowiące jaskrawy przykład mowy nienawiści, wypowiedziane zostały tuż przed zakończeniem przez siły międzynarodowe oraz interweniujące wojska kongijskie ludobójstwa w Rwandzie – kiedy liczba zabitych sięgnęła 800 000 osób. Padły na antenie radia RTLM [pol. Wolne Radio i Telewizja Tysiąca Wzgórz], medium nawołującego do nienawiści wobec plemienia Tutsi. Długotrwały proces odczłowieczania części społeczeństwa, doprowadził do zbrodni ludobójstwa. Koszulki z napisem „Armia Boga”, które nosili uczestnicy kontrmanifestacji wobec Marszu Równości w Białymstoku, nasunęły mi właśnie to skojarzenie.
Reagujmy! Również prawnie
Argumentacja, że nie możemy zamykać ust nienawistnym homofobom ze względu na wolność słowa, nie może się ostać, chociażby w świetle orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Prawa człowieka składają się nie tylko z wolności, ale i obowiązków. Zgodnie z treścią artykułu 10 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, każdy ma prawo do wyrażania swoich opinii, a zgodnie z orzecznictwem Trybunału również tych niepochlebnych. Należy jednak stanowczo podkreślić, iż nie bez przyczyny ust. 2 art. 10 z góry wyklucza możliwość nadużywania tego prawa, poprzez zobowiązanie uprawnionych do poszanowania zasad przyjętych w ramach demokracji. Oznacza to między innymi konieczność zachowania szacunku wobec mniejszości funkcjonujących w pluralistycznym społeczeństwie.
Zachęcam, żeby uczcić Europejski Dzień Ofiar Przestępstw z Nienawiści, reagując na kampanię nienawiści wobec osób LGBT, która obecnie nabiera rozpędu w Polsce. Wykorzystujmy istniejące regulacje prawne i przeciwstawiajmy się bieżącym wydarzeniom, na miarę swoich możliwości. Kampania Przeciw Homofobii składa zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z zapowiedzią dodania do każdego egzemplarza najbliższego wydania Gazety Polskiej gadżetu w postaci naklejek z napisem „Strefa wolna od LGBT”. KPH odwołuje się do art. 256 Kodeksu karnego, który mówi między innymi o tym, że „Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Zgadzam się z profesor Moniką Płatek, że mimo to, że przywołany przepis wprost nie przywołuje przesłanki orientacji seksualnej, mając na względzie historię ruchu faszystowskiego w Niemczech, i fakt odczłowieczania i eliminowania z życia społecznego w pierwszej kolejności osób ze względu na ich orientację psychoseksualną i identyfikację płciową, argumentacja ta jest trafna i adekwatna do sytuacji, w której możemy jeszcze zapobiegać, a nie tylko liczyć ofiary i szukać winnych.
Tekst powstał przy wykorzystaniu tekstu Elizy Rutynowskiej „Przestępstwa motywowane nienawiścią w polskim prawie karnym. Analiza i wnioski de lege ferenda.”, Warszawa 2019
Karolina Kędziora – radczyni prawna, prezeska Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego. Od 2016 roku członkini Komisji Prawa Człowieka przy Krajowej Radzie Radców Prawnych. Laureatka nagród – I wyróżnienie w konkursie „Prawnik Pro Bono 2017” organizowanym przez Centrum Pro bono i Tygodnik Rzeczpospolita, oraz „Złotego Paragrafu dla najlepszego Radcy Prawnego 2017” Dziennika Gazeta Prawna.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.