Ponad cztery tysiące osób przebiegnie przez Warszawę w najbliższą niedzielę (27 września). Pokonają dystans 42 kilometrów przez ulice, mosty i deptaki w pięciu warszawskich dzielnicach. 31. Maraton Warszawski bije kolejne rekordy popularności. Z roku na rok przybywa amatorów biegania i widzów obserwujących zmagania zawodników. Już teraz można powiedzieć, że jest to jedna z najważniejszych imprez tego typu w kraju.
Chętnych aż zbyt wielu
Nawet organizatorzy nie spodziewali się, że tak wiele osób zgłosi się w tym roku do udziału w biegu. Po pierwsze, trasa nie jest prosta, po drugie, długość trasy, 42 kilometry to już nie są przelewki. Fundacja Maraton Warszawski tym razem jednak pomyślała o wszystkich i właśnie dzięki temu na starcie może pojawić się każdy chętny. Ilu tych chętnych będzie w ostateczności? Tego nie wie nikt.
– O ostatecznej liczbie przekonamy się w niedzielę o godzinie piętnastej – żartuje z lekkim zaniepokojeniem Marek Tronina, prezes Fundacji Maraton Warszawski i dodaje: – Na poważnie: zgłosiło się ponad cztery tysiące zawodników. Mamy dla nich trzy różne pory startu. Główny start zaplanowaliśmy na dziewiątą. Dla tych jednak, którzy spodziewają się, że bieg zajmie im więcej niż sześć godzin umożliwiliśmy start o ósmej i jeszcze wcześniej o siódmej. Maksymalnie dystans można więc pokonywać nawet przez osiem godzin.
Maraton rozpocznie się i zakończy przy skwerze Hoovera na Krakowskim Przedmieściu. Meta zostanie zamknięta punktualnie o piętnastej. Każdy z zawodników dostanie bezzwrotny chip, który umożliwi zmierzenie czasu i porównanie go z innymi rezultatami.
Dodatkowym udogodnieniem jest niezbyt restrykcyjne podejście do stroju biegacza. Regulamin mówi tylko o tym, że ma być schludny, obyczajny i mieć naszywkę z numerem zawodnika.
– Pewne liczby w Maratonie Warszawskim się nie zmieniają. Stała jest długość – 42 kilometry, tutaj nie ma miejsca na improwizację. Warszawa ma dwa brzegi i oba brzegi zamierzamy zaliczyć biegnąc przez dwa mosty. Przebiegniemy łącznie przez pięć dzielnic – to jest nowa liczba – dodaje Tronina.
Maratończycy przebiegną między innymi przez Żoliborz, Pragę, Mokotów, Śródmieście. W związku z trasą maratonu zawsze pojawiały się kontrowersje, ponieważ udział kilku tysięcy biegających zawsze powodował konieczność zamykania niektórych dróg. Tak też będzie w tym roku.
– Każda duża impreza w mieście wiąże się z pewnymi utrudnieniami w komunikacji. Będziemy natomiast starać się, żeby imprezy w mieście były organizowane w stałych terminach, przez co każdego roku dajemy sygnał, że ostatnia niedziela września na przykład należy w stolicy do maratończyków – tłumaczy Wiesław Wilczyński, dyrektor Miejskiego Biura Sportu i Rekreacji, które i w tym roku udzieliło imprezie swojego wsparcia.
– Każdego roku wspieramy ten ważny projekt. On już się wpisał na stałe do kalendarza ważnych imprez sportowych w Warszawie. W tym roku dofinansowanie wyniosło 300 tysięcy złotych. Jest to pokaźna kwota w budżecie imprezy – dodaje Wilczyński.
Na szczęście z roku na rok bieganie w Warszawie staje się coraz bardziej popularne i – jak zauważa dyrektor Wilczyński – coraz mniej jest sygnałów od warszawiaków, którym maraton przeszkadza, a więcej tych, którzy inicjatywę popierają:
– Ludzi uprawiających sport w Warszawie jest coraz więcej. Stąd społeczne przyzwolenie także staje się coraz większe i tego typu problemy będą znikały – stwierdza.
Trochę inna trasa
Pomimo swojej przychylności, trzy tygodnie temu miasto sprawiło organizatorom Maratonu niemiłą niespodziankę. Trzeba było skorygować trasę w związku zaplanowanymi na ten sam dzień obchodami 70. rocznicy powstania Polskiego Państwa Podziemnego. Korekta trasy w momencie, w którym wszystko było już ustalone i zaplanowane, spowodowała pewne trudności.
– Zmieniła się tak naprawdę tylko końcówka maratonu, odcinek około pięćsetmetrowy. Ta zmiana wymusiła jednak konieczność wprowadzenia różnych modyfikacji i przesunięć. Nie jest tak, że zawodnicy po prostu pobiegną inną drogą i już. To niesie za sobą wiele konsekwencji. Na przykład trzeba zmienić atest trasy, trzeba zmienić mapkę imprezy, która jest w informatorze, a który z kolei w związku z tym również oddawany jest do druku w ostatniej chwili – przyznaje Marek Tronina.
Trudności udało się pokonać, a dla zawodników nie powinny wyniknąć z tego żadne niedogodności. Nowa końcówka trasy nie jest trudniejsza do pokonania od tej pierwotnie planowanej. Odrobina optymizmu wśród uczestników zdaniem prezesa Maratonu Warszawskiego wystarczy, żeby zapomnieć o tych chwilowych problemach.
– Jakoś udało się nam z tym poradzić – podsumowuje Tronina i dodaje: – Najważniejsze jest to, że w jednym miejscu pojawi się około cztery tysiące biegaczy z pozytywną energią. Mam nadzieję, że ta energia zostanie przekazana również tym, którzy te zmagania będą obserwować.
Emocji wśród oglądających nie zabraknie także ze względu to, że pewne odcinki Maratonu będą się powtarzać.
– Trasa jest zaplanowana tak, że zawodnicy po kilka razy będą przebiegać przez niektóre miejsca, tak jak choćby przez Krakowskie Przedmieście. Dzięki temu ci, którzy przyjdą obserwować maraton, będą mieli okazje zobaczyć swoich faworytów po kilka razy i cieszyć się ich widokiem znacznie dłużej – tłumaczy prezes Fundacji Maraton Warszawski.
Kto dobiegnie pierwszy?
W tym roku, tak jak w latach ubiegłych, nie zabraknie biegających profesjonalistów. Do zawodów może przystąpić każdy bez względu na to skąd jest i czym się zajmuje; do wyścigu stawią się jednak także zawodowi biegacze z różnych zakątków świata. Najwięcej niespodzianek podczas maratonu zazwyczaj sprawiają goście z Afryki. Marek Tronina przyznaje:
– Być może faktycznie zawodnicy z Afryki budzą najwięcej emocji. W tym roku nie zobaczymy żadnego z zawodników z poprzedniej edycji naszej imprezy. To nie znaczy jednak, że przyjadą zawodnicy gorsi. W przypadku zawodników z Afryki nigdy nie wiadomo. Oni mają gigantyczny potencjał i zawodnik nikomu nie znany może zostać na przykład mistrzem świata.
Wielkie nadzieje są jednak w Polskiej reprezentacji. Do Maratonu przystąpi także czołówka polskich biegaczy, w tym Adam Draczyński i Mariusz Giżyński. Życiowy rekord tego drugiego to pokonanie dystansu 42 kilometrów w dwie godziny i niespełna szesnaście minut!
– Faworytem jest jednak Adam. Ma lepszą „życiówkę” ode mnie, ja jestem w jego cieniu – mówi Giżyński. Szybko jednak uzupełnia: – Mimo to mam nadzieję, że osiągnę dobry rezultat i będzie to dla mnie dobry wstęp do osiągnięcia najważniejszego celu: startu w Olimpiadzie w Londynie.
Nawet Marek Tronina przyznaje, że w polskich zawodnikach drzemie ogromny potencjał, który może sprawić, że pokonają nawet Afrykańczyków.
– Może wygrać któryś z zawodników etiopskich czy kenijskich, prawdę mówiąc jednak uważam, że maraton wygra któryś z zawodników polskich. Cała polska czołówka męska będzie startować w tym biegu, dlatego gorąco trzymam kciuki za naszych zawodników – mówi Tronina.
Sztafeta Ekiden
W przededniu Maratonu, tak jak miało to miejsce w poprzednich latach, odbędzie się drużynowa sztafeta Ekiden. Tutaj dystans jest krótszy, bo wynosi zaledwie pięć kilometrów, dlatego właśnie zainteresowanie sztafetą nie ustępuje głównemu niedzielnemu biegowi. W tym roku ilość zgłoszeń jest rekordowa.
– Zgłosiło się i tak o trzydzieści drużyn za dużo. Będzie biegało tysiąc czterysta ludzi na pięciokilometrowej pętli. To jest absolutne maksimum – mówi prezes Maratonu Warszawskiego.
Między innymi z tego względu postanowiono, że w tym roku sztafeta po raz ostatni będzie częścią Maratonu Warszawskiego.
– Żeby sztafeta się rozwijała, musi stać się odrębną imprezą. Absolutnie limit organizacyjny w tym roku jeśli chodzi o jej wielkość został wyczerpany. Nie da się jej zrobić większej, a nie ma sensu ograniczać liczby uczestników. Skoro ludzie chcą biegać i widzą w tym cel i przyjemność, to trzeba im to umożliwić – dodaje Tronina i przyznaje, że dzięki temu dużo więcej osób będzie mogło w sztafecie pobiec.
– W przyszłym roku w „wyodrębnionej” sztafecie pobiegnie też znacznie więcej osób. Chociażby dlatego, że wielu zawodników biorących udział w maratonie nie bierze obecnie udziału w sztafecie, żeby się nie forsować. Teraz będą mieli okazję pobiegnąć i tutaj, i tutaj.
Najprawdopodobniej od przyszłego roku sztafeta będzie odbywała się wiosną, kilka miesięcy przez Maratonem.
Warto inwestować w sport
Nie da się ukryć, że Maraton Warszawski w ogromnym stopniu przyczynił się do spopularyzowania biegania wśród zwykłych ludzi na co dzień niemających wiele wspólnego z aktywnością fizyczną. Tylko maraton, który organizowany jest w Poznaniu można porównać z Maratonem Warszawskim. Jest to więc impreza wyjątkowa w skali całego kraju.
Do Warszawy na ostatni weekend września przyjeżdżają ludzie z całej Polski i Europy. Dyrektor Wiesław Wilczyński przyznaje więc, że środki wydane na organizację Maratonu to pieniądze słusznie spożytkowane:
– To jest naszą powinnością. Uważamy, że pieniądze zainwestowane w tego typu imprezy znakomicie procentują. Poprzez ważne wydarzenia sportowe nie tylko promujemy Warszawę, ale budujemy także jej dobry wizerunek w Polsce i Europie – mówi i jednocześnie dodaje: – Tych, którzy uprawiają sport już na takim poziomie, że jest ich stać na to, aby przebiec dystans maratonu, chciałbym zachęcić: spróbujcie swoich sił, wystartujcie w maratonie. Tych, którzy nie tylko nie wystartują, ale i być może w ogóle nie lubią sportu, proszę o wyrozumiałość dla tych pierwszych.
Stare porzekadło mówi: w zdrowym ciele zdrowy duch. Sport to nie tylko rywalizacja i wysiłek ale przede wszystkim przyjemność i satysfakcja.
– W przypadku biegania jest jeszcze jeden plus. Jest nim bardzo niski koszt – uzupełnia biegacz Mariusz Giżyński.
– Bieganie pozwala utrzymać dobrą kondycję i zdrowie. Przede wszystkim to bardzo tani i dostępny sport. Wystarczą wygodne buty, strój niekrępujący ruchów i odrobina motywacji – dodaje.
Przypominamy: do Maratonu Warszawskiego można się zgłosić nawet w dniu jego startu (tj. w niedzielę 27 września), wyścig startuje o trzech porach: o 7:00, 8:00 i 9:00 (główny start).
Źródło: inf. własna ngo.pl