Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
Trwają prace nad Programem Rozwoju Edukacji na lata 2013-2020. Podczas wakacji ma trafić pod obrady Rady Warszawy. Nauczyciele i organizacje pozarządowe chcą zmian w warszawskich szkołach. Dyrektorka Biura Edukacji Joanna Gospodarczyk opowiada, jak „otworzyć” stołeczną edukację.
Marek Władyka: – Co udało się, a co nie w realizowaniu Polityki edukacyjnej na lata 2008-2012?
Reklama
Joanna Gospodarczyk: – Tworząc ten dokument, zastanawialiśmy się, w jakim kierunku rozwijać warszawską oświatę. Pytanie było i jest uzasadnione, bowiem w Warszawie połowa budżetu przeznaczona na tę sferę pochodzi z kasy miejskiej. Wydawało nam się konieczne, by pokazać, co i w jaki sposób chcemy zmienić. Napisaliśmy wtedy, że zależy nam na otwartej, dobrze uczącej, mądrej szkole. Po pierwsze, postawiliśmy na rozwój edukacji przedszkolnej. Wciąż jesteśmy jednym z nielicznych miast, w których mamy do czynienia z boomem demograficznym. To oznacza dla nas konieczność zapewnienia zwiększającej się liczby miejsc przedszkolnych. Drugim wyzwaniem była odbudowa wizerunku szkolnictwa zawodowego i zmiany myślenia o tym, że wybór szkoły zawodowej czy technikum oznacza dla młodego człowieka porażkę. Mocno tę sferę dofinansowaliśmy. Zmienione zostały kierunki kształcenia zawodowego, tak by odpowiadały potrzebom pracodawców. Podjęliśmy współpracę międzynarodową, szukaliśmy dodatkowych finansów z funduszy unijnych. Wszystko po to, by zacząć nowocześnie uczyć. Trzecią kwestią było wzmocnienie jakości edukacji warszawskiej, co na przykład staraliśmy się osiągnąć, podejmując współpracę z uczelniami. Podpisaliśmy dwie ramowe umowy z Uniwersytetem Warszawskim i Politechniką Warszawską oraz porozumienia z pozostałymi najważniejszymi uczelniami stołecznymi.
Zaczynając pracę nad nowym Programem Rozwoju Edukacji na lata 2013-2020, przeanalizowaliśmy, co się udało, a co nie. Rozmawialiśmy z partnerami, z dyrektorami szkół, z rodzicami i Młodzieżową Radą Warszawy oraz organizacjami pozarządowymi. Pierwszy wniosek był taki, że wiele rzeczy trzeba kontynuować, bo się sprawdziły, że ten nowy program nie będzie rewolucyjny, bo to, co zaproponowaliśmy, sprawdziło się.
A jakie są konkretne sukcesy poprzedniego programu?
J.G.: – Po pierwsze, to 13 tysięcy nowych miejsc dla dzieci w wieku 3-6 lat. O kilka procent wzrosła też liczba uczniów w szkołach zawodowych. Organizacje pozarządowe z dotacji rzędu kilkuset tysięcy w roku mają w tej chwili 6 mln zł, a w dobrym 2010 roku było to nawet 8 mln. To duży wzrost w finansowaniu działań organizacji pozarządowych. Sukcesem jest też wprowadzenie już na stałe takich inicjatyw jak: Warszawskie Inicjatywy Edukacyjne, Szkoła z pomysłem, Warszawski System Wspierania Dzieci Uzdolnionych. To systemowe działania, które mają pomóc, by szkoła starała się nie tylko o miejsca w rankingach wyników egzaminów zewnętrznych, ale też organizowała inne – równie ważne - życie szkoły – kulturalne, społeczne.
A co się nie udało?
J.G.: – Myślę, że mamy ogromny problem z narastającym rozwarstwieniem społeczno-ekonomicznym mieszkańców Warszawy. Dziecko trafia do lepszej szkoły, uczęszcza na zajęcia dodatkowe, bo o to dbają rodzice. Powinniśmy interweniować w dzielnicach z trwałym bezrobociem i nienajlepszą sytuacją materialną mieszkańców. Dysproporcje widać np. w wynikach egzaminów. To musimy zmienić. Dalej też uważamy, że szkolnictwo zawodowe powinno być mocniej wspierane.
Jakie są najważniejsze priorytety Programu Rozwoju Edukacji na lata 2013-2020?
J.G.: – Postaraliśmy się przedstawić w nim model warszawskiej edukacji, bazując na jej najważniejszych czterech elementach – uczniu, nauczycielu, szkole i sferze poza szkołą. Pod takimi hasłami odbyły się debaty publiczne. Dla mnie priorytety to: utrzymanie wysokiej jakości edukacji, myślenie o przyszłości młodego człowieka, wykorzystanie potencjału miasta, otwarcie szkół na współpracę oraz dostosowanie sieci przedszkoli i szkół do potrzeb. Liczymy też na środki unijne z nowej perspektywy, które przeznaczylibyśmy między innymi na szeroko pojętą cyfryzację warszawskiej szkoły. Poza tym priorytetem będzie na pewno edukacja pozaszkolna i edukacja uczniów o specjalnych potrzebach. Poprzednia polityka była mocno nastawiona na przedszkola, teraz pewnie zajmiemy się gimnazjami, bo to kolejny trudny obszar. Dalej istotną rzeczą będzie współpraca z organizacjami pozarządowymi oraz instytucjami kultury. Potencjał jest, szkoła tylko nie może się odwracać i mówić, że nie wie, do kogo się udać, tylko powinna umieć trafić na dobrą ofertę. Chcemy też wprowadzić Warszawską Nagrodę Wychowawczą im. Janusza Korczaka. Będziemy promować i pokazywać szkoły, które w interesujący sposób prowadzą projekty wychowawcze. Chcielibyśmy ten Program przedstawić Radzie Warszawy podczas sesji lipcowej lub sierpniowej. Radni już się z nim zapoznali. Wymienialiśmy uwagi.
W Polityce edukacyjnej na lata 2008-2012 da się zauważyć chęć poszukiwania partnerów w edukacji poza szkołą – wśród instytucji, organizacji pozarządowych. W opracowywanym obecnie Programie mówi się już o sieciowaniu. Podkreśla Pani, że chce więcej NGO-sów w szkołach.
J.G.: – Po pierwsze, bardzo chcielibyśmy zmienić przynajmniej część konkursów dotacyjnych dla organizacji na konkursy o charakterze wieloletnim. To daje stabilizację. Wciąż też za mało informacji przepływa między np. domem kultury a lokalną szkołą. Podczas publicznych debat wątek szkoły jako miejsca lokalnego, otwartego zgłaszali zarówno nauczyciele, jak i przedstawiciele organizacji pozarządowych. Mam nadzieję, że wspólnie znajdziemy rozwiązania pozwalające na wprowadzenie takich zmian, choć jesteśmy świadomi, że otwarcie szkoły wiąże się m.in. z dodatkowymi finansami.
Podczas ostatniej debaty nauczyciele mówili, że nie wiedzą o przedsięwzięciach prezentujących projekty edukacyjne, bazach projektów na stronach uruchomionych przez miasto czy o istnieniu szkolnych koordynatorów edukacji kulturalnej. A w dyskusji wzięli udział ci aktywni nauczyciele, którzy po kilku latach działaniach Polityki edukacyjnej oraz WPEK-u powinni już o tych narzędziach wiedzieć.
J.G.: – To dla nas też jest nauczka i dobrze że na spotkaniu pojawiła się pełnomocniczka Prezydent Warszawy ds. edukacji kulturalnej, Anna Michalak-Pawłowska. Wydawało nam się, że z naszej strony udało się sporo zrobić. Uruchomiliśmy dwa portale – wpek.pl oraz widok.waw.pl. Newsletter ma coraz większy zasięg, ale w dużym mieście to wciąż za mało. W nowym roku szkolnym wzmocnimy promocję Warszawskiego Programu Edukacji Kulturalnej, ale też chcielibyśmy, by nauczyciele aktywniej szukali informacji.
Nieco abstrakcyjną debatę nauczyciele sprowadzili na ziemię, narzekając na „skrzeczącą rzeczywistość”. Nauczyciel czuje się przeciążony, niedowartościowany, oczekuje się od niego dodatkowej pracy społecznej. Jak temu zaradzić?
J.G.: – Dyrektor szkoły ma teraz możliwość finansowego motywowania nauczycieli. Również część projektów finansowanych ze źródeł unijnych, które koordynuje Biuro Edukacji, daje taką możliwość. Na względzie trzeba mieć też to, że część nauczycieli pracuje bardzo dobrze, pozostali po prostu dobrze. Obecnie trwa kryzys finansowy, więc nie dysponujemy takimi środkami jak jeszcze dwa, trzy lata temu. Musimy ograniczać wydatki. To zniechęca część osób, krytykujących ostatnie zmiany. Ale nadal właśnie ci aktywni, podejmujący nowe działania, realizujący projekty mają szansę być dostrzeżeni przez dyrektora szkoły.
Młodzież nie lubi instytucji, z założenia też nie chcę się organizować. Jak to ugryźć w nowym Programie Rozwoju Edukacji na lata 2013-2020?
J.G.: – To bardzo trudny temat. Rozmawiamy o tym. Na pewno doskonałym pomysłem są centra aktywności lokalnej. To pomysł na zmianę. Biuro Pomocy i Projektów Społecznych ogłosiło konkurs dla organizacji pozarządowych na styku oświatowo-społecznym, by projekty realizowane w trudnych dzielnicach mogły wychodzić poza mury szkoły, by opierały się na lepszej współpracy ze streetworkerami. Poza tym np. całkowicie odnowione piwnice Stołecznego Centrum Edukacji Kulturalnej dają młodym ludziom możliwość zrobienia samodzielnych projektów. Zaproponowaliśmy też konkurs na nieformalne inicjatywy grup młodzieżowych. Postanowiliśmy wybrać operatorów z III sektora, którzy mogą przekazywać pieniądze na ciekawe pomysły. Pojawiają się jednak kłopoty z wydaniem tych środków. Myślę, że młodzi ludzie również muszą się nauczyć, że są takie inicjatywy. Jednak jak pokazały wyniki badania dotyczące czasu wolnego młodych ludzi, przeprowadzonego przez Polską Fundację Dzieci i Młodzieży na Bielanach, młodzież woli spotkać się znajomymi, pójść na zakupy, słuchać muzyki niż organizować się.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.