Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
– Naszym psim obowiązkiem jest oddać to, co sami kiedyś dostaliśmy od demokratycznych krajów. To zobowiązanie człowieka wobec człowieka. Z Danutą Przywarą, Prezesem Zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, o działaniu na rzecz praw człowieka w Rosji rozmawia Zuzanna Piechowicz.
Zuzanna Piechowicz: – Helsińska Fundacja Praw Człowieka ma olbrzymie doświadczenie we współpracy z organizacjami pozarządowymi z Rosji. Warto?
Danuta Przywara: – Pytanie, czy warto współpracować z rosyjskimi organizacjami działającym na rzecz rozwoju demokracji i praw człowieka zawsze mnie rozczula. Trzeba przecież pamiętać, że pierwszym komitetem helsińskim na świecie była Moskiewska Grupa Helsińska. Kilka miesięcy po podpisaniu dokumentu końcowego Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie w Helsinkach w 1975 roku, radzieccy dysydenci postanowili założyć tę nieformalną grupę typu watchdog. To byli ludzie, którzy już wcześniej ciągnęli tygrysa za nos i próbowali upominać się o wolności i prawa człowieka w ZSRR. Byli to m.in. Andriej Sacharow, Jurij Orłow, Jelena Boner czy Ludmiła Michaiłowna Aleksiejewa. Konferencję inaugurującą powstanie Moskiewskiej Grupy Helsińskiej zorganizowali na Placu Czerwonym. Nazwiskiem jednego z założycieli Grupy – Andrieja Sacharowa nazywana jest nagroda na rzecz wolności myśli Unii Europejskiej. Grupa postawiła sobie za cel sprawdzanie, w jakim stopniu władze wywiązują się z przyjętych na siebie w Helsinkach zobowiązań w zakresie przestrzegania praw i wolności człowieka. I choć, w tym swoim pierwszym okresie działała krótko – większość jej członków została zatrzymana, niektórzy wylądowali w łagrach, inni zostali zmuszeni do emigracji, w ślad za rosyjską powstały inne grupy helsińskie – w Szwecji, Austrii, Wielkiej Brytanii czy także w Polsce.
Polsce w 1989 roku się udało, to co nie wyszło Ukrainie czy Rosji?
D.P.: – Ale nie można myśleć o tym w kategoriach „bum i się udało”! Mówi się, że Polska była „najweselszym barakiem obozu socjalistycznego”. Wzięło to stąd, że my szarpaliśmy się z systemem. I w wyniku tego szarpania coś się zmieniało. Był czerwiec ‘56, marzec ‘68, grudzień ‘70, sierpień ‘80, stan wojenny w roku 1981 i dopiero rok 1989. Robiliśmy dwa kroki do przodu i krok w tył. I znowu, i znowu. Zyskaliśmy m.in. prawo wyjazdu za granicę, obserwowania, jak wygląda życie na Zachodzie. Rosjanie na szczęście też mogą wyjeżdżać. Warto być częścią procesu przekonywania ich, że nasz pomysł na życie jest lepszy.
Polska ma szczególne obowiązki wobec Rosji?
D.P.: – Mówienie „My, jako Polacy, wobec Rosji...” uruchamia szereg niepotrzebnych emocji. Uważam po prostu, że naszym psim obowiązkiem jest oddać to, co sami kiedyś dostaliśmy od demokratycznych krajów. To zobowiązanie człowieka wobec człowieka. Nie tylko wobec Rosjan, ale też Azerów, Ormian, Białorusinów, Ukraińców, Turkmenów, Uzbeków, Kirgizów, Kazachów czy Tadżyków. Oczywiście, jeśli ograniczymy się w rozważaniach tylko do obszaru byłego ZSRR.
Często słyszę jednak głosy: nie urządzajcie im świata na nasz sposób, ci ludzie mają całkiem inną mentalność.
D.P.: – I lubią być poniewierani i torturowani, tak? Nie lubią odwoływać się do sądu? Nie chcą być sprawiedliwie traktowani? I mówić, co myślą, a najszczęśliwsi są, jak się ich wsadza do więzienia czy łagru? Toczy się ileś dyskusji na temat uniwersalizmu praw i wolności człowieka. Słyszę ciągle o różnicach kulturowych, historycznych, o tym, że liberalna koncepcja praw i wolności człowieka to próba narzucenia wartości typowych dla naszej kultury krajom o innych tradycjach i historii. Będę się jednak upierać, że Chińczycy, Koreańczycy, obywatele różnych państw afrykańskich, Irakijczycy, jak również Rosjanie czy Turkmeni nie lubią być torturowani.
A jednak 83% Rosjan popiera Putina.
D.P.: – I pewnie nie są to szczególnie podrasowane wyniki badań socjologicznych. Rosjanie w swoim przekonaniu bardzo dużo stracili po roku 1989. I nie mieli okazji poczuć tego, co zyskali. Instytucje demokratyczne w ich kraju nie zdążyły się ani do końca wykształcić, ani okrzepnąć. Rosjanom demokracja kojarzy się z latami dziewięćdziesiątymi, czyli czasem rozpadu Związku Radzieckiego i dojściem do władz Jelcyna. W skrócie z poczuciem niepewności, socjalnego czy wręcz fizycznego zagrożenia. Stare struktury już się rozpadły, a nowych jeszcze nie było. Nagle znaleźli się w państwie, gdzie milicja przestała panować nad tym, co się dzieje, przestali dostawać na czas pensje i emerytury, rozhulała się korupcja, podział majątku bił w najmocniej we wpojoną zasadę równości – co z tego, że fasadową. Pojawiła się grupa oligarchów, którzy zgarnęli znaczącą część ich majątku. A Rosjanie dużo mocniej niż Polacy przyzwyczaili się do tego, że wszystko jest wspólne i nie ma własności prywatnej. U nas zawsze była prywatna własność ziemi i rzemiosło, które pokazywało, że można mieć coś swojego i z tego żyć. Putin po dojściu do władzy zaczął Rosjanom oddawać kolejno „utracone dobra”. Stąd poparcie dla niego. Jego rządy to dla Rosjan powrót do poczucia bycia częścią imperium, z którym wszyscy się liczą. Dla Rosjan to bardzo ważne. Jednocześnie powróciło bezpieczeństwo socjalne. Pensje są na czas, emerytury również. A utrata szansy na wolność i demokrację? Wielu Rosjan nie poczuło korzyści z demokratycznego państwa prawa, więc za nim nie tęsknią.
Skoro są zadowoleni…
D.P.: – Ale to nie znaczy, że obecna sytuacji jest tym, co mogą mieć najlepszego! O tym myśli spora część Rosjan. Jest ich co najmniej kilkanaście procent. To nie jest mało! Ludzie, którzy otwarcie przeciwstawiają się temu, co robi Kreml, żyją w niebezpieczeństwie, jednak wciąż działają. Zacytuję Ludmiłę Michaiłowną Aleksiejewą, która po aneksji Krymu napisała: „Bracia i siostry z Ukrainy, wybaczcie, przepraszamy, wstydzimy się za to, co robi armia i władza Federacji Rosyjskiej. Przyznajemy Wam rację”. To tacy ludzie, jak Ludmiła Michaiłowna płacą teraz bardzo boleśnie za to, co robi Putin, a mogą zapłacić jeszcze więcej za przeciwstawianie się mu. Powinniśmy stać ramię w ramię z nimi.
Jaką cenę za działanie z organizacjami pozarządowymi z Polski mogą zapłacić ludzie, jak Aleksiejewa?
D.P.: – W Rosji został przyjęty pakiet ustaw mający utrudnić działanie organizacjom pozarządowym. W ramach tych ustaw każda organizacja pozarządowa, która otrzyma finansowanie spoza Federacji Rosyjskiej, a której działalność władza zdefiniuje jako jej zdaniem spełniającą nieokreślone nigdzie kryteria działalności politycznej, musi zarejestrować się jako „inostrannyj agent” – agent zagranicy, bądź może być wpisana na listę agentów przez Ministerstwo Sprawiedliwości RF. Zresztą nie jest pewne, czy tej samej łatki nie będą musiały sobie przypisać organizacje, które skorzystają z jakiekolwiek pomocy z Zachodu, nie tylko finansowej.
Czy ta ustawa dotyczy również poszczególnych działaczy?
D.P.: – Na upartego, jeśli pieniądze zostaną przelane bezpośrednio działaczowi, może być to interpretowane jako „korzyść”. Póki co tak nie jest. Władze autorytarnego państwa mogą jednak wykorzystywać dowolną drogę, jeśli tylko zechcą. Łącznie z możliwością skorzystania z innych ustaw, które rozszerzyły definicję działania na szkodę Federacji Rosyjskiej czy wręcz szpiegostwa. A jest też przecież jeszcze ustawa znacząco ograniczająca możliwość działania organizacjom związanym ze środowiskiem LGBT – ich działacze mogą być oskarżani o „promowanie homoseksualizmu” i „propagandę homoseksualną”. Narzędzia już istnieją. Tylko nie wszystkie są jeszcze wykorzystywane. Każdy z nas musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chce ich zostawić bez pomocy, czy wspierać?
Jak wspierać?
D.P.: – Pomagać po pierwsze w poznaniu praw i wolności, a po drugie – demokratycznych mechanizmów, które mogą stać na ich straży. Helsińska Fundacja Praw Człowieka od lat pracuje z prodemokratycznymi organizacjami i ludźmi z tamtego regionu. Współpracujemy jednak nie tylko z tymi przekonanymi, ale staramy się docierać również do nieprzekonanych.
Z obrazu przedstawionego przez Panią wynika, że nieostrożna współpraca może narazić partnerów z Rosji na sankcje władzy. Czego więc się wystrzegać?
D.P.: – Działanie z organizacjami z krajów autorytarnych na pewno wymaga przestrzegania dodatkowych zasad i szczególnej ostrożności. Nie opowiem jednak o nich. Właśnie po to, by nie narażać ludzi, pomysłów i projektów. Wyłożenie tych reguł kawa na ławę może zaszkodzić i działaniom, i konkretnym ludziom.
Jak szukać wiarygodnej organizacji partnerskiej?
D.P.: – Kontaktować się z licznymi organizacjami i forami międzynarodowymi skupiającymi organizacje z różnych krajów, rozmawiać z organizacjami, które od lat współpracują z organizacjami stamtąd, uważnie przyglądać się wystąpieniom naszych kolegów z Rosji – to naprawdę widać.
Jak nie zaszkodzić swoim rosyjskim partnerom?
D.P.: – Myślę, że tu musimy zdać się na ich ocenę . To oni muszą określać, co nam wolno, a czego nie wolno robić. Kiedy i w jakim zakresie chcą ryzykować, a kiedy nie. To ich życie i ich decyzje za równo te na tak – ryzykuję, jak te na nie. Naszą rola jest wspierać, pomagać, a nie decydować za i stawiać przed faktem dokonanym.
Jak zatem zacząć taką współpracę?
D.P.: – Jest się od kogo uczyć. Cztery lata temu powstało Forum Społeczeństwa Obywatelskiego Unia-Rosja, które liczy w tej chwili ponad 200 organizacji pozarządowych z krajów Unii Europejskiej i Rosji. Ciut wcześniej powstało Partnerstwo Wschodnie i Forum Społeczeństwa Obywatelskiego Partnerstwa Wschodniego – jako społeczny czynnik podtrzymywania procesu zbliżania krajów PW do UE. Dla równowagi do tego, aby sztucznie nie dzielić, powstało Forum Współpracy Unia-Rosja, skupiające organizacje, które współpracują już z NGO-sami z Federacji Rosyjskiej. Czy i jak się będzie rozwijała możliwość współpracy w świetle ustawy o innostrannych agentach i sankcji nakładanych przez UE i demokratyczny świat na Rosję – nie wiem.
Ile będzie trzeba czekać na rezultaty tej współpracy?
D.P.: – Tyle, ile będzie trzeba! Cechy dobrego „prawozaszczitnika” – tak w Rosji określa się obrońcę praw człowieka – to odwaga, profesjonalizm, rzetelność i najważniejsza – cierpliwość. Jak śpiewał Okudżawa – „Szag wpieriod i dwa szaga nazad” [Krok do przodu, dwa kroki w tył]. Nasi koledzy z Federacji Rosyjskiej bardzo boleśnie tego teraz doświadczają, a my, współpracując z nimi – też.
To może być bardzo zniechęcające.
D.P.: – Sama działam na rzecz praw człowieka już 34 lata. Marek Nowicki – fizyk, nieżyjący już prezes Fundacji, bardzo znany i szanowany wśród działaczy na Wschodzie, który wprowadzał mnie w tę działalność, napisał kiedyś taki tekst pt. „Bezrobocie działaczom na rzecz praw człowieka nie grozi”. Z wykształcenia jestem socjologiem i wiem dobrze, że stała zmiana społeczna wymaga lat. Musimy być i jesteśmy długodystansowcami!
Czy zauważa Pani wzrost nastrojów rusofobicznych w Polsce w związku z sytuacją na Ukrainie?
D.P.: – Nie wiem, czy to jest rusofobia. Określiłabym to raczej jako kremlofobię. Te nastroje nie dotyczą obywateli rosyjskich, ale tamtejszej autorytarnej władzy. Chociaż na pewno nastroje w stosunku do Rosjan są gorsze niż osiem lat temu. Jednak jeśli będziemy wciąż czytać i słyszeć, że 85% obywateli rosyjskich popiera Putina, a znacząca większość jest zachwycona aneksją Krymu, to te negatywne nastroje mogą, niestety, się pogłębiać (ten kamyk wrzucam także do waszego, drodzy dziennikarze, ogródka).
Pojawiają się głosy, że środki, które idą na współpracę z Rosją powinny zostać przekazane na pomoc Ukrainie.
D.P.: – Ja bym na to powiedziała tak: na Ukrainę idą też.
Danuta Przywara – Prezes Zarządu Helsińskiej Fundacji Praw człowieka, socjolog. Pracowała kolejno w biurze projektowym i instytucie resortowym budownictwa, następnie w Instytucie Psychologii Polskiej Akademii Nauk. Na początku lat 80. była członkinią komisji mediacji Regionu Mazowsze NSZZ „Solidarność”. Od 1982 r. członkini Komitetu Helsińskiego w Polsce i współautorka części jego raportów. W 1989 współzałożycielka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Od 2008 Prezes Zarządu HFPC.
Wywiad został przygotowany w ramach projektu „Polsko-rosyjskie inicjatywy pozarządowe” realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji w partnerstwie z Moskiewską Szkołą Edukacji Obywatelskiej i współfinansowanego przez Departament Dyplomacji Publicznej i Kulturalnej Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu „Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2014”. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.
Ten wywiad jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Fundacji Edukacja dla Demokracji. Utwór powstał w ramach konkursu „Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2014”, realizowanego za pośrednictwem MSZ RP w roku 2014. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie „Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2014”.
Źródło: Fundacja Edukacja dla Demokracji
Ten tekst został nadesłany do portalu. Redakcja ngo.pl nie jest jego autorem.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.