Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Czy bycie sołtysem to sprawowanie przywództwa? Drogi, place zabaw, kapliczki, stosy papierów do wypełnienia, fundusz sołecki do zagospodarowania, kolejne spotkanie mieszkańców… O swoim sołtysowaniu i liderstwie opowiadają dwaj sołtysi: Jacek Piwowarski z Wiązownicy Kolonia i Krzysztof Skrzypek z Chłopskiej Woli – absolwenci Programu Liderzy PAFW.
Jak to się stało, że zostaliście sołtysami?
Krzysztof Skrzypek: – Odkąd sięgam pamięcią, wystrzyżone przez pasące się krowy boisko w Chłopskiej Woli było areną zmagań (nie tylko piłkarskich) dla amatorskich drużyn z okolicznych miejscowości. Jednak, kiedy po kilku latach mieszkania w Krakowie, Stalowej Woli i Nowym Jorku rozpocząłem budowę domu w rodzinnej miejscowości, okazało się, że na boisku rosną półtorametrowe chwasty, a za plac zabaw dla dzieci służy pordzewiała karuzela. A że był to okres, kiedy na Opolszczyźnie działał już z powodzeniem Program Odnowy Wsi, pojawiały się możliwości finansowania różnych działań ze środków pozabudżetowych, postanowiłem, że czas wziąć sprawy w swoje ręce, wystartowałem w wyborach sołtysa i w 2007 roku zostałem najmłodszym sołtysem w gminie Pysznica.
Jacek Piwowarski: – Przez 6 lat byłem przewodniczącym Rady Sołeckiej. Kiedy były sołtys złożył rezygnację, wielu mieszkańców naszej miejscowości zaczęło proponować mi kandydowanie na to stanowisko. Byłem wtedy po pierwszym zjeździe Programu Liderzy PAFW i namowy znajomych odebrałem jako swoisty znak. Będąc umocniony dostaniem się do elitarnego grona Szkoły Liderów uwierzyłem, że mogę przydać się sołectwu i zgodziłem się kandydować. Podczas wyborów większość przybyłych mieszkańców obdarzyła mnie zaufaniem. Zostałem sołtysem wsi Wiązownica Kolonia. Od tej pory zacząłem na nowo patrzeć na naszą wieś czując za nią odpowiedzialność. Siłą napędową do dalszych działań były także duże oczekiwania jakie złożono na moje barki w dniu wyborów.
Co najbardziej lubicie w swoich sołectwach?
K.S.: – Sołectwo Chłopska Wola to najmniejsze sołectwo w gminie Pysznica, ale być może to jego największa zaleta – wszyscy się tu znają. Nie mamy wprawdzie szkoły, kościoła czy straży pożarnej, ale za to jako jedyna miejscowość w gminie mamy w całej wsi wszystkie zdobycze cywilizacji: oświetloną asfaltową drogę, kanalizację, wodociąg, gazociąg, sieć telefoniczną i system selektywnej zbiórki odpadów. Za naszą wizytówkę możemy uznać plac zabaw, który ciągle żyje – w pogodne dni od rana do wieczora można spotkać tu młodszych i starszych mieszkańców, nie tylko z naszej miejscowości. Jest tu na tyle ciekawie, że ostatnio modne stało się organizowanie na naszym placu zabaw urodzin dla dzieci czy pikników klasowych.
J.P.: – Reprezentowanie wioski, która wyróżnia się bogatą historią sięgającą trzynastego wieku oraz wieloma ciekawymi obiektami turystycznymi i kulturowymi, jest dużą przyjemnością. Potencjałem naszej miejscowości jest nie tylko XIX-wieczny pałac na Dziękach, czy stara latarnia leśna, która przed wiekami wskazywała drogę zagubionym na szlaku wędrowcom. Największym skarbem są ludzie, którzy umiłowali tę ziemię i pragną dla niej poświęcić swój czas, wysiłek i zbudować coś dla przyszłych pokoleń.
Czy sołtys jest liderem? Czy macie wpływ na rozwój waszych wsi?
K.S.: – Wszystko zależy od tego, czy sołtys chce być liderem. Od tego, czy kandydował mając wizję zmiany swojego sołectwa, czy został sołtysem z przypadku, bo np. posprzeczał się z wójtem na kilku zebraniach wiejskich i ludzie go wybrali jako tego, który „wójtowi się postawi”. Znam przypadki, kiedy sołtys jest tylko „poborcą podatków” i niewiele więcej go interesuje, ale w znacznej większości sołtysi potrafią być doskonałymi organizatorami, inwestorami czy często też mediatorami. Wpływ sołtysa na rozwój sołectwa może być ogromny pod jednym warunkiem: nie da się samemu wprowadzać zmian, musi zebrać się grupa osób, która będzie w stanie znaleźć wspólny pomysł na to, co można zmienić w swojej okolicy, aby wszystkim żyło się lepiej, łatwiej i przyjemniej. Bo nie ukrywajmy, większość ludzi chętniej włączy się w działania, jeżeli będzie widziała w tym jakąś korzyść dla siebie i swoich najbliższych. I jeszcze jedna ważna rzecz – dobra współpraca z władzami gminy, bo wielu rzeczy bez środków z budżetu gminy zrobić się nie da.
J.P.: – Sołtys z całą pewnością jest liderem, a przynajmniej takim powinien być z założenia. Sołtys, który ma jasno sprecyzowaną wizję zmian, dąży do tychże i przede wszystkim ma głęboką wiarę w to, co robi, zjedna sobie mieszkańców swego sołectwa. Będzie potrafił poprowadzić ich do wyznaczonych wspólnie celów i da wiarę w zmianę na lepsze. Dobry sołtys jest naturalnym liderem swej społeczności i dzięki swej autentyczności w działaniu oraz czystym intencjom da mocne podstawy do przyszłych zmian na lepsze. Sołtys, który postępuje według jasno wytyczonej ścieżki, nie zbacza z obranego kursu, ma szczególny wpływ na rozwój wsi. Jest naturalnym łącznikiem między władzami samorządowymi a ludźmi, którzy go wybrali w nadziei na zmiany. Dlatego też posiada szerszy obraz sytuacji i jeśli tylko będzie umiał wykorzystać te atuty, a poza tym wykaże się inwencją twórczą, z całą pewnością przyczyni się do rozwoju swej miejscowości.
Czym jest dla was misja sołtysa?
K.S.: – Nigdy nie myślałem o funkcji sołtysa jako o misji. Sołtysowanie w obecnych czasach nie jest najłatwiejsze i wcale nie przynosi, jak niektórzy twierdzą, korzyści finansowych. To funkcja dla społeczników, dla ludzi, którzy poświęcają swój czas i swoją energię, aby w ich środowisku ciągle coś zmieniało się na lepsze. A że ja lubię mieć bezpośredni wpływ na otaczającą mnie rzeczywistość, lubię być organizatorem różnych wydarzeń, nie przerażają mnie wystąpienia publiczne ani stosy papierów, które trzeba wypełniać i składać w różne miejsca, więc sprawowanie funkcji sołtysa potrafię łączyć z życiem rodzinnym, pracą zawodową, działalnością w OSP, w Stowarzyszeniu Wspierania Aktywności Lokalnej w Gminie Pysznica, w Lokalnej Grupie Działania. Moi znajomi twierdzą, że mam bzika na punkcie samorządu, kiedy mówię, że codziennie zaglądam na stronę internetową gminy, powiatu i województwa – ale to fakt, ja to po prostu lubię.
J.P.: – Bycie sołtysem to nie jest cel, to środek do realizacji założonych przez siebie, ale także wspólnie wypracowanych wizji zmian. Misją sołtysa, w moim odczuciu, jest przede wszystkim umiejętność łączenia ludzi oraz idei, to także dostrzegania niekonwencjonalnych rozwiązań w sytuacjach, które wydają się beznadziejne. Sołtys powinien dawać wiarę, że to co wspólnie robimy ma sens. Bycie sołtysem to odpowiedzialna i pełna wyrzeczeń rola, rola która nigdy nie powinna być odgrywana w pojedynkę. Dlatego też główną misją lidera społecznego jest stworzenie i umocnienie silnej grupy ludzi, którzy mają determinację i wiarę w powodzenie tej trudnej misji. Jeśli ta iskra będzie płonęła równym, silnym ogniem z pewnością trudno będzie ją zgasić, a w niedługim czasie owa iskierka przemieni się w ogromny płomień zmian na lepsze. Do zmian potrzebni są ludzie, którzy uwierzą, że zmiany są w zasięgu ich możliwości. Taką wiarę powinien dać sołtys i wtedy nie będzie sam. A za wiarą muszą iść czyny, choćby dokonywane drobniutkimi kroczkami, które tylko umocnią wspólne działania.
Co już się udało osiągnąć, a co jeszcze chcecie osiągnąć jako sołtysi?
K.S.: – W 2007 roku opracowaliśmy w sołectwie „Plan rozwoju miejscowości Chłopska Wola na lata 2007-2013”. Określone zostały tam działania, które mieszkańcy uznali za najpilniejsze do zrealizowania. Z dużą satysfakcją przeglądamy obecnie tę listę i stwierdzamy, że większość z tych tematów została załatwiona: mamy nowoczesny plac zabaw, własne boisko do siatkówki plażowej, drewnianą altanę przy boisku, odnowiliśmy starą kapliczkę, mamy drogę asfaltową w całej miejscowości, co roku organizujemy pikniki dla mieszkańców, a o Chłopskiej Woli słychać dużo pozytywnych opinii w całej okolicy. Na pewno nie byłoby to możliwe, gdyby nie zaangażowanie mieszkańców oraz środki pozyskane w ramach projektów z programu „Działaj Lokalnie” Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, środki z funduszu sołeckiego i środki z budżetu gminy. Naszą największą bolączką jest brak świetlicy wiejskiej, ponieważ budynek byłej szkoły, który planowaliśmy wyremontować był w bardzo złym stanie technicznym i musiał zostać rozebrany. To znacznie ogranicza możliwości podejmowania różnych inicjatyw, szczególnie zimą, ale mamy nadzieję, że w przyszłości wspólnie z władzami gminy uda się nam znaleźć jakieś rozwiązanie tego problemu.
J.P.: – Mimo tego, że moja kadencja zaczęła się niedawno, udało mi się ożywić nadzieję wśród wielu mieszkańców sołectwa. Mój entuzjazm i błysk w oczach, kiedy mówię o możliwościach, jakie przed nami stają, spowodował, że wielu ludzi uwierzyło w powodzenie dalszego działania. Ważnym osiągnięciem jest także nawiązanie dobrych, partnerskich relacji z naszą gminą Staszów. Samorząd, który wychodzi naprzeciw oczekiwaniom oddolnym inicjatywom może tylko zyskać na rozwoju tychże społeczności. W dalszej perspektywie przyczyni się to do większej aktywności na innych terenach gminy. Jeśli wypracuje się wspólny kierunek zmian, bez zbytnich ingerencji z jednej lub drugiej strony, wtedy sukces jest murowany. Od samego początku priorytetem moich działań jako sołtysa jest i była transparentność. Społeczność, która obdarzyła mnie zaufaniem i pokłada swoje nadzieje, ma prawo wiedzieć co robię i z jakim skutkiem. Dlatego też od pierwszych dni swego sołtysowania założyłem bloga soltyswsi.blog.pl, gdzie na bieżąco informuję o swych działaniach, ale także umieszczam szereg ważnych dla okolicy informacji. Można tam znaleźć zdjęcia i historię naszego sołectwa, a przede wszystkim bliżej poznać sylwetkę samego sołtysa. Pragnę w ten sposób przybliżyć zakres mojej działalności, ale przede wszystkim zmienić wizerunek sołtysa jako poborcę podatkowego. Przede mną jeszcze niespełna dwa lata kadencji. Mam nadzieję, że w tym czasie nasza nieformalna grupa sołecka rozszerzy zakres swej działalności i pod egidą organizacji pozarządowej przyczyni się do znacznego rozwoju naszej wsi. Jeśli ten plan zostanie wykonany, a wszystko na to wskazuje wtedy uznam, że pierwszy etap mojego sołtysowania została zakończony. A wtedy, jeśli nadal będę cieszył się zaufaniem, może dane mi będzie być sołtysem w kolejnych latach J
Jakie znaczenie ma dla was doświadczenie udziału w Programie Liderzy PAFW?
K.S.: – Odpowiedź jest bardzo krótka – udział w Programie Liderzy PAFW niesamowicie poszerza horyzonty. Człowiek przestaje patrzeć z zachwytem na to, co już zrobił, a zaczyna patrzeć z niedowierzaniem, ile udało się w podobnej wsi na drugim końcu Polski. To motywuje – i to bardzo! I dlatego z czystym sercem mogę polecić udział w tym programie każdemu, komu chce się odrobinę więcej niż innym.
J.P.: – Udział w Programie Liderzy PAFW dał mi przede wszystkim ogromną wiarę w siebie i konkretne narzędzia do realizacji marzeń. Jeszcze półtora roku temu nie podjąłbym się misji prowadzenia swojej wioski z powodu wielu obaw. Teraz, dzięki Programowi Liderzy PAFW i ludziom, których poznałem, mogę śmiało powiedzieć, że program ten jest jak swoiste koło ratunkowe. Wiem, że jeśli skoczę na głęboką wodę wyzwań, doświadczenie, wsparcie, jakie dostałem i nadal dostaję, zawsze utrzyma mnie na powierzchni. Ta świadomość, że nie jest się samemu w świecie, że dostało się solidne podstawy do działania, a przede wszystkim poznało wielu ludzi podobnych sobie, pozwala rzucić się w wzburzone fale trudnych wyzwań.
Co w programie było najważniejsze?
K.S.: – Tu chyba nie będę oryginalny – najważniejsza była możliwość poznania wielu wspaniałych ludzi. Ludzi z podobną pasją, z zaangażowaniem, z niesamowitą energią i często również z podobnymi problemami, które napotykamy w swojej działalności. Każde szkolenie, godziny rozmów, wymiana doświadczeń i szeroko pojęta integracja to była możliwość nabrania wiatru w żagle.
J.P.: – Moim zdaniem waga Programu Liderzy PAFW nie jest oczywista i jednoznaczna. W zależności przed jakimi staniemy trudnościami, lub w jakim środowisku przyjdzie nam działać, to doświadczenie uczestnictwa w programie zaprocentuje inaczej. Czasem nawet bez naszej świadomości. Dla mnie osobiście najważniejsze było uwierzenie w twórczą moc samego siebie (choć nigdy nisko się nie oceniałem), a przede wszystkim poznanie wspaniałych ludzi, którzy niejako byli moim odbiciem. Program ten pozwala lepiej poznać siebie przez pryzmat innych,.
A co z programu Liderzy PAFW mogliby wynieść inni sołtysi?
K.S.: – Na pewno nowe pomysły, nowe przyjaźnie i co bardzo ważne możliwość popracowania nad własnym rozwojem. Każdemu z nas przyda się trening z wystąpień publicznych, umiejętności zarządzania zespołem, delegowania zadań, diagnozowania potrzeb lokalnej społeczności – tego nigdy za wiele. To wszystko oczywiście w miłej atmosferze i pod czujnym okiem profesjonalnych trenerów i całego zespołu Szkoły Liderów. A na koniec… traficie do elitarnego grona Absolwentów Programu Liderzy PAFW… i to wcale nie będzie koniec przygody z Programem.
J.P.: – Gorąco zachęcam innych sołtysów do udziału w Programie, bowiem pozwoli on wydobyć wam swoje najlepsze cechy, które następnie z łatwością przekujecie na sukcesy w działaniu i zjednywaniu sobie ludzi. Program Liderzy PAFW skupia awangardę aktywistów, którzy nadal wierzą w ideały i wcielają je w życie. Udział w programie daję niewyczerpalną wiarę w siebie i umożliwia poznanie najwspanialszych ludzi w tym kraju. Dzięki tym kontaktom wasze sołectwa rozwiną skrzydła, a ludzie zobaczą, że może być inaczej. Podczas Programu zajmą się wami profesjonalni fachowcy, którzy poświęcili całe lata na wydobywaniu potencjału z takich ludzi, jak wy. Mają wiedzę, narzędzia, a przede wszystkim nieszablonowe podejście do tematu liderstwa. Nie czekajcie, aplikujcie już dziś!
Źródło: Szkoła Liderów
Portal organizacji pozarządowych ngo.pl jest patronem medialnym tego wydarzenia.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.