Ocena efektów "profesjonalizacji" zależy od rozumienia tego terminu. Myślę, że "społeczeństwo obywatelskie" - z jego istotną cechą, demokracją uczestniczącą - potrzebuje różnych organizacji "trzeciego sektora" - pisze Halina Bortnowska na swoim blogu.
Publicystka poświęca swój wpis rozważaniom nad słowem "profesjonalizacja" w kontekście organizacji pozarządowych, debaty na temat społeczeństwa obywatelskiego w Fundacji im. Stefana Batorego (8 lutego 2010 r.) oraz dyskusji na ten temat, toczącej się na łamch Gazety Wyborczej.
Halina Bortnowska uważa, że "funkcja wychowawcza wydatniej, bardziej uchwytnie dochodzi do głosu w organizacjach łączących profesjonalizm z otwartością, z różnymi typami wolontariatu, wspieraniem oddolnych inicjatyw.
Niestety sponsorzy chcąc eliminować ryzyko dążą do podporządkowania NGO regułom planowania i sprawozdawczości stosownym dla firm. System konkursów dyktuje cele (nieraz wspaniale wybrane), ale zewnętrzne wobec tego, co dojrzewa w ludziach. W związku z tym organizacje nie tyle profesjonalizują się, lecz poddają profesjonalizacji psychologicznie i socjologicznie nienaturalnej. Moim zdaniem przyczyną narastających anomalii, przyczyną najgłębszą, jest brak atmosfery zaufania. Obsesja zapobiegania samej możliwości nadużyć przez mnożenie i nasilanie kontroli według sztywnych reguł niszczy atmosferę aprobaty i radości. "Kontrola:" jest czym innym niż wnikliwa, ale życzliwa obserwacja (…)."
Źródło: http://halinabortnowska.blox.pl