Przez 100 m2 twórczej przestrzeni na Mokotowskiej przewinęło się już prawie siedem tysięcy osób –na spotkaniach, warsztatach, dyskusjach. A to dopiero ich pierwsze urodziny. Wiedzą już jednak że ich alternatywny dom kultury to nie lokal i nie projekty, tylko przede wszystkim ludzie: twórcy i ci, co pukają do drzwi. Jak sami oceniają te 365 dni i co planują na kolejne?
Zaglądam w podwórko pod 55, a tu diabeł z trzepaka mąką sypie. Aktorzy opowiadają dzieciakom, jak według Cyganów powstał świat. Wcześniej oglądały kliszową bajkę oprawioną w muzykę z akordeonu na żywo. Ze ściany spogląda na mnie czarno-biały McGyver na wydruku. – To patron naszego dzisiejszego D.I.Y. – wyjaśniła Zuza Sikorska odpowiedzialna za projekt.Obok przy stoliku można było powyginać, polutować i poskręcać. Obok górka filcu, czyli wychodzę z własnoręcznie zrobionymi koralami.
Jak zwykle nie zabrakło firmy portretowej, która zdjęcia na tle prześcieradła przekładała na znaczki i stoiska filmowego, gdzie po roku od startu Videonotacji puszczano wyprodukowane etiudy. Na ekranie można było też sprawdzić, co słychać u Seniorów w Akcji, czyli projektu realizowanego przez „ę” ukierunkowanego na aktywizację osób po 55. roku życia.
Po południu podwórkowy asfalt zamienił się w kolorowy kobierzec. To Iwona Cała realizująca właśnie swój pomysł w Laboratorium Animatornii, przeprowadziła z najmłodszymi warsztat „Patrz pod nogi”. Tym samym zapoczątkowała autorski cykl „Podwórko Rekreacja”. Zaraz po niej Gosia Zygiel i Hubert Napiórkowski zaprosili na swój wernisaż „Spacerów lomograficznych”. Trzeba było się potrudzić, żeby odgadnąć, gdzie pstryknęli swoje „niedoskonałe” zdjęcia i ułożyć je na papierowej mapie Warszawy. A jeśli ktoś chciał się przekonać, czy sam dobrze radzi sobie z obiektywem, wystarczyło zajrzeć na przegląd portfolio duetu Tadeusz Rolke, Michał Łuczak. I osób, które skorzystały z tej możliwości nie zabrakło. – Podczas wystawy Migawek w „Kinotece”, na zorganizowany przez nas przegląd teczek zgłosiło się mnóstwo ludzi. Okazało się, że takich okazji bardzo brakuje, więc wyszliśmy na przeciw potrzebom młodych pasjonatów – tłumaczyła Agnieszka Pajączkowska.
Na deser pokaz filmu nakręconego przez absolwentów Przedszkola Filmowego w Piszu na Mazurach z udziałem dzieciaków. To remake słynnych „Gadających głów” Kieślowskiego. Pytali ludzi, kim są, o czym marzą, czego pragną. – Film powstał w ramach najnowszego projektu. Bo „ę” już nie tylko animuje, ale i produkuje – wyjaśniała członkini zarządu Stowarzyszenia Inicjatyw Twórczych „ę” Paulina Capała. Za chwilę startują z własnym programem w TVP Kultura. Reżyseruje Piotr Stasik, w roli prowadzącego Paweł Łoziński. Będą w telewizji uczyć jak zrobić film. – Każdy kto z jakiś powodów nie wziął udziału w Przedszkolu Filmowym, albo wahał się niepewny swoich możliwości, będzie mógł teraz krok po kroku prześledzić proces od początku – zachęca Capała. – Jako, że na urodzinach pojawiła się wyjątkowa publiczność, chcieliśmy posłuchać sugestii i uwag, co możemy jeszcze ulepszyć, może czegoś zabrakło, coś warto by dodać… – dodaje.
W 365 dni od startu pokusili się też o refleksję. Co znaczy być społecznie zaangażowanym? O własnych doświadczeniach mówił Kuba Wygnański, najmłodszy uczestnik Okrągłego Stołu. – Dla nas samych również był to moment do głębszego zastanowienia „Po co to wszystko robimy?” – mówi Paulina Capała. No właśnie: Po co oni to robią?
Z miłości do Warszawy
– Zawsze marzyliśmy o projekcie, który stałby się zogniskowaniem wszystkiego, co „ę” do tej pory robiło – uśmiecha się Paulina Capała. – Któregoś dnia przypomnieliśmy sobie o pokazach filmowych, które robiliśmy w legendarnym Le Madame. „Reaktywujmy Kino Filmów Dokumentalnych” – rzucił Piotrek Stasik – wspomina. Marta Białek załatwiła od znajomego krzesła. Informację rozesłali po znajomych. Pojawiło się ponad 60 osób. Przypomnieli sobie też o bajkowaniu, które kiedyś organizowali na Chłodnej 25. Zaczęli rozmawiać i okazało się, że obszarów, które chcieliby zagospodarować jest co najmniej kilkanaście. – Uznaliśmy, że sporo energii i czasu poświęcamy animowaniu polskiej prowincji, a przecież tak bardzo kochamy naszą Warszawę. Ona też zasługuje na fajne rzeczy – wspomina Paulina Capała.
Marzyli o własnym, alternatywnym miejscu. Takim, który nie będzie statyczną przestrzenią otwartą od 9 do 15, ale miejscem do działań twórczych o każdej porze, przez siedem dni w tygodniu, niezamkniętym w czterech ścianach. Alternatywnym domu kultury, który Capała nazywa „latającym”. – Program ułożyliśmy z takich działań, które już prowadziliśmy i chcieliśmy do nich powrócić, takich które właśnie prowadziliśmy, albo takich, o których od dawna myśleliśmy. To był projekt ułożony z marzeń i potencjału osób w nie zaangażowanych – wspomina Marta Białek, prezeska zarządu „ę”. – Nie chcieliśmy postawić na jednorazowe akcje, a na działania długoterminowe. Zależało nam, żeby ludzie, którzy do nas trafią, zostawali na dłużej, żeby współtworzyli z nami to miejsce – dodaje. – Postawiliśmy przede wszystkim na takie rzeczy, w których sami chcielibyśmy wziąć udział– dodaje Agnieszka Pajączkowska.
Inspirująca przestrzeń
W ten sposób ich Animatornia stała się otwartą przestrzenią do działań społeczno-artystycznych: filmu, fotografii, działań interdyscyplinarnych. Otwartą na pomysły warszawiaków niezależnie od ich wieku czy dotychczasowego zaangażowania w animowanie stołecznej kultury. Miejscem otwartym dla ludzi z otwartą głową i stymulującym do działania.
Oprócz projektów, które sami zaproponowali, wymyślili Laboratorium Animatorni. – Idea była prosta. Nieważne, ile masz lat, co robiłeś wcześniej. Każdy, kto ma pomysł na własne działania aktywizujące innych, mógł przyjść i powiedzieć , co go pasjonuje, co chciałby zrealizować. W zeszłym roku zrealizowaliśmy aż siedem takich projektów, które wspieraliśmy mini-dotacjami – mówi Paulina Capała.
Anarchia, dokument i cenna lekcja
W tym roku wszystko pod hasłem Anarchy Design. Mile widziany jest każdy zainteresowany nieszablonowymi rozwiązaniami przestrzenno-organizacyjnymi mającymi na celu przystosowanie tkanki miejskiej do potrzeb człowieka. Oczywiście zrealizowanymi przy minimalnym nakładzie środków. Będzie też eksploracja miejskich rozwiązań z pogranicza D.I.Y (Do It Yourself). – Startujemy dwudniowym warsztatem podczas festiwalu „Warszawa w Budowie”. Po weekendzie zaczniemy regularną pracę na Mokotowskiej, a wszystko jak zwykle zakończymy podsumowującą wystawą w grudniu – zaprasza Zuza Sikorska. Wspomina też, że już za chwilę kolejne odsłony Fotoprezentacji, czyli jednego z ich sztandarowych projektów fotograficznych opartych na zasadzie mistrz – uczeń.
Do wspólnej wystawy szykują się Krzysztof Kowalski i Monika Kmita, współpracując z Kobasem Laksą. Ostateczne szlify nabiera też projekt Tomasza Adamowicza i Tadeusza Rolke. – Nasza współpraca to przede wszystkim intensywna wymiana myśli, wzajemne pokazywanie albumów, spotkania, konsultacje mailowe. Stawiamy na wzajemną inspirację, a nasz projekt wciąż nabiera nowych kształtów – mówi Adamowicz.
Pretekst aparat
Energia przestrzeni
– Pamiętam, że jak otwieraliśmy Animatornię stale towarzyszyło nam słowo „nowa przestrzeń”. Wiele osób rozumiało je dosłownie, w sensie fizycznym. A okazało się, że Animatornia bardziej niż miejscem, stała się przestrzenią między ludźmi. To ludzie, którzy tu przyszli są autorami energii, która wytworzyła się z naszą pomocą – podsumowuje po roku Agnieszka Pajączkowska. – Najpierw myślałam, że to projekt realizowany przez „ę”. Potem, że to miejsce – lokal na Mokotowskiej. Teraz czuję, że Animatornia to przede wszystkim ludzie, którzy ją tworzą i ci, którzy pukają do drzwi – dodaje Paulina Capała. Marzenia na przyszłość? – Być platformą spotkań mistrzów z uczniami, starszych z młodymi, platformą do działań interdyscyplinarnych i wyzwalania energii tworzenia – podsumowuje Marta Białek i dodaje: – Nie musimy być dużo więksi, ale możemy proponować coraz to nowe projekty. Czas biegnie szybko i mam nadzieję, że miasto nadal będzie chciało nas wspierać.
Oby.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
Źródło: inf. własna (ngo.pl)