Każdy darczyńca chciałby mieć poczucie, że naprawdę pomaga rozwiązać problem, przeciw któremu działa wspierana przez niego organizacja. Tymczasem, sprawdzenie czy organizacja robi to, co obiecuje, bywa czasem trudne. A na ile jest efektywna – jeszcze trudniejsze. Na świecie są narzędzia, które wspomagają takie rozeznanie. Czego możemy się nauczyć? Co zaadaptować? - zastanawia się Anna Mazgal.
Cele i metody
Idealnie byłoby, gdyby darczyńca zainteresowany działalnością organizacji, której jeszcze nie zna, mógł dotrzeć do niezależnie opracowanej informacji na jej temat. Powinien ją wyprodukować ktoś, kto sam jest niezależny. Ta niezależność jest różnie rozumiana i może obejmować działania kontrolne, ale i badawcze. Można zatem przeprowadzić kontrolę i opublikować rezultaty, licząc, że poszukujący informacji o organizacji zapoznają się z nimi. Można też opracować rozbudowaną metodologię i zmierzyć finansowe aspekty działania organizacji, pokazując, jak działa dziś i jak poradzi sobie jutro. Te dwa modele obrazują przykłady funkcjonującej w Anglii Charity Commission oraz amerykańskiego przedsięwzięcia o nazwie Charity Navigator.
Ufać i kontrolować
Charity Commission, stojąc niejako na straży właściwego wypełniania przez organizacje ich obowiązków, promuje pozytywny wizerunek organizacji. Na stronach internetowych CC nie znajdziemy rankingu, natomiast możemy sprawdzić, czy interesująca nas organizacja korzystała z doradztwa, czy też była przedmiotem zainteresowaniaCC, a co ważniejsze – z jakim rezultatem. Nie zawsze przecież wątpliwości, na podstawie których wszczęto badanie, znajdują swoje uzasadnienie w faktach.
Na stronach Charity Commission znajdziemy szczegółowe informacje w jaki sposób podchodzi ona do oceny działań organizacji. Muszą one działać zgodnie z prawem, a jeśli członkowie zarządu działają „rozsądnie i szczerze, Komisja elastycznie podchodzi do organizacji i uwzględnia ten fakt, decydując czy podjąć wobec nich działania korygujące oraz jakie wsparcie im zapewnić, by sprowadzić organizację na bezpieczny grunt”. Jednak nie dajmy się zwieść przyjaznemu tonowi – umyślne działanie na szkodę, nielegalna aktywność, przestępstwo i poważne nadużycie będą traktowane surowo i stanowczo.
Charity Commission wypracowała interesującą metodologię oceny stopnia nieprawidłowości, która odbiega od sztywnego modelu przyznawania punktów za określone rzeczy. Za podstawę oceny przyjmuje się ryzyko, jakie stanowi dana nieprawidłowość, uszeregowane według modelu semafora ulicznego. Zielone światło oznacza niskie ryzyko, kiedy sytuacja nie wymaga stanowczych działań zaradczych. Bursztynowe światło to ryzyko średnie, kiedy problemy wymagają większej uwagi i wsparcia. Czerwone – to skomplikowane kwestie, które stanowią wysokie ryzyko nie tylko dla organizacji, ale i dla odbiorców jej działań i są to zarazem te sytuacje, w rozwiązania których CC inwestuje najwięcej sił i środków.
W przypadku, gdy kwestie są skomplikowane, a zarzuty czy podejrzenia poważne (nieuczciwość, konflikt interesów, pranie pieniędzy, wspieranie terroryzmu czy – o zgrozo – szkodzenie podopiecznym), CC przeprowadza dochodzenie. Rezultaty, metody, sposoby wsparcia i wnioski publikowane są na jej stronie internetowej. Jeśli interesująca nas organizacja była obiektem zainteresowania „śledczych”, sami możemy ocenić, czy wyjaśnienie zarzutów nas satysfakcjonuje. Lektura jest również interesująca dla innych organizacji, gdyż każdy raport zawiera wnioski ogólne, które przedstawiają dany przypadek jako wskazówkę do postępowania w podobnych sytuacjach.
Charity Commision cieszy się dużym społecznym zaufaniem i respektem ze strony organizacji. Częścią tego kapitału jest zaufanie do niej jako niezależnej instytucji, a także przejrzystość zasad działania. Zasady postępowania, zakres i procedury działań CC opublikowane są na stronie, podobnie jak informacje dla samych organizacji, począwszy od tych, jak i kiedy składać raporty do Komisji, na tych czy w ogóle zakładać organizację i jak ją dobrze prowadzić skończywszy.
Punkty i miejsce na podium
Ta „jedna z najfajniejszych stron internetowych w 2006” to wielka, niezależna wyszukiwarka inicjatyw dobroczynnych. Można ją przeszukiwać według kategorii, a gorące tematy mogą liczyć na oddzielną ramkę na stronie, jak np. „wsparcie dla Haiti”. Przeszukiwać można po słowach kluczowych, ale i po kategoriach. Niezdecydowanym strona oferuje listy „top 10”, gdzie można wybrać np. spośród najlepszych organizacji mających relacje z celebrytami (obecnie prowadzi Fundacja Michaela J. Foxa na rzecz badań nad chorobą Parkinsona).
Można się uśmiechnąć, jednak o tym, że jest to najchętniej odwiedzana strona oferująca informacje o jakości amerykańskich charities, decyduje rozbudowana metodologia klasyfikowania i oceny organizacji. Informacje pozyskiwane są od urzędów skarbowych na podstawie formularzy złożonych przez organizacje na koniec roku podatkowego. Cel i zakres działania nie ma znaczenia, organizacja za to musi funkcjonować od co najmniej 4 lat (taki okres daje ilość danych potrzebnych do oceny jej kondycji) i aktywnie pozyskiwać środki od darczyńców. Ocenie podlegają wyłącznie organizacje znane jako 501(c)(3), czyli takie, które uznawane są za coś w rodzaju organizacji pożytku publicznego, a darowizny dla nich są całkowicie zwolnione z opodatkowania.
Ocena odbywa się w dwóch głównych obszarach „zdrowia finansowego” organizacji, to jest w obszarze efektywności organizacyjnej (organizational efficiency) i zdolności organizacyjnej (organizational capacity). Na tej podstawie wystawiana jest ocena ogólna, która mówi darczyńcy, jak efektywnie organizacja robi użytek z otrzymanego wsparcia dziś oraz jak rozwija swoje działania i ich zasięg w czasie swojego działania.
Pierwszy wskaźnik pokazuje codzienne funkcjonowanie. Przyjmuje się zasadę, że efektywna organizacja wydaje mniej pieniędzy, by zebrać więcej, a wydatki i nakłady związane na fundraising są proporcjonalne do programów, jakie prowadzi. Koszty administracyjne nie przekraczają rozsądnego limitu, a większość wydatków przeznaczana jest na cele statutowe. Organizacja, która przeznacza na cele statutowe mniej niż 33 procent środków, automatycznie otrzymuje 0 punktów za efektywność. Ocenie podlegają zatem, liczone w procentach: wydatki na cele statutowe, wydatki administracyjne oraz wydatki na fundraising. Dodatkowo, ocenia się efektywność fundraisingową sprawdzając, ile średnio wydano na pozyskanie 1 dolara darowizny. Te wyniki koryguje się, jeśli występuje deficyt lub gdy organizacja ma dobrze udokumentowane koszty pośrednie.
Drugi wskaźnik sprawdza nie tylko historię samowystarczalności organizacji, ale i prognozę czy poradzi sobie ona w wypadku utraty istotnego źródła wsparcia czy też kryzysu. Tu pod uwagę bierze się wzrost przychodu pochodzącego z darowizn, grantów, opłat za usługi, kontraktów czy składek na przestrzeni czterech ostatnich lat. Dodatkowo bada się wzrost wydatków na cele programowe oraz rzeczywistą wydajność posiadanego kapitału, czyli jak długo organizacja mogłaby utrzymać obecny poziom funkcjonowania, gdyby ustały jej dochody.
Po ocenie wszystkich tych aspektów, wyniki przeliczane są według dziesięciopunktowej skali. Banki żywności na przykład mają zupełnie inną wydajność posiadanego kapitału niż fundusze lokalne. Aby uniknąć sytuacji, w której jakaś nieprzystająca do modelu organizacja zostaje niesprawiedliwie potraktowana, zespół oceniający nieustannie zgłębia tajniki finansowego życia organizacji.
Na stronie Charity Navigator możemy przeczytać, że nie prowadzi ona rankingu, a rating. Różnica jest taka, że nie wartościuje działań, tylko podaje informacje na podstawie wskaźników ilościowych, a w zasadzie finansowych. Do zainteresowanych zgłębianiem szczegółowych ocen należy uznanie, czy organizacja efektywnie korzysta z tego co zebrała. W pozytywny sposób napędza to też konkurencję między organizacjami, które szukają metod efektywniejszego prowadzenia swoich działań.
Marzenia i rzeczywistość
W Polsce, do tej pory, darczyńca nie może liczyć na wsparcie niezależnego regulatora, ani na narzędzie takie jak Charity Navigator. Pomijając koszty działalności takich systemów, powstaje pytanie, kto miałby przeprowadzać tego rodzaju badania?
Samoregulacja i zaufanie
Jak ważne jest stworzenie warunków, w których darczyńcy i podatnicy będą ufać organizacjom, uświadamia przykład Holandii. W Królestwie Niderlandów niezwykle łatwo założyć organizację, a liberalny system – zwłaszcza w przypadku fundacji – w dużej mierze opiera się na samoregulacji. Donator może sprawdzić organizację na dwa sposoby.
– Jeśli organizacja jest zarejestrowana w Holenderskiej Izbie Gospodarczej (hol. Kamer van Koophandel) oraz uzyskała podatkowy status organizacji dobroczynnej (tzw. status ANBI), zagrożenie, że finansuje się oszukańczą inicjatywę będzie mniejsze – tłumaczy Antoine Leroux, radca prawny z kancelarii prawnej i notarialnej Holland van Gijzen w Hadze. – Nie ma jednak żadnej gwarancji, że organizacja działa w dobrej wierze – dodaje.
– Dobroczynność ma w Niderlandach długą tradycję, zakorzenioną w wartościach chrześcijańskich i kalwińskim stylu życia – tłumaczy prawnik. – Dlatego darowizny oparte są na zaufaniu. Zarówno u nas, jak i w krajach skandynawskich wiele z pozyskanych w ten sposób środków przeznaczanych jest na pomoc rozwojową i trafia do krajów Trzeciego Świata. Zaufanie do organizacji wykracza poza granice kraju, a Holendrzy chętnie angażują się w filantropię.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)