Na debacie, poświęconej staraniom Warszawy o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w roku 2016, rozmowy o samej aplikacji – dzięki której stolica przeszła etap preselekcji wraz z czterema innymi miastami – było mało. Szkoda, bo być może dokument ten stanie się znaczącym drogowskazem dla warszawskiej kultury. Warto się przyjrzeć, jaką drogę wskazuje.
Oprócz już niemalże rytualnych potyczek wokół tematu festiwalu „Przemiany” i pustej InfoQultury, rozmowa krążyła głównie wokół tematu: jak aplikacja ma wpłynąć na politykę kulturalną miasta, co ten wysiłek miastu może przynieść i jakie jest w tym miejsce organizacji pozarządowych.
Może przynieść prestiż w Europie, może złamać pewne stereotypy, może pomóc miastu, na przykład w budowaniu warszawskiej tożsamości jego mieszkańców. Lecz aplikacja jest narzędziem do wygrania konkursu i zdobycia tytułu, tłumaczyła prof. Dorota Iluczuk, szefowa Fundacji Pro Cultura, która wygrała przetarg na stworzenie tego dokumentu. Nie zastąpi strategii rozwoju kultury i nie ma takich ambicji.
Dla mnie jest unikalną okazją i narzędziem do budowania zmiany, mówiła Bogna Świątkowska z Bęc Zmiany, członkini Rady Programowej ESK, zmiany opartej na dialogu, jakim jest kultura. W aplikacji postawiono nacisk na eksperyment i kreatywność, co jest w dokumenatach tego typu pewnym novum. Wierzę też, przekonywała Bogna Świątkowska, że aplikacja może otworzyć procesy partycypacyjne, gdyż jednym z głównych jej założeń jest zwiększanie uczestnictwa: i w kształtowaniu kultury, i w jej odbiorze.
Środowisku pozarządowemu dość trudno w to uwierzyć, gdyż samo pisanie aplikacji nie było szczególnie „partycypacyjne”. Partnerstwo z mieszkańcami, obywatelami nie polega na zleceniu im wykonania czegoś, co już się samemu wymyśliło. Zasłanianie się tajemnicą, w obawie przed konkurencją, jest mało przekonujące. Udział obywateli już na etapie wymyślania kierunków aplikacji potrafiono zapewnić w innych miastach: w Gdańsku organizując wiele warszatów, gdzie w wypracowywano rozwiązania, w Lublinie otwierając możliwość zgłaszania pomysłu przez platformę internetową, mówiła Alina Gałązka z Inicjatywy Warszawa 2020. Nie widzę wpisanego w aplikację procesu zmiany, widzę tam wielkie obchody i eventy, świadczy o tym chociażby rozłożenie wydatków, które w większości mają być poniesione dopiero w roku 2016. A moim zdaniem Warszawa nie potrzebuje eventu, potrzebuje procesu reform, gdyż ciągle borykamy sie z tymi samymi formalnymi ograniczeniami, których nie jesteśmy w stanie zmienić, jak choćby niemożność realizowania projektów partnerskich z instytucjami czy podmiotami komercyjnymi.
Rozwiązania systemowe, zdaniem prof. Ilczuk, powinna przynieść strategia, której aplikacja jest częścią. A strategii ciągle nie mamy i – jak powiedział dociśnięty przez prowadzącego spotkanie Romana Pawłowskiego dyrektor Biura Kultury, Marek Kraszewski – mieć ją będziemy w następnej kadencji. Dlaczego? Wiele reform, które planowaliśmy, takie jak przekazanie organizacji pozarządowej w zarządzanie Teatru Ochoty, nie udało się z powodu braku przepisów wykonawczych, tłumaczył Marek Kraszewski. Na Kongresie Kultury w Krakowie w 2009 roku też dużo mówiło się o reformie, powstały raporty i rewolucyjne propozycje. I co? Na razie mamy do czynienia z małą deregulacją ustawy o działalności kulturalnej, z której ciągle znikają reformatorskie zapisy. Systemu nie da się szybko zmienić. Widoczną zmianą jest natomiast to, że prezydent tego miasta, także dzięki idei ESK, stawia na kulturę, a nie tylko na drogi i inwestycje.
To, co możemy zrobić, to zadbać o partycypację w drugiej części starań, zapewniała Bogna Świątkowska. Skład Rady Programowej ESK powinien być rozszerzony, dyskusje o kierunkach i projektach powinny zostać otwarte, kryteria wyboru powinny być przejrzyste. Na dociekliwe pytania Aldony Machnowskiej-Góry (głos z sali), jakim kluczem, kiedy i w jaki sposób, zespół ESK nie był jednak w stanie odpowiedzieć.
Zapraszamy was z pomysłami do InfoQultury, przychodźcie i proponujcie swoje projekty, zapraszała Ewa Czeszejko-Sochacka, Pełnomocnik Prezydenta ds. ESK. Już niedługo w InfoQulturze zespół ESK będzie miał swoje biuro i chce tam zorganizować miejsce spotkań i dyskusji.
Bardziej chodzi nam o mechanizmy konsultacji, wyjaśniał Roman Pawłowski. I nie zapominajmy, że w Warszawie istnieją już mechanizmy partycypacyjne, które nie zostały wykorzystane, jak choćby komisje dialogu społecznego, dodała Alina Gałązka. Do konsultacji z nimi zobowiązuje prawo lokalne.
Szkoda, że tak mało dyskusji poświęcono samej aplikacji. Co najmniej do lipca 2011, kiedy to nastąpi rozstrzygnięcie konkursu, władze Warszawy będą realizowały zawarte w niej rekomendacje. I prof. Dorota Ilczuk, i Bogna Świątkowska zapewniały, że opisane w dokumencie projekty mają charatkter przykładowy, że niekoniecznie będą zrealizowane. Jednak trudno się oprzeć wrażeniu, że główne kierunki zostały już zarysowane. Są to projekty w przestrzeni publicznej (artystyczne i architektoniczne), projekty kuratorskie, pomysły n a nowe ciała, działania promocyjne (ścieżki tematyczne, np. tropem architektury lub imigrantów, wycieczki i przewodniki) oraz animacyjne i edukacyjne (spotkania z twórcami, międzypokoleniowe, partnerstwa dzielnicowe). Planuje się także powołanie kilku nowych festiwali. Skoro zostały przedstawione komisji konkursowej, to czy można będzie je zmienić?
Niezwykle ważne zatem stają się pytania: co z resztą kultury? Co z rozbuchanym życiem teatralnym, co z niezależną sceną muzyczną, z której Warszawa słynie? Czy budżet ESK (152 miliony z kasy Warszawy) zje wszystko? Czy będą na to przeznaczone dodatkowe pieniądze? Kiedy będziemy rozmawiać o, czego domagał się w swej wypowiedzi Grzegorz Lewandowski, o ważnych dla kultury sprawach? O reformie domów kultury, o obcinaniu budżetów instytucji i powoływaniu nowych. Jak wygląda strategia czy też program rozwoju kultury, pisany od 2008 roku? Kiedy będziemy o niej dyskutować? Kiedy zobaczymy wreszcie ten dokument – obecnie – jak czytamy w aplikacji – znajdujący się „w społecznych konsultacjach”?
Źródło: inf. własna ngo.pl