Mieszkańcy Warszawy stają się aktywniejsi, ale nie formalizują swoich działań. „Nowi aktywni” działają w inny sposób i trzeba to docenić. Samym organizacjom powinno zależeć na aktywnych mieszkańcach. Nie traktuję więc tych środowisk jako konkurencji – ngo.pl rozmawia z Urszulą Majewską, wicedyrektorką Centrum Komunikacji Społecznej.
Małgorzata Borowska: – Wyjaśnijmy, czym się Pani zajmuje po objęciu stanowiska wicedyrektor Centrum Komunikacji Społecznej.
Urszula Majewska, wicedyrektorka CKS: – Zajmuję się koordynacją pracy trzech wydziałów: Inicjatyw Społecznych, który wspiera działania mieszkańców, Wydziału Konsultacji Społecznych i Partycypacji, a od maja również Współpracy z Organizacjami Pozarządowymi. Te trzy wydziały zajmują się niemalże wszystkim, co dotyczy partycypacji: współpracą z organizacjami, grupami nieformalnymi, inicjatywą lokalną, konsultacjami czy budżetem partycypacyjnym.
To sporo. Które z tych działań są dla Pani priorytetowe na najbliższe pół roku?
U.M.: – Ważne jest dla mnie to, żeby cele poszczególnych wydziałów się uzupełniały i przenikały, a realizowane programy i zadania były ze sobą powiązane. Jeśli chodzi o współpracę z organizacjami pozarządowymi, to jednym z ważniejszych działań jest proces wypracowywania
Wieloletniego Programu Współpracy miasta z organizacjami. Uważnie się tym pracom przyglądam, bo słychać tu głosy wielu środowisk, a rezultaty mają nam pokazać, w jakim kierunku mamy zmierzać przez kilka kolejnych lat.
Głosy na jaki temat usłyszała Pani dotychczas?
U.M.: – Bardzo istotne jest dla mnie to, że mimo tego, iż mamy wypracowaną dobrą praktykę współpracy, to na spotkaniach wiele mówiło się o zaufaniu, dialogu pomiędzy urzędnikami a organizacjami, o forach współpracy: KDS-ach, DKDS-ach, Forum Dialogu Społecznego – o tym, jak powinny funkcjonować i jak je rozwijać. Dużo się w dziedzinie partycypacji zmieniło – mamy bardzo aktywnych mieszkańców miasta, ale też inne formuły współpracy z organizacjami. Jednak, jak widać, wciąż aktualne są pytania – jak rozmawiać, ale również jak skutecznie docierać z informacjami, o tym, co już funkcjonuje.
Ważna dla mnie jest również współpraca z dzielnicami Warszawy. Tego dotyczy również część uwag zgłoszonych podczas pracy nad programem – nacisk na standardy współpracy urzędów dzielnic z organizacjami, ujednolicenie procedur.
I są już jakieś pomysły, które Urząd wesprze?
U.M.: – Mam nadzieje, że wszystkie wypracowane pomysły, jakie znajdą się w programie, będą wprowadzane. Ale niektóre postulaty już są realizowane. Jednym z nich jest to, by wzmocnić osoby zajmujące się współpracą z organizacjami w dzielnicach. Mamy za sobą pierwsze spotkanie. Chcemy, żeby odbywały się regularnie. Pracujemy również z Biurem Polityki Lokalowej nad sprawami związanymi z lokalami dla organizacji, m.in. przygotowaliśmy kompendium wiedzy dotyczące najmu.
Wróćmy do priorytetów – jakie są te, związane z pracą pozostałych dwóch Wydziałów?
Czy są jakieś daty związane z tymi priorytetami, o których organizacje powinny pamiętać, żeby wziąć udział lub zabrać głos w sprawach, które ich dotyczą?
U.M.: – Warto pamiętać o tych, związanych z Wieloletnim Programem Współpracy. Po wakacjach rozpoczną się konsultacje projektu programu, do których już dziś wszystkich zapraszam. Rozpoczynamy także ewaluację pierwszej tury budżetu partycypacyjnego oraz planowanie kolejnej edycji, we wrześniu powinniśmy znać jej wyniki.
Ma Pani doświadczenie z Dzielnicy Śródmieście – jak się zmieniła Pani perspektywa problemów we współpracy z organizacjami po objęciu funkcji o poziom wyżej – w Urzędzie Miasta?
U.M.: – To są dwie różne perspektywy – spojrzenie z Urzędu jest bardziej systemowe, w dzielnicy jest się niejako bliżej bezpośrednich działań. Tutaj widzę potrzebę, jak już wspominałam, wsparcia dzielnic we współpracy z organizacjami. Widzę również potrzebę uruchomienia potencjału organizacji. Mamy ich w Warszawie ponad osiem tysięcy, a tylko niewielka część jest z poziomu – czy to miasta, czy dzielnic – obecna w dialogu z miastem. Doceniam zaangażowanie organizacji i osób uczestniczących w dotychczasowej współpracy, ale martwi mnie, że często jest to stała grupa przedstawicieli. To dla mnie dziś ważne pytanie – co CKS, dla którego współpraca z organizacjami zawsze był najważniejszą dziedziną, powinien z tym faktem zrobić: jak dotrzeć do pozostałych, wzmocnić albo „przyciągnąć” do tzw. ciał dialogu? Na pewno po naszej stronie jest poszukiwanie nowych rozwiązań i kanałów dotarcia. Po to, by dotrzeć do nowych, mniejszych organizacji czy grup nieformalnych próbujemy m.in. mechanizm regrantingu.
Mocno wspierane działania, np. konkursy regrantingowe i budżet partycypacyjny dają poczucie, że Miasto organizacje sobie „odpuściło” i teraz stawia bezpośrednio na mieszkańców. To dla nich powstał w CKS zupełnie nowy wydział.
U.M.: – To absolutnie nie tak, że Miasto odpuściło sobie współpracę z organizacjami. W każdym z tych działań tak czy inaczej współpracujemy z organizacjami. To, że rozwijamy bezpośrednią współpracę z mieszkańcami miasta wynika z sytuacji i z obserwacji. Sami mieszkańcy stają się aktywniejsi, ale nie formalizują swoich działań. Nie chcemy pomijać organizacji, ale ci „nowi aktywni” działają w inny sposób. Trzeba to docenić. Samym organizacjom powinno zależeć na aktywnych mieszkańcach. Nie traktuję więc tych środowisk jako konkurencji – są w CKS dwa wydziały, i dwa komplementarne pola współpracy.
I to drugie pole nie pojawiło się dlatego, że mieszkańcy i mieszkanki są skuteczniejsi przy urnie wyborczej?
U.M.: – Nie chciałabym się jako urzędniczka wypowiadać o hipotezach politycznych, ale nie spotkałam się z taką interpretacją. Twierdzę natomiast, że organizacje to również mieszkańcy. I że ze strony CKS-u ten obszar jest bardzo ważny i staramy się go umacniać, np. poprzez Wieloletni Program Współpracy, o którym rozmawiałyśmy wcześniej. Co więcej, to podczas prac nad tym dokumentem pojawiła się kwestia reprezentacji mieszkańców i grup nieformalnych w ciałach dialogu z Miastem. I postulat ten wyszedł nie od urzędników, ale organizacji.
Być może, skoro ta kwestia budzi obawy, warto o nich porozmawiać. Nie zakulisowo, ale jeszcze w trakcie prac nad Programem albo podczas nadchodzącego OFIP-u? Trudno mi w tej chwili powiedzieć, czy taka obawa jest specyfiką Warszawy, czy może też innych miast, które jak wiemy, również wspierają aktywnych mieszkańców i w których formują się nie tylko grupy nieformalne, ale całe ruchy miejskie. Na pewno wezmę to pod uwagę – i będziemy rozmawiać.
A skąd wziął się pomysł, żeby 63 inicjatywy poświęcić Powstaniu Warszawskiemu, którego rocznica i tak jest mocno promowana i uroczysta. To zawęża treść proponowanych mikroprojektów do jednego tematu.
U.M.: – Przy okazji planowania obchodów Powstania poszukiwaliśmy formuły angażowania w nie mieszkańców, innej niż dotychczasowe. Konkurs nie kładzie nacisku na obchody i działania upamiętniające Powstanie, ale ma nawiązywać do ówczesnej aktywności na rzecz swojego miasta. Projekty mogą dotyczyć różnorodnej tematyki społecznej, sportowej, kulturalnej, itp., poruszać zagadnienia istotne z punktu widzenia mieszkańców, społeczności lokalnej. Głównym punktem odniesienia do Powstania Warszawskiego będzie czas ich realizacji – pomiędzy 1 sierpnia a 2 października. Naszym głównym celem jest zachęcenie do działania, które w tym istotnym dla Warszawy okresie można przedstawić jako patriotyzm lokalny na miarę naszych czasów. Formuła regrantingu jest po prostu pomocna w tym, by zrealizować ten cel, ale sam regranting nie będzie co roku podporządkowany obchodom. Teraz go testujemy, a na duży konkurs regrantingowy przyjdzie jeszcze czas.