Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
– Obecnie większą uwagę będziemy zwracać na współpracę z sektorem pomocy społecznej, z organizacjami streetworkerskimi, bo nie ma dobrych, satysfakcjonujących relacji i „przepięć” między szkołą a tym, co dzieje się na ulicy – mówi serwisowi warszawa.ngo.pl Joanna Gospodarczyk, dyrektorka Biura Edukacji Urzędu m.st. Warszawy.
Marek Władyka, warszawa.ngo.pl: Na jak duże pieniądze mogą liczyć organizacje pozarządowe w 2013 roku?
Joanna Gospodarczyk, dyrektorka Biura Edukacji Urzędu m.st. Warszawy: – W 2012 roku było to 6 mln złotych. Na ten rok przeznaczyliśmy tę samą kwotę, choć wstępny projekt budżetu Biura Edukacji na bardzo trudny 2013 rok nie przewidywał funduszy na dotacje dla organizacji pozarządowych. Udało się wprowadzić zmiany m.in. dzięki determinacji Komisji Dialogu Społecznego ds. Edukacji. 13 grudnia, na sesji budżetowej Rady Warszawy, kwota 6 mln zł znalazła się w budżecie Biura Edukacji. Jest co prawda mniej pieniędzy niż w najlepszym 2010 roku, kiedy było to 8 mln zł, ale od kilku lat przeznaczamy coraz większe finanse na dotacje. Przed 2006 rokiem na projekty edukacyjne realizowane przez organizacje pozarządowe przekazywano co roku jedynie kilkaset tysięcy złotych.
Reklama
Zmieniliśmy filozofię dotowania projektów. Uważamy, że najbardziej sensownym polem działania i współpracy z organizacjami pozarządowymi są projekty edukacyjne, czyli to, co się dzieje w ciągu roku szkolnego. Wcześniej na największe dotacje mogły liczyć organizacje oferujące wypoczynek letni, a więc najwięcej pieniędzy „konsumowały” duże organizacje, np. harcerze. Teraz odwróciliśmy proporcje i dotujemy przede wszystkim projekty edukacyjne.
Skoro wzrost dotacji na współpracę z organizacjami był w ostatnich latach tak imponujący, to z iloma organizacjami udało się dotąd nawiązać współpracę?
J.G.: – W 2012 roku były to 122 organizacje; rok wcześniej – 148. Niektóre organizacje współpracują z nami na stałe. Mają duże doświadczenie, rezultaty, przedstawiają interesujące i dobrze opracowane wnioski projektowe. Są też takie organizacje, które sporadycznie składają wnioski. Wśród nich są organizacje zainteresowane skorzystaniem z tzw. małych grantów. Dwa lata temu rozpoczęliśmy przyznawanie małych grantów (do 10 tys. zł). W 2012 roku dofinansowaliśmy 27 takich projektów. Jest to doskonałe rozwiązanie dla realizacji znakomitych pomysłów, nie wymagających dużych pieniędzy. Możliwość wykorzystania niższej dotacji i realizacji projektu w ciągu trzech miesięcy cieszy się dużym zainteresowaniem organizacji, a my też chwalimy takie rozwiązanie.
Spojrzałem do raportu z prac KDS-u ds. Edukacji za 2012 rok. Pojawiła się tam uwaga, że powtarzają się problemy z przyznawaniem dotacji.
J.G.: – Na pewno jest wielu chętnych na dotacje – organizacje składają wnioski o wartości przekraczającej w niekiedy czterokrotność kwoty, jaką dysponujemy. Cieszy nas, że coraz mniej organizacji odpada ze względów formalnych. Przedstawiciele organizacji wiedzą, że w Biurze Edukacji pracują osoby, które pomagają w przygotowaniu wniosku, sprawdzają zapisy, można więc wniosek pokazać na etapie pisania. Dzięki takiej pomocy wnioski są przede wszystkim oceniane merytorycznie. Co roku, wspólnie z KDS-em ustalamy priorytety konkursowe, zgodne z polityką edukacyjną Miasta oraz istotnymi wydarzeniami w danym roku w kraju i Unii Europejskiej. Od kilku lat wśród priorytetów znajdują się projekty popularyzujące naukę. Realizują je m.in. organizacje wywodzące się ze środowisk akademickich, zrzeszające studentów, pracowników naukowych. Wśród tych projektów są na przykład letnie szkoły chemii, fizyki czy matematyki, czyli zajęcia dla zdolnych uczniów. Letnie szkoły cieszą się ogromnym zainteresowaniem, bowiem uczniowie mają kontakt z wiedzą przekazywaną przez pracowników naukowych. Tak więc takie projekty czy podobne prowadzone przez organizacje pozarządowe wykraczają poza możliwości bieżącego działania szkoły. Chodzi nam o to, by organizacja pozarządowa nie zastępowała szkoły, tylko była tam, gdzie szkoła nie jest obecna. Staramy się też wspomóc organizacje, które działają w szkołach niepublicznych.
Jak miasto współpracuje ze szkołami niepublicznymi?
J.G.: – W 2008 roku otworzyliśmy specjalną ścieżkę, pod nazwą „Warszawskie Inicjatywy Edukacyjne dla szkół niepublicznych”, dzięki której organizacje pozarządowe, działające w szkołach niepublicznych, mogą składać wnioski o dofinansowanie.
Obecnie większą uwagę będziemy zwracać na współpracę z sektorem pomocy społecznej, z organizacjami streetworkerskimi, bo nie ma dobrych, satysfakcjonujących relacji i „przepięć” między szkołą a tym, co dzieje się na ulicy.
Z regulaminu tegorocznego konkursu wynika, że w tym roku Biuro Edukacji stawia na współpracę z grupami nieformalnymi.
J.G.: – Warto zacząć myśleć o nowej formule wydawania pieniędzy na działalność edukacyjną czy kulturalną. Od trzech lat realizowany jest Warszawski Program Edukacji Kulturalnej (prowadzony przez Biuro Kultury przy wsparciu naszego Biura). I od trzech lat, podczas Warszawskiej Giełdy Projektów Edukacji Kulturalnej, nagradzani są animatorzy kultury, autorzy najlepszych projektów edukacji kulturalnej. W pierwszej edycji Giełdy nagrodzona została nieformalna grupa młodych ludzi, którzy przedstawili poruszający film o niewidomej dziewczynie. Historia projektu była krótka – kilkanaście osób zdobyło fundusze z programu unijnego „Młodzież w działaniu”. Podczas realizacji filmu współpracowali z domem kultury. Właśnie o to nam chodzi – skupili się wokół ciekawego pomysłu i wspólnie przeżyli przygodę, a jednocześnie powstał wartościowy film. Chcemy, żeby warszawska młodzież, nie tylko skupiona w młodzieżowych radach dzielnicowych i Młodzieżowej Radzie Warszawy, miała szanse dofinansowanie pomysłów i projektów. Musimy dać więcej możliwości do rozwoju i realizowania swoich pasji. Z tą myślą od roku p. Wojciech Feliksiak, dyrektor Stołecznego Centrum Edukacji Kulturalnej, zaprasza młodych ludzi do odrestaurowanych piwnic w Starej Prochowni, gdzie mogą prowadzić swoje działania. Czekamy na chętnych. Jestem bardzo ciekawa pomysłów na projekty, które zgłoszą młodzi w konkursie dla grup nieformalnych. Zakładamy, że będą to w pełni sfinansowane zadanie, niezbyt kosztowne.
Które obszary chciałaby Pani jeszcze rozwinąć we współpracy z organizacjami?
J.G.: – Ponad rok temu, podczas Warszawskiego Forum Oświatowego rozmawialiśmy z dyrektorami szkół i przedstawicielami organizacji. Dyskutowaliśmy o przeszkodach w nawiązywaniu stałej współpracy. Ciągle za mało szkół otwiera się dla organizacji pozarządowych (to niewiele ponad 100 spośród 800 szkół publicznych w Warszawie). Z punktu widzenia Biura Edukacji ważne jest namówienie dyrektorów szkół do otwarcia ich placówek na NGO-sy. KDS ds. Edukacji wypracował ramowe, proste porozumienia między dyrektorem szkoły a organizacją pozarządową, w którym zapisane są podstawowe powinności obu stron. Staramy się o tym mówić na szkoleniach kadry oświatowej. To kwestia przekonania się i przyzwyczajenia, że warto, że obecność przedstawicieli organizacji nie zagraża bezpieczeństwu i rytmowi pracy szkoły, a wnosi dodatkową wartość. Mam nadzieję, że powoli zmienia się to nastawienie.
Na spotkaniach KDS-u regularnie pojawia się kilkanaście organizacji, zapisanych jest ponad 40. To dużo czy mało?
J.G.: – Niemal pełny skład mieliśmy na spotkaniu, kiedy istniało zagrożenie, że nie będzie pieniędzy w tym roku. Na co dzień na spotkania przychodzą przedstawiciele kilkunastu organizacji. Biuro reprezentują zawsze co najmniej dwie osoby. Obecnie jesteśmy w końcowej fazie pracy nad nową polityką edukacyjną na lata 2013-2020, jesteśmy tuż przed przekazaniem do konsultacji. Zagadnienia do polityki, związane ze współpracą z organizacjami przygotował KDS.
Niezwykle cenne są nieformalne nici współpracy z organizacjami. NGO-sy są wyspecjalizowane w różnych sferach i obszarach działania. Dobrym przykładem są sytuacje, gdy niespodziewanie gościmy młodzież z zagranicy. Zapraszamy wówczas do wspólnych spotkań wybrane organizacje. Staramy się to robić także podczas wizyt studyjnych dyrektorów szkół i nauczycieli ze Wschodu. Pokazujemy wtedy działania naszych organizacji, ich doświadczenia w pracy z młodzieżą.
Wspólnie z organizacjami realizujemy projekty unijne. Jednym z najciekawszych był projekt prowadzony w ramach programu Comenius Regio, polegający na współpracy władz lokalnych, szkół i organizacji pozarządowych. To był projekt dotyczący edukacji dzieci cudzoziemskich we współpracy z miastem Cardiff w Wielkiej Brytanii. Z naszej strony, prócz Biura uczestniczyła w tym Fundacja Sztuki Arteria. W innych projektach dotyczących dzieci cudzoziemskich współpracowaliśmy m.in. ze Polskim Forum Migracyjnym i Stowarzyszeniem Praktyków Kultury.
Dwa lata temu mieliśmy sytuację krytyczną, kiedy Urząd ds. Cudzoziemców bez wcześniejszego powiadomienia nas z dnia na dzień przeniósł ośrodek dla uchodźców z Bielan na Targówek. Dzieci trafiły w ciągu tygodnia do szkół na Targówku. Tylko dzięki organizacjom łatwo było przeszkolić nauczycieli. Współpraca z III sektorem procentuje. Kiedy chcemy realizować projekty unijne, to staramy się, żeby partnerami były NGO-sy. Miejscem dla organizacji jest także Warszawskie Centrum Innowacji Edukacyjno-Społecznych i Szkoleń, czyli placówka doskonalenia nauczycieli, którą otwieramy teraz w nowej siedzibie przy ulicy Starej na Starym Mieście. Organizacje mogą np. korzystać tam z sal za darmo.
Czy Polityka edukacyjna na lata 2013-2020 przewiduje jakieś rewolucje?
J.G.: – Rewolucji nie przewiduje. Potrzeba więcej pieniędzy, ale to kwestia na przyszłość. Trzeba przetrwać ten czas kryzysowy. Pracujemy teraz bliżej z Biurem Polityki i Projektów Społecznych. Myślimy o Pradze Północ i Targówku, czyli trudnych obszarach. Chodzi przy tym o to, by nie myśleć oddzielnie o polityce zdrowotnej, edukacyjnej, pomocy społecznej, ale żeby sprzęgnąć wysiłki. Mam nadzieję, że uda się to na Pradze. W tej chwili zakończył się projekt „Podwórka” ze streetworkerami. Szkoły się nie włączyły w wystarczającym stopniu. To jest ważne dla polityki edukacyjnej w przyszłych latach. Drugą istotną sprawą jest potrzeba uczenia młodych ludzi uczestniczenia w działaniach organizacji pozarządowych, w samorządności szkolnej. Ważne jest, by nie przyzwyczajać uczniów do fasadowych działań samorządu, ale przekonać do autentycznego, wspólnego zaangażowania społecznego. Dobrze, żeby to zaczęło lepiej działać dzięki organizacjom pozarządowym.
Wiążą się z tym debaty wokół np. wolontariatu – czy zmuszać młodzież do niego czy tylko zachęcać.
J.G.: – Jestem przeciwna zmuszaniu, temu, że dostaje się dodatkowe dwa punkty np. za udział w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Moim zdaniem nie jest to dobry pomysł. To przeinacza ideę wolontariatu. Ważna jest zachęta do działań wspólnych. To zależy od tego, jak szkoła jest postrzegana w środowisku lokalnym, czy wychodzi na zewnątrz, czy zaprasza np. starszych ludzi. Mądra szkoła to taka, które uczy odpowiedzialności i potrzeby działania, nie tylko w klasie, ale i poza szkołą.
Ważna rzecz to pozaszkolna edukacja kulturalna. SCEK jest takim miejscem dla młodzieży, w której może działać, pod „dyskretną” opieką osób dorosłych. Na pewno marzyłoby mi się to, co można podpatrzeć na Zachodzie, gdzie duże przestrzenie oddane zostają młodym ludziom. Może to się uda u nas.
Czy edukację w ogóle da się przesunąć bardziej do sfery pozarządowej?
J.G.: – Powinna zmienić się relację między uczniem a nauczycielem – może mniej powinien być tradycyjnym przekazicielem wiedzy, a bardziej przewodnikiem. Nowe technologie zmieniają relacje. Ważna jest dla nas edukacja pozaformalna. Zależy nam, żeby dobrze działały domy kultury, centra edukacyjne. Natomiast szkoła musi pozostać instytucją. Szkoły niepubliczne z renomą pozostaną w przestrzeni edukacyjnej Miasta i dalej będą wnosić swoje doświadczenia. Nie sądzę jednak, żeby nastąpiło odejście od szkolnictwa publicznego, ponieważ to kwestia tradycji, kadry, wypracowanych sposobów nauczania.
Ale ten typ myślenia, zainicjowany przez Krystynę Starczewską, czyli że są inni, którzy potrzebują pomocy, czyli cudzoziemcy czy dzieci z PGR-u, to rzecz znakomita. W jednym z warszawskich publicznych liceów działa program Banku Gospodarki Żywnościowej, który ściąga zdolnych młodych ludzi do Warszawy. Mieszają się osoby z małych miejscowości i z Warszawy w najlepszych liceach.
W najbliższym czasie chcemy zaprosić organizacje niezrzeszone w KDS-ie do działań miasta, namówić do przystępowania do konkursów o małych grantów. Ten rok pokaże też jakie jest zainteresowanie młodych ludzi możliwością realizowania własnych pomysłów. Czyli zapowiada się bardzo ciekawie…
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.