CHOROŚ: Marzę o tym, aby okazało się, że ostatnie lata były chwilą zagubienia w trzecim sektorze. Aby opresyjna i wroga polityka państwa wobec NGO spowodowała odruch solidarności społecznej oraz altruizmu sprowadzający się do masowego zaangażowania w działania oddolne.
By odpowiedzieć na zadanie w debacie pytanie, potrzebuję zdefiniowania samego pojęcia „wsobne”. Za Słownikiem Języka Polskiego oznacza to skupienie na sobie. Odpowiadanie na pytanie „czy trzeci sektor jest… jakiś?” jest generalizowaniem i dlatego na pewno właściwą odpowiedzią zawsze będzie ta, że jest różny. Na potrzeby tego tekstu pozwolę sobie jednak na znaczącą generalizację – mam nadzieję, że nikogo nią nie obrażę.
Tak, w mojej ocenie, organizacje pozarządowe w Polsce są generalnie wsobne.
„Cykliści i wegetarianie” czy zamknięci na inność?
W toku mojej pracy w i na rzecz trzeciego sektora zwykłem patrzeć na organizacje pozarządowe jako emanację altruistycznej, otwartej i współodczuwającej części naszego społeczeństwa. Od lat czytam badania, analizy oraz obserwacje dotyczące funkcjonowania mojego kraju, moich sąsiadów – czyli nas samych. Nigdy ten obraz nie był dla mnie specjalnie budujący. Zazwyczaj wartości i postawy, które sam chcę promować w swoim życiu, nie spotykały się z masowym uznaniem współobywateli i współobywatelek. Jednakże długo rekompensowałem sobie to współuczestnictwem w sektorze pozarządowym, na który patrzyłem jako na siedlisko przysłowiowych już cyklistów i wegetarian, czyli –jak rozumiem słowa ministra Waszczykowskiego – osób otwartych na różnorodność, o liberalnym światopoglądzie społecznym, pracujących na rzecz zmiany społecznej zmierzającej w progresywną stronę.
Jednocześnie zestaw tych wartości i postaw „sklejał” mi się z nastawieniem na słuchanie drugiego człowieka, pracą z nim i otwartością na świat zewnętrzny. Od dłuższego czasu zastanawiam się jednak, skąd wziął się we mnie ten obraz trzeciego sektora? Dlaczego w ogóle uważam, że osoby zaangażowane w działalność społeczną muszą przynajmniej po części podzielać mój system wartości? Mówiąc wprost: dlaczego statystyczna osoba w trzecim sektorze miałaby tak bardzo odstawać od statystycznego Polaka i Polki? Dlaczego trzeci sektor, oczywiście generalizując, skupiający się na pracy na przykład w dziedzinie edukacji, miałby aż tak bardzo odstawać od średniej, jaką widzimy w polskich szkołach? Nie dysponuję badaniami socjologicznymi opisującymi trzeci sektor od tej strony, ale sądzę, że z uwzględnieniem wszystkich zmiennych takich jak płeć, wiek, wykształcenie i miejsce zamieszkania, będziemy tacy jak nasze społeczeństwo. A jakie społeczeństwo tworzymy, przekonujemy się na każdym kroku. W mojej ocenie, jest to społeczeństwo wsobne, czyli skupione na sobie. Uważam, że jesteśmy zamknięci na innych i każdą inność. Dyskusja na temat uchodźców jest dla mnie wskaźnikiem, w którym ogniskuje się problem „wsobności”.
Ostatnie 15 lat – najlepszy okres NGO czy czas zagubienia?
Wsobności trzeciego sektora doświadczymy już niedługo na jeszcze jednym polu. W momencie wycofania środków publicznych z finansowania kultury, którą można oskarżyć o skrzywienie liberalne, czy edukacji, która okazuje się nie dość narodowo-katolicka, wiele organizacji nie znajdzie funduszy na swoje funkcjonowanie. Za kilka lat okaże się, że wspomnienie załamywania rąk nad małą ilością organizacji działających w naszym kraju będzie budziło zdziwienie. Okaże się, że tych organizacji jest jeszcze mniej niż przez ostatnich kilkanaście lat. Sądzę, że będzie ich mniej, gdyż po prostu ich działania przestaną być finansowane przez sektor publiczny, w szczególności jeśli rządząca partia „odzyska” samorządy.
Być może rozmawiając za kilka lat okaże się, że ostatnie piętnaście lat było najwspanialszym okresem trzeciego sektora w Polsce. Tyle tylko, że rozwój organizacji nie był napędzany potrzebą społeczną, wzrostem altruizmu i otwartości nas Polek i Polaków, a bardziej lub mniej świadomą i skoordynowaną polityką państwa, centralną i lokalną. Oczywiście nie chciałbym, aby tak było. Marzę o tym, aby okazało się, że tak naprawdę ostatnie lata były chwilą zagubienia w trzecim sektorze. Chciałbym, aby opresyjna i wroga polityka państwa w stosunku do organizacji pozarządowych spowodowała odruch solidarności społecznej oraz altruizmu sprowadzający się do masowego zaangażowania w działania oddolne i mocno POZArządowe.
Co zrobią konserwatywne NGO?
Dodatkowym pytaniem, jakie chcę postawić i poszukać na nie odpowiedzi, trochę na marginesie dyskusji o wsobności NGO, jest to, czy miejsca „złych, zgniłych, liberalnych” organizacji nie zajmą nowe, bardziej prawomyślne. Równocześnie – czy co do samych liczb sytuacja nie uległaby zmianie? Według mnie uległaby. Nie widzę po stronie narodowo-katolickiej potencjału. Między bajki należy włożyć historie opowiadane przez część reprezentantów i reprezentantek tej strony trzeciego sektora oraz między innymi dyrektora Wojciecha Kaczmarczyka z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, że przez ostatnie lata organizacje reprezentujące światopogląd narodowo-katolicki były sekowane czy wręcz dyskryminowane w konkursach. Po prostu w nich nie startowały masowo, gdyż takich organizacji masowo nie ma.
Po drugie, wierzę też w zdrową reakcję tej części sektora i trzeźwą refleksję, że umizgi władzy w stosunku do tych organizacji nie wróżą nic dobrego. Mam nadzieję, że przedstawiciele i przedstawicielki beneficjentów dobrej zmiany w tym zakresie, po początkowym zachwycie nowymi warunkami współpracy, staną w obronie organizacji pozarządowych jako takich i nie pozwolą się zepchnąć do roli bezrefleksyjnych wykonawców zadań publicznych. Takie sygnały z tej strony trzeciego sektora już jasno płyną, za co należy podziękować.
MASZ ZDANIE? CZEKAMY NA WASZE GŁOSY (MAKS. 4500 ZNAKÓW) PLUS ZDJĘCIE NA ADRES: REDAKCJA@PORTAL.NGO.PL
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Jesteśmy tacy jak społeczeństwo. A tworzymy społeczeństwo wsobne, czyli skupione na sobie. Jesteśmy zamknięci na innych i każdą inność.