O kierunku rozwoju metropolii opowiadał w Res Publice Nowej antropolog James Holston z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Rozrastające się przedmieścia, przybysze anektujący przestrzeń miejską wpływają na zmianę pojęcia „obywatela”, który staje się "obywatelem zbuntowanym", upominającym się o prawo do przekształcania miasta.
Holston przypomniał procesy, które zmieniły rzeczywistość wielkich miast: postępująca urbanizacja i demokratyzacja, czyli masowe osiedlanie się przybyszy na obrzeżach metropolii doprowadziło do zubożenia obszarów peryferyjnych. Ten schemat powtarza się niezależnie od szerokości geograficznej: w Sao Paulo, Mexico City, Kairze, Dżakarcie czy Johannesburgu.
Nowi i starzy obywatele miast
W efekcie tej potężnej fali napływowej ludności w miastach całego świata zaczęły rodzić się nowe konflikty i antagonizmy między „starymi” a „nowymi” mieszkańcami. Z czasem przyjezdni, traktowani niejednokrotnie jak mieszkańcy drugiej kategorii i stanowiący rezerwuar taniej siły roboczej, zapragnęli uzyskać pełnię praw obywatelskich w mieście, w którym mieszkali. Proces dochodzenia do pełni praw, czy też zrównywania praw miejskich wszystkich mieszkańców nie był szybki i płynny. Rozdrobnione i niejednolite rzesze przyjezdnych musiały ścierać się z ugruntowanymi i zasiedzianymi strukturami miejskich elit, które nie chciały dzielić się swoimi przywilejami.
Postawy angażujących się w ten proces mieszkańców James Holston nazywa „obywatelstwem buntowniczym”, czy też „obywatelstwem zbuntowanym” (insurgent citizenship). Termin ten może być jednak użyteczny także przy próbie nazwania mechanizmów i przekształceń zachodzących w miastach bliższych nam geograficznie niż ukochane przez antropologa Sao Paulo. Formą buntowniczego obywatelstwa mogą być bowiem wszelkie próby zmiany ładu obowiązującego w naszych metropoliach czy podważanie tradycyjnego systemu relacji społecznych.
Prawo do przekształcania miasta
Za Davidem Harveyem, geografem i antropologiem, James Holston powtarza: prawo do kształtowania i przekształcania miast jest jednym z najcenniejszych i jednocześnie najbardziej zaniedbanych praw człowieka. Prawo to jest tak zaniedbane, że dla wielu mieszkańców miast na całym świecie ogranicza się ono do świadomości posiadania jakichkolwiek miejskich praw.
Ten stan dobrze obrazuje powszechna w krajach Ameryki Łacińskiej praktyka dzikiego zajmowania terenów i stawiania tam domów. Przybysze zasiedlający w ten sposób peryferie miast, z czasem dochodzili do przekonania, że fakt odpowiednio długiego mieszkania na zabudowanym skrawku ziemi daje im prawo do uznania go za swój własny. Pojawienie się takiego przekonania jest zazwyczaj pierwszą okazją do uświadomienia sobie, że mieszkanie w obrębie miasta powinno być równoznaczne z prawem do miasta. Że budowanie miasta, poprzez obecność, pracę i konsumpcję daje nam prawa do korzystanie z niego. To właśnie w kontekście miast i praw do miast najsilniej rozwijane są koncepcje dotyczące zmian w rozumieniu obywatelstwa w ogóle.
Obywatel miasta, nie narodu
Dlatego, zdaniem Holstena jednym z najpilniejszych wyzwań naszych czasów jest konieczność znalezienia najefektywniejszej formuły uporządkowania zróżnicowanych pod względem kulturowym i etnicznym przedmieść wielkich miast. Ogromna część mieszkańców miejskich peryferii nie należy do dominującej w danym kraju społeczności narodowej. Dlatego odpowiedź na to wielkie wyzwanie nie może opierać się na ideach obywatelstwa w rozumieniu narodowym. Duża część mieszkańców miast nie mieści się w kategorii „narodu”. I to miasto może odpowiedzieć na potrzebę uporządkowania zróżnicowanej i wielokulturowej przestrzeni wielkomiejskich przedmieść. W interesie wszystkich mieszkańców miast leży przecież zorganizowanie go w taki sposób, żeby odpowiadało naszym wymaganiom, potrzebom i wyobrażeniom.
Rzucanie miastom wyzwań
Wiadomo, że prawa mieszkańców do miast, w których się osiedlili, dalekie są od ideału. Nierównowaga i dominacja finansowych elit i żyjącej dostatnio klasy średniej w politycznym i kulturalnym życiu miasta może doprowadzić do zrodzenia się ruchów zbuntowanych, niezadowolonych ze swojej sytuacji obywateli. Przykładem tego może być konserwatywny amerykański ruch Tea Party, który wyrósł ze społecznego niezadowolenia. Jednym z wyzwań współczesnych miast jest więc znalezienie możliwie najlepszej drogi włączenia do życia politycznego czy kulturalnego środowisk, grup, które są marginalizowane.
Kolejnym nakreślonym przez Holstona wyzwaniem stojącym przez naszymi miastami jest konieczność uporania się z potencjalnie narastającymi problemami na linii miasto – państwo. Przykładem takiego napięcia może być angażowania energii mieszkańców miasta w budowę, ważnych z punktu widzenia całego państwa, obiektów architektonicznych. Stadion Narodowy powstający w Warszawie zdaje się pasować do tego schematu.
Na ile zgromadzone przez Holstona dane i obserwacje można przenieść na nasz, polski czy warszawski grunt – zastanawiano się. Badacz przyznał, że nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie, ale podkreślił że wartością prawdziwie nowatorskich pomysłów powstających w wielu miejscach na świecie jest to, na ile da się je zaszczepić w innych miejscach globu.
Wizytę antropologa w Polsce zorganizowały Res Publica Nowa oraz Biuro Gdańsk 2016. Partnerami spotkań z Holstonem było Europejskie Centrum Solidarności z Gdańska, Fundacja Fenomen i Funfacja Art!core z Łodzi.
Profesor James Holston, wykłada antropologię na Kalifornijskim Uniwersytecie w Berkley. Swoją uwagę poświęca kwestiom związanym z demokracją, obywatelstwem i urbanistyką. Fragmenty jego publikacji „Insurgent Citizenschip” (zbuntowane obywatelstwo) znalazły się w najnowszym numerze „Res Publiki Nowej”, który nabyć można w siedzibie Fundacji Res Publica przy ulicy Gałczyńskiego 5 w Warszawie.
fot. Dawid Michnik. Od lewej: Kacper Pobłocki, prof. James Holston, Artur Celiński.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)