Chłopaki z Żoliborza biorą sprawy w swoje ręce
Pomoc społeczna to nie tylko opieka nad bezrobotnymi, seniorami czy niepełnosprawnymi - mówią na Żoliborzu. Tu dzielnicowy OPS zajął się uczniami. W samochodówce, w elektroniku i kilku liceach gorączkowo trwają prace nad projektem dla lokalnej społeczności
Mariusz Decyk, Grzesiek Łojek, Adam Abratański i Krzysiek Osiadacz z samochodówki przy Włościańskiej w ostatnim czasie nie rozmawiają o niczym innym jak o swoich projektach. Planują, piszą biznesplan i kosztorys. Mają dwa pomysły: chcą na Żoliborzu zorganizować wieczorki zapoznawczo-taneczne dla samotnych seniorów. - Aby nie siedzieli sami w domach - mówi Grzesiek. Drugi pomysł: wielki festyn o bezpieczeństwie w ruchu drogowym i ekologii. - Będziemy uświadamiać, czym grozi jazda po alkoholu, jak bezpiecznie poruszać się po drodze - mówi Mariusz. Połączą to z ochroną środowiska, bo w zamian za puszki i zużyte opony będzie można pojeździć na gokartach. Lada dzień zdecydują, który koncept przedstawią do realizacji.
Żoliborski ośrodek pomocy społecznej ogłosił na początku miesiąca program "Aktywny Żoliborz". Chodzi o zarażenie młodych ludzi chęcią działania na rzecz lokalnej społeczności. - Pomoc społeczna kojarzy się z opieką nad osobami niepełnosprawnymi, starszymi, wykluczonymi. Łamiemy stereotypy. Kilka programów dla seniorów i bezrobotnych już mamy. Teraz pora na młodych - mówi Anna Wiśniewska-Mucha, dyrektorka OPS na Żoliborzu. - I uczniowie złapali bakcyla. Mają wielki potencjał i chęć działania - dodaje Michał Byliniak, koordynator tego projektu.
Ośrodek postarał się o unijne fundusze (252 tys. zł ). Pieniądze przeznaczono na aktywizację młodych. - Chcemy pokazać, że zamiast siedzieć pod przysłowiową budką z piwem, można zaangażować się w coś fajnego - mówi Byliniak.
Do pionierskiego przedsięwzięcia zgłosiło się ok. 60 uczniów żoliborskich techników i liceów. Podzielili się na trzy grupy. Każda ma przygotować swój autorski program na rzecz mieszkańców dzielnicy. Specjalna komisja wybierze najlepszy. A uczniowie dostaną 20 tys. zł na jego realizację. - Na trzydniowych, wyjazdowych warsztatach jest prawdziwa burza mózgów. Mamy szkolenia: jak napisać kosztorys, jak rozmawiać z potencjalnym sponsorem, jak szukać partnerów biznesowych - tłumaczy Maciek Otmianowski z liceum im. Witkacego. Wspólnie z kolegami z Technikum Elektronicznego przy ulicy gen. Zajączka chcą pomóc bezpańskim zwierzętom w dzielnicy.
Kamila Kopacz z liceum im. Limanowskiego nie zdradza pomysłów swojej grupy, bo, jak zapowiada, ich projekt ma być niezwykły. - Wszyscy komuś pomagają. A my szykujemy coś z kultury. Chodzi o rozbudzenie w mieszkańcach Żoliborza zainteresowania teatrem. Stawiamy na zaskoczenie. Ale więcej nic nie powiem, bo nie chcę, by konkurencja wykorzystała nasze pomysły - opowiada tajemniczo.
Maciek Otmianowski: - Wrzucili nas na głęboką wodę - dostaniemy całkiem niezłe pieniądze na nasze pomysły. Uczymy się społeczeństwa obywatelskiego. Przy okazji każdy z nas daje coś od siebie dla Żoliborza.
W połowie listopada zostanie wybrany najlepszy projekt. Wtedy też uczniowie z trzech grup i różnych szkół połączą siły, by go zrealizować. - I jak to bywa ze środkami unijnymi, trzeba je szybko wydać. Mamy czas do końca roku - śmieje się Adam Abratański.
Źródło: warszawa.gazeta.pl