Czym byłaby Hajnówka i okolice bez Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Wertep? Byłaby jak Opole bez Festiwalu Polskiej Piosenki, albo Żelazowa Wola bez muzyki Chopina. Festiwal Wertep buduje pozytywny wizerunek tej części Podlasia. Coraz silniej kojarzy się z regionem. Wzmacnia skojarzenia z naturą i kulturą. Przyciąga tu widownię z powiatu, kraju i świata.
Miasta prześcigają się w tworzeniu atrakcji i specjalnych ofert, które zainteresowałyby odbiorców. Budują w ten sposób tzw. kapitał wizerunku a w istocie wzmacniają swój kapitał lokalny poprzez dodatkowe dochody osiągane z wynajmu hoteli, zakupów u lokalnych producentów, odwiedziny w restauracjach i barach. Bezcenne jest rozwijanie artystycznych zainteresowań młodych i starszych mieszkańców, zapewnianie wszystkim unikatowej, atrakcyjnej oferty spędzania wolnego czasu, co owocuje zadowoleniem z życia i przywiązaniem do miejsca zamieszkania.
Hajnówka i okolice mają na to sposób bardzo wyjątkowy – tu pozytywny wizerunek miejsca przyjaznego naturze i kulturze, tworzony jest przez artystów sztuki teatralnej. I to artystów z całego świata, którzy przybywają tu co roku na Międzynarodowy Festiwal Teatralny Wertep.
– Jest wiele przestrzeni, które nie mają szans na to, żeby zaistnieć w masowej wyobraźni, żeby stworzyć swój PR, bo nie mają potencjału, by zachwycić – diagnozują założyciele Hajnówki Centralnej – Stacji Kultury, Agata i Dariusz Skibińscy. – Nasz region ma potencjał. Przez lata obowiązywała tu opowieść o atutach miejsca, która gloryfikowała naturę. I to było skuteczne. Ale teraz, wskutek działań przy granicy z Białorusią, nastąpiła degradacja tej unikatowej przestrzeni. Mieszkańcy Podlasia zostali wpędzeni w ślepy zaułek izolacji. Odczuli negatywnie sytuację geopolityczną, peryferyjność położenia. Nieoczekiwanie znajdują pocieszenie w sztuce. Masowo uczestniczą w spektaklach, które wystawiają tu artyści przybywający z różnych stron świata. Są wdzięczni, że artyści pokazują inne spojrzenia na problemy codzienności, podpowiadają rozwiązania, a przede wszystkim dają uśmiech, radość, refleksję.
Stacja Kultury z ambicjami
Znamienne jest, że po latach odbywania się Wertepu, coraz więcej przestrzeni, mających nacechowania turystyczne, zgłasza się z prośbą, żeby festiwal w nich zagościł. Z roku na rok wzrasta liczba ludzi, którzy przyjeżdżają specjalnie „na teatry”, do różnych miejscowości w Puszczy Białowieskiej i nad Bugiem. Powstają wręcz nowe miejsca, które stwarzane są dla tych teatralnych wydarzeń np. w Drohiczynie, gdzie w pięknej scenerii, nad samą rzeką, grane są malownicze spektakle.
Dużo ludzi z Polski rezerwuje hotele, by mieć pewność, że znajdą na Podlasiu miejsce podczas Wertepu. Hotelarze proszą artystów, żeby termin festiwalu był stały, bo ludzie przyjeżdżają całymi rodzinami i jeżdżą na spektakle po Podlasiu. Podróżują za Wertepem. Sztuka teatralna napędza turystykę i wzbogaca ofertę regionu. – W tym roku było aż szesnaście lokalizacji naszych wstępów, z czego aż pięć w samej Hajnówce – podkreślają Agata i Dariusz Skibińscy, organizatorzy festiwalu. Mówią, że rozwija się tu mechanizm ekonomii turystyczno-społecznej. Kultura napędza ten mechanizm i wydatnie go wspiera.
Hajnówka Centralna – Stacja Kultury, która powstała na dawnym dworcu kolejowym w Hajnówce, realizuje bogaty i wszechstronny program kultury, nauki, wychowania i edukacji obywatelskiej.
– Hajnówka Centralna jest bardzo ambitną instytucją – mówi jej założyciel i dyrektor artystyczny, Dariusz Skibiński. – Chcemy być nie tylko placówką kultury i centrum edukacji, ale miejscem zakorzenionym w regionie Podlasia, atrakcyjną sceną a nawet agorą, promieniującą w regionie, w Polsce, pozostając w ścisłym kontakcie i związkach artystycznych ze światem.
Grotowski wciąż obecny
To miejsce zaznacza się coraz mocniej na mapie Europy. Tu odbywa się nieustająco edukacja młodych ludzi, wolontariuszy z Europejskiego Korpusu Solidarności. Każdego roku przyjeżdża na staże do Hajnówki 50 osób z różnych stron świata. Mieszkają w budynku Stacji Kultury i tu realizują działania w ramach artystycznego wolontariatu. Obecność wolontariuszy ze świata sprawia, że pojawiają się i współpracują ze Stacją liczni wolontariuszy z Hajnówki. Odbywa się autentyczna, oddolna promocja idei wolontariatu, a działania wolontariackie zyskują poklask w opinii publicznej.
– W powiecie hajnowskim, a także w okolicznych powiatach, nie ma drugiej organizacji, która ma takie kompetencje na różnych polach, poparte certyfikatami, otrzymywanymi grantami oraz tak szerokie międzynarodowe kontakty z artystami z całej Europy. Współpracujemy z instytucjami kultury i samorządu z miast czeskich, ukraińskich, norweskich – wskazuje Agata Rychcik-Skibiński. Wylicza: Tajwan, Izrael, Meksyk, Eurioregion polsko-niemiecki z siedzibą w Bautzen… Integrują działania mniejszości narodowych na terenie powiatu hajnowskiego. Organizują spotkania napływowej społeczności z Ukrainy z mniejszościami z Hajnówki. Tu odbywają się wieczory przy herbacie, spotkania, biesiady. Wraz z artystami z Białegostoku, Lublina i Rzeszowa artyści z Hajnówki uczestniczą w europejskim projekcie Wschód Kultury.
Hajnówka Centralna – Stacja Kultury, jest mocnym punktem na teatralnej mapie Europy. – Centrum sztuki, które tu powstaje, ma szansę na zaznaczenie się w świecie teatru tak, jak kiedyś zaznaczył się Jerzy Grotowski z Teatrem Laboratorium, który też tworzył poza stolicą, we Wrocławiu, a przecież przyjeżdżali do niego ludzie z całego świata – po wiedzę i po artystyczne przeżycia – diagnozuje partner projektu Hajnówki Centralnej – Stacji Kultury, współuczestnik norweskiego grantu „Następny przystanek: sztuka bliżej ludzi”, Paolo Martini, założyciel Studium Actoris z Fredrikstad w Norwegii. Jak wielu artystów działających w Skandynawii, jest wielbicielem Grotowskiego i polskiej szkoły teatru fizycznego. Kibicuje projektowi Agaty i Dariusza Skibińskich i z głębokim przekonaniem mówi o przyszłych sukcesach ich działań w Hajnówce.
„Tańcz”, czyli tango z Norwegami
Mieści się tu siedziba teatru, A3Teatru. Jego spektakl „Tańcz”, z aranżacjami tanga i muzyki Chopina w tle, w reżyserii Dariusza Skibińskiego, zyskał międzynarodowy rozgłos. Oglądali go w ubiegłym roku m.in. mieszkańcy Hajnówki, Warszawy, a także Norwegii, na czele z Ambasador Rzeczpospolitej Polskiej Iwoną Woicką– Żuławską.
– To był bardzo dobry spektakl, podobał mi się, budził wiele emocji. Dobrze przyjęła go norweska widownia – skomentowała pani ambasador po spektaklu we Fredrikstad. – Gratuluję artystom, którzy są znakomitymi ambasadorami polskiej sztuki. Projekt, który zrealizowaliście w teatrze z Norwegami, to jest projekt najwyższej artystycznej próby. Podziwiam, że udało się przygotować go mimo trudności, spowodowanych pandemią, a więc braku spotkań, prób na żywo… Znakomicie promujecie Polską sztukę – dodała.
Bardzo rzeczowa i obiecująca jest współpraca artystyczna i wolontariacka z samorządem Hajnówki. Burmistrz Jerzy Sirak i część radnych odwiedziła Stację Kultury, wysoko oceniając podejmowane tu aktywności. Rozmawiano potrzebie stałej samorządowej dotacji, która wzmocni działania kreatywne na byłym dworcu, a przez to ofertę dla mieszkańców Hajnówki i okolic. Ponadto grant z Narodowego Instytutu Wolności, który umożliwi stworzenie etatu, wzmocni organizacyjnie działania podejmowane na Stacji Kultury. Jesień zapowiada się bardzo ciekawie! Także w kontekście przedsięwzięć podejmowanych w ramach sztuki i natury; porozumienia podpisane z parkami narodowymi – Białowieskim i Narwiański – będą służyły promocji potrzeby przywracania równowagi umiejętnego współgrania zasobów natury i kultury.
Bogactwo w różnorodności
Reżyser Skibiński chce wielostronnie działać w Hajnówce. Nie tylko zamierza przygotowywać własne realizacje, ale chce też wspierać projekty innych artystów, współtworzyć je. Z Hajnówki wychodziłyby w świat nowe spektakle, ciekawe artystycznie i chętnie oglądane przez widownie z różnych kultur. Posłuży temu Teatralny Uniwersytet Ludowy, który zamierza założyć już w przyszłym roku. Ta idea tworzy się w porozumieniu z wybitnymi artystami, którzy deklarują prowadzenie tu mistrzowskich kursów dla młodych artystów i producentów teatralnych. Nawiązano kontakty m.in. z uniwersytetami ludowymi z Norwegii, które stanowią pewien model działania w Hajnówce Centralnej. – Moglibyśmy produkować spektakle, które byłyby pokazywane na festiwalach teatralnych. Dawalibyśmy młodym ludziom możliwości kształcenia u najlepszych artystów z kraju i świata, których tu zaprosimy – wylicza reżyser.
Ambicją Agaty i Dariusza Skibińskich, jest utworzenie w Stacji Kultury miejsca spotkań mieszkańców powiatów hajnowskiego i okolicznych miast i gmin, który czują się odpowiedzialni za swoją małą ojczyznę, za rozwój lokalny i za tworzenie tu miejsca przyjaznego do życia.
Różnorodna aktywność odbywa się w odrestaurowywanym dworcu oraz w jego najbliższym otoczeniu – w parku kolejowym. To jest właśnie „serce” Hajnówki Centralnej – Stacji Kultury. Przejawami tej aktywności, wypracowywanej w dworcowych murach, są spektakle, koncerty, zajęcia warsztatowe.
Przedstawiciele Hajnówki Centralnej realizują wydarzenia w przestrzeni miasta i okolicy. Najwięcej dzieje się podczas Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Wertep. Tak mocno wpisał się on w pejzaż Hajnówki i okolic, za sprawą kilkunastoletniej już tradycji, że nie tylko zwiększyła się liczba dni z występami, koncertami i warsztatami z dwóch do trzech tygodni lata, ale także zwiększył się zasięg terytorialny festiwalu. Podlaskie miejscowości upominają się o to, by artyści zaproszeni na Wertep grali także u nich. – To jest magnes, który przyciąga mieszkańców, turystów, buduje atrakcyjność naszego miasta, nowa scena nad Bugiem tętni sztuką – uważają mieszkańcy Drohiczyna.
Młodzież w centrum uwagi
Za najważniejsze zadanie uważana jest praca z młodzieżą. Do nowej generacji nie dotrze się apodyktycznym monologiem, przeciwnie, trzeba pokazywać młodym różne drogi, edukować w sposób przemyślany i umiejętny, wskazywać drogi do sztuki, kultury, wolontariatu. Właśnie rozwijaniem wolontariatu zajmuje się Agata Rychcik-Skibiński. – Daje on nam radość działania wspólnotowego, uczy pomagania innym i otwiera na potrzeby innych ludzi – podkreśla. – Ukazuje też możliwości prowadzące w świat, ku rozwojowi osobistemu oraz wpływaniu na rozwój lokalnej społeczności.
Wolontariat w Hajnówce reprezentuje grupa młodzieży w Europejskiego Korpusu Solidarności. Dwadzieścioro wolontariuszy tworzy tu artystyczne projekty ale też zwyczajnie dba o tę przestrzeń, która zmienia się w ich drugi dom, na rok, a czasem na dłużej, gdy znajdą tu swoje wymarzone miejsce do życia i rozwoju i po prostu pracują dla Stacji Kultury, jak Blandine Potiron, najpierw wolontariuszka, teraz współpracownica.
Dostrzegalne stało się, w dłuższej perspektywie, że Hajnówka Centralna zyskuje renomę jako miejsce umożliwiające uniwersalną wymianę doświadczeń międzypokoleniowych, artystycznych, międzynarodowych – budowanie dialogu międzykulturowego i międzynarodowego, miejsca wymiany doświadczeń na temat rozwijania społeczeństwa obywatelskiego. Wolontariusze ze Stacji Kultury, pochodzący z różnych krajów świata, spotykają się z wolontariuszami z Hajnówki. Podejmują wspólne projekty, zwyczajnie lubią razem pracować, cenią się i szanują. Znaleźli na byłym dworcu miejsce, gdzie przecinają się tory ich losów.
Ten dworzec, zmieniany w ośrodek tętniący kulturą, w otwarte i przyciągające miejsce spotkań młodych i starszych mieszkańców Hajnówki, teraz jest przystanią, przez którą przetaczają się ludzie, idee, działania wspólne. Biegną po torach obywatelskiej aktywności, tolerancji, otwartości, współpracy, ku tworzeniu wartości kulturowych i wspólnotowych.
Aspiracje zamiast biadolenia
– Z tej stacji droga prowadzi tylko w tych kierunkach. Stawiamy na edukację kulturalną i obywatelską. Chcemy uwrażliwiać młodych ludzi na problemy społeczne – na dyskryminację, wykluczenie, nie wszystkie formy niesprawiedliwości i chcemy pobudzać ich aktywność na rzecz lokalnej wspólnoty – mówi Agata Rychcik-Skibiński. – Jeśli uda nam się przekonać młodego człowieka do tego by był zaangażowanym na rzecz dobra wspólnego, aktywnym uczestnikiem życia kulturalnego, chętnym do działań lokalnych – to będzie to nasz sukces – dodaje Dariusz Skibiński.
Skibińscy są postaciami inspirującymi, wzorami do naśladowania jeśli idzie o troskę o małą podlaską ojczyznę. Zawsze podkreślają bogactwo lokalne – natury, tradycji, rękodzieła – które zaprzęgają do działań artystycznych. Podejmują je z rozmachem w teatrze, wolontariacie i we współpracy lokalnej. Udowadniają, że można mieszkać i działać w małej miejscowości, małej ojczyźnie, a jednocześnie służyć dobrze krajowi i być obywatelem świata. Ich artystyczne dokonania, podejmowane wraz z zespołami aktorskimi, muzykami, wolontariuszami, są oklaskiwane na scenach krajowych i zagranicznych.
Za sprawą Wertepu rodzi się i ukazuje jeszcze jedna wartość regionu – kapitał ludzki. – Przez udział w Wertepie, rozmowy po spektaklach, rodzi się wiedza o możliwościach, które nieoczekiwanie zyskaliśmy w regionie. Na Podlasie przeprowadziła się z różnych miejsc kraju i świata spora liczba ludzi o wielkim potencjale – mówi Dariusz Skibiński. Wylicza, że są tu przedsiębiorcy, którzy uciekają z dużych miast po spokój i ciszę Podlasia, są naukowcy m.in. profesor dendrologii, który wie wszystko o drzewach Puszczy Białowieskiej. Mają kontakty artystyczne, zawodowe w różnych środowiskach, a ich doświadczenie może być wykorzystane w wywieraniu pozytywnego wpływu na lokalne społeczności, jak też politykę lokalną. Uważa, że sama obecność tych ludzi podniesie świadomość jak rozsądnie, bez pieniactwa i niepotrzebnych zamieszań, można egzekwować pewne prawa bez agresji. Pozwoli nam uświadomić sobie mechanizmy, które ułatwiają załatwianie wielu trudnych rzeczy. Tylko trzeba je umiejętnie wykorzystać.
Wertep – wspólnota radości
Wertep to jest festiwal bezkontekstowy. Tak widza go organizatorzy, podkreślając, że nie ma tu nacechowań politycznych, ani odniesień do mniejszości narodowych religijnych. – To czysta forma, wspólnota śmiechu i radości – definiuje Dariusz Skibiński.
Lata festiwalowych doświadczeń pokazały, że integruje on ludzi z różnych opcji politycznych społecznych, a także mniejszości. Powstaje jedność, wspólnota radości zdystansowana wobec świata. Sztuka daje nam poczucie niezbędnego oddalenia od problemów, zobaczenia ich z pewnej pespektywy, ukazania różnych spojrzeń. – Widzę, że to się dzieje, a widzowie – na czas przybywania na spektakle, nierzadko z dziećmi – nie przyklejają sobie „łatek” – podkreśla Dariusz Skibiński.
Spory odchodzą na bok co pozwala zgodnie funkcjonować w społeczności lokalnej. Przykładem służy choćby koncert w synagodze, do której wszyscy chętnie wchodzą na spektakle. Na festiwalu prezentowane są spektakle z całej Europy, artyści reprezentują różne spojrzenia, a ludzie chętnie oglądają je i, konfrontują swoje postawy. Mają ochotę zobaczyć jak myśli ktoś inny, z innego kraju i kultury. Dużym echem odbił się np. spektakl, który wystawił Luigi Ciotta – o tym czego nie widzimy, jak zwierzęta znoszą sytuacje, gdy się je przerabia na kotlety… Klown, w marzycielskim, surrealistycznym, komicznym, okrutnym i ekscytującym widowisku połączył lalkarstwo, cyrk, teatr fizyczny, magię i komedię. Ukazał typowy dzień pracownika rzeźni, spędzającego życie wśród żywych i martwych zwierząt, ale w trakcie spektaklu postać ta uległa głębokim zmianom. Pokazał we właściwy swojej sztuce sposób pewien aspekt cierpienia zwierząt, zachęcił do namysłu, czy musimy być mięsożerni. Sprowokował do rozmowy rodziców i dzieci, obecne na spektaklu.
– Nic nie jednoczy ludzi bardziej niż pozakontekstowy wymiar sztuki – ocenia szef festiwalu Wertep.
Solidarność pokoleń
W Hajnówce Centralnej wyczuwalna jest atmosfera otwartości i solidarności pokoleń. Jest to miejsce sprzyjające spotkaniom młodzieży, pokolenia jej rodziców oraz seniorów a także dzieci. Cztery generacje w jednym miejscu, gdy odbywają się występy artystów Wertepu, albo koncerty muzyczne wokół dawnego dworca, w Parku Kolejowym.
Projekt Wertepu idzie w tę stronę, by jeszcze więcej dni zadedykować bezpośrednim spotkaniom –mówi Dariusz Skibiński. – Przyjeżdżamy z występami wszędzie tam, gdzie jesteśmy zapraszani: na pole, do ogrodu… Wertep zbliża ludzi a mieszkańcy i turyści pozostają w prywatnych miejscach grania spektakli, nawet wtedy, gdy już umilkną końcowe oklaski, po prostu chcą się poznać, zmniejszyć dystans.
Nie jest to łatwy projekt – dodaje Dariusz Skibiński. Ale, jak podkreśla, tylko takie działanie, oparte na długofalowej strategii, którą opracowali na 20 lat, gwarantuje przetrwanie idei Stacji Kultury i zapewnia przywiązanie do tradycji, kultury, lokalnej wspólnoty. – A przede wszystkim daje nam napęd, zapewnia rozwój. Pokazujemy, że postawa aspiracji, jest znacznie bardziej twórcza, niż postawa roszczeniowa. Tu nie ma nic za darmo, tu jest nieustająca zachęta do włączania się w procesy tworzenia rozmaitych wartości – wskazuje.
Źródło: Hajnówka Centralna - Stacja Kultury