Mieć swój kawałek Warszawy – o tym marzy większość z nas. To, czy we własnej dzielnicy czujemy się jak u siebie czy nie, zależy od wielu czynników, ale najważniejszym z nich są chęci. Po pierwsze chodzi o chęci samych mieszkańców, którzy występują z inicjatywami i zwyczajnie chcą działać, po drugie zaś chodzi o nastawienie władz i o to, czy przez władzę inicjatywy mieszkańców nie idą na marne. I jedno, i drugie działa sprawnie na warszawskim Bródnie, pokazując jakie owoce daje współpraca.
Zawsze jest coś do zrobienia
Wiceburmistrz Dzielnicy Targówek Krzysztof Bugla, który na co dzień zajmuje się sprawami Bródna o swojej Warszawie marzy często:
– Moje miasto marzeń to miasto przyjazne każdemu mieszkańcowi. Dzisiaj mamy do czynienia z wieloma rodzajami barier, zaczynając od barier architektonicznych, które utrudniają poruszanie się po mieście. Przez niektóre z nich miasto straciło bardzo wiele ze swojego uroku.
Jego zdaniem od zauważenia problemu wszystko się zaczyna. Najpierw definiuje się to, co jest nie tak. Potem myśli się o tym, w jaki sposób można temu przeciwdziałać i zapobiegać. W końcu następuje najważniejsza część: zaczyna się działanie.
– Ciągle wiele rzeczy trzeba zmienić, chociaż wiele już się zmieniło szczególnie w ostatnim dziesięcioleciu. Bródnowska część dzielnicy rozwijała się szybko. W połowie lat dziewięćdziesiątych powstało wiele centrów handlowych – zauważa Krzysztof Bugla i od razu wymienia niedociągnięcia minionej dekady:
– Problemem jest to, że za budownictwem mieszkaniowym nie nadąża infrastruktura komunikacyjna. To powoduje wiele napięć społecznych. Kolejna rzecz, której na Bródnie jest zdecydowanie za mało to przedszkola.
Dzielnice takie jak Targówek pod koniec lat dziewięćdziesiątych padły ofiarą boomu budowlanego, podczas którego budowano osiedla mieszkaniowe na ilość, niestety często bez większego sensu jeśli chodzi o dodatkową infrastrukturę czy przestrzeń dokoła. Jeszcze przez kolejnych kilka lat praca nad poprawą funkcjonowania tych obszarów będzie naprawianiem błędów przeszłości.
– W ogóle jeśli chodzi o infrastrukturę, kumulują się dzisiaj skutki błędów, które były popełniane w połowie lat dziewięćdziesiątych. Wtedy wydawano zgody na budowę obiektów mieszkaniowych na potęgę, a nie wpisywano w plany inwestycyjne projektów budowy szkół czy przedszkoli – przyznaje wiceburmistrz.
Samorząd dzielnicy Targówek opracował już konkretny plan działania na następne lata. Jest on taki: wykorzystać potencjał miejsca i ludzi, stworzyć coś wspólnie i dla wszystkich.
– Pokazaliśmy pewne kierunki, którymi samorząd lokalny, dzielnicowy powinien podążać w następnych latach. Są to szerokie zmiany wprowadzające kulturę w przestrzeń publiczną, czyli wzmocnienie dbałości o infrastrukturę komunalną z dużym naciskiem na te elementy infrastruktury społecznej, które ułatwiają nam jako mieszkańcom życie. Z jednej strony jest to jakość dróg, z drugiej zaś dostęp do oferty kulturalnej, do oferty rekreacyjno sportowej. Wybudowaliśmy na przykład kilka boisk przyszkolnych, które służą coraz większej liczbie mieszkańców Warszawy. Korzystają z nich bowiem nie tylko uczniowie szkół, ale także mieszkańcy okolicznych budynków – mówi burmistrz Bugla.
Działamy
Na Bródnie ruszyło już wiele działań, które mają uczynić przestrzeń dzielnicy bardziej przyjazną, dostępną oraz funkcjonalną.
– Siłą rzeczy dzielnica, jako część dynamicznie rozwijającego się miasta musi żyć swoim tempem i nadążać za kierunkiem, w którym podąża miasto. Dlatego właśnie pomysł na rozwój dzielnicy musi być bardzo szeroki. W ramach tego małego terenu, na którym mieszka ponad dwadzieścia tysięcy mieszkańców powinniśmy starać się tworzyć enklawy, miejsca gdzie mieszkamy, pracujemy i jesteśmy w stanie wypocząć oraz obcować z historią i sztuką – przyznaje Krzysztof Bugla.
– Park rzeźby powinien być takim miejscem, gdzie będzie można oderwać się od szumu życia codziennego, czy pogoni za jakimiś dobrami. To powinno być miejsce relaksu i oddechu, miejsce inne od szarości życia i codzienności – tłumaczy Bugla.
Równolegle z Parkiem Rzeźby będzie realizowany projekt o nazwie „Warszawski Park Archeologiczny”. W jego ramach ma zostać odnowione i udostępnione mieszkańcom jedno z nielicznych zachowanych średniowiecznych grodzisk, które kiedyś istniało na terenie Bródna. Na razie jednak na drodze tego projektu stają pewne trudności:
– Ten projekt nie może przebić się w sposób instytucjonalny; blokuje go nie do końca przesądzony projekt budowy drugiego krańca ulicy św. Wincentego, a na obrzeżach właśnie tej ulicy ma być realizowany projekt Parku Archeologicznego.
Jeżeli uda się pokonać te i inne instytucjonalne bariery ruszy realizacja kolejnych projektów. Jednym z nich są ścieżki i trasy dla rowerów:
– Kładziemy nacisk na budowę trasy rowerowej w kierunku ulicy Radzymińskiej, później do Ząbek i w kierunku ogólnopolskiego szlaku rowerowego „Greenway”. Nie chcemy, żeby ten szlak ominął naszą dzielnicę – dodaje wiceburmistrz.
Duże małe osiągnięcia
Spektakularne akcje, które gromadzą i angażują tysiące osób i wielkie środki to jedno. Ważne są jednak także małe rzeczy, o które podejmuje się walkę. Każda taka wygrana mała walka to wielkie zwycięstwo dla całej lokalnej społeczności.
Bródnowskiemu samorządowi udało się odnieść kilka takich małych zwycięstw:
– Mało kto wie, że udał się nam uratować kino w Domu Kultury Świt. Zdobyliśmy się na zakup projektora cyfrowego. Jest to drugie w Polsce samorządowe kino posiadające taki projektor – mówi Krzysztof Bugla i od razu tłumaczy, dlaczego to przedsięwzięcie było ważne:
– Efekty już widać. Na początku października w tym kinie z wykorzystaniem projektowa odbędzie się finał akcji Miasto w Komie. Uczniowie z naszych szkół po odbyciu warsztatów prowadzonych przez Roberta Ciszewskiego przez całe wakacje tworzyli przy pomocy telefonów komórkowych różnego rodzaju filmy, dokumentowali różne wydarzenia, które działy się na Bródnie. Kolejny etap rozwoju kina to stworzenie klubu filmowego dla młodzieży.
Takich i wielu innych sukcesów żadna dzielnica nie odniosłaby bez swoich mieszkańców. Trzeba jednak w odpowiedni osób wykorzystać ich potencjał, pokazać im, że mogą coś tworzyć dla innych, i że ta twórczość jest dzielnicy i miastu potrzebna.
Na Bródnie od lat przykładem takiego zaangażowania w życie dzielnicy jest działalność Pawła Althamera. Tymczasem nawet wiceburmistrz Krzysztof Bugla przyznaje, że ze strony samorządu nie od zawsze była wola współpracy. Na szczęście teraz to się zmienia:
– Chcemy w pełni wykorzystywać potencjał naszej dzielnicy. Kontynuujemy ścisłą współpracę z ludźmi takimi jak Paweł Althamer. Wcześniej takie osoby napotykały wiele trudności w nawiązaniu kontaktu z władzami dzielnicy. Teraz udało się to przezwyciężyć, mam nadzieję, że ta współpraca będzie się rozwijała – tłumaczy Bugla.
Rozwój każdej lokalnej przestrzeni w linii prostej przekłada się na rozwój całego miasta. Dzięki temu małymi krokami miasto odzyskuje to, co kiedyś zostało mu odebrane na skutek nieprzemyślanych i nietrafionych decyzji.
– Warszawa bardzo powoli odzyskuje swój urok, niestety dzieje się to w sposób chaotyczny i incydentalny. Powinniśmy razem usiąść i rozmawiać o tym, jak powinno wyglądać nasze miasto zarówno pod względem urbanistycznym, jak i pod względem społecznym – przyznaje Krzysztof Bugla.
Dzięki temu wszyscy bylibyśmy bliżej chwili, w której każdy mieszkaniec w Warszawie mógłby wreszcie poczuć się jak u siebie.
Źródło: inf. własna ngo.pl