Nagość jest wszędzie, a im jej więcej, tym bardziej twierdzi się, że bez niej niczego już się nie sprzeda. Czy ciało może skutecznie sprzedawać ideę? I czy powinno, skoro w najlepszym przypadku sprowadza swojego właściciela (a często właścicielkę) do rangi pięknego przedmiotu? A może powinniśmy zapomnieć o wstydzie, gdy chodzi o Sprawę? Zapraszam do oglądania.
To koniec wieku XX otworzył przekaz masowy na nagość. Starając się odnaleźć pierwszą próbę wykorzystania nagości do promowania istotnego społecznie celu, musimy trochę cofnąć się w czasie. Na dodatek zdjęcie, czesto kojarzone z akcją promowania pokoju na świecie, powstało znacznie później niż doszło do wydarzenia, które zdaniem wielu dokumentuje.
Ciało jako komunikat
Niektóre kampanie posługują się ciałem jako tworzywem, które jest zarazem nośnikiem i przekazem. Jest to podejście dosyć popularne, bo jak prościej wytłumaczyć zagrożenia zdrowotne niż na żywym, cielesnym przykładzie? W tych przedstawieniach nie tyle chodzi o pobudzanie wyobraźni pięknem i budowanie rozkosznych skojarzeń - co o obrazowe uzmysłowienie zagrożenia.
Ciało jako metafora
Odchodząc od fizjologii, chorób i polityki trafiamy na teren, na którym ciało staje się pobudzającą wyobraźnię metaforą. Fizyczność staje się seksualna, pobudza wyobraźnię. Ten fakt bywa wykorzystywany wprost, ale także po to, by pokazać drugie dno - czasem straszne - znajdujące się za zmysłowym pięknem.
Wykorzystywanie nagości to w zasadzie flagowy znak PETA, jako że goła skóra budzi skojarzenia ze skórą zwierząt, której wykorzystywanie (zwłaszcza jeśli chodzi o futra) organizacja bardzo oprotestowuje. Jednak czy nie jest tak, że posągowe ciało modelki i wyrafinowane oświetlenie powodują, że z trudem zapamiętuje się o co tak naprawdę chodzi?
Ciało jako tabu
Piękne modelki i atrakcyjni młodzieńcy to nie jedyne "obiekty" wykorzystywane w nagich reklamach i kampaniach. By nagość szokowała wprost, wykorzystuje się jej aspekty, które stanowią społeczne i kulturowe tabu - starość, chorobę czy brzydotę. Tutaj wyzwanie jest większe - jak bowiem wstrząsnąć widzem, nie przekraczając granicy dobrego smaku ani szacunku dla modela?
Naga prawda kontra goły tyłek
Dla organizacji decyzja o wykorzystaniu nagości w promowaniu swoich celów jest z pewnością trudniejsza, niż dla firmy. Organizacji bowiem trudno jest walczyć o godność, jeśli wykorzystuje w komunikacji przekaz, który narusza godność modela czy trywializuje ten przekaz "golizną". Granica między wysublimowaną nagością a "gołym tyłkiem" bywa przecież płynna.
Naga kampania wymaga dobrego przemyślenia samego przekazu i broniącego się powiązania go z nagością. Namysłu wymaga też wybranie modeli i realizatorów - fotografów i filmowców, bo w tego rodzaju przedsięwzięciach o wszystkim mogą decydować szczegóły. Zdjęcie PETA byłoby nieco wulgarne, gdyby minimalnie wyostrzyć oświetlenie i odrobinę zmienić pozę modelki, a przekaz filmu Greenpeace zupełnie zniknąłby, gdyby nieco spowolnić montaż i wydłużyć ujęcia.
Nagość właściwie użyta, dla odmiany, przestaje być jedynie narzędziem w konkurowaniu o rozproszoną uwagę widzów. Wydobywa piękno z tego, jacy niedoskonali bywamy i w mocny sposób podkreśla godność ludzką - jak w holenderskim filmie o opiece domowej. We właściwych rękach może być moralną bronią masowego rażenia. I to czyni z niej instrument kampanii dla zaawansowanych.
Autorka dziękuje Ewelinie Janocie za wsparcie w wyszukiwaniu inspirujących przykładów "nagich" kampanii.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)