DEC: NGO są w życiu publicznym marginalizowane. Dla sektora publicznego liczy się nie tyle siła argumentów, co liczebna reprezentacja. Stąd im większą liczbę NGO reprezentuje federacja, tym korzystniejszą ma pozycję w negocjacjach z administracją publiczną.
W ciągu ostatnich 28 lat Polacy stali się społeczeństwem obywatelskim. Wcześniej to Państwo decydowało o wszystkich dziedzinach życia obywateli. Społeczeństwo obywatelskie to aktywni obywatele i ich organizacje – formalne i nieformalne. W Polsce nie ma demokracji bezpośredniej. Stąd pojedynczy obywatel może skutecznie uczestniczyć w dialogu z administracją publiczną jedynie za pośrednictwem swoich reprezentantów. Dla sektora publicznego liczy się nie tyle siła argumentów, ale liczebna reprezentacja.
Naturalnym przedstawicielem sektora obywatelskiego są NGO. Z kolei NGO są reprezentowane przez federacje (np. związki stowarzyszeń). Dyskusja na temat potrzeby integracji i konsolidacji społeczeństwa obywatelskiego w Polsce trwa od transformacji ustrojowej (nieprzypadkowo zasady tworzenia federacji NGO określono w 1989 roku w ustawie Prawo o stowarzyszeniach).
Jak prowadzić dialog?
Obecnie NGO to nie tylko wolontariat, to liczący się pracodawca na lokalnym rynku pracy. Sektor pozarządowy profesjonalizuje się. Coraz więcej osób widzi swoje życie zawodowe związane z pracą w III sektorze. W Polsce w NGO pracuje 1,5% zatrudnionych w gospodarce narodowej (dla porównania w USA i Kanadzie – 10%). Stąd duże regionalne i ogólnopolskie federacje reprezentujące NGO mogą odegrać taką samą rolę, jak w świecie pracy masowe związki zawodowe czy organizacje pracodawców.
Reprezentanci rynku pracy prowadzą z administracją publiczną dialog społeczny, który jest często błędnie utożsamiany z dialogiem obywatelskim czy dialogiem publicznym. W Polsce rangę dialogu społecznego podkreśla Konstytucja RP z 1997 roku/ Do niedawna instytucją dialogu społecznego była Trójstronna Komisja ds. Społeczno-Gospodarczych tworzona przez przedstawicieli rządu, związków zawodowych i organizacji pracodawców prywatnych (obecnie taką rolę pełni Rada Dialogu Społecznego).
Dzięki dużej reprezentacji związki zawodowe (przykładowo NSZZ Solidarność w 1981 roku liczyła 10 milionów członków) i organizacje pracodawców prywatnych prowadzą z rządem negocjacje dotyczące między innymi zmian w kodeksie pracy czy minimalnego wynagrodzenia. Jest to najwyższy stopień partycypacji społecznej (współdecydowania). NGO, nie mając silnej reprezentacji, co najwyżej prowadzą z administracją publiczną konsultacje.
III sektor w jakiej roli?
Nadal pozostaje otwarte pytanie – jaka ma być pozycja sektora obywatelskiego we wzajemnych relacjach z administracją publiczną? Klienta – uzależnionego od dominującej roli administracji publicznej, czy też silnego partnera społecznego – z którym warto współpracować? Czy Państwo ma ingerować w rozwój sektora obywatelskiego, czy tylko tworzyć dogodne warunki dla aktywności obywatelskiej?
W tym zakresie, we wrześniu 2017 roku, podczas VIII Ogólnopolskiego Forum Inicjatyw Pozarządowych w Warszawie przedstawiciel polskiego rządu powiedział, że polski sektor był i jest relatywnie najsłabszy w Europie. W praktyce każda dyskusja dotycząca reformowania III sektora jest sprowadzana do pieniędzy. Zapomina się o wartościach i działaniach, podejmowanych przez NGO w życiu publicznym.
Obecnie tworzony Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ma zapewnić rządowi kontrolę nad finansowaniem NGO. Jednak brak jest wystarczających gwarancji, że nowa instytucja będzie odporna na wpływy polityczne. Według samych NGO nie należy ingerować w sektor obywatelski – państwo ma tworzyć reguły i rozwiązania systemowe, a nie dawać pieniądze. Niestety w świadomości Polaków utrwalony jest stereotyp NGO jako klienta wyciągającego dłoń po publiczne pieniądze.
Zabrakło działań systemowych
Genezy słabej kondycji i niedofinansowania sektora obywatelskiego należy szukać w początkach przemian społeczno-gospodarczych w Polsce w latach 90. XX wieku. Pominięto wówczas rolę NGO jako niezbędnego elementu zrównoważonego rozwoju kraju. Nie zapewniono niezależności finansowej NGO poprzez działania systemowe, a tym samym uniezależnienia sektora pozarządowego od wpływu sektora publicznego (np. dotacje państwowe dla organizacji pożytku publicznego, w przypadku przekazania części spadku dla NGO – częściowe zwolnienie z podatku spadkowego, przekazanie dla NGO części zysku z Totalizatora Sportowego lub majątku prywatyzowanych gazet itp.).
Błędnie zakładano, że w Polsce będzie rozwijać się filantropia, stąd środki finansowe na rozwój NGO będą pochodzić od prywatnych darczyńców. Uważano, że obywatele będą wspierać NGO, które w ich imieniu będą prowadzić działania w zakresie pożytku publicznego. Nawet jeżeli NGO nie dostaną pieniędzy publicznych (np. narażą się władzy) – to zawsze będą mogły liczyć na wsparcie finansowe od obywateli. Niestety, polskie NGO wyspecjalizowały się przede wszystkim w pozyskiwaniu środków publicznych, a nie w budowaniu silnej pozycji w środowisku lokalnej społeczności. Według badań Stowarzyszenia Klon/Jawor blisko połowa Polaków nadal błędnie uważa, że NGO utrzymują się ze zbiórek publicznych – w rzeczywistości tylko 15% przychodów NGO pochodzi z wpłat od osób indywidualnych.
Federalizacja to narzędzie zmiany
Dialog obywatelski prowadzony przez NGO z administracją publiczną nie ma takiej rangi jak dialog społeczny. W dużej mierze wynika to z rozproszenia działań i braku współpracy w samym środowisku NGO. Zazwyczaj NGO działają pojedynczo i często w sposób niezorganizowany, a zatem mało skuteczny. Większość NGO podchodzi do sieciowania i federalizacji z dużą rezerwą. Federalizacja to skuteczne narzędzie do zmian, których jedna organizacja w pojedynkę nie może przeprowadzić. Duże i silne pojedyncze NGO mogą nie potrzebować federacji, ale nie będą mieć decydującego wpływu na wprowadzanie zmian legislacyjnych korzystnych dla całego III sektora.
NGO pozostające poza federacjami stoją też zazwyczaj w gorszej pozycji negocjacyjnej w stosunku do administracji publicznej. W tym zakresie dużym atutem federacji jest występowanie w podwójnej roli – w imieniu wszystkich NGO oraz w imieniu oddzielnego podmiotu (np. związku stowarzyszeń). Im większą liczbę NGO reprezentuje federacja, tym mocniejszy ma mandat społeczny, a tym samym korzystniejszą pozycje w negocjacjach z administracją publiczną. Poza tym lobbing dużych regionalnych i ogólnopolskich NGO nie może być lekceważony przez władze publiczne. Dlatego silne federacje branżowe i ponadbranżowe, powinny wyjść poza swój dotychczasowy schemat działania, i zgodnie z zasadą „duży może więcej”, pełnić rolę rzecznika interesów nie tylko swoich organizacji członkowskich, ale i całego sektora pozarządowego.
Pozostaje otwarte pytanie – jaka jest przyszłość federalizacji NGO? Alternatywą dla procesu federalizacji może być rozwój ośrodków wsparcia organizacji pozarządowych. Tego typu organizacje infrastrukturalne statutowo wspierają inne NGO. Jednak należy pamiętać, że w dobie Internetu rozwijają się też grupy nieformalne, które nie potrzebują sformalizowanych struktur federacyjnych (np. ruchy rowerowe w miastach). Grupy te, komunikując się na portalach społecznościowych (np. Facebooku), mogą skutecznie wpływać na polityki publiczne i pozyskiwać środki na swoje działania (np. z budżetu obywatelskiego).
MASZ ZDANIE? CZEKAMY NA WASZE GŁOSY (MAKS. 4500 ZNAKÓW) PLUS ZDJĘCIE NA ADRES: REDAKCJA@PORTAL.NGO.PL
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Źródło: Materiał z konferencji