– Mam poczucie, że ciągle natrafiam na przeszkody, opór, bez przerwy muszę walczyć. To bardzo frustrujące, ale ktoś to musi robić – mówi Anna Amsterdamska, przewodnicząca Branżowej Komisji Dialogu Społecznego ds. Ochrony środowiska.
Przyroda ma w Warszawie wielu sprzymierzeńców i obrońców. Należy do nich z pewnością Anna Amsterdamska, przewodnicząca Branżowej Komisji Dialogu Społecznego ds. Ochrony Środowiska, w której reprezentuje dwie organizacje pozarządowe. Jedną z nich jest Miłośnicy Krajobrazu – Stowarzyszenie Właścicieli Lokali, drugą Stowarzyszenie Wolne Miasto Warszawa. Pierwsza z nich do 2015 roku zajmowała się tylko zarządzeniem nieruchomościami wspólnymi, jednak Anna Amsterdamska i jej współpracownicy doszli do wniosku, że działalność należy poszerzyć o ochronę środowiska.
– Chodzi nam o takie zarządzenie nieruchomościami, które nie tylko nie narusza ochrony przyrody, a wręcz przeciwnie, wzmacnia ją. Niektórzy ludzie chcą wycinać drzewa i krzewy na swoich podwórkach, betonować je. Walczymy więc o to, by zachować jak najwięcej powierzchni biologicznie czynnej, co – tak samo jak ochrona zabytków czy działanie na rzecz wspólnot lokalnych – zwiększa komfort życia w mieście – tłumaczy Anna Amsterdamska.
Dlatego też działalność Anny Amsterdamskiej od dawna polega głównie na interwencjach, włączaniu się w postępowania administracyjne, gdy widzi zagrożenie dla przyrody.
Problemy sektora, problemy BKDS
Z tego też powodu trafiła do BKDS ds. Ochrony Środowiska, bo podobało jej się, co robią zrzeszone tam organizacje. Po jakimś czasie okazało się jednak, że poprzedni przewodniczący Komisji nie pilnował formalności. Wszyscy byli tym zaskoczeni, a sprawa ostatecznie skończyła się rozwiązaniem Komisji. Środowiskowe NGO szybko jednak zebrały się, złożyły odpowiedni wniosek i powołały nowy BKDS, na czele którego stanęła Anna Amsterdamska. Jak sama przyznaje, wyniknęło to po prostu z potrzeby chwili, ktoś musiał się tym zająć. Póki co udaje jej się organizować pracę pozostałych organizacji, swoją rolę opisuje jako służebną. Po prostu dba, by inni mogli bez przeszkód realizować swoje pomysły.
– Anna jest osobą niezwykle rzeczową i kompetentną, bardzo precyzyjnie formułuje swoje myśli, co sprawia, że w komisji panuje ład i porządek. Dzięki temu wszyscy członkowie wiedzą, czym będziemy się zajmować oraz czują się pewnie i bezpiecznie. Zna się też na tym, czym się zajmuje, dobrze orientuje się w sprawach prawnych, a w razie potrzeby szybko uzupełnia braki – mówi Grażyna Grygiel, członkini BKDS ds. Ochrony środowiska.
Nie znaczy to jednak, że tych przeszkód nie ma. Według Anny Amsterdamskiej po obu stronach – samorządowej i pozarządowej – jest wielu aktywnych ludzi i urzędników, którzy rozumieją o co chodzi w ochronie przyrody. Niestety, funkcjonują oni w pewnym systemie i niektórych rzeczy, nawet gdyby chcieli, nie będą w stanie przeforsować. Czasem zresztą NGO mają ograniczoną możliwość manewru na własne życzenie.
– Obserwuję III sektor od dawna. I widzę trochę sprzeczności.
Z jednej strony są organizacje podejmujące działania interwencyjne, pilnujące tego, co dzieje się w mieście w związku z różnymi decyzjami, wydawaniem pozwoleń. Z drugiej strony te same organizacje angażują się w realizację programów miejskich, co rodzi problem uzależnienia finansowego.
Często, na szczęście nie zawsze, przytępia to chęć patrzenia władzom na ręce. NGO same nałożyły sobie pewne ograniczenia. A niekiedy wręcz ludzie, którzy zasiadają w KDS-ach są również w innych zawodowych związkach z miastem. Osobiście zawsze zwracam uwagę na to, że nie można pozbawiać się wolności i swobody działania – mówi Anna Amsterdamska.
Z tego też powodu nie zawsze udaje się osiągnąć cele, które stawia przed sobą BKDS ds. Ochrony środowiska. Annie Amsterdamskiej i organizacjom działającym w tej Komisji chodzi nie tylko o opiniowanie tego, co przyślą im urzędnicy. Starają się monitorować realizację programów dotyczących ochrony środowiska, a także by jak najwięcej roślin, które powinny zostać objęte ochroną zyskało status pomnika przyrody. Annę Amsterdamską interesuje również stan powietrza i hałas. Wszystko to wymaga współdziałania z innymi Komisjami, a nie zawsze udaje się nawiązać współpracę.
Sukceso-porażki
Gdy rozmawia się z Anną Amsterdamską, to widać, że bardzo martwi się tym, co dzieje się dookoła niej. I chociaż wciąż ma siłę walczyć, to jednocześnie bywa zmęczona tym, jak często oddolna działalność kończy się rozczarowaniem.
Dobrym tego przykładem może być sprawa leszczyny tureckiej, która rosła przy pasażu Niżyńskiego. Biuro Ochrony Środowiska m.st. Warszawy chciało znieść jej ochronę, by można było zamienić działkę z terenu zielonego na budowlany. Udało się jednak przekonać radnych, by tego nie zrobili. Nie na wiele się to zdało, bo firma, która planowała inwestycję w tym miejscu i tak ścięła drzewo, mimo że było ono pomnikiem przyrody.
Podobnie było w 2015 roku. Tym razem chodziło o pokaz fajerwerków na Stadionie Narodowym. Annie Amsterdamskiej udało się zorganizować spore zaplecze społeczne, które oprotestowało to wydarzenie. Wydawało się nawet, że uda się powstrzymać wydanie zgody, tym bardziej, że od strony formalnej urzędnicy nie mieli takiej możliwości. Znaleźli jednak kruczek prawny i pokaz ostatecznie doszedł do skutku. Jak przyznaje Anna Amsterdamska, z jednej strony za sukces uznaje to, jak wiele osób włączyło się wówczas we wspólne działanie, z drugiej jednak – trudno mówić o osiągnięciu celu, skoro nie udało się odwołać wydarzenia.
Jej walka, jakkolwiek często związana z uczuciem niedosytu, jest doceniana.
– Przez dziewięć lat byłam aktywistką społeczną i muszę przyznać, że nigdy nie spotkałam tak oddanej społeczniczki jak Anna Amsterdamska. Dowodem niech będzie to, że kiedyś czekała 16 godzin, by wypowiedzieć się w sprawie ochrony pomnika przyrody i zrobić wszystko, by uratować kolejne drzewo. Do tego jest ona osobą bardzo cierpliwą i rozmawia z każdym, bo najważniejszy jest cel, który chce osiągnąć – mówi Joanna Mazgajska, jedna z założycielek rozwiązanego BKDS ds. Środowiska przyrodniczego.
Są oczywiście rzeczy, z których Anna Amsterdamska jest szczególnie zadowolona. Jak chociażby projekt Warszawskiego Parku Centralnego, pod którym zebrano ponad 30 tys. podpisów. Albo stworzenie komitetu społeczników, który miał rzeczywisty wpływ na konsultacje związane z Polami Mokotowskimi. Udało je się uchronić przed zamienieniem w wybieg dla psów i wybudowaniem muszli koncertowej. Nie zmienia to jednak faktu, że większość doświadczeń związanych z III sektorem ma posmak słodko-gorzki.
– Mam poczucie, że ciągle natrafiam na przeszkody, opór, bez przerwy muszę walczyć. To bardzo frustrujące, ale ktoś to musi robić. Mogę oczywiście przestać, wciąż jednak staram się robić wszystko, by kwestie środowiska w Warszawie były ważne i by było ono rzeczywiście chronione. Zobaczymy, ile jeszcze dam radę – kończy Anna Amsterdamska.
Anna Amsterdamska – prezes zarządu Miłośników Krajobrazu – Stowarzyszenia Właścicieli Lokali. Od lat działa społecznie, współpracuje z wieloma środowiskami i z organizacjami. Była członkiem polskiego oddziału Transparency International, Koalicji „Ciszej Proszę”, współtworzyła lokalny ruch „Ratujmy Śródmieście”, należy do Stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa. Od kilku lat angażuje się w prace warszawskich komisji dialogu społecznego, przede wszystkim przy Biurze Ochrony Środowiska i Biurze Stołecznego Konserwatora Zabytków. Zajmuje się warszawską reprywatyzacją, uczestniczy w pracach Społecznej Rady przy Komisji Weryfikacyjnej.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23